ja od kiedy przeprowadzilam sie do Anglii to zauwazylam, ze latwiej lapie takie wirusowki jak przeziebienia itp...
lekarka tlumaczyla mi, ze tu sa inne zarazki niz w Polsce i nie mam takiej odpornosci..wiec jak Mala jest chora to ja wiem, ze zaraz tez bede.
zaopatrzylam sie w zen-szen, czosnek , echinacee i tran i zaczynam lykac od paru dni, bo przy moich myslach kazdy objaw konczy sie potworna panika...a mojego Meza nic nie bierze...my mozemy kaszlec i kichac , a On nic... no i juz Mu staram sie nie marudzic, bo juz tyle "chorob" ze mna przerobil, ze nie wiem jak On to wszystko wytrzymal...
chociaz przyznam Wam sie szczerze Kochani, ze od kiedy znalazlam to forum to latwiej mi sobie wytlumaczyc w momencie paniki, ze to tylko nerwica... chociaz dziala to tylko na chwile, ale zawsze to cos...
kiedys lekarz przepisal mi lek "servenon" jednak po kilku dniach brania go myslalam, ze oszaleje, bo wszystko sie bardzo nasililo - podobno tak moze byc na poczatku..ja jednak nie wytrzymalam i przerwalam branie tego leku.
czasem jak mocno mnie zlapie to biore Bellegrot - on tak zamula, ze jakis czas nie wczuwam sie tak w siebie...