
inca89
Użytkownik-
Postów
26 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia inca89
-
Ja z perspektywy czasu myślę że zrobiłam duży błąd odstawiajac dwukrotnie leki. Może gdybym się od początku zawzięła, poszła do tego na terapię to byłoby lepiej. A teraz nie dość że muszę brać silniejsze leki to zanim się doczekam na terapię to minie kolejny rok...
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
inca89 odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
To jest chyba dość powszechny objaw paniki który nakręca nerwice. Też to mi się często zdarza. Zazwyczaj jak gdzieś jade komunikacja miejską to obyczajam gdzie po drodze są Wc. Paranoja, wiem, ale nie raz toaleta w jakimś centrum handlowym czy w metrze ratowała mnie w takiej sytuacji. Reakcje żołądkowe napędza lęk. Jak tylko zaczynasz o tym myśleć - brzuch zareaguje. O biegunkę nietrudno niestety. Ja staram się czymś zająć myśli w czasie drogi - grzebie w smartfonie najczęściej. -
O, długodystansowiec, jak ja. Ja co pomyślę że z tego wychodzę, to znów zjazd. Przestaje mieć nadzieję, że kiedyś uda mi się podejmować decyzje bez wpływu nerwicy. Wiem, że to jest w głowie, ale mam tę fobie od dziecka, nie umiem wyjaśnić tego mojemu glupiemu mózgowi.
-
Hej. Niewiele osób już tu zagląda widzę. Od października jestem znów na leczeniu, weszłam na 20mg escitalopramu ale z racji tego że miedzy poszczególnymi dawkami esci nie było dużej różnicy przepisano mi Parogen. Dopiero jak zaczęłam brać go to sie skapnęłam że to to samo co ParoMerck który brałam lata temu. Mam wrażenie że mam skutki uboczne tego leku ale może to moja wyobraźnia. Jest źle, ale lepiej niż we wrześniu. We wrześniu miałam najgorszy okres ever, lęki tak silne że nie czułam się bezpiecznie nawet w domu. Oprócz mdłości miałam także cały wachlarz innych objawów paniki co dotąd mi się nie zdarzało. Czasami mam wrażenie że ta panika jest ze mną cały czas tylko przymulona przez leki. Kolejna wizyta u psychiatry 10.04, zobaczymy czy zostanę na paro czy znów zmienimy. Mam dość. Niedługo 30 a ja nie znam życia bez fobii.
-
fallen93 ostatni raz chyba z 5 lat temu - reakcja po antybiotyku na zapalenie ucha Ostatnio jest gorzej. Znacznie gorzej. Może to jesień, nie wiem... Zaczęło się od tego że zrobiło mi się słabo w tramwaju jakoś końcem września. Prawie zemdlalam, miałam już czarno przed oczami. A to nie była długa trasa, jeżdżę czasem znacznie dłużej. I od tamtej pory wrócił Strach. Znów mam ciągle "gule w gardle", brakuje mi śliny, nie mogę jeść w pracy etc. Już czuję że schudłam, pewnie znów stracę moje ciężko nazbierane kilogramy. Łapią mnie ataki paniki np. na spotkaniach biznesowych (acz zawsze staram się wytrwać). Do pracy jak jadę zatłoczonym tramwajem to czasem na 3 tury się przesiadam. Dramat. Zastanawiam się nad powrotem do wizyt u psychiatry. Nie wiem czy ta Elicea dużo dawała, ale może nawet jakieś placebo trochę pomoże... Evelynn ja jestem z Wawy ale nic ci nie polecę bo nie trafiłam jeszcze na dobrego lekarza. Jeśli się zdecydujesz, proponuję psychiatrę, to jednak odpowiedniejszy wybór dla fobii.
