Skocz do zawartości
Nerwica.com

kasia108050

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kasia108050

  1. kasia108050

    Czy masz?

    mam odkrycie miesiąca mogan david, trzy smaki , super masz ochotę na zrobienie czegoś szalonego, jeśli tak to co to jest?
  2. Ja idę w poniedziałek, nie boję się bo liczę na pomoc. Zawsze mówiłam że psychiatra to ostateczność, a teraz myślę że to był błąd. Może gdybym wcześniej tam trafiła nie byłabym w takim stanie jak teraz.
  3. Ja biorę concor cor 1,25 na noc też dostałam od kardiologa z tych samych powodów co Ty. blokuje on gwałtowny wyrzut adrenaliny do serca a tym samym skoki ciśnienia na tle nerwowym i obniża puls, pomaga też przy nierównej pracy serca. biorę go już półtora roku i uważam że jest ok, ciśnienie mam nieraz podwyższone przy atakach lęku ale już nie tak żeby były bardzo ponad normę. concor cor to lek który uwalnia się przez 24 godziny dlatego bierze się raz na dobę no i trzeba pamiętać żeby brać regularnie. -- 07 lis 2014, 00:07 -- ten lek nie ma działania obniżającego ciśnienie, jest bezpieczny i nie stwierdzam żadnych efektów ubocznych,
  4. ja z kłopotów żołądkowych to przygoda z bulimią i usunięty pęcherzyk żółciowy 1,5 miesiąca temu, napisz sinister co u tego psychiatry.
  5. U mnie zaczęło się od ucisku w głowie i ataku paniki (myślałam że wylew) a potem z górki- tachykardia, skoki ciśnienia, ataki paniki, nadpobudliwość w takim stopniu że myślałam że zwariuję. Najbardziej bałam się skoków ciśnienia, najpierw źle się czułam więc nachodziła mnie myśl ze to ciśnienie- mierzę (wystraszona) 130/88 -myślę za wysokie -mierzę (coraz bardziej wystraszona) 140/92 (panika ) i dalej z górki 150/95, 160/100 i doszłam do 180/100 i wylądowałam na pogotowiu- leki na ciśnienie nie działały -dopiero leki na uspokojenie- kardiolog stwierdził że panika wywołuje wyrzut adrenaliny stad skoki ciśnienia - czysta fizjologia - jak się uspokoję i ustabilizuję nerwy to skoki znikną i tak tez się stało, jak mam napady lękowe staram się nie panikować i nie mierzę ciśnienia, a kiedyś robiłam to nawet 50 razy dziennie.
  6. Mnie też zazwyczaj łapie z zaskoczenia i ścina z nóg. Lekarzy już obleciałam wszystkich i większość z nich łagodnie sugerowała wizytę u psychiatry a kardiolog wręcz wręczył mi namiary na takowego bo stwierdził że on nic na to nie poradzi co mi dolega. Gastrologa proszę się nie bać bo nie ma czego i gastroskopii też nie (jest nieprzyjemnie ale do zniesienia). Co do tego że zawsze pozostają wątpliwości co nam dolega to mamy wszyscy ze względu na różnorodność objawów bo nerwica symuluje wszystkie choroby świata.
  7. ja mam je na stale od jakichś 3 lat, różny poziom dokuczliwości, te z "głowy też" i ich nie lubię najbardziej, badania u neurologa i laryngologa nic nie wykazały, ustępują kiedy jestem już tak nimi wkurzona że przestaję się ich bać i jest mi wszystko jedno co się stanie, ale wtedy pojawiają się inne po jakimś czasie a to serce a to nogi, swędzenie skóry i wiele innych. najdłuższą przerwę w tych pseudourojeniach miałam ze 2 tygodnie . raj na ziemi.
  8. ja miałam problemy przeróżne, uciski, kłucia w głowie, sztywność karku, problemy z utrzymaniem głowy- miałam wrżenie że leci na boki, zawroty głowy i mdłości, a po dłuższym siedzeniu przy komputerze nie mogłam kręcić szyją, bóle głowy, najgorzej było jak połozylam się na brzuchu i podparłam ręce pod brodą to czułam jakby mi blokowało dopływ krwi do mózgu, poszłam do lekarza pierwszego kontaktu i dostałam skierowanie na rtg odcinka szyjnego, wyszedł tam jakiś ucisk w wyniku obniżenia kilku krążków i jakieś tam inne cuda których dokładnie nie pamiętam ale miesiąc chodziłam na rehabilitację i masaże i na jakiś czas pomogło, wraca ból co jakiś czas ale już nie to co było a nerwica jeszcze potęguje odczucia i podpowiada choroby których nie ma. nie zamartwiaj się, ja po dwóch porodach miałam takie jazdy z psychą że przerobiłam i przerabiam wszystkie objawy chorobowe świata, ale dzięki dzieciom wiem że muszę wstać choć ciało odmawia posłuszeństwa a w głowie kołowrotek. Jak tylko przestałam karmić poszłam po leki bo już sama nie dawałam rady.
  9. problemy z kręgosłupem szyjnym mogą dawać takie objawy, ja też po ciąży miałam podobnie i chodziłam na rehabilitację
  10. nie wiem czy znajdę kogoś takiego, rozejrzę się i spróbuję. Dziękuję bardzo.
