Skocz do zawartości
Nerwica.com

PM92

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez PM92

  1. Chyba u Ciebie. Z google też trzeba umieć korzystać. Do tego trzeba używać mózgu. no spoko, jak jesteś takim mózgiem, że wolisz wpisać w google co ci jest niż być zdiagnozowanym przez lekarza to twoja sprawa, ja mam to głęboko gdzieś
  2. no to pozdrawiam, każde twoje kichnięcie to będzie rak
  3. nigdy nie sprawdzaj w google co ci jest, bo to zawsze będą najgorsze scenariusze ja miałem biały nalot na dziąsłach, google powiedziało mi, że to rak, a okazało się, że to był po prostu jakiś brudek, który zszedł jak wieczorem umyłem zęby
  4. Jeśli miałaś robione te badania i mówią ci, że to nie serce - to na pewno nie one. Studiuję psychologię i to mi pomaga w tej walce, uwierz mi, że nerwica i podświadomość może wywoływać naprawdę niesamowite symptomy, których nigdy byś się nie spodziewała - więc nie przejmuj się. Widzisz, ja znowu mam odwrotnie - jak czuję, że coś mi może być, to wolę być wśród ludzi, nawet w tramwaju, autobusie, gdziekolwiek - byleby być z ludźmi, żeby w razie czego mogli mi pomóc. Nie chcę być sam, boję się być teraz sam, bez nikogo do "nadzoru". Nie martw się, nic nam nie jest Aktualnie nie odczuwam żadnych zaburzeń. Więc podejrzewam, że to nerwica - teraz znowu czuję kłucie, ale to raczej obolałe mięśnie, bo łopatka też mnie boli.
  5. boże, jesteś zupełnie jak ja mam identycznie, nie mogę niczego zjeść, bo poczuję, że jakoś dziwnie mi się przełknęło i nie mam humoru do końca do dnia, do tego dochodzą jeszcze bóle w klatce piersiowej w okolicach serca i myślę, że mam jakiś zawał czy coś, to jest okropne i nie da się z tym żyć, a ludzie nie rozumieją tego i to jest najgorsze...
  6. Witam. Chciałem opisać moją historię i zasięgnąć rady. Otóż: Jakiś czas temu, dokładnie w pierwszej połowie maja, będąc w wynajętym mieszkaniu w Warszawie (na potrzeby studiów, mam 22 lata), jadłem bułkę z serem i szynką. Po zjedzeniu usiadłem przy laptopie i po chwili pojawiło się dziwne uczucie w okolicach sercach - nie potrafiłem tego dokładnie opisać, ale to było jakieś "chromotanie" w okolicach sercach - dokładniej tak jakby pod sercem. Było to dla mnie nieznajome uczucie, nie wiedziałem, co to jest, takie jakby dodatkowe uderzenie, nie wiem, jakaś wibracja czy coś w tym stylu właśnie w tej okolicy. Na początku to ignorowałem, myśląc że przejdzie. W końcu poszedłem na zajęcia, nie myślałem o tym i to uczucie zniknęło. Po zajęciach wróciłem do mieszkania, znowu usiadłem przy laptopie i to uczucie wróciło - trochę się wystraszyłem, naczytałem się głupot w Internecie o jakimś zapaleniu serca mięśniowego, który może powodować nagły zgon i bardzo mnie to wystraszyło. Nie mogłem przez to spać, kiedy leżałem w łóżku cały czas się na tym skupiałem i bałem się tego, siedziałem przy laptopie aż po prostu nie miałem siły i zasypiałem. Objaw trzymał się 2 dni, 3 dnia wracałem pociągiem do domu i objawu już u mnie nie było przez całą podróż i resztę dnia w domu. Dopiero w nocy, około 1-2, objaw wrócił, a ja od razu spanikowałem, obudziłem mamę, opowiedziałem jej o tym i następnego dnia poszedłem do lekarza na prywatną wizytę, ponieważ był weekend i przychodnia była nieczynna. Lekarz mnie wysłuchał, obadał mi serce (nasłuchiwał stetoskopem, w momencie kiedy występowała u mnie owa sensacja lekarz zarzekał się, że absolutnie niczego podejrzanego w okolicach serca nie słyszy, a samo serce bije prawidłowo). Zostałem przebadany, EKG wyszło mi prawidłowe, generalnie lekarz nie potrafił wskazać przyczyny. Dostałem jakieś leki (akurat złożyło się wtedy też przeziębienie, więc dostałem leki na gardło itp i hydroksyzynę). Wybrałem je wszystkie, ale od tamtej pory dzieje się ze mną coś okropnego - z racji tego, że lekarz nie był w stanie mi powiedzieć, od czego był mój objaw, cały czas panikuję. Mam wrażenie, że coś mi jest, tylko czekam na to, aż zacznie mi się coś dziać, mam ataki paniki związane z moim zdrowiem, bo nie wiem, czy jestem zdrowy czy też naprawdę jakaś choroba związana z sercem rozwija się we mnie, a ja ją ignoruję. To staje się uciążliwe i upierdliwe - cokolwiek by mi nie było, ja panikuję, że to coś poważnego i boję się, że mogę umrzeć. Fizycznie jednak nie czuję się źle - mam na wszystko siłę, mogę jeździć na rowerze, grać w piłkę, biegać, robić wszystko - pod tym względem jest naprawdę bardzo dobrze. Mówię sobie, że gdyby naprawdę coś mi było, to przez te miesiące mój stan zdrowia by się pogorszył, czułbym się źle, byłbym