Skocz do zawartości
Nerwica.com

martini123

Użytkownik
  • Postów

    283
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez martini123

  1. nefretis - mój brzuch zachwouej się jakby tam hulały jakieś krasnale. A na poważnie to - ból po prawej i lewej stronie pod żebrami, na zmianę, ból w okolicach pępka, ból w okolicach krzyża, ból żołądka, przewracanie i przelewanie, ból w podbrzuszu, ból w okolicach śledziony. zaparacia, czasem biegunki. jak widzisz musiałabym mieć raka wszystkiego. miałam usg, ob, crp i wszystko ok. więc podejrzewam, że i u Ciebie tak jest, że to ze stresu, choć czasem nie chce sie wierzyc ze to tylko od tego mogą sie takie rzeczy dziać. a druga sprawa, boje sie tego kłucia w okolicy przełyku i uczucia jakbym coś tam miała, to też oprócz zgagi jest częste przy nerwicy?
  2. a zgaga? dokuczała Wam zgaga? mnie od wczoraj jakoś dusi w gardle i kłuje w przełyku, czasami mam taką chwilową zgagę. jak przełykam wydaje mi się, że zaraz mi jedzenie stanie i kłuje mnie w klatce piersiowej. naprawdę się denerwuje (
  3. a zgaga? dokuczała Wam zgaga? mnie od wczoraj jakoś dusi w gardle i kłuje w przełyku, czasami mam taką chwilową zgagę. jak przełykam wydaje mi się, że zaraz mi jedzenie stanie i kłuje mnie w klatce piersiowej. -- 26 lis 2014, 19:47 -- nefretis- ja mam takie przebije z brzuchem i moimi wnętrznościami, że wygląda na to, że też to mam. a wiadome jest, że nie mamy tego obydwie :)
  4. hmm. ja ostrej fazy nerwicy chyba nie mam. a mimo to sa mrowienia. juz dlugo, kilka lat, ale jeszcze czasem mnie to bardzo denerwuje
  5. a myślicie że mrowienia w gowie też moga być od nerwicy?
  6. Wiecie co, myślałam, że tylko ja mam takie 'dziwne' dolegliwośc i skoro tylko ja je mam, to jeszcze bardziej mnie to nakręcało. Będę wchodzić na to forum - na prawdę jest raźniej wiedząc, że są osoby, które rozumieją moje obawy. A stres właśnie w układzie pokarmowym ujawnia sie bardzo często, z resztą tak jak w neurologicznym. Moja mam pracuje w szpitalu neuropsychiatrycznym, wszystko mui tłumaczy - jak duża jest siła sugestii, jakie abstrakcyjne rzeczy mogą się dziać pod wpływem stresu - ma z takimi ludźmi do czynienia na co dzień. A i tak nie może mi przemówić do rozsądku A jeśli chodzi o ten ból pod żebrami - hematolog powiedziała mi, że najwidoczniej tam ujawnia się mój stres. I nie mam się o co martwić. Lekarze, jak mnie widzieli też zawsze mówili, że wszystko jest ok - miałam usg dwa miesiące temu a mimo to myślę o tej głupiej trzustce, bo bolą mnie plecy (nieważne, że codziennie jeżdżę pociągiem, wiadomo w jakiej pozycji). widziałam też tutaj temat dot. węzłów - potrafiłam się przez nie poplakać, chociaż wcale nie były powiększone tylko mi się tak wydawało. z badaniem własnego stolca identycznie - pytałam całą rodzinę jakiego koloru i jakiej konsystencji miałam - mało brakowało, żebym kazała mamie go oglądać. żenada jakaś
  7. chyba nie wysłalo mojego poprzedniego posta nefretis- takie dolegliwości są przypisywane zespołowi jelita drażliwego. Mam to zdiagnozowane, ale oczywiście ne chce mi się wierzyć, że może mi dolegać tylko taka błahostka. Najbardziej wkurzają mnie te ukłucia po lewym żebrem, nawet nie wiem co tam może boleć a odnośnie bolącej głowy - miałam takie momenty, że bolała mnie przez tydzień non stop - ale przeszło, czasem mam jeszcze mrowienia, ale lekarz powiedział, że to jak najbardziej od stresu. moja siostra od stresu najadła się padaczki. stres jest najgorszą chorobą
  8. cześć, jestem tutaj nowa. również zmagam się z wyimaginowanymi chorobami. Najbardziej moją uwagę skupiają nowotwory, rzecz jasna. Zaczęło się chyba od tego, kiedy dziadek umarł na raka mózgu. Wszyscy dookoła mi mówią, że nic mi nie dolega, byłam u psychiatry, zapisał mi nawet jakieś psychotropy, ale po pierwszej tabltce czułam się jakbym zaraz miała zejść na zawał, więc ich nie biorę. Najpierw miałam guza mózgu - jakieś mrowienia w głowie, kłucia itp - byłam dwa razy u neurologa, nie widział nic niepokojącego. Następnie wymyśliłam sobie białaczkę - dosłownie czułam wszystkie węzły powiększone, które mnie bolały, ba, nawet czułam (sama) powiększoną śledzione! jak się później okazało białaczki nie mam (USG, morfologia, OB, CRP). Węzłów chłonnych powiększonych też nie (no z wyjątkiem jednego na szyi, ale to od 8 lat). Mam natomiast anemie, dość głęboką. No i w związku z anemią - rak żołądka (stąd ubytek krwi) lub też rak jelita, bo boli mnie brzuch, lub też rak przełyku bo czasem boli przy przełykaniu, lub też rakj trzustki bo czasem bolą plecy i czasem jasny stolec lub też rak płuc bo boli pod lewym żebrem, w sumie to nie boli tylko kłuje i czasem się przelewa. Hemoglobina wzrosła mi po miesiącu brania żelaza z5,4 do 7,8, więc pewnie jakbym miała coś poważnego to by samo żelazo nie poskutkowało. ogołnie nie jestem zmęczona, nie mam gorączki, mam siły, czasem jestem tylko leniwa. ALE ja to wszystko przecież wiem! i co z tego skoro i tak ciągle siedzi mi w głowie, że te objawy to nie nerwica, tylko raczysko, które już mnie zżera i lada moment się ujawni. To naprawdę odbiera radość z życia. Psuje kontakty z bliskimi, ale pozbyc się tej myśli nie mogę. A jak Wy, doświadczeni w nerwicy myślicie - moje objawy to nerwica czy tocząca się choroba, chyba całego ciała. Byłam u hematologa, zlecił gastroskopię ale dopiero na marzec (do tego czasu się wykończę nerwowo).
×