
Hisaishi
Użytkownik-
Postów
21 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Hisaishi
-
Szczerze, to nienawidzę siebie. Boję się dziś o siebie... Zabawne.
-
Mieć stałą pracę. Zakochać się z wzajemnością. Poczuć się wreszcie lepiej i normalnie żyć.
-
diuna1974, niestety w relacjach z innymi ludźmi mam podobne doświadczenia do Twoich. Pozdrawiam. :)
-
Fizli, taaa. Tylko ten pesel w dowodzie.
-
A ja ostatni raz spędziłem z kimś Sylwestra jakieś 6-7 lat temu. W sumie dokładnie nie pamiętam kiedy. Takie spotkania to zawsze fajna rzecz.
-
freda, wcale nie taki młody.
-
Makabra, z drugiej strony barykady też nie lepiej. Choć ja tą myśl opuszczam dopiero teraz. Po wielu latach starań.
-
Nie mam dobrych relacji z rodziną. Ich w sumie nie ma...
-
Fizli, trochę... Tylko kwestia pieniędzy.
-
Mi rozpadła się tak szczególna relacja z jedną dziewczyną. Dużo mnie ona kosztowała, wpompowałem w nią mnóstwo czasu i sił z uwagi na ogrom jej zaburzeń. Kilka miesięcy było super. Zaufała mi, choć byłem facetem, a ona ofiarą gwałtu. Dużo rozmawialiśmy, były jakieś głupie plany na przyszłość, zapewnienia o wzajemnej pomocy, ale one brutalnie rozbiły się z rzeczywistością. Kiedy ja podupadłem na siłach wszystko zaczęło się psuć. Łapaliśmy dystans, ja oczekiwałem jej ruchu, a ona z każdym dniem była coraz bardziej poirytowana, niecierpliwa, co dodatkowo nakręcało mnie. Wreszcie wszystko się rozsypało. Żałuję tylko, że nigdy nie spotkaliśmy się, że zawsze było jakieś ale (zbyt szybko, uczelnia, terapia, szpital).
-
Chyba ta rejestracja u psychiatry. Dziwne uczucie...
-
Psotka45, hej. :) Ogólnie my Polacy lubimy bardzo bylejakość. Może nie wszyscy, ale to chyba jedna z naszych gorszych cech narodowych. Może jakaś rozmowa z mężem, terapia i leczenie. Wiem jak o to ciężko...
-
Na razie zarejestrowałem się do psychiatry, ale termin mam dopiero na 20 listopada...
-
Fizli, gdybym jeszcze miał kogo. Dobra, chyba pora spać. Jeszcze rozlałem połowę piwa na dywanie.
-
Nie mam żadnych sensownych relacji ani z rodziną, chyba "najlepsze" z matką, ani z nikim normalnym. Tak jak pisał Arhol, wszystko straciło sens i rozpadło się. Ale z drugiej strony budowanie relacji z ludźmi o podobnych problemach jest równie ciężkie. Może faktycznie rozumiemy lepiej swoją sytuację, ale nasze zaburzenia nie pozwalają często na właściwie prowadzenie relacji.
-
Fizli, mnie trzeba by też zaciągnąć. Czasami dosłownie najlepiej, żeby ktoś to zrobił za mnie.
-
Mnie również wykańcza samotność. Mimo tylu prób jestem nadal sam. Ciężko opisać jak to wpływa na psychikę. Obecnie nienawidzę siebie. Jest we mnie tyle negatywnych emocji, że nie panuję nad tym. Chciałbym znowu mieć tą radość życia, czuć się dobrze we własnej skórze, ale podświadomość robi swoje. Nie wiem zbytnio jak zapanować nad tym. Chyba przekroczyłem magiczną granicę. Druga osoba na pewno uśmierzyłaby sporą część tego bólu, ale nie sprawi, że zaakceptuję siebie. Jednak w takim stanie ciężko liczyć na jakieś uczucie. Pytanie tylko jak przełamać ten zaklęty krąg.
-
ala1983, kosmostrada, witam. :)
-
Witam W sumie nie wiem od czego zacząć. Jestem osobą raczej zamkniętą w sobie, samotną, z problemami... Chyba moja pierwsza myśl podczas przeglądania forum dotyczyła prośby o pokierowanie mnie do specjalisty. Ale sam nie wiem, bronię się od tego. Mam głęboką depresję, myśli samobójcze, doświadczenia z samookaleczaniem. Wszystko to ciągnie się za mną już od kilkunastu lat. Od wczoraj właściwie jest fatalnie. Mam ochotę umrzeć. Mam dość walki. Jestem zmęczony, brakuje mi sił. Przerażają mnie najbliższe tygodnie. Ponadto mam wrażenie, że zostałem pozostawiony sam sobie z wszystkimi problemami. To zabawne bo zawsze to ja byłem tą osobą, która ciągła innych do góry. Ale najwidoczniej sam nie mogę liczyć na coś podobnego. Mam resztkę gnijących marzeń, choć szczerze mówiąc, to właśnie kolejne niepowodzenia w ich realizacji, zepchnęły mnie ponownie na samo dno. Niestety nie pasuję zupełnie do otaczającego mnie świata, po prostu nie ma w nim miejsca dla kogoś takiego jak ja. Chciałbym przestać się już męczyć.