Skocz do zawartości
Nerwica.com

remic1

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez remic1

  1. Cześć :) - tak. Wstawanie ranne to mój główny problem teraz obok wielu innych. Problem z motywacją jest generalnie często, ale rano jest szczególnie trudno. Nie wiem jak to zrobić, żeby po przebudzeniu dostawać takiego kopa... To by chyba naprawdę całkiem pomogło -leki... No to jest skomplikowane. Nie wiem, nie jestem na nie, ale stanowczo jestem na nie byciu kkrólikiem doświadczalnym. Większość psychiatrów nie jest w stanie zrozumieć złożoności problemów - ADHD, nerwica, depresja, Obawiam się trochę ritalinu bo wszyscy u mnie w rodzinie są uzależnieni od alkoholu i obawiam się uzależnienia. Nigdy nie brałem żadnych leków; jeżeli znasz jakiegoś psychiatrę - dobrego - który jest też dobrym psychologiem i nie będzie przepisywał leków na chybił-trafił to będę wdzięczny. Na razie umówiłem się w Warszawie w poza-schematami, ale mam pesymistyczne myśli na ten temat. W ogóle to kto diagnozuje ADHD u dorosłych? Co druga osoba którą znam twierdzi że ma adhd, gdy jej powiem, co to adhd. Jak zadzwoniłem tam to pani kpiącym głosem zapytała: czy ma pan zdiagnozowane adhd? Nie dziwię się. Myślę, że ona codziennie dostaje telefony od ludzi twierdzących, że mają adhd. Bo jak ktoś ma depresję, czy nerwicę, to automatycznie się trudno skoncentrować i oni twierdzą, że to adhd. Ale mi obok ADHD przez tą przypadłość rozwija się zarówno nerwica jak i depresja. Nie mogę brać psychotropów na wszystko bo trafię do wariatkowa.
  2. Witam. Napisałem tu poprzedni wątek, ale jako że nie dostałem odpowiedzi, może ktoś pomoże mi rozwiązać moje problemy. około 30 lat ---ADHD, nieleczone w dzieciństwie, rozpoznane dopiero niedawno ---nadpobudliwość=problemy z koncentracją - przyczyna licznych niepowodzeń - przez co liczne niepowodzenia w pracy - podejmowałem już kilka prób pracy w zawodzie - i w żadnej z prac nie byłem się w stanie utrzymać ze względu na niską wydajność ale też neurotyczność i nadpobudliwość emocjonalną w bliższych relacjach ---trudne dzieciństwo - poczucie odrzucenia zarówno przez rodziców jak i przez rówieśników - głównie przez ADHD ale też wariaci w rodzinie ---liczne niepowodzenia w relacjach interpersonalnych, niezaspokojona potrzeba bliższych relacji, jak i związków, przyczyną niezrozumienie swoich problemów, oraz niezrozumienie otoczenia, nadpobudliwość, wrażliwość emocjonalna ---depresja - utrata motywacji. Częste utraty kontroli nad własnym zachowaniem, częsta ucieczka w komputer, nie jestem w stanie zmotywować się do czegokolwiek. To nie jest lenistwo. To utrata motywacji. Uważam się za osobę pracowitą, ale większość mojej pracy jest zawsze nieefektywna, często się gubię i mylę, stąd utrata motywacji. Nadpobudliwość, częsta utrata koncentracji, nerwica, depresja, jedno wzmacnia drugie i koło się zamyka. Z każdym miesiącem coraz trudniej się zmotywować. ---od kilku lat próbuję walczyć - odbyłem kilka terapii, ale żadna pod kątem ADHD ---nigdy nie brałem leków, ADHD u dorosłych to temat tabu i ciężko znaleźć specjalistę, który zajmuje się adhd a jednocześnie rozumie złożoność takich problemów --- obawiam się, że nigdy nie będę w stanie znaleźć pracy, która będzie mnie satysfakcjonowała - jedyna praca która mi do tej pory wychodziła to zmywak, albo kierowca, a mam skończone 2 kierunki studiów i uważam się za intelektualistę. Nie jestem jednak w stanie podjąć pracy intelektualnej bo nie potrafię się skupić. Inna prosta praca tak - ale doprowadzi do depresji, gdyż za dużo czasu poświęciłem na rozwój. ---utrata motywacji oznacza, że sam nie jestem w stanie zrobić nic - potrzebuję, żeby ktoś nade mną stał i mnie popychał cały czas. Inaczej będę siedział w łóżku przed komputerem i popadał w depresję. Obrazkowo albo fabryka (tam jest bat) albo pokój i komputer, pornografia, youtube, utrata kontroli. Brzydzę się tym, ale to jak uzależnienie. Alkoholik też brzydzi się alkoholu ale nie potrafi się uwolnić od niego. Piszę to, w nadziei, że ktoś porozmawia ze mną (nie chcę psychologów już, wolę intelektualne pozbawione emocji spojrzenie). Ale też dla siebie - jak się pisze to to rozjaśnia obraz samego siebie. Pozdrawiam.
  3. remic1