  11. pierwsze moje spotkanie z psychologiem zakończyło się po 3 wizycie, miałam wrażenie że strasznie bawi panią psycholog to co mówię a nasze rozmowy prowadziły donikąd. potem następny był starszy Pan psycholog ale tu też w zasadzie słyszałam tylko głównie opowieści jaki był wspaniały i silny w młodości i dotąd mu to pozostało, wytrzymałam 8 wizyt. Dzisiaj znowu miałam swój atak, źle się czuję już od kilku dni a dzisiaj zakończyło się atakiem lęku, paniki skokiem ciśnienia, już nie wytrzymam takiej karuzeli, od euforii do apatii wiecznie coś boli dolega coś czego nie da się nazwać i określić. a ja tylko chcę się cieszyć z życia, bawić ze swoimi dziećmi i nie myśleć o tym że coś mi się stanie, że będę się źle czuła. Staram się nie poddawać ale czasem mam już serdecznie dość. -- 26 cze 2014, 22:33 -- A tak wygląda moja historia w pigułce: 1. pochodzę z rodziny ludzi pijących ( bracia), wieczne awantury, ciasnota, brak wszystkiego, mama zawsze z boku bardziej zainteresowana żeby w domu było co zapalić niż zjeść, tata to jedyna osoba z którą było ok 2. pierwsze objawy nerwicy po śmierci cioci bez natrętnych myśli, ataki przez ok 2-3 lata, pobyt w szpitalu z podejrzeniem zapalenia mięśnia sercowego które się nie potwierdziło, natomiast zdiagnozowano nerwicę lekową, brałam lek o nazwie doxepin 3. przez lata drobne dolegliwości i lęk nasilający się przy każdej infekcji (zwykłe przeziębienie czy katar to był strach czy czasem nie mam czegoś strasznego albo ze się uduszę przez zatkany nos.) 4. nie palę nie piję kawy ani alkoholu nie biorę narkotyków, mam 36 lat, 5. wyszłam za mąż mam 2 córki i fajną rodzinę, która musi znosić moje wahania nastrojów, wybuchy złości, albo apatię i obojętność 6. dziewczynki rodziły się przez cc, pierwszy poród zniosłam kiepsko i bardzo bałam się drugiego, kiedy byłam 6m-cu ciąży zmarł mój tata, który chorował na raka(stres i walka o jego życie i zdrowie przez pół roku wiele mnie kosztowała) przy drugim skok ciśnienia 190/100 i straszna panika, horror, (przez cała ciąże nie miałam problemów z ciśnieniem) powrót do domu i strach ze rozejdą mi się szwy, że nie dam rady, i znowu atak paniki i skok 160/90, wizyty u lekarzy badania- wszystko ok- nerwy i przemęczenie a także anemia poporodowa 7.pół roku po śmierci taty jadąc samochodem poczułam ból z tyłu głowy, zrobiło mi się słabo i spanikowłam że to wylew albo tętniak, koszmarny atak paniki i uczucie że umieram, po przyjeździe do domu pomiar ciśnienia -120/80 ale zostało dziwne samopoczucie, takie napięcie i strach, następnego dnia znowu złe samopoczucie nie do określenia od czego i ciśnienie 140/80-panika że za wysokie, biegiem do lekarza, pomiar u lekarza bez zmian, stwierdza że to nie od ciśnienia tylko ciśnienie od strachu- czysta fizjologia a potem to już z górki, coraz częstsze ataki strachu zwłaszcza po wyjściu z domu, zawroty głowy, bóle głowy , kłucia, drętwienia, drgawki, kołatanie serca, suchość w ustach, sikanie co 5 minut itd. badania zrobiłam ct głowy-idealne, echo serca idealne, morfologia jak u noworodka, holter ok, odwiedziłam 2 kardiologów, 2 neurologów, 2 psychologów a o lekarzu pierwszego kontaktu to nie wspomnę, gastrologa bo miałam straszne bóle brzucha, mdłości, brak apetytu (w ciągu roku bez diety 10kg w dół), mam tylko kamień na woreczku zółciowym, zaplanowany do usunięcia na sierpień. od grudnia ubiegłego roku miałam wrażenie że jest lepiej ze powoli wychodzę z tej matni, przez poł roku nie miałam skoków ciśnienia ani strasznych ataków, aż w pod koniec kwietnia zmarła moja mama i znowu się zaczęło tym razem ze zdwojoną siłą, natrętne myśli że ja będę następna i umre zostawiając moje dziewczynki, ze nie będą mnie pamiętać, depresja do kwadratu.
  12. czasem już mam dość, tak jak napisałam doraźnie biorę tranxene, ale tylko jak już nie daję rady. Poza tym leków też się boję...
  13. witaj, kamykamyk. Natrętne myśli to coś z czym walczę na co dzień już od ok 18 lat, (teraz mam 36) czyli połowę swego życia, jednak od 3 lat od kiedy zmarł mój tata są już to myśli obsesyjne o śmierci mojej, za każdym razem kiedy się budzę pojawia się jak na zawołanie "czy to dzisiaj?" niestety mam też dolegliwości somatyczne różnego rodzaju (swędzenie skóry kłucia uciski bóle szumy zawroty skoki ciśnienia napięcie itp. )a uczucie lęku i paniki prawie codziennie. mam dwoje małych dzieci którymi musze się zajmować a boje się wyjść na spacer bo może to wtedy się zdarzy, przerabiałam już psychologa, hipnoterapię został mi tylko psychiatra, najgorzej jest gdy gdzieś wyjeżdżamy na parę dni odpocząć (dla mnie to gehenna). śpię przy małym światełku w kontakcie bo też mam zwidy a nie daj Boże jak przyśni mi się coś dziwnego... jak nie daję rady to biorę lek o nazwie tranxene ale tylko doraźnie, acha dwa miesiące temu odeszła też moja mama więc wszystko się nasiliło. jeżeli nawiedza mnie jakaś myśl staram się sobie wmówić ze to tylko myśl jak przyszła i to i pójdzie, wspomagam się treningiem autogennym Schultza (YouTube) i tyle... twoje lęki są tylko bujną wyobraźnią nie ma duchów zjaw i innych cudaków
×