Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kath

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kath

  1. Pitek30 u mnie sama nerwica trwala ok 4 lat. Samo wychidzenie z niej ok 1.5 roku. Ale takie 'leki przestrzeni' itp to zaczslo sie jeszcze przed nerwica. Wiesz dla mnie to tez bylo bardzo przykre bo kocham chodzic po gorach, szczegolnie tych wysokich jak Tatry - Orla Perc itp. Duzo ludzi ma lek wysokosci i przestrzeni, przychodzi to z wiekiem i niekoniecznie wiaze sie z nerwica. U Ciebie jest pewnie to co u mnie, znalam dobrze miejsca w krorych bedzie wyeksponowana wysokosc jak ta cala galeria czy most i sama sie nakrecalam na dalszy strach. Tak to niestety jest i byli to silniejsze odemnie. Masz teraz duzo stresow, dodatkowo stresuje Cie Twoja nerwica. Najlepiej udaj sie do dobrego psychologa/terapeuty ktory przepracuje z Toba Twoje problemy i znajdziecie sposob zeby powoli sie ich wyzbyc. Musisz tez wiedziec ze wiekszosc ludzi ma jakies doznania w zwiazku z wysokoscia czy przestrzenia. ( u ludzi z nerwica wiadomo - skoro czuja najczesciej lek, dlaczego mialoby byc inavzej w tym przypadku - u mnie swojego czasu czulam tylko lek i smutek ) z czasem znow jednak zaczelam sie odrozniac uczucia jak znudzenie, podniecenie (teraz towarzyszy mi w gorach i na wysokosciach) i strach - nie lęk- strach tez ludzka rzecz:) -- 04 kwi 2014, 23:22 -- siwa94 ja rowniez zmagalam sie z tym podczas pobytu za granica. Jestes mlodziutka wiec na pewno szybko z tego wyjdziesz. Za granica jetesmy narazeni na nerwice - stres w zwiazku z praca, tesknota do rodziny, znajmomych, znajomych terenow. Odnosnie powrotu do Polski - ja wrocilam ale nie z powodu nerwicy, po prosu czulam sie tam nieszczesliwa (pomimo ze mialam tam wspanialego chlopaka) ale do tego pomogla mi dojsc terapeutka. Tobie tez radze abys sie do takowejwybrala - uwierz mi ze im szybciej przerwiesz to bledne kolo zwane nerwica lekowa tym lepiej. Mialam znajomych ktorzy zmagaja sie z tym po 17 lat, bo na poczatku sie poddali. Pozdrawiam! :)
  2. Pitek30 ja mialam podobne problemy, przy szybkiej jezdzie, na balkonach, na drugim pietrze w galerii itp. U mnie oprocz nerwicy lekowej mialam nerwice natrectw. To jasne ze na kacu leki sie nasilaja:) slyszalam - bo sama nie biore - ze najbardziej sie nasilaja na drugi dzien po amfetaminie. :) kazdy na kacu zle sie czuje - a nerwica lekowa ma to do siebie ze kazda taka okazje wykorzysta i onroci w lek. Odnosnie kawy - jana czas nerwicy calkowicie ja rzucilam. Podnosi poziom adrenaliny - jestes bardziej podatny na nieprzyjemny atak leku/paniki. Pij melise bardzo dobrze ze uprawiasz sport- mi bieganie i silownka bardzo pomogly. Tak jak Ty nie bralam zadnych psychotropow. Jesli terapeuta jakos do Ciebje nie przemawia - zmien go. Ja zmienialam 2 razy. Polecam behawioralno poznawcza;)
  3. Dzieki :) hehe ten kot od razu mnie urzekl
  4. Na prawde zachecam do wolontariatu w schroniskach - poprawa kondycji i wdziecznosc psiakow - bezcenne
  5. Spacer po lesie z psami ze schroniska dla bezdomnych zwierzat ;)
  6. agusiaww amelia 83 dzięki :) Odnosnie awatara - ( mam nadzieję, że się wyswietli) zastanawiałam się też nad tym Zgadzam się z Amarant_89 trudno jest zapomnieć - tego się chyba nigdy nie zapomina. W moim jednak przypadku wspomnienia wywołują z jednej strony smutek, żal mi się samej siebie robi bo pamiętam jak wtedy cierpiałam, ale z drugiej strony jestem z siebie dumna i cieszę się że przeszłam to wszystko, jestem teraz o wiele silniejsza niż byłam kiedys, nawet przed nerwicą, wiem na co mnie stać i ile zniosę.
  7. Kath

    Melduję się!