    depresja po przebudzeniu

    Dziś rano: Położyłem sobie budzik 3m od łóżka. Wstałem, wyłączyłem budzik i... wróciłem spać błaaaaaaaaeeeeeeeee będę płaaakać - ja chce choć raz wstać o pół godziny wcześnie żeby sobie zrobić śniadanie Od tygodnia budzę się codziennie punkt 8:00 - serio! Nie o 7:55. Nie o 8:05. Punkt 8. Dzień w dzień - a budzik mam nastawiony na 7. Codziennie jestem w pracy biegiem - bo żeby zdążyć muszę wyjść o 8:20. Codziennie to samo - budzik dzwoni, wyłączam go i kładę się spać, wstaję punkt 8 i biegnę się umyć i do pracy. Czemu życie jest takie do dupy???
  4. remic1

    depresja po przebudzeniu

    Iza, "jakiś specjalista na pewno pomoże" wybacz ale nie lubię takich stwierdzeń - one mnie bardzo wkurzają. Powinnaś powiedzieć przynajmniej troszku konkretniej, na przykład: "udaj się z tym do psychologa albo psychiatry". Ale jestem za granicą - uciekłem z Polski od psychologów i od problemów - i to okazał się bardzo dobry krok w moim życiu. Wcześniej żyłem w błędnym przekonaniu, że muszę jak najintensywniej poddawać się terapii i to rozwiąże moje problemy - i się tylko nakręcałem, nie miałem motywacji do podjęcia jakiejś pracy, miałem przez tą terapię niskie poczucie własnej wartości. I to nie chodzi o to, że to wszystko mogę powiedzieć Pani psycholog i będzie już wszystko dobrze. Nie, nie chodzi o to!. A nie byłem u byle jakich specjalistów, myślę, że byłem u najlepszych przynajmniej w Polsce. Myślę, że oni mi pomogli, ale do pewnego stopnia - dalej już nie pomogą choćbym się terapeutyzował intensywnie do końca życia. Uważam, że terapia jest bardzo dobrym początkiem pracy nad sobą, ale po niej powinno się podejmować odpowiednie decyzje. Terapia pomaga wydorośleć, a później trzeba już samemu. Blablabla, ale pieprze bzdury :) Ale dziękuję, masz rację. Moim problemem jest to, że bardzo bym chciał dopełniać obowiązki a nie robię tego, przez nadpobudliwość, strach, brak wychowania i te myśli często popadam w zachowania ucieczkowe i przez to marnuje życie, co jeszcze bardziej pogłębia strach. Wczoraj rano zastosowałem Twoją radę (wstawać bez pierdolenia się) ale niestety podczas dnia bardzo trudno mi przez tą kurwicę wewnętrzną skupić się na czymś. Bardzo bym chciał zrobić to, to, to, tamto, a zamiast tego uciekam i jak już za coś się zabiorę to często nie kończę, albo popełniam błędy albo robię to powoli. Trudno mi się skupić bo mam adhd i po latach analizowania myślę że to leży u podstaw moich problemów. Myślę jednak że adhd to nazwa jakiegoś zaburzenia, o którym nauka wie tak mało, że żaden specjalista mi za pomocą cudownej różdżki nie pomoże. Mogą mnie co najwyżej paść Ritalinem (choć sami twierdzą, że nie wiadomo jak działa, ale wiadomo, że często działa) na co się nie zgodzę. Jestem humanistą i nie zamierzam zostawać laboratoryjnym robotem. Adhd sprawia, że trudno mi w pracy i odnoszę wiele porażek. Adhd sprawia, że w rozmowach z innymi często trudno mi się skoncentrować i przez to zawsze jestem 10 kroków z tyłu, przez co mnie nie lubią. Dlatego nie nawiązuję bliższych relacji. Bo do mnie trzeba dużo cierpliwości, a z reguły jej ludzie nie mają. Brak relacji i porażki wywołują depresję i stany lękowe. Depresja pogłębia te wszystkie problemy i koło się nakręca. Psychologowie próbowali mi stworzyć jakąś namiastkę relacji, pseudorelację. Ale jedynym lekiem są prawdziwe relacje, ludzie. To jest jedyny lek na wszystkie choroby. Ludzie. Przyjaciele. Wracając do problemu, to dziś przetestowałem rozwiązanie. Do pewnego stopnia się udało. Kładąc się spać pomyślałem o ranku i wyobraziłem sobie jak będę rano cierpiał. I zamiast kłaść się spać, usiadłem na łóżku i kilka minut prosiłem o to, żebym miał siłę rano wyjść z łóżka. Powiedziałem, że nie pozwalam. Po prostu próbowałem sobie uświadomić, jak to będzie rano wyglądało i się na to przygotować, żeby móc z tym walczyć. Dziś też zamierzam
  5. remic1