-
Hej, po długiej przerwie (prawie 2,5 roku!) postanowiłam się znów odezwać. Podczytuje forum co jakiś czas, ale u mnie w sumie bez zmian. Nadal unikam miejsc publicznych, ataki paniki łapią mnie rzadziej, ale jak się pojawią to są bardzo silne. Łatwo sobie wkrecam, że o, na pewno będę zaraz wymiotować, chociaż wiem że to nieprawda. Można oszaleć. Moje życie towarzyskie kuleje, bo ciągle się boję że nadejdzie atak paniki (mdłości, telepanie, zimny pot). Nie jem w miejscach publicznych (najgorsze są zamknięte pomieszczenia czy nawet mieszkania znajomych), centra handlowe też odpadają, zazwyczaj wchodzę do góra dwóch sklepów i uciekam. Caly czas przeraża mnie perspektywa posiadania dziecka, które przecież ciągle ma jakieś jelitówki. Mam wrażenie że bym go nienawidziła przez to. Obawiam się jednak, że skończy się to rozstaniem z moim długoletnim facetem. Trzydziestka się zbliża a tu zero szans na zmianę punktu widzenia. Ciężkie i smutne jest życie emetofobiczki. Tyle problemów o taką bzdurę. Ale weź tu bądź mądry i wytłumacz głupiemu mózgowi, że to wszystko jakieś urojenia. Fallen93, powiedz partnerowi. Przynajmniej on nie będzie prowokowal stresujacych cię sytuacji. Fakt, że nie jest komfortowo o tym mówić, ale akurat ktoś tak ci bliski powinien o tym wiedzieć. A jeśli chodzi o pracę - też się bałam, ale jest dobrze. Dzięki pracy nie zdziczałam chyba. Mam problemy ze wspólnym wychodzeniem na posiłki, ale jak jem w biurze to jest ok. Postaw na pracę gdzie nie jesteś przyklejona do okienka i gdzie możesz swobodnie odchodzić od biurka. Jak będziesz czymś zajęta mniej będziesz myśleć o swoich przypadłościach.
-
Kacha89 oj współczuję, ja też pamiętam wymiotujace dzieci w przedszkolu - cała się wtedy trzeslam ze stresu i potem unikalam tych dzieci jak ognia. U mnie jest mniej napadów paniki też, ale ten lęk chyba po prostu zawsze zostaje. Mam tak samo. I jeszcze ostatnio ciągle mnie boli głowa, nie wiem czy to od tej Elicei czy od pogody. -.- Psychotropka`89, widzę że wiele przeszłas juz w życiu, jesteś bardzo dzielna. W ogóle jakby były tu jakieś "emetki" z Warszawy i chciały się spotkać z kimś kto zrozumie atak paniki, konieczność wyjścia na powietrze albo nie przyjścia w ogóle z powodu paniki, to jakby co jestem chyba gotowa spróbować. Nigdy nie spotkałam nikogo podobnego do mnie, zazwyczaj w ogóle unikam wyjść, ale może wiedza ze ktoś boryka się z tym samym by pomogła...
-
Ale kochana nikt Cię nie zrozumie jeśli kogoś taki problem nie dotknął. Nie oczekuj wielkiego wsparcia i oklasków od najbliższych, bo go nie dostaniesz. Będą Ci mówić, że wymyślasz, że inni mają poważniejsze problemy i czym ty sobie w ogóle głowę zawracasz. Nawet jak ktos będzie próbował okazać zrozumienie, to w duchu i tak będzie traktował sprawę z pobłażaniem. Szczerze mówiąc, jakbym to ja była zdrowa i mnie by ktoś wyskoczył z takim czymś też bym się popukała w czoło. O mojej fobii wie tylko moja przyjaciółka i mój facet (któremu się przyznałam dopiero po kilku latach). Pomimo że mam to od dziecka nawet mamie o tym nie mówiłam. Już widzę jak by na mnie spojrzała... Jesteśmy w tym sami i to my musimy chcieć walczyć. Albo zrozumieć / pogodzić się - jak zwał tak zwał. A walczyć warto - po to by się nie męczyć. Ja się męczę od 20 lat, ale wciąż staram się nie tracić nadziei. Po odstawieniu Paro i braniu miesiąc Elicei 5mg stwierdzam się jest nareszcie ciut lepiej. Paro powodował u mnie bezsenność i nic więcej. Po Elicei mam mniej ataków paniki, ale prześladujące myśli nadal są. Np. teraz koleżanki z pracy synek i mąż mają grypę żołądkową - świruję, że na pewno ona też będzie chora i nas pozaraża. Czasami jest mi gorzej, ale nie mam takich drastycznych napadów i łatwiej mi jeździć autobusami. Może poproszę o większą dawkę?
-
Katxx mam identycznie z tymi środkami transportu. Dobrze Cię rozumiem :* Nie pisałam bo wiele się działo, mój dziadek trafił do szpitala i zmarł. Do tego dużo pracy w biurze, problemy finansowe - wszystko na raz. psychiatra zmieniła mi paro na eliceę 5mg, dziś wzięłam pierwsza I oczywiście mam schizy czy będę miała jakieś skutki uboczne. Ogólnie jest ciężko. -- 25 sty 2015, 12:23 -- Tak w ogóle mnie też brano za anorektyczke. Jak leżałam w szpitalu jak byłam mała, jeszcze nie wiedziałam że to nerwica, i mnie dali na oddział do anorektyczek właśnie, mówili że pewnie to ukrywam że się odchudzam. Masakra...
