
upadlastudentka
Użytkownik-
Postów
38 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia upadlastudentka
-
Czuję się chora na samą myśl że miałabym kiedyś podlegać pod kogoś w pracy jako szeregowy pracownik.......... Wszystkim pracujacym współczuje i mam nadzieje ze to tylko moja schiza .
-
jak nikczemnik
-
Ach ci znajomi którzy zawsze wszystko mają przynoszą robią i biorą udział w konkursach ...
-
Cześć c:
-
Siema : ] tu prawie zawsze jest dużo ludzi
-
Tak, ja tam przytulam w środku nieswiadome ofiary i wysysam z nich energię jak wampir energetyczny. A co do bycia artysta - to moja aspiracja i dawny cel, nie realne miano ktorym się określam. To miano którym bym się CHCIAŁA nazwać. Nie byłam pewna czy napisać też o innych rzeczach które mnie spotkały w życiu, ale chyba napiszę, ponieważ chyba nie jestem dobrze rozumiana. Przez całe moje życie aż do liceum byłam prześladowana przez moją własną matkę i bita. A mój brat i siostra byli koachani. Wszystko w domu było zawsze moją winą. Nie byłąm kochana, moj tato pracował za granicą a matka w tym czasie urządzała mi w domu piekło. Mam milion urazów psychicznych, jestem jakaś niekompletna, długo miałam kompleksy ktore dzis juz na szczescie mineły. Nie miałam sasiadów bo mieszkalam w lesniczowce. Nie mialam kolegów ani koleżanek aż do podstawówki 4-6 ale nikt z nich nigdy nie był u mnie w domu do tej pory u mnie w domu, juz po przeprowadzce w bardziej cywilizowane miejsce bylo moze 5 osób. Nikt mnie nie lubil i sie smiali ze mnie zwlaszcza chlopcy. Byłam zaszczuta jak mały kundel i w szkole płaszczyłam sie na scianach zeby nikt na mnie nie patrzył kiedy ide pzrez korytarz, a zawsze wydawalo mi sie ze ide jakos smiesznie albo wygladam głupio. Nie czułam się dziewczynką ani dzieckiem jak inne tylko jakimś zwierzęciem, jakimś CZYMŚ. W domu matka lała mnie za stopnie i za wszystko co zrobiłam i co nie zrobiła,m. W gimnazjum był bunt i matka przestała mnie bic. Teraz jest w miare ok, moja matka sobie dała spokój jest teraz normalna ale dalej ma swoje schiozy bo zawsze mi zabraniala wszystkiego. W podstawowce nie wolno mi bylo odwiedzac innych dzieci, jesc chipsow a sama nigdy nie kupowala slodyczy. Az do dzis nie mam wlasnych kluczy do domu i jak wroce po 21 to nie wpusci mnie do domu albo wpusci i bedzie mi zmywac leb pzrez tydzien jak ja smialam przyjsc o takiej godzinie. O godz 21 mam też byc w swoim pokoju nie moge np sobie siedziec w salonie i ogladac tv, ani nie moge jesc kolacji pozniej. Wyrwalam sie stamtad do wroclawia i jestem na studiach, tu moge robic co chce ale wolnosc jaka sie przede mna otworzyla, otworzyła też i rozdarła moje serce, a zaglądając do środka tej małej czarnej bryły widzę tylko pustkę. Ja nie wiem dzis jak udało mi sie tak rozkwitnac w liceum kiedy pozbyłam sie cholerni niskiego poczucia swojej wartości, odkryłam że jestem podobna do innych, nauczyłam się odmawiać ludziom, znalazłam sobie jakies zainteresowania i czułam się sczesliwa mimo tej dziwnej atmosfery w domu. Ja nie wiem tez, jak majac takie dziecinstwo wyrosłam na w miare normalnego czlowieka i mam tak zaskakujaco mało urazów blizn i traum. Ja to sie stało, ze nie sprawiło to stoczenia się na samo dno.
-
Taki pojazd to nie pojazd tylko pocieszenie jak dla mnie... Dzięki za motywację.
