Skocz do zawartości
Nerwica.com

niejestdobrze

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez niejestdobrze

  1. niejestdobrze

    Dobry wieczór :)

    W takim razie mój błąd proszę Pana
  2. niejestdobrze

    Dobry wieczór :)

    Spaidermessiah, niby dlaczego miałabym słuchać? Jam Van Dahl, jak uważasz, myślę jednak, że mogłeś ująć to subtelniej. Nie będę jednak wdawać się w zbędne dyskusje. Każdy ma swoje zdanie i nie potrzeba go podważać.
  3. niejestdobrze

    Dobry wieczór :)

    Witaj. Życzę Ci żebyś się odnalazła i gościła tu jak najdłużej. "a co najgorsze będziesz codziennie marudzić i spamować na forum o tym jak to życie nie ma sensu" Jam Van Dahl, miłe z Twojej strony to to nie było.
  4. To niesamowite, że udało Ci się wyjść. Gratuluję odwagi! Gratuluję również tego, że zebrałaś się na ryzyko odstawienia prochów i znalazłaś siłę, by walczyć. Miałaś cel, chciałaś żeby było dobrze Tobie i Twoim dzieciom, wspaniałe poświęcenie. Życzę powodzenia i samych chwil dobrych, jak te, które przeżywasz obecnie.
  5. niejestdobrze

    Witam

    Chyba dla każdego, kto był przyzwyczajony do "normalnego" życia nagła choroba jest uciążliwa, nieprawdaż? Ale z czasem człowiek się przyzwyczaja i do życia w sposób obecny. Czy uważasz, że ludzi kocha czy lubi się tylko za sprawność fizyczną? Co z tego, że ktoś jest kaleką, skoro ktoś go kochał wcześniej, albo poznał tą osobę, kiedy zachorowała i okazało się, że jest kimś wspaniałym. Kalectwo nie jest podstawą do dyskwalifikacji z relacji społecznych. Nie wszyscy myślą tak, jak ty, że np. "skoro jest kaleką to nie będę się z nim zadawać, bo to za dużo roboty". Nie wszyscy ludzie pomagają osobom chorym za pieniądze, dla osób, które robią to od serca pieniądze nie grają roli. Spójrz na przykład na wolontariuszy, myślisz, że im przeszkadza stan takich osób? Skoro przychodzą komuś pomóc to chyba jednak nie. Nie przeszkadza im to, że ktoś nie może wstać z łóżka, że potrzebuje pomocy itd, a kontakt potrafią złapać. To nie są ludzie, którzy robią wszystko na siłę, tak jak opisałeś w swojej wypowiedzi. Oni chcą pomóc i tu masz przykład na to, że te chore osoby nie zostały same. Na miłość, przyjaźń zasługuje każdy, ale weź pod uwagę to, że nie powiedziałam, że każdy je otrzymuje. Takiej propozycji do mnie raczej kierować nie powinieneś, to nie do moich zadań należy. Jednakże znając nasz kraj Twoja prośba raczej by się nie spełniła, nie można oczekiwać cudów. Nie mówię, że w niczym nie masz racji, ale swój subiektywizm mógłbyś czasem przepleść nutą obiektywnych spojrzeń. Nie wiem dlaczego zaczęliśmy rozwijać ten temat, bo to był wątek o powitaniu, a nie o skazanych na samotność. Myślę, że nie ma co kuć tej dygresji dalej, bo każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie i nikt nie powiedział, że musi być ono zgodne ze zdaniem oponenta.
  6. Uff wypełniłam :) Zajęło mi chyba więcej, niż 20 minut, ale nie powiem żebym żałowała. Cieszę się, że mogłam pomóc, chociaż zastanawia mnie w jaki sposób mogłoby to Tobie pomóc.
  7. A żaden lekarz nie powiedział Ci nic na ten temat? Nie może czegoś na te objawy somatyczne poradzić? Chodź chodź na ten basen, dobrze Ci zrobi. -- 17 cze 2014, 20:31 -- A żaden lekarz nie powiedział Ci nic na ten temat? Nie może czegoś na te objawy somatyczne poradzić? Chodź chodź na ten basen, dobrze Ci zrobi.
  8. niejestdobrze

