Skocz do zawartości
Nerwica.com

Arhat

Użytkownik
  • Postów

    61
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Arhat

  1. monmaria: może kawa nie jest Ci potrzebna bo małe dawki bierzesz. Jeden mój klon to cztery Twoje a jak biorę 5 sztuk to dwadzieścia Twoich. Wtedy trzeba się czymś pobudzić.
  2. Uda się na pewno. Prędzej czy później. Znam osobę, która brała jeszcze więcej ode mnie i to rzuciła za trzecim razem. Fakt, że otarła się o dno. Straciła pracę, rozpadały się związki, zaczęła ćpać do tego itp. -- 09 mar 2014, 22:50 -- Rzuciła od razu. Teraz jest na totalnym luzie. Jenak mu klony chyba mózg trochę zlasowały. W każdym razie twierdzi , że czuje się dużo lepiej niż zanim zaczął je brać.
  3. a biorę chyba z siedem może dłużej lat. brałem kiedyś jednego dziennie przez kilka lat potem było dwa lata przerwy i powrót do stanu obecnego. W sumie to może i kilkanaście lat jeżeli nie uwzględniać tej przerwy. Scarlett: ile kawy piłaś na klonach???? Ja piję litry kawy i wróciłem do palenia.
  4. scarlett wie dokładnie bo z tego co pisze wynika , że to rozumie ale najważniejsze że próbowała i będzie próbować. Damy radę! -- 09 mar 2014, 22:42 -- monmaria: ponieważ we wtorek rzucam więc mam odliczone. Wczoraj 10 mg dziś 8, jutro i pojutrze też osiem. -- 09 mar 2014, 22:42 -- przepraszam: we wtorek jeszcze biorę. To ostatni dzień.
  5. Oczywiście jeszcze wszystko inne co najgorsze: wycofanie się, depersonalizacja, derealizacja i co tam jeszcze można mieć... Ale czy na klonach jest tak zajebiście? Nie chcę przespać całego życia. Mieć przerw w pamięci itp. Piszę tak sam do siebie żeby się zmotywować, choć wiem, że na klonach jestem otwarty elokwentny w miarę aktywny i głupio zadowolony z życia, choć teraz już za małe dawki i bywają dołki.
  6. Lęki mam też na odwyku , ataki paniki albo bardziej rozlane. Gorsze są wahania nastroju z minuty na minutę potem z godziny na godzinę. Niektóre z tych godzin to takie, że liczysz każdą minutę. Niestety stany psychiczne mają to do siebie że ulegamy złudzeniu że tak będzie zawsze ale wszystkie one mijają. Ja mam o tyle dystans, że choć lęki są oczywiście realne to je racjonalizuję bo wiem , że są skutkiem braku klonów, są sztuczne.
  7. Oj piekiełko jest nieziemskie. Też miałem kilka prób. Trzeba tak długo próbować aż się uda . Sęk w tym, że każda nieudana próba dołuje jeszcze bardziej i coraz mniej wierzysz że się uda.
  8. Powiem Ci Scarlett, że nie wiem jak u Ciebie było z przyczyną próby samobójczej, ale regularne branie bezno jest dokładnie tym samym co picie alkoholu. Wypijesz mało: czujesz się ok. Pijesz dzień w dzień , zaczynają nieprzyjemne skutki. Sedatywne działanie na mózg wywołuje depresję. To dlatego tak wielu samobójców wśród alkoholików. Nie tylko ci kończą, którzy nie potrafią sobie radzić z nałogiem ale wydaje mi się że przede wszystkim jest to działanie samej chemii. Jest jej za dużo. Depresja wtedy jest pewna. Chcesz osiągnąć ten miły stan ale nagle okazuje się że nie starcza tyle co wcześniej. Większe dawki dają jego namiastkę ale skutkiem ubocznym jest depresja. Trzeba też pamiętać że benzodiazepiny działają na te same receptory to alkohol. Dlatego jedyne co mi pomaga to po pracy 3-4 piw w stanach najgorszego samopoczucie kiedy będę się źle czuł. Chcę tym razem nie wspomagać się alkoholem ale nie wiem czy dam radę. Kilka piw naprawdę pomaga na odwyku. Alkoholikiem się nie staniesz przez dwa lub trzy tygodnie. Najbardziej żałuję, że po tych kilku tygodniach gdy byłem czysty wróciłem znów do klonów. Dziś już może powoli bym o nich zapominał. Szkoda... -- 