    depresja po przebudzeniu

    A tak przy okazji - kilka dni temu popiłem z współlokatorami kilka piw i pogadaliśmy przyjemnie - było mi rano dużo łatwiej wstać. Normalnie czuję się samotnie - to ma chyba jakiś wpływ
  6. remic1

    depresja po przebudzeniu

    Dziękuję. Izo, moje problemy to brak przyjaciół, nieumiejętność nawiązywania bliskich relacji, porażki osobiste i zawodowe, problemy z dzieciństwa (brak wychowania), adhd i w związku z tym trudności w... we wszystkim. Oraz rodzinna skłonność do depresji. To się nawarstwia. Mam 28 lat. Dziś znów - pomimo tego, że sobota. Półtorej godziny w łóżku. To jak choroba. Naprawde przeszkadza. A więc tak: Adaś z Dnia Świra fajnie ilustruje ten problem. Tylko, że on nie wstaje bo dla niego życie się już zakończyło, nic nie ma sensu. Ja mam jeszcze życie przed sobą a to, co mi dolega jest bardziej kliniczne niż egzystencjalne. Jak sobie z tym poradzę to wyjdę na prostą. Czuję że jestem bliski temu - czuję że trzymam się jeszcze resztkami sił drogi normalności, bez psychologów, bez depresji, bez "nic mi nie wyszło". Jak popuszczę to skończę właśnie jak Adaś Miałczyński. Ustawianie budzików na szafie - mam budzik w telefonie, który mnie budzi jak jest przy uchu, a nie budzi współlokatorów. Niestety głośne budziki to koszmar dla współlokatorów, ale zastanowię się nad tym, od dawna nie miałem dobrego budzika, pomyślę. Może spróbuję, Leki na sraczkę to przesada Muszę do pracy! I muszę dobrze zacząć dzień a nie od sraczki! A co jak mnie w pracy sraczka dopadnie? Psychotropy z rana? Jak śmietana :) Nie wiem, wątpię. Po przebudzeniu mam depresję, nie jestem w stanie myśleć klarownie ani działać, nie wiem, czy był bym w stanie. Poza tym wolę nie eksperymentować z lekami. Mam materac, nie lubię łóżek Miałem dziś nie spać, ale co to pomoże? Lepiej spać niż nie spać. Chociaż nie wiem, może mała deprywacja snu mogła by pomóc... Ale nie mam kiedy. Musze chodzić wyspany do pracy. W weekend następny może, zastanowię się i jakoś to zaplanuję. Od czwartku rano do soboty wieczór na przykład :) Nie pić to musiał bym chyba z tydzień żeby było to wystarczającym powodem do wyciągnięcia mnie z łóżka W ogóle NAJlepszy pomysł ever to z tym eksplodującym łóżkiem - super, chcę takie! Niestety nie jestem bogaty ani nie mam przyjaciół którym mogę zaufać na tyle, żeby podjęli się takiego zadania, które wiąże się z problemami osobistymi. Lord Kapucyn, dzięki i pozdrawiam :)
  7. remic1