    Witam

    Nie, nie każdy chory przeszkadza światu. Jeśli ktoś jest chory to niekoniecznie musi oznaczać, że jest niekochany, czy nielubiany. Przecież takich ludzi też da się pokochać. Albo ludzie, którzy kiedyś byli zdrowi, przecież Ci, którzy są im wierni kiedyś ich znali, prawda? Wiedzieli jacy byli kiedyś i to, że ktoś nagle zachorował nie znaczy, że stał się głupi, czy niewarty kochania. Wiadomo, ludzie inaczej obchodzą się z takimi osobami, wykazują niezrozumienie w ich kierunku, ale są jeszcze tacy, którzy do tej grupy nienależą. Niestety, ale zaprzeczę Twoje stwierdzenie o tym, że nikt nie chciałby marnować sobie życia z kaleką. Taka osoba też zasługuje na miłość i niewątpliwie ją otrzymuje od kogoś bliskiego. Myślisz, że jeżeli ktoś jest choy to nie ma uczuć, czy nie można go lubić? Jesteś w błędzie.
  9. niejestdobrze

    Witam

    Mentalvaccine, nie chcę planować, bo wiem, że tych planów nie zrealizuję. Poza tym naprawdę mi się odechciało coś zmieniać. Twoje metody pewnie są dobre, ważne, że Tobie się udało. Linkaaa, wiem, że nie ma jednej metody, niestety muszę znaleźć jakąś dla siebie i szukam między innymi tu. Ja już przyznałam się, że nie jestem silna, jestem tego świadoma. Nie uważam, że szukanie pomocy jest słabością, po prostu nie uważam, że potrzebuję profesjonalnej pomocy. Nie chcę chodzić na żadne terapie, wątpię żeby były mi potrzebne. Chciałam jakoś sama sobie dać radę, a czy mi się uda to się okaże. Tak, czy inaczej, nigdzie się nie wybieram na chwilę obecną.
  10. Spróbuj jeszcze raz porozmawiać. Opowiedz dokładnie to, co piszesz tutaj.
  11. Nie możesz nikogo o tym uświadomić? Porozmawiaj jeszcze, przecież nic nie szkodzi spróbować.
  12. Cieszę się, że trochę pomogłam. Może lekarka miała jakis powód, zostawiając Ci ten lek? Nie mów, że psychoterapia Ci nic nie da, bo to nieprawda. Fakt, jeśli będziesz na nią chodzić żeby chodzić to rzeczywiście nic nie da. Ale Ty chcesz z tego wyjść, prawda? Jeśli tak to nic samo za Ciebie się nie zrobi. Psychoterapia jest skuteczna, ale jeśli współpracują ze sobą obie strony. Musisz w to włożyć swój wkład, tak samo byłoby z braniem leków. To nie są żadne magiczne pigułki, które w mig Cię uzdrowią. One zadziałają, jeśli Ty będziesz działać. Prochy nie są żadnymi skrótami, działają tylko i wyłącznie z Twoją współpracą, tak samo jak psychoterapia. One tylko pomagają Ci wziąć się w garść i wspomagają leczenie, ale na samych prochach daleko nie zajedziesz.
  13. niejestdobrze

    Witam

    Witaj, miłego użytkowania :)
  14. Myślę, że reagujesz płaczem, ponieważ w domu nikt nie okazywał Ci miłości lub otrzymywałaś jej za mało. Przy partnerze czujesz się bezpiecznie, ufasz mu i potrafisz się przed nim otworzyć. Chcesz być szczera, więc nie próbujesz ukrywać płaczu. Czujesz, że jest ktoś, na kogo możesz liczyć, ktoś, kto Cię wysucha, wesprze i pomoże, kiedy będziesz w potrzebie. Wiesz, że partner Cię nie wyśmieje, kiedy będziesz płakać. To bardzo dobrze, że masz tak wspaniałą osobę u swojego boku. Ciesz się i korzystaj z wsparcia z jego strony.
  15. Czy chodzisz do psychologa? Bierzesz jakieś leki? Dlaczego uważasz, że się nie wyleczysz? Przecież z depresji da się wyjść. Trzeba tylko chcieć, ja wiem, że jest ciężko, ale musisz zebrać w sobie chociażby resztki sił i zacząć działać. Tak wiem, łatwo mówić, ale wiem, co czujesz. Nie rezygnuj z życia, kiedy nic nie jest stracone. Wszystko da się naprawić, ale z przekonaniem, że to wszystko jest bez sensu nie zdziałasz wiele. Próbowałaś spojrzeć na to wszystko z innej strony? Tej bardziej pozytywnej. Pomyśl ile dobrego na Ciebie czeka i ilebyś straciła. Czy rzeczywiście jest Ci tak źle, że te przyjemności, które Cię spotkają przykrywasz myślami samobójczymi? Będzie dobrze, tylko teraz musisz zacząć działać. Jesli nie chodzisz to pójdź do psychologa, na pewno Ci pomoże. Ale pamiętaj, że to, czy wyzdrowiejesz zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Musisz w to włożyć ogrom pracy, a efekty bedą widoczne, tylko musisz się ich spodziewać. Nie przekreślaj od razu szczęścia, bo ono jest, tylko musisz je dostrzec. Jeżeli na wszystko i wszystkich się odwrócisz to będzie Ci trudno polepszyć swój stan. Daj sobie szansę, bo zasługujesz na bycie szczęśliwą, tylko Ty tego do siebie nie dopuszczasz. Mam nadzieję, że przemyślałaś sobie trochę moje słowa, i że postarasz się coś dobrego zrobić. Wierzę, że dasz radę i życzę Ci polepszenia stanu, w jakim jesteś. Pozdrawiam serdecznie.
  16. niejestdobrze

    Pomocy ...