09 mar 2014, 22:08 -- wieslawpas afobam i klonazepam jest z tej samej gruby benzodiazepin ale zakładam ze to wiesz. Różnią się: działaniem na psychikę: afobam to chyba alprazolam, działa głównie przeciwlękowo. Jest krótkodziałającą benzodiazepiną i dlatego ryzyko uzlależnienia się jest bardzo duże. Ja jednak nie miałem żadnych problemów z odstawieniem afobamu. Clony są gorsze. -- 09 mar 2014, 22:11 -- Powiem Ci scarlett że początkowa mobilizacja pomaga przebrnąć przez piekło odwyku ale kiedy nastrój zacznie się stabilizować. Myślisz sobie:"to już k...a tak będzie zawsze?" . Wtedy łatwo się złamać. Brak akceptacji samego siebie. Jednak trzeba pamiętać, że trzy albo cztery miesiące to za krótko żeby mówić o stabilizacji i dlatego teraz się nie poddam. WIem bo żyłem już bez benzo i to długo .(tylko na samych antydepresantach :))
  9. tak tak bierzcie sobie kloniki a jak będziecie chcieli rekreacyjnie to wam paczka nie starczy. 45 sztuk tabletek dla kogoś u kogo tolerancja jest silnie rozwinięta nie zabije go. Mnie nie zabiło. Mógłbym jeszcze trochę o tym incydencie napisać (zdarzyło się tylko raz) ale widzę powyżej głosy, że to niemożliwe więc nie chcę się narażać na uwagi w stylu: kłamiesz , jesteś debil itp. Kto straci kontrolę dojdzie do jeszcze większych dawek. Problem w tym , że lekarzy wam w mieście zabraknie. :) -- 09 mar 2014, 21:55 -- Scarlett rozumie! Dzięki. Dałaś radę?
  10. Jeszcze dwa dni i się zacznie. Strach się bać. Zacząłbym od jutra ale mam stresujący wtorek. Musze być w formie. -- 09 mar 2014, 21:45 -- Albo się naćpać jeszcze dziś : do wtorku powinno jakoś być. Kawał ze mnie chłopa i nie będę raczej chodzić po ścianach. -- 09 mar 2014, 21:48 -- Właśnie przeczytałem wyżej że nie ma takich kozaków co to 30 sztuk klonów mogą zjeść jednego dnia. 90mg. Myslisz się. Zapewniam że jest to możliwe. Było całkiem miło. Jednak jak już napisałem nie mogę ciągnąć w nieskończoność. Z 8-10 mg branych regularnie zrobi się więcej i więcej. Zacznie się łażenie po lekarzach , może nawet podrabianie recept. Nie chcę tak żyć. Te ilości też już mi nie wystarczają. Mam deprechę.
  11. Witam! Zarejestrowałem się na tym forum ze względu na fakt, że również jestem uzależniony. Nie będę opisywał jak do tego doszło. Opiszę stan obecny. Jestem uzależniony od Clonazepanu. Biorę go może z 10 lat. Kiedyś po 2 mg dziennie. Dziś do 6-90 mg dziennie. Wszystko wymknęło się spod kontroli. Lek zmienia moją osobowość o 180 stopni ale teraz mam z nim więcej problemów niż pożytku. Zmniejszanie dawki nie daje rezultatu. Zawsze się wraca i nadrabia zaległości. Jestem zwolennikiem rzucania nałogów "na sucho". Od 12 marca mam zamiar przestać brać klony. Będę opisywał moje doznania. Jeśli ktoś ciekaw niech czyta. Raz udało mi się wytrzymać 2 miesiące i uległem. Wiem że dawki o których piszę powyżej mogą się Wam wydać niewiarygodne ale tak to wygląda. Zszedłem do 8 mg. żeby zminimalizować prawdopodobieństwo drgawek. Abstrahując od tego ,że zagrażają życiu, taki epizod w pracy (mam zamiar normalnie funkcjonować) spowodowałby jej stratę. Wiem, że to wbrew wszelkim zaleceniom ale niestety nie mogę sobie pozwolić na kilkumiesięczną izolację czy pobyt w szpitalu. Zresztą lekarz powiedział mi że taki pobyt to w przypadku NFZ 2 tygodnie a po dwóch tygodniach właściwie jest się najbardziej niestabilnym emocjonalnie więc to bez sensu. Fajnie gdyby ktoś się tym zainteresował choć tak naprawdę piszę do dla siebie. Wiem już co mnie czeka... Nie jestem już młody więc chyba nie będzie łatwo. W ogóle nie jest łatwo a co dopiero z takim problemem. Pozdrawiam
×