    depresja po przebudzeniu

    Ok. Napisze jeszcze raz. Nie chodzi mi o porannego doła i problemy smutku, egzystencji i braku motywacji aż do trzeciej kawy o którym to ludzie w tak poetycki sposób piszą... Chodzi o ten moment kiedy budzę się, ale nie wychodzę z łóżka. Brak dopaminy? Przyzwyczajenie? Toksyczne myśli? Po wyjściu z łóżka jest już dobrze. Chodzi o to, że leżę w łóżku zamiast z niego wyjść i to jeszcze bardziej pogłębia sprawę. Chodzi o godzinę każdego dnia spędzoną w łóżku. W strachu i w ucieczce. Nie kontroluję tego. Jak już wyjdę z łóżka to jest dobrze! Na razie najlepsza rada jaką usłyszałem to żeby pić dużo bo wyjdę albo się zeszczam. To genialne! Ale niestety nie działa. Byłbym wdzięczny za podobne rady :) Jak słyszę slogan "leki pomogą" albo "psycholog pomoże" to się denerwuję, ja naprawdę już bardzo długo pracuję nad pewnymi sprawami i wiem co oznacza "psycholog" albo "leki". Poza tym, że mam problemy z psychiką, to nadal mam wolną wolę i wybieram leki albo nie. Ja wybieram nie. No, chyba, że ktoś zna jakieś sprawdzone leki, które pomogą w tejże dolegliwości, to bardzo chętnie
  8. remic1

    depresja po przebudzeniu

    Kolego Kalebx3, masz depresję od zatrucia dopalaczami? Brzmi śmiesznie, ale pewnie nie napisałeś wszystkiego :) Mam problem, żeby wyjść z łóżka, później jest dobrze. Tylko tyle - i aż tyle bo to odbiera mi bardzo dużo życia i szczęścia. Dziś to dwie godziny - dwie godziny leżenia w strachu. Do tego dochodzi brak motywacji. Strach i brak motywacji. Chęć leżenia. Ciepło. Przyjemność. Strach. Poczucie bezsensu i że znów przegrałem. Itd. Teraz jak Naprawdę po wyjściu z łóżka jest ok - ale to nie jest takie łatwe. Rano próbowałem ze sobą rozmawiać, jakoś się przemóc... Nie pomogło. Czasami dostanę bodźca i wstanę. Ale dziś mi się nie udało. Dwie godziny. Teraz nie myślę o tym i nie przejmuję się tym, ale to jest przerażające - codziennie rano walka. Bardzo chciałbym dobrze zaczynać dzień. To jedna z ostatnich rzeczy, które po kilku latach walki przeszkadzają mi w tym, żeby wyjść na prostą. Jeśli już naprawdę nic nie pomoże... Ale "tylko" to nieprawda. Można - wszystko można. Tylko czasem nie wiadomo jak. Leki to droga na skróty a ja takich z reguły nie wybieram.
  9. remic1

