Witam,
piszę tu, bo już sama nie potrafię sobie z tym poradzić, a wiem że Wy najlepiej mnie zrozumiecie. Mianowicie bardzo boję się o swoje zdrowie. Wszystko zaczęło się latem ubiegłego roku, kiedy wkręciłam sobie stwardnienie rozsiane, bo poczułam mrowienie w stopie. Po kilku miesiącach zrobiłam rezonans, wszystko w normie. Moje życie znowu zaczęło być piękne. Niestety do czasu. Od kilku tygodni mam fazę na HIV. Wkręciłam sobie już kilka sytuacji: że kochałam się w toalecie w klubie z nieznajomym i się zaraziłam, że dotknęłam klamki, której często dotykają menele, dzisiaj na przykład, że uścisnęła mi biedna pani rękę w zamian za kupiony produkt a miałam na palcu mini rankę. Wszędzie widzę zagrożenie. Najgorsze, że taki wkręt nie trwa dzień czy dwa, tylko tydzień lub dłużej. Nie mogę normalnie wtedy funkcjonować. Najgorsze jest to, że znajduje się codziennie w środowisku medycznym i jestem narażona na kontakt z krwią, dlatego moje myśli są nieustanne. Czy moje wkręty są choć trochę uzasadnione? Czy powinnam w ogóle to mielić? Mam tego dość. Robiłam już raz test, ale nie mogę robić ich ciągle, bo to nic nie pomoże. Co robić? Pozdrawiam serdecznie.