-
mggabijp, ja też zawsze potem sobie wyrzucam że z czegoś muszę zrezygnować z tak głupiego powodu. Ale co poradzić. Ostatnio gdzieś przeczytałam, że powinno się przestać walczyć z atakami paniki tylko je zaakceptować i nauczyć się je bagatelizować. Ta.. Łatwo powiedzieć ;p Ja dziś znów czuje się tak samo. Jak się zbudzilam było ok ale potem spadło na mnie znowu wszystko i zabawa od nowa: słabo mi, niedobrze, ciężko mi się oddycha. Zwariuje niedługo. Mnie niestety nie pomagają zapewnienia mojego faceta ze będzie ok. Dopoki sama się nie ogarnę to mało co jest mnie w stanie uspokoić. -- 31 gru 2014, 11:55 -- Aha, zapomniałam odpisać. Biorę 20mg paro dziennie (1 tabletka). A dziadek miał udar, wymaga już stałej opieki, musimy oddać go do domu opieki, co prawda sprawdzonego i poleconego, ale trudno mi się z tym pogodzić. Dziadek i mama to moja jedyna rodzina właściwie. Jak dobrze ze jeszcze w tym tygodniu nie muszę iść do pracy! Chyba bym nie wyrobiła.
-
Ja sobie nie wyobrażam mieć dzieci. Nie radzę sobie z samą sobą, jak miałabym się zająć dzieckiem? Jest źle. Mój dziadek trafił do szpitala, pisałam Wam też wcześniej że paro slabo działa - to wszystko się skumulowalo i i od wczoraj wariuje. Mdłości, biegunka, lodowate dłonie, dziś nie byłam w stanie nic przełknąć, tak mi źle, oszaleję niedługo. Chcę żeby to się skończyło. Nie wiem co ze sobą zrobić.
-
Cześć, dziewczyny, nie odzywałam się bo przeważnie pisałam do Was po drodze do pracy a od pewnego czasu jest znowu gorzej. Myślałam, że paro, który biorę od połowy listopada pomaga, ale może przez 2 tyg jakoś się trzymałam (chyba chciałam w to wierzyć), a potem znowu... Zimny pot w autobusach, panika, mdłości, słabość. W pracy raz tak mnie złapało, że normalnie cała się trzęsłam, na szczęście nikt nie zauważył i nikt ode mnie nic nie chciał, po jakichś 3h dopiero zrobiło mi się lepiej. Innymi słowy - wzloty i upadki pomimo brania leku. Wizytę mam dopiero za miesiąc, pewnie znowu mnie będzie namawiać na terapię, ale kurczę naprawdę średnio mogę sobie na nią teraz finansowo pozwolić. ;( A nie chciałabym zaczynać i przerywać etc. Jeszcze w dodatku nabawiłam się nerwicy natręctw - identyczny przypadek jak opisany tutaj. Normalnie tak mnie język już boli, staram się tego nie rozbić, ale to takie trudne. Natomiast jak łapie mnie panika to zaczęłam wbijać sobie paznokcie w zaciśniętą dłoń żeby odwrócić uwagę od mdłości i tego uczucia słabości i "braku powietrza" i to trochę pomaga, ale czuję że to żadne rozwiązane. Lipa, lipa no. Chciałam iść dziś do kina, ciekawe czy mi się uda spędzić seans bez potów i obsesyjnych myśli... -.- Ostatnio w kinie siedziałam jak na szpilkach i analizowałam "drogę ucieczki" z sali kinowej do wc... Co za idiotyzm... encyklopedia1, dobrze Cię tu wszyscy rozumiemy... Chyba nie ma sensu pytać "dlaczego" próbowałam na to odpowiedzieć sobie przez 20 lat i do tej pory nie wiem. Nie umiem znaleźć przyczyny tak zrytej pod tym kątem psychiki... Trzeba chyba po prostu nauczyć się żyć z tą ułomnością, tak jak np. inwalida godzi się z jazdą na wózku. Tylko, że łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. alu, kochana, trzymaj się. Ja też miałam ok. 3-letnią przerwę w mojej fobii w czasach licealnych, zakochałam się "na zabój" i żyłam tylko tym, potem wszystko spadło na mnie znowu - koszmar. Ale to własnie wtedy zdałam sobie sprawę o podłożu psychicznym tych objawów. Wybierasz się do psychiatry? Szczęśliwego Nowego Roku też Wam życzę, a przede wszystkim spokoju ducha i mniej poplątanych myśli. :*
-
Sherlock wygląda jak mój jak był mały <3
-
mggabijp, nie martw się, może kiedyś będziesz potrzebować tego prawka i będziesz bardziej gotowa psychicznie, w końcu prawko można zawsze zdać, nie ma co się teraz zmuszać. Ja też czasem mam wrażenie że jestem za dobra, ale trudno to w sobie zmienić. A ludzie są wygodni i lubią to wykorzystywać.