    depresja po przebudzeniu

    haha to dopiero pomysł :) Spróbuję ale wątpię że się da, i że pomoże. Zazwyczaj nie chce się siku dopóki się nie wstanie :) Pozdrawiam! Dziś miałem lepszy poranek - ale mimo to 15 minut leżałem przed wyjściem z łóżka...
  10. Witam, może ktoś z Was będzie w stanie udzielić mi rady. Od dłuższego czasu (1-2-3 lata?) mam problem rano - po przebudzeniu mam doła, strach, nie jestem w stanie wyjść z łóżka, leżę w tym stanie czasem 15 minut, czasem i godzinę-dwie... Zdarzyło mi się ostatnio raz czy dwa, że nie poszedłem rano do pracy. Po wstaniu jest dobrze. Często budzę się wcześnie i czekam do ostatniej chwili z wyjściem z łóżka, kiedy wiem, że muszę wyjść bo nie zdążę do pracy. To jest szczególnie trudne, gdyż rano jestem jakby na wpół świadom, pogrążony w myślach i w strachu. Często jest tak, że chcę bardzo zasnąć i zasypiam kilka razy i budzę się. Czasem mi się udaje wstać od razu po przebudzeniu, ale nieczęsto, może raz na 4-5 dni. Zazwyczaj wstaję wtedy, gdy jestem odpowiednio zmotywowany (jakiś wyjazd lub coś specjalnego). Martwi mnie to coraz bardziej. Mam za sobą kilka psychoterapii i bardzo dużo przez ostatnie lata pracuję nad różnymi problemami (adhd, stany lękowe, zaburzenia osobowości). Obecnie jestem za granicą i nie mam jak skonsultować się z psychologiem, poza tym bardzo chciałbym odpocząć od psychologów, ale ten problem mnie martwi i chciałbym spróbować poszukać jakiegoś rozwiązania. Proszę o jakieś pomysły, za każdy pomysł będę wdzięczny, zarówno profesjonalny jak i nie. Pozdrawiam, Remi
  11. To niestety nie jest diagnoza osoby z BPD. Ja też mógłbym powiedzieć że to mam, ale nie mam BPD. To charakterystyka neurotyka o szeroko pojętych zaburzeniach ja, w którym konkretny typ zaburzeń dotychczas się nie rozwinął. Idź na terapię, porozmawiaj o swoich problemach, spróbuj je rozwiązać
  12. Zgadzam się. Słowami wyłapuję i opisuję bardzo dużo od dłuższego czasu, nawet dla siebie napisałem 30stron na swój temat. Ale mimo wszystko sobię nie radzę, moje życie prowadzi do szamba kurwa mać. Wzorce zachowań rozumiem tylko po dłuższym przemyśleniu, co jest bezsensowne. Zapytam zatem jeszcze raz - po co jest zatem ta cała terapia - ogromny dział wiedzy który interesuje miliony? Czy to tylko iluzja? To w jakim świecie my żyjemy - w świecie iluzji? Wierzę, że jeden człowiek może się mylić, ale rzesza milionów intelektualistów psychologów - nie. A może się mylę? Mnie nie chodzi o zmianę osobowości, no, chyba że bym mógł zostać np. Jamesem Bondem. Albo Chuckiem Norrisem. Poświęciłbym temu nawet swoją osobowość. Czyli że terapia behawioralna. W tej chwili wydaje mi się, że to jedyny sposób. Taki ciągły trening do usranej śmierci 2 razy w tygodniu. Bo inaczej to będzie zawsze powracało (mówię o moim przypadku). Mam tylko z tym problem. Żaden psycholog nie oferuje terapii behavioralnej. "poznawczo-behawioralna" to zazwyczaj ściema - tak naprawde, to jest poznawcza. Czy jest coś takiego jak terapia behawioralna? Nie poznawczo-behawioralny bełkot, tylko terapia behawioralna. Czy psychologowie to oferują? No ale dziecko uczy się wzorców w zupełnie inny sposób niż dorosły, czyż nie? Nie będę się rozpisywał, jak to dziecko się uczy bo nie mam na ten temat wystarczającej wiedzy, ale nie wiem, czy powtarzając wzorce zachowań możemy przekształcić swoją osobowość. Myślę o tym cały czas. Ale chyba jestem za słaby. Ma zalety, jak każdy. Ja też mam te jej zalety. Ale te zalety są kompletnie niewykorzystane w życiu i niedostępne przez nerwicę, lęki, depresje, uzależnienia itd. To zabija wszelkie zalety. Co to nerwica? Problem polega na tym, że rzeczy trzeba jakoś nazywać. Konformizm sprawia, że zaczynamy w pewnym momencie wszystko nazywać tak samo i to prowadzi do nieporozumień. Słowo nerwica traci sens, gdy nadaje się temu słowu emocjonalnych, pejoratywnych znaczeń.
  13. A co z genetyką? Z dziedziczeniem tendencji neurotycznych? Moja mama ma nerwicę i ja mam dokładnie takie same skłonności do nerwicy. Ale nerwica pozostanie? - to znaczy w moim przypadku chroniczny strach
