W tej całej depresji, to wygina człowieka we wszystkie strony, i straszne jest to ,że nie ma z kim pogadać bo czuję się jak z planety "kapax", a jak się komuś powie, że jest licho i ledwo na plaster się człowiek posklejał to nawet znajomi patrzą się jak na wariata. Myślę ,że ta lipa musi się kiedyś skończyć przecież nie może to trwać bez końca.Co robić , co robić pytanie w panice się nasuwa często! Może macie jakieś sprawdzone pomysły jak sobie z tym radzić. A jeszcze gorsza jest to pustka którą czuję w środku , czasami zupełnie jak bęben , pusto i echo.