osłabiony, a tak po prostu nie jest. Ja tylko siedzę i czekam na to, aż zacznie mi się coś dziać, coś mnie zakuje przypadkowo w okolicy serca i już mam zepsuty humor, bo cały czas się łapię za to serce i boję, że coś mi się stanie. Na 99.9% jestem pewien, że mam nerwicę hipochondryczną związaną właśnie z tym, że nikt mi nie powiedział od czego był ten objaw, który to zapoczątkował i przez co on się wziął. Powiedziałem rodzicom, żeby zabrali mnie na wizytę do kardiologa, mam nadzieję, że niedługo to zrobią, bo już dłużej tak nie wytrzymam. Najgorsze jest to, że kiedy w coś się wciągnę (np. w granie w jakąś grę na laptopie) to absolutnie nic mi nie jest, jestem okazem zdrowia. Siedzę sobie niewzruszony do momentu aż przypomni mi się, że przecież może coś mi jest w okolicy serca - i wtedy coś mnie zakuje, coś zaboli. Generalnie objawami, które mi teraz dokuczają najbardziej są: 1) kłucie po prawej stronie klatki piersiowej - jest to kłucie w obszarze obejmującym górną część "piersi" 2) uczucie jakby drapania w gardle, coś podobnego do tego, kiedy chce nam się kaszleć, ale długo to wstrzymujemy, w końcu pojawia się takie nieznośnie odczucie, przez które po prostu trzeba odkasłać - pojawia się zazwyczaj wtedy, kiedy się denerwuję, bo kiedy przestaję myśleć o swojej chorobie i się odprężam, to zanika 3) przez pewien czas miałem silny ból w klatce piersiowej - tak jakbym źle spał i sobie odcisnął albo naciągnął - męczył mnie przez jakieś 2-3 dni, a potem minął 4) co chwila transformacja objawów - cokolwiek by mi się nie działo, interpretuję to jako poważną i zagrażającą życiu chorobę - jest to o tyle irytujące, że nawet kiedy przełknę za duży kawałek jedzenia i czuję, jak mozolnie przechodzi mi przez przełyk, to boję się, że się uduszę. Kiedy napiłem się coca coli i zabarwił mi się język na brązowo, od razu spanikowałem, a w Internecie wyczytałem, że brązowy język to objaw niedotlenienia mózgu. Następnego dnia od razu poszedłem do lekarza i zrobiono mi wszystkie podstawowe badania (krwi, moczu, tego białka retroaktywnego czy coś tam) i oczywiście wszystkie te badania wykazały wyniki zupełnie w normie 5) uczucie niepokoju i lęku związane z tym, że być może zaraz pojawi się jakiś niepożądany objaw A najgorszą przeszkadzajką życiową jest moment, kiedy muszę iść spać. Wtedy zaczyna się istne dance makabre. Kładę się do łóżka, nakrywam kołdrą, próbuję usnąć i po prostu czuję, jak bije mi serce, słyszę je, słyszę jego pulsowanie, dźwięk. Niepokoi mnie to, boję się tego, denerwuje mnie to, a serce zaczyna mi bić coraz mocniej (a przynajmniej mi się tak wydaje) i coraz mocniej je czuje, czasami czuję aż taką... nie wiem, "zapaść" w gardle, jakby mi powietrze uciekało albo jakbym się zaczął dusić czy coś. Ale w momencie, kiedy podnoszę się z łóżka i przykładam rękę do serca, wszystko jest normalnie - jak ręką odjął. Siadam sobie na krześle, wszystko jest normalnie, nic nie czuję. Tylko kładę się do łóżka - znowu to samo. Być może skojarzyłem sobie sen z czymś złym, że wtedy objawy się nasilają i już podświadomie kiedy tylko kładę się do łóżka, to tylko wyczekuję aż to serce zacznie mi "wariować", no i w końcu wywołuję wilka z lasu. Nawet teraz, kiedy to piszę, towarzyszy mi takie uczucie ciężkości w okolicach serca, jakby mnie ciągnęło w dół, po prostu czuję tam ciężar. Jestem praktycznie pewien, że to na tle nerwowym...ale chciałbym uzyskać potwierdzenie w waszych słowach. Piję sobie melisę rano i wieczorem, nie biorę już żadnych leków na uspokojenie (od maja do września zjadłem dwie paczki hydroksyzyny 10 mg, żadnych innych leków na uspokojenie nie brałem). Naczytałem się też o arytmii serca, że trzeba robić jakąś ablację czy coś innego, że właśnie ludzie to tak odczuwają - że kładą się do łóżka i czują jak im serce bije itd, generalnie podobne do mojego, wystraszyłem się, a teraz nie śpię, bo jak próbowałem usnąć, to po prostu poczułem jakby mi serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej i znowu czułem jak powietrze ucieka mi z gardła... Mam nadzieję, że to nie jest żadna arytmia - bo niby miałaby się pojawić tak z "dnia na dzień"? Poza tym, EKG pokazało, że moje serce bije bardzo równo - jak to powiedział lekarz "EKG ma pan piękne, tylko serce trochę za mocno bije, ale to przez to, że jest pan emocjonalny". Powiedzcie proszę, że to wcale nie jest arytmia i że nie potrzeba żadnej ablacji, tylko że jest to po prostu objaw nerwicowy... -- 24 wrz 2014, 15:39 -- dzięki za te wszystkie odpowiedzi, nie trzeba było
×