  14. Biorę... homeopatyczne Byłem w zeszłym miesiącu u psychiatry po raz pierwszy. Miałem wrażenie, że przepisał mi lek metodą "na chybił-trafił" i nie bardzo chciał i mógł zrozumieć mój problem (nazwa Seroxat). Poza tym zapłaciłem mu, więc czuł się zobowiązany, żeby mi coś przepisać - bo przecież jak płacę to nie mogę wyjść z pustymi rękami. Nie jestem królikiem doświadczalnym. Uzależnienia lekami nie wyleczę. Nie wierzę, że leki wyleczą. Mogą pomóc, ale chcę zacząć od intensywnej terapii. Najpierw terapia, i na pierwszym miejscu terapia, później leki.
  15. Jasne że unikam. Unikam obowiązków. Tylko że w patologicznej sytuacji, obowiązkami stają się takie czynności jak pozmywanie naczyń czy umycie zębów. Cały czas mam w głowie plan "teraz powinienem zrobić to, to, to..." - tego unikam. Teraz moim obowiązkiem jest pójść spać - ale tego też unikam bo to mój obowiązek -- 07 mar 2015, 04:39 -- nie radzę sobie nie wiem co zrobić bo jest prawie 4 a ja powinienem za 3 godziny wstać. Im więcej myślę o obowiązkach, tym większe nerwy. Unikam. Nie mogę pójść spać. Poprostu nie mogę. Nie mogę przestać.
  16. Ja tego nie rozumiem. Mam ciągły lęk, on jest częścią mnie. Czy mam z tym lękiem - cyli z bólem w klatce piersiowej żyć już zawsze? Czasem mam ochotę uciec na 2 koniec świata, coś zmienić, zoś zrobić... Naprawde nie ma sposobu? Tylko "nauczyć się z tym żyć, zaakceptować to"?
  17. No to żeś chłopie podsumował. To, że ludzie leczą się latami, owszem, wiem. Zapytam więc krótko i dobitnie, bez skrupułów: CO MAM WIĘC ZROBIĆ???? Czy jedyna odpowiedź to "żyć z tym dalej" ? A może nie? Chcę wiedzieć!
  18. Dziękuję za informacje. Jestem uzależniony, ale nie potrafię z tego wyjść. Problem jest jednak dużo głębszy. To nie jest uzależnienie od komputera, tylko od unikania, od wprowadzania się w stan unikania. Czasem chowam komputer i wtedy np. kompulsywnie czytam książkę albo gram na gitarze przez 3 godziny, albo poprostu leżę przez godzinę. Wprowadzam się w stan, w którym nie ma lęku, a czas leci szybciej. Komputer znacznie mi to ułatwia, ale to nie komputer jest przyczyną. Przyczyną jest lęk oraz brak motywacji do walki (wiele porażek).
  19. No tak, ale przez kilkanaście lat każdy się zmienia, nie da się udowodnić, czy to dzięki terapii czy nie... Czyli nie ma magicznego sposobu...
  20. Bardzo dziękuję za wyjątkowo trafną odpowiedź. Masz rację, zgadzam się. Mam nerwicę z objawami somatycznymi (bóle w klatce piersiowej). Jeśli osobowość unikająca to unikanie kontaktów społecznych, to nie ja. Zaintrygowało mnie "osobowość lękliwa" w nawiasie, więc napisałem myśląc, że może nie mam wszystkich objawów, ale tylko część. Bo przecież każde "zaszufladkowane" zaburzenia osobowości, to nic innego jak zbiór różnych obiawów. Przez ostatnie miesiące próbuję siebie zaszufladkować, żeby ułatwić terapię (tak na marginesie to jest intelektualizowanie, więc kolejny mechanizm obronny, więc nie wiem czy dobrze robię, czytając i wyszukując różne dolegliwości). Chodziłem 2 lata na psychoterapię, ale moja psycholog nie nazywała żadnych obiawów, gdyż uważała, że to nie pomaga. Ja się z nią chyba nie zgodzę. A więc czytam o wszystkich możliwych zaburzeniach psychicznych i próbuję je jakoś dopasować. Sednem problemu jest neurotyczność, ale myślę że mam pewne elementy innych... Właśnie. A czy można powiedzieć, że ktoś jest osobowością unikającą, albo narcystyczną (a nie, że ma "zaburzenie")? Czy można powiedzieć, że ktoś ma autystyczny charakter? Bo przecież te zaburzenia to zespół cech. Zespół.Można przecież mieć niektóre albo tylko jedną? Problem jest taki, że nie mam jeszcze silnej depresji, ale uzależnienie od mechanizmów obronnych jest tak silne, nie jestem w stanie kontrolować impulsów "włącz scrable" "włącz grę" - siedzę przed grami nawet 20h dziennie, kompletnie, kompletnie, straciłem kontrolę. Nie wiem co zrobić. Zapisałem się na terapię nfz - mam konsultację na 18-go marca, a