-
Chyba czuję pewne podobieństwo Twojej historii z moją. Niezorganizowanie jest chyba najgorsze jak już się ma jakieś siły na robienie czegokolwiek. Po kilku latach zyciu w bałaganie i chaosie doszłam jednak do paru rzeczy ktore mi jako tako pomagają: 1. Kupiłam kalendarz, dość duży książeczkowy, w którym zapsuje wszystkie terminy, co mam do zrobeinia adresy telefony ważne notatki, co mam kupić, oraz liste rzeczy do zrobienia na ktora patrze podczas pracy i skreslam markerem co juz zrobilam. 2. Wywaliłam wszystkie moje niepotrzebne rzeczy. Zrobiłąm totalny renament. Moje rzeczy sie zmniejszyły o 2/3. Teraz mam ich mało wszystko jest potrzebne wszystko moge znaleźć. Ciezko sie było rozstać z niektórymi więc zrobiłam je foty i włożyłam do małego pudła z pamiątkami. Z wieloma rzeczami jest dylemat ze moga sie jeszcze kiedys przydac- ale skoro nie przydały się do tej pory, to chyba juz nigdy... Rzeczy o wiekszej wartosci rozdałam lub sprzedałam 3. Przed pracą ZAWSZE sprzątam blat biurka. 4. Uczę się rezygnować ze zbędnych zajęc w moim kalendarzu. To zabiear mnostwo czasu i energii i sprawia ze zapominasz o wazniejszych rzeczach oprocz tego trzeba nadac najwazniejszym rzeczom pierwszenstwo wwkonania .
-
No widzisz nerwowa jestem. Przepraszam. Szybko się denerwuję, zniechęcam, zniesmaczam, jestem niewytrwała i nerwowa. Dlatego myslę że to raczej w tym jest problem i ja muszę zrobić coś ze sobą, a nie z moimi studiami- myślę że powinnam je skończyć bo ta cała niechęć to mój słomiany zapał i to, że jest tu trudno i trzeba dużo pracy umiejętności... Dlatego, jak napisałam w dalszych postach planuje je skonczyc, sie pomeczyc jeszcze, a potem zobaczymy... Nie opłaca mi się na razie zmieniac, skoro jestem w staie je skonczyc Dobija mnie tylko to, ze muszę to wszystko ogarnąć inaczej mnie wyrzucą. I ten je*any 3d max. A po tej całej rozmowiena forum i z Wami zaczynam się zastanawiać że to chyba nie studia są przyczyną mojego permanentnego smutku i apatii tylko smutek i apatia nie pozwala mi na interesowanie sie nimi, pracę aktywność, hamuje mi kreatywność i zamyka umysł... Co było 1sze, jajko czy kura? Już nie wiem...
-
gdybym brała na poważnie zostanie gitarzystka albo aktorką już bym sie o to starała ale wiem że to niemożliwe,i nigdy tak nie bedzie. Bez jaj, nie jestem takim gimbusem. Nie boli mnie to i właśnie podając takie przykłady udowadniam że to nie jest w moim przypadku możliwe. -- 11 maja 2014, 22:43 -- Nie lubię takiej postawy "co ty wiesz o zyciu". Nie żyję w teenage dreamie i nie uważam to za realne rzeczy, z tym ze nie zostane nikim takim nie mam problemu tylko właśnie to nim jest że nie widze REALNEJ alternatywy... Z reszta mam juz tak namieszane w głowie że nie wiem od jakiej strony ugryźć temat "co ja własciwie robie z moim zyciem"
-
Arkona [videoyoutube=]https://www.youtube.com/watch?v=ou2V5NrcE_M[/videoyoutube]
-
Czy można zmienić/naprawić swoje zycie?
upadlastudentka odpowiedział(a) na bedzielepiej temat w Kroki do wolności
Myslę, że to jest możliwe, dlatego ja się n ie poddaję. Pamiętam chwile w moim życiu, czasy kiedy byłam naprawdę szczęśliwa. Coś pięknego. Co złego może się stać przy zmianie na lepsze? -
To zrób coś z tym. Ale co? To zależy od tego jaki się ma problem czasem się jest samotnym nawet wśród ludzi...
-
Cześć też jestem tu nowa ale myślę że jesteś w dobrym miejscu.
-
Ale chodzisz na swoje zajęcia i ogarniasz wszystko mniej więcej?