    A myślałaś o terapii uzależnień? Taka terapia też by Ci dobrze zrobiła. Skoro pogłębia Twoją depresję to dlaczego do tego dopuszczasz? Musisz coś zrobić, zerwij z uzależnieniem, z pomocą terapeuty oczywiście. Jesteś chętna do pracy nad sobą, tylko po prostu nie masz kogoś, kto by Ci potwierdził, że dobrze postępujesz. Gdyby bliscy wiedzieli o Tobie wszystko może byłoby łatwiej im podpowiedzieć Ci co mogłabyś robić w kierunku polepszenia stanu. Na tą chwilę ważne żebyś przemyślała zerwanie z uzależnieniem, bo to ono przyczynia się do pogorszenia Twojego stanu. Może jednak spróbujesz powiedzieć rodzinie o rzeczach, o których nie wie? Może mogliby Ci w tym pomóc. Pamiętaj, że możesz wyolbrzymiać niezrozumienie z ich strony. Przemyśl to. Musi być jakaś przyczyna Twojego płaczu. Coś się dzisiaj stało? Może coś złego Ci się przypomniało? Może to te słowa znajomej? Ludzie bardzo często działają pod wpływem impulsu, może wcale nie chciała wyrazić się do Ciebie ostro? Może się zdenerwowała? To, że się odwróciła możesz potraktować jako szansę na znalezienie następnej osoby, która może akurat będzie tą najbardziej cenioną. Może nie była warta Twojego uznania, skoro tak postąpiła? Często jest tak, że coś bezodwrotnie zrobimy, a później tego bardzo żałujemy. Jaką masz pewność, że Twoje znajome właśnie tak nie mają? Może chciałyby wszystko cofnąć, gdyby mogły? Mogą na prawdę tego żałować. Twoje kontakty podupadają zapewne z powodu stanu w jakim jesteś. Chyba chciałabyś żeby jednak przetrwały, prawda? Musisz wziąć się za siebie, bo naprawdę szkoda marnować sobie życia przez coś, co można naprawić. Naprawdę radzę Ci żebyś poszła do psychologa i nie zapomnij też o uzależnieniu. Przemyśl też, czy nie ma jeszcze czegoś, co mogłabyś powiedzieć bliskim. Nie płacz, bo jeszcze nic nie jest stracone, wszystko da się naprawić, a dzięki Twoim chęciom jesteś już w połowie drogi :)
  17. niejestdobrze

    Witam

    Nie mam takiej osoby, której mogłabym powiedzieć wszystko, co do słowa. Nie ufam nikomu na tyle, żeby o tym mówić. Niestety drugi i trzeci krok odpada. Nie chcę z nikim o tym rozmawiać, bo nawet nie ma z kim, a do specjalisty się nie wybiorę. Jest osoba, która próbowała mnie wesprzeć, ale to też mnie nie zmobilizowało. Nie potrafię się zmusić. To wszystko stało mi się tak obojętne, że nic mnie nie rusza.
  18. niejestdobrze