później to ma być trzymiesięczna terapia intensywna (codziennie) na którą też podobno muszę czekać koło 1-2 miesięcy. Problem w tym, że nie wiem co robić do tego czasu. Marnuję większość dnia przed komputerem i straciłem resztki kontroli nad tymi impulsami, które jeszcze niedawno miałem. Szukam desperacko ratunku. Co zrobić jutro? Jak otworze oczy to zamiast obowiązków znów ucieknę w gry. Pomimo tego, że teraz, przed pójściem spać jak codzień obiecuję sobie, że tak nie będzie. Boję się jutra, gdyż będzie to kolejny dzień stracony przed komputerem. Nie potrafię tego kontrolować. Któryś dzień z rzędu idę spać o 4...
  21. Pesymizm to jedno, pragmatyzm to drugie Czyli z jednej strony... neurotyzm jest częścią mnie, psychologia pomaga żyć a nie leczy. Muszę nauczyć się Z TYM żyć. ale z drugiej strony... naprawdę? Nie chce mi się wierzyć! Czy oby napewno? Po co jest PSYCHOTERAPIA - niesłychanie rozwinięta dziedzina wiedzy? Czy długotrwała terapia nie jest oby po to, by WYLECZYĆ?
  22. Nie chcę żyć nadzieją po to tylko, żeby na starość dowiedzieć się, że to, czym żyłem, to była tylko nadzieja. Mam dosyć wiary w wiarę i nadzieję. Chcę wiedzieć, czy sześć miliardów ludzi, którzy dotarli na księżyc i stworzyli internet, dotarli do konsensusu w tak banalnej sprawie: czy nerwicę można wyleczyć? :)))
  23. To jak to w końcu jest? Da się czy nie da się? Czy na to pytanie współczesna psychologia odpowiedziała? Czy istnieje w psychologii coś co "JEST" czy wszystko to tylko "UWAŻAM, ŻE..."?????? Mam taki chaos informacyjny, że już nie wiem w co wierzyć...
  24. Dzięki za odpowiedź. Wiem, że książki nie są receptą. Chodziło mi jednak o coś innego. Wszyscy mówią, że się da. Ale to są puste słowa. Ja chcę poznać taki przypadek. Dowód. Opisany przypadek wyleczenia nerwicy. Nie chcę górnolotnych słów. Chcę konkretów. Nie chcę "według mnie" "wierzę, że". Chcę przeczytać o przypadku wyleczenia z nerwicy. Dziękuję za tytuły. Znalazłem je wszystkie na chomiku. Pozdrawiam :)
  25. Witam. Piszę, gdyż sam stawiam sobie diagnozę i proszę o weryfikację :) Mam cechy osobowości unikającej, a przedmiotem unikania jest szeroko rozumiana walka. Nie unikam kontaktu z innymi ludźmi. Unikam walki. Czy można zatem powiedzieć, że jestem osobowością unikającą (definicja jest trochę inna). Walkę należy tu rozumieć jako dążenie do osiągnięcia celu. Unikam dawania z siebie wszystkiego. Często jak mam okazję być „pierwszy“, „najlepszy“, i wymaga to walki, odczuwam jakiś impuls, osłabienie motywacji, nerwy. Zawsze wtedy daję sobie przyzwolenie do zaniechania walki, podświadomość mi mówi, że „i tak już wygrałeś“, sam fakt, że jestem w tej sytuacji, w której zwycięstwo jest bliskie, odbiera mi motywację do odbioru nagrody. Nie boję się zwycięstwa, ale zbliżenie się do niego odbiera mi radość z tego zwycięstwa. Długa nieudana walka (całe życie o coś walczę) i wiele porażek odebrało mi motywację do walki. Na codzień celem walki, której unikam, jest planowanie dnia i wypełnianie obowiązków. Jestem uzależniony od mechanizmów obronnych, które są jedynym lekiem na lęk (bóle w klatce piersiowej). No i na przykład jestem uzależniony od komputera. Acting out w postaci wielogodzinnego siedzenia przed komputerem sprawia, że przez te kilka godzin problemu nie ma. Prorastynacja, zwlekanie, internet, komputer, gra, itp. to narzędzia, którymi się posługuję, by „się obronić“. Od około roku po otworzeniu oczu rano leżę w łóżku przez 10-60 minut, nie wychodzę z łóżka. Wyjście z łóżka jest bardzo trudne. To uzależnienie od unikania (lęku). Czasem biorę komputer i zamiast wstać, ubrać się, zjeść itd poprostu gram parę godzin. Czasem (trwa to od około roku) obiecuję sobie, że nie wezmę komputera, więc leżę i przez godzinę nie mogę wstać. To nie jest depresja. To ucieczka, wpędzam się w takki stan oczekiwania, w którym nie ma nerwów i nie ma napięcia, a co najważniejsze nie ma walki. (...) Co o tym myślicie? Czy potraficie mi polecić jakąś terapię? Pozdrawiam, zdesperowany Remigiusz
×