Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sencha

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sencha

  1. Część. Moja mama choruje na schizofrenię od wczesnych lat młodości.Pamiętam wiele różnych sytuacji, w których widok mamy wywoływał przerażenie, smutek i wiele innych przykrych uczuć.Do tego nie znam ojca i mieszkałysmy w domu, gdzie na każdym kroku dostrzegalna była dysfunkca. Teraz jestem po 30, w kwestiach bytowych radze sobie natomiast sfera uczuciowa, związki to niestety nie "wychodzi" mi. Cały czas czuje się nie kochana, samotna, odrzucana, wpasdam w panike, gdy ktoś mnie odrzuca, wyolbrzymiam pewne sytuacje. Nie jestem w stanie opisać wszystkich efektów ubocznych dzieciństwa. Staram się układać sobie życie, chodzę na terapię i bardzo mi zależy by zaznać spokojnego i szczęśliwego życia.
  2. Zaszyłam się gdzieś a może było lepiej...w każdym bądź razie chciałabym spotkać się i porozmawiać z kimś.Jeśli organizujecie spotkanie albo ktoś indywidualnie czuje pustkę, rozbicie już sama nie wiem co i chciałby się spotkać to ją bardzo chętnie.
  3. Niestety nie mogłam.Następnym razem bardzo chętnie.Jeśli ktoś ma trochę czasu i chęci by pogadac to będę bardzo wdzięczna.
  4. Cześć Nie będę owijać w bawełnę bardzo chciałabym spotkać się z kimś i porozmawiać o problemach eocjonalnych i nie tylko oczywiście, ale potrzebuję jakiegoś kopa. Napisałam w dniu dzisiejszym pierwszego posta na niniejszym forum temat "dzień dobry" trochę tam o sobie napisałam, wiadomo to jest tylko skrót, namiastka tego co czuję. Pisanie nie jest moja mocną stroną dlatego chętnie z kimś pogadam.
  5. Sencha

    Dzień dobry

    Witam wszystkich na forum. Znalazłąm się tu, gdyż mam ze sobą bardzo poważne problemy a jak czytam forum, tematy tu poruszane są mi bliskie. Nie bardzo wiem co napisać...może tak na chwilę obecną po kilkuletniej terapii, leczeniu psychiatrycznym uświadomiłam sobie, że przyczyną moich "rozterek" a przynajmniej większości jest zaburzone poczucie własnej wartości, w zasadzie brak poczucia własnej wartości. Przez to każdego dnia jestem w wielkim lęku przed odrzuceniem - ten lęk odczuwam najsilniej. Jestem w związku, kocham swoją partnerkę ale neistety wisi on na włosku z uwagi na urządzane przeze mnie sceny. Gdy Ona gdzieś wychodzi czuję sie niepewnie, ogarnia mnie myśl, że w rezultacie mnie zostawi i wybierze kogoś ciekawszego, lepszego, weselszego itp. Teraz jest Ona ale tak było zawsze, zazdrość o przyjaciół w wieku szkolnym, póżniej w szkole średniej, studia i teraz partnerka. Nie potrafię spędzać miło czasu sama ze sobą, gdy zostaję sama czuję się jak ktoś kogo odrzucono, kogo nikt nie chce. Mimo obowiązków nie potrafię się zabrać za nie czuję się bezartościowa i bezsilna, panikuję, chodze w kąta w kąt, co chwilę zerkam na telefon itp. Odczuwam cigły brak zainteresowania moją osobą, czuję się zbędna, bezwartościowa, często niezrozumiała. Potrafię sobie wiele tematów racjonalnie wytłumaczyć ale gdy ogarnia mnie panika i strach cała racjonalna strona znika. Tak naprawdę nie mam teraz powodów do lęków, nić złego wokół mnie się nie dzieje, otaczam się wspaniałymi ludzmi, dobrymi i pewnymi jesli chodzi o lojalność. Dzieciństwo było jakie było, bez miłości, mama chora na schizofrenię, ojca nigdy nie poznałam, mieszkałam z mamą, jej siotrami, babcią, wujkiem i kuzynem. W domu nie było uczuć, pozytywnych emocji, był za to krzyk, awantury, alkohol, wyśmiewane się z mojej mamy, miałam wiecznie świadomość, ze nikt nie tak nie chce. W zasadzie każdy dzień traktowałam jako przetrwanie. Bardzo mocno dani mi odczuć, że nic nie znaczę, bez miłości, dobrego dotyku, za to nieustanne słowa krytyki, nigdy mnie nie doceniono, nigdy we mnie nie wierzono. Najbardziej utkwił mi tekst mojej babci: bądź grzeczna bo Cię oddamy. I byłam bo gdzie miałam się podziać, nigdy nie sprawiałąm kłopotów, problemów. To tak w skrócie, myślę, że sporo z Was jest w stanie sobie to wyobrazić i resztę dopowiedzieć. Ale nie chcę skupiać się na tym co było, przerabiam to na terapii, na którą uęszczamod niespełna trzech lat. Ponadto od około 2 lat zażywam Venlectine, wcześniej były inne ale nie pamiętam już nazw. Napisałam tu, gdyż teraz jest ten moment, w którym wiem, ze mogę coś zmienić tylko już nie wiem jak, powoli wątpię. Chciałabym znaleźć tu pomoc. Prosze wybaczyć egoistyczne pobudki. Jestem z Trójmiasta i chcętnie nawiążę znajomość osobami z okolicy. Chętnie też jesli będę mogła komuś coś doradzić czy po prostu być - doradzę i będę.
×