Dzisiaj byłam po raz pierwszy od dłuższego czasu u psychiatry (wcześniej w 2010r. jako depresja - dałam sobie spokój, bo lekarka była beznadziejna) i dzisiaj u p. Dr usłyszałam, że wygląda jej to raczej na dystymię. Wcześniej czytałam o tym zaburzeniu, ale raczej nie podejrzewałam tego u siebie. Dzisiaj po dokładniejszej lekturze myślę: "A może jednak?" Od małego nie lubię wychodzić z domu, jestem odludkiem, do bólu szczera, a teraz to już po prostu mi się nie chce gadać z innymi, zachowywać te wszystkie bzdurne konwenanse bla, bla, bla. I dlatego coraz trudniej mi w pracy. Idąc do psychiatry nie wiem co chciałam uzyskać, bo nie leczenie farmakologiczne - p. Dr zaproponowała mi jakiś lek na D... stosowany właśnie teraz przy leczeniu dystymii i oczywiście psychoterapię, ale jakoś nie mam przekonania, że będzie mi się chciało jeździć żeby gadać z kimś o swoim życiu.
Czy warto? Farmako- czy psychoterapia?