Witam, jestem nowa. Wybaczcie, że zadam pewnie głupie pytanie, ale nie mam siły czytać całego wątku. Cierpię na zaburzenia depresyjno-lękowe uogólnione. Od lipca brałam trittico cr, trochę mi lepiej, ale lęki pozostały. Od środy biorę paroxinor i tu zaczyna się problem. Lęki urastają do niewyobrażalnych rozmiarów, jestem tak senna, że ledwo trzymam się na nogach, mam podwójne widzenie i spowolnienie mowy. Lekarz dopisał mi deprexolet, po którym rano lepiej się czuję, ale tylko do momentu, póki nie łyknę paroxinoru.
Czy przy tak strasznym samopoczuciu faktycznie jest sens czekać 2 tygodnie? Myślicie,że to się uspokoi?