    Czołgiem Marian :) Także jestem tu nowa i zainteresowania tez mamy podobne :) Pozdrawiam !
  8. Witam :) Jestem tu nowa, ale zaglądałam tutaj często niezalogowana :) Z nerwicą zmagałam się od dosyć dawna z mniejszymi i większymi przerwami. Od pewnego czasu mogę przyznać z czystym sumieniem, że wyzdrowiałam. I mogę to powiedzieć wszystkim którzy zmagają się z tymi problemami co ja kiedys - nie musicie tak żyć, i ponowne cieszenie się życiem jest możliwe i zależy od Was i od Waszej woli walki z tą chorobą :) Robię rzeczy o których jeszcze 2 lata temu bałam się marzyć, a wyjscie z nerwicy wydawało mi się niemożliwe. Może pokrótce opowiem o sobie - pierwsze ataki lekowe zaczęły się w wieku 15 lat. Nie trwały długo, bo jakies pól roku. Sama sobie z tym poradziłam, nie wiedząc co to jest. Zmieniałam szkołę, zapisałam się na sport - w moim życiu wiele się działo więc zapomniałam o tym. W wieku 21 lat poznałam nieodpowiedniego faceta przez którego byłam w ciągłych nerwach. I stało się - po roku związku ataki paniki wróciły. Mocniejsze i częstsze. Zerwałam z chłopakiem, zaczęłam prowadzić imprezowy tryb życia. Alkohol pomagał, ale tylko na chwilkę. Później było tylko gorzej. Z różnych względów postanowiłam rzucić studia (które od zawsze były moim marzeniem) i wyjechałam do siostry za granicę. Myslałam, że tam uda mi się także zapomnieć o lękach i zacząć wszystko od nowa. Wczesniej odwiedzałam ją kilka razy, żadnych ataków paniki nie miałam podczas tych wizyt. Ale żeby nie było za pięknie piekło zaczęło się dopiero tam. Napady paniki - początkowo występowały w tych samych miejscach - jak metro, autobus, - później zaczęły zwiększać swój zasięg i towarzyszyły mi dosłownie wszędzie. Zaczęłam źle się czuć wsród ludzi. W drodze do pracy miałam stałe miejsca gdzie mnie atakowały - to naprzeciwko pubu, to na schodach to róg ulicy też kojarzył mi się z lękami, w pracy prawie non stop. Byłam już na prawdę w ciężkim stanie. Zdecydowałam się na tabletki. Nie pamiętam dokładnie co to było nawet. Po pierwszej tabletce dostałam takiego ataku paniki że do dzis go pamiętam. To było apogeum. Błam się ludzi, bałam się wychodzić z domu, rzeczy które kiedys sprawiały mi radosć w ogóle mnie nie cieszyły. Nie rozumiałam jak mogłam się kiedys cieszyc z czegokolwiek. Tęskniłam za takimi odczuciami jak szczęscie, radosć, znudzenie, złosć. Ja czułam tylko lęk i smutek. 2 dni siedziałam jak zombie w ciemnym pokoju nie miałam juz nawet łez. W głowie miałam tylko jeden obraz "jutro muszę isc do pracy" (pracowałam w restauracji jako kelnerka - chyba najgorszy zawód przy atakach paniki i agorafobii). Do dzis pamiętam tą drogę do pracy. Nie dawałam rady. Nikt nie rozumiał co mi jest. Wtedy nie znałam jeszcze tego forum. Byłam 2000 tys od domu, sama z nerwicą. Może to zmusiło mnie do działania. NIGDY nie rezygnowałam z pójscia (nawet próby pójscia) do pracy, zaczęłam się zmuszać żeby wychodzić na siłownie, do parku, pracując nad sobą i słuchając w 100% zaleceń terapeutek. A maiłam ich aż 3. Dopiero ta trzecia do mnie dotarła na tyle, że z jej pomocą wyszłam z tego całkowicie. Nie chcę się za bardzo rozpisywać żeby Was nie pozanudzać - ale jeszcze raz powiem - jesli mi się to udało - wyjscie z nerwicy jest możliwe dla KAŻDEGO. Na mnie akurat zadziałało to, że nigdy się nie poddawałam, nie zamykałam się - mimo że było to dla mnie cholernie ciężkie i straszne - wychodziłam z domu, chodziłam do pracy. Nie brałam leków - nigdy nie byłam ich zwolenniczką - moja siostra brała je na inne dolegliwosci- po 7 latach stwierdziła że leki jej nie wyleczą, tylko uciszą chorobę. Piłam dużo herbatki z melisy - podwójnej, brałam nawet po 3 perseny. Starałam się wolnym czasie robić to co kiedys sprawiało mi przyjemnosc - fryzjer, kosmetyczka, zakupy, filmy. Zajełam głowę czyms innym - postanowiłam zrobic mgr. Musiałam zrozumieć że ciągłe myslenie o tym nic mi nie pomoże. Do tego doszłam dopiero po jakis 2 latach No i terapia! Dobry terapeuta czyni cuda. Behawioralna, poznawcza.Ja natrafiłam dopiero za trzecim razem. I nie można zrażać niepowodzeniami. To mozolny proces. U mnie wychodzenie z choroby trwało ok 1,5 roku. Jestem inna niż byłam przed atakami. Mam ta swiadomosć, jakiej nie miałam wtedy. Dzięki temu poznałam siebie, dojrzałam, stałam się odpowiedzialna, czego brakowało mi kiedys :) Jak już mówiłam nie chcę Was zanudzać, już i tak późna pora:) Jakby ktos chciał pogadać o tym, popytać się, cokolwiek - pisać ja bardzo chętnie pomogę, o tyle ile będę mogła!!! :*
×