Mi rozpadła się tak szczególna relacja z jedną dziewczyną. Dużo mnie ona kosztowała, wpompowałem w nią mnóstwo czasu i sił z uwagi na ogrom jej zaburzeń. Kilka miesięcy było super. Zaufała mi, choć byłem facetem, a ona ofiarą gwałtu. Dużo rozmawialiśmy, były jakieś głupie plany na przyszłość, zapewnienia o wzajemnej pomocy, ale one brutalnie rozbiły się z rzeczywistością. Kiedy ja podupadłem na siłach wszystko zaczęło się psuć. Łapaliśmy dystans, ja oczekiwałem jej ruchu, a ona z każdym dniem była coraz bardziej poirytowana, niecierpliwa, co dodatkowo nakręcało mnie. Wreszcie wszystko się rozsypało. Żałuję tylko, że nigdy nie spotkaliśmy się, że zawsze było jakieś ale (zbyt szybko, uczelnia, terapia, szpital).