Błagam o pomoc!
Byłam już kiedyś na tym forum. Wtedy zostawił mnie chłopak. Zaczęłam studiowac psychologię. Jestem na 3 roku. ZAwsze bylam pod presją czyjąś. Lubiłam wyzwania. Brałam udział w akcjach które kosztowały mnie silną tremą. Zawsze potem cieszyłam się, że udało mi sie to co zrobiłam. Mój tata ma urojenia, bierze leki. Od dziecinstwa byly kłótnie w domu. Mój brat ma tiki nerwowe.
Przed świętami zapalilam ziolo. Miałam jakas zapaść, czulam sie jak uwieziona w ciele, mówiłam ze mam schizofrenie, ze zagubilam sie w ciele. NA drugi dzien przeszlo mi, choc czulam jakiś lęk.
Mam egzamin z psychopatologii i muszę nauczyć się objawów i chorób. Wkręciła mi się schizofrenia. Lęk przed zwariowaniem.
W święta miałam prowadzić auto. W kościele poczułam silny lęk, który mnie paraliżował. Chciałam wyjsć, uciec.
Wczoraj wróciłam od chłopaka do domu rodzinnego. Od wczoraj mam silny lęk, który nie ustaje. Nie mogłam zasnąć, bałam sie ze zaraz coś usłyszę, że myśli mi uciekną i nie bedę nad tym panować. Sprawdzałam czy to co słysze jest naprawde. Do 2 rozmawiałam z mamą. Nie mogłam zasnąć. Pojawiło się rozwolnienie, szybkie bicie serca, drżenie, zimno. Potem gorąco. Kiedy zamykałam oczy, myślałam ze zagubie sie w sobie. W końcu w głowie pojawiały się dziwne myśli, niespójne wypowiedzi myślowe, obrazy. Wstałam o 7, nie mogłam zasnąć znowu przez to uczucie.
Boję się że zwariowałam. Brat mi powiedział teraz że w nocy odkryłam jego kołdrę i robiłam to dziwnie. Nie pamiętam tego
Błagam o pomoc. Naprawdę boję się, trzęsę.
Czy ja mogę popaść w coś gorszego? w schizofrenie?
Proszę napiszcie mi co może mi być