    Witam

    Ja absolutnie nie stawiam sobie żadnej diagnozy. Wiem, trzeba nad sobą pracować, ale mi się całkiem odechciało. Nie mam siły, nie mogę zacząć czegoś ze sobą robić. Wiem, że nikt inny za mnie tego nie zrobi, ale ja chyba też nie. Zawsze będzie najgorzej na początku, ale ja za szybko się poddaję, nie potrafię przeczekać nawet tego początku. Nie dam rady znowu zacząć czegoś ze sobą robić. Nie wiem jak z tego wyjdę, ale jest jeszcze szansa, że jakimś cudem mi się polepszy.
  19. Witaj. A próbowałaś już kiedyś o tym z mamą lub lekarzem rozmawiać? Spróbuj wytłumaczyć może najpierw mamie, że to przez to dopytywanie i wmawianie Tobie, że nic nie jesz, masz problemy z objadaniem się. Powiedz dokładnie to, co napisałaś na forum. Wytłumacz, że nie jesteś głodna, a napady są przez wytykanie niejedzenia. Jeśli dałaś radę napisać tu i jest to zrozumiale to dlaczego miałaby nie zrozumieć tego Twoja mama? Ja wiem, że mówi żebyś jadła, bo się o Ciebie troszczy, ale powiedz jej, że w ten sposób właśnie Ci szkodzi. Wytłumacz mamie, z czego wynika jedzenie przez Ciebie większej ilości jedzenia. Twoja mama nie zauważyła, że to jest nadzwyczajne? Uświadom ją co tak naprawdę robi, bo ona chce dla Ciebie dobrze, a w ten sposób nieświadomie Ciebie krzywdzi. Mam nadzieję, że uda Ci się chociaż trochę rozjaśnić mamie i lekarzowi całą sytuację i życzę powodzenia, pozdrawiam.
  20. Pracuj nad sobą, bo zasługujesz na normalne życie i nic nie może Ci w tym przeszkodzić. Jeżeli uważasz, że dasz radę bez leków to jak najbardziej z nich zrezygnuj, po co się truć. Postraj się znaleźć tą przyczynę i do dzieła!
  21. niejestdobrze

    Witam

    Widzisz sesto, chociaż mnie rozumiesz. Zawiodłam się wiele razy, ale najgorsze jest to, że najwięcej na sobie. Niestety wrażliwość nie jest moją mocną stroną a porażki nie idą w zapomniane.
  22. niejestdobrze

    Pomocy ...

    Witaj. Na pewno otrzymasz wsparcie od forumowiczów. Tutaj jest więcej osoób, które Cię zrozumieją, niż w Twoim otoczeniu. Dobrze, że chcesz zacząć wszystko od nowa, mam nadzieję, że wybierzesz się do lekarza, bo mógłby Ci pomóc. Współpracuj z nim i włóż od siebie jak najwięcej, a będziesz się czuła coraz lepiej. Wsparcie najbliższych jest bardzo ważne, jeżeli Ci je okazują, korzystaj. Na pewno nie zostawią Cię samej, kiedy będziesz ich potrzebowała, gdyby jednak było Ci mało, możesz napisać na forum. Znajdziesz tu nie jedną osobę chętną do pomocy, rozmowy (jedną z nich będę ja ). Zacznij nad sobą pracować, bo warto. Nie przejmuj się gorszym dniem, po nim będzie dobry. To, że teraz czujesz się źle nie oznacza, że będzie tak zawsze. Rób wszystko, żeby tak nie było. Życzę Ci siły i wytrwałości. Pozdrawiam i pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.
  23. niejestdobrze

    Witam

    Każde przypadłości są inne, nie można powiedzieć, że wszystkie są przez nadmierną kontrolę. Jendakże jest to czynnik, który sprawia, że dochodzimy do takiego stanu. Faktycznie ten strach, stres są jednymi z przyczyn błędnego koła. Niestety nie zgodzę się z tym, że nie powinnam. Otóż wszyscy mają mnie za leniwą, albo uważają, że taki mam charakter, a tak nie jest. Ja naprawdę nie potrafię się cieszyć, żyć pełnią życia. I to nie wynika z tego, że taka już jestem. Nie wiem dlaczego tak mam, ale wiem, że powinnam pokazać ludziom, że wcale taka nie jestem. Ale ja zamiast im udowodnić, pokazuję, że mają rację, czuję ogromną bezsilność, bo naprawdę nie jestem w stanie im tego pokazać. Ja przestaję się starać, być może już się zacięłam. Jeśli czegoś nie zrobię to na pewno coś mi grozi, chociażby pogorszenie stanu. Wątpię żeby wszystko się ułożyło, tymbardziej że wcale się nie zapowiada. Na etapie myśli samobójczych jestem już dawno. Do czynów raczej narazie nie dojdzie, aczkolwiek bym chciała. Też chciałam wyskoczyć, ale jakoś się powstrzymuję. Bardzo często chciałabym rzucić się pod jakiś samochód, czy pociąg, ale to tylko myśli. Myśli, które narazie mam nadzieję NARAZIE nie przerodzą się w czyny. Ja gdybym miała możliwość leżałabym zapewne dniami, ale nie mogę pokazać po sobie, że coś mi jest. Wiele rzeczy robię z przymusu, bo na to nie mam wpływu. Ja nie mogę podzielić dni na złe i dobre. Dla mnie wszystkie są złe. Niestety nie mam zbytnio możliwości skorzystania z pomocy terapeuty, poza tym ja nie chcę. Chciałam poradzić sobie z tym wszystkim sama, ciągle jednak przekonuję się, że sobie nie dam rady...
×