Skocz do zawartości
Nerwica.com

lacrymossa

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

Treść opublikowana przez lacrymossa

  1. lacrymossa

    [Rzeszów]

    Hej, jeśli chcesz, aby ktoś przepisał Ci leki na Twoje schorzenie, to najlepiej udaj się do specjalisty. Nie wiem, co masz na myśli przez "nie antybiotyki"?:P Jestem z Rzeszowa, ktoś się tu tli?:)
  2. lacrymossa

    Spamowa wyspa

    To przesilenie wiosenne daje i w kość. Od 2 tygodni zgniła pogoda, ze zgniłym powietrzem i deszczem. Czekam an 1 promień słońca. Troszkę witaminy D doda sił. :-)
  3. lacrymossa

    Cześć.

    Będąc w dołku, trzeba znaleźć drogę, aby z niego wyleźć. Witaj :)
  4. lacrymossa

    Znerwicowana

    A udaje Ci się to? Uważam, że takie wspomnienia/doświadczenia mają dwa odbicia w przyszłości, albo jest się ciemiężycielem, albo się oddaje uczucie ze zdwojoną siłą, tego, czego się nie miało.
  5. lacrymossa

    Znerwicowana

    Niestety też, to na pewno ma duży wpływ na pojmowanie rzeczywistości,emocje,wrażliwość.
  6. lacrymossa

    Znerwicowana

    To zależy co masz konkretnie na myśli, możesz je śmiało nazwać po imieniu. ?
  7. lacrymossa

    Znerwicowana

    Moja pierwsza myśl była taka, jaką Ty przytoczyłaś. Ale wiedz, że nie jesteś beznadziejna. Osoby, które pracują jako psycholodzy/psychiatrzy/psychoterapeuci są dla nas, są, aby właśnie takim ludziom jak Ty i ja pomóc. Jutro idę się zapisać do specjalisty. Jest lekarz od zębów, jest lekarz od mózgu, ale są też lekarze, którzy kurują głowę,myśli,lęki, czyli wszystko to, co nie ma postaci fizycznej. Dziękuję za słowa wsparcia. :)
  8. Wymieniłaś cały szereg objawów nie związanych z ciałem, a nie widzę ani jednego związanego z duszą, głową, czuciem. Zgodzę się z rozmówcą wyżej. Głównego bodźca nie ma.
  9. lacrymossa

    Znerwicowana

    Rozważam to bardzo mocno, a nawet to rozważanie wprawię w czyn.
  10. Wiek to nie tajemnica, prawie 24 lata mam. Czerwienienie towarzyszy mi od dawna i strasznie komplikuje życie. A jak się złoszczę, czuję jak ciśnienie podnosi się do maksimum a na mojej twarzy pojawiają się kolory bojowej purpury. Hormony? Hm, nie wykluczam, aczkolwiek nigdy nie miałam z nimi problemów. Zawsze można się profilaktycznie zbadać, żeby w 100% to wykluczyć.
  11. Rogaliki z powidłem, pycha! Trzeba jakoś rozweselić ten ponury dzień.
  12. skopiowałam moje przywitanie, może w tym wątku skomentuje ktoś, coś więcej. Otóż : Witam. Zaglądnęłam na to forum i widzę, że wiele osób opisuje swoje dolegliwości, w zamian dostaje odpowiedzi, które niosą wsparcie i poradę. Moim problemem od jakiegoś czasu są nerwy, z którymi myślałam, że sobie poradzę, ale niestety, przegrywam tą walkę non stop. Najgorsze w tym wszystkim jest fakt, że przez moje 'nieokiełznane' emocje ranie najbliższe mi osoby. Oczywiście sytuacji stresowych nagromadziło się multum, nie biorą się one z niczego, nie wyimaginowałam ich sobie. Wiem, że ludzie, których znam, mniej lub więcej mają jeszcze bardziej stresujące życie i jakoś sobie dają radę. A mi zwyczajnie wstyd, że nie potrafie sobie sama pomóc. Wymyka się to z pod mojej kontroli. Aby przybliżyć mój problem, to przedstawienie moje 'chore' zachowanie na przykładzie. Coś, co mnie denerwuje, wadzi moim poglądom, nie podoba mi się i działa w danej chwili i w danym miejscu, jakieś słowa, który mnie irytują wzbudzają we mnie burzę z siarczystymi piorunami. Takie uczucie, że masz wrażenie, że twoje ciało, głowa napełnia się powietrzem i zaraz wybuchnie.Powietrzem w tym wypadku są nerwy i moje emocje. Zgromadzone, pękają, wylewają się czare goryczy,przykrych słów i mojego płaczu. Po 15 mniej więcej minutach 'mojej burzy',uspakajam się,pozostawiając po sobie spustoszenie,w postaci zranienia bliskiej mi osoby. Wybucham,niekontrolowanie,później mam tzw.kaca moralnego, jest mi głupio i wstyd,nie mogę sama siebie znieść.Najgorsze w tym wszystkim jest to, że takie sytuacje pojawiają się ostatnio coraz częściej ja nie wiem,jak sobie z nimi poradzić. Zastanawiam się nad pójściem do specjalisty. Do mojego nerwowego charakteru skłania się nie tylko stres, ale także przykre doświadczenia z przeszłości, które bardzo bolały, to na pewno też ma związek z tym,co dzieje się ze mną w tym momencie. Jeśli macie jakieś komentarze,to bardzo proszę, chętnie poczytam,co sądzicie. PS. W stanie, że tak się wyrażę spokoju bez burzy, jestem i tak niespokojna. Cały czas towarzyszy mi stres, przez co mam kłopoty z żołądkiem, jem albo nie jem, trzęsą mi się ręcę, czerwienię się z byle czego (czasem to już brak mi słów, wstydzę się tego), łatwo się zapalam i łatwo gasnę, czuję nieustający lęk. Takie skoki od nieokiełznanej euforii bo całkowitą rozsypkę. Nerwica, czy cóż to jest, jakieś pomysły?
  13. lacrymossa

    Znerwicowana

    U mnie też po 'mojej burzy' została dziura w drzwiach, ale staram się opanować (jeśli to dobre słowo w moim nieopanowaniu) i nic ani nikogo nie uszkodzić.
  14. lacrymossa

    Cześć

    Witam Pana, podobne zmartwienia widzę, powodzenia w rozwiązaniu problemów :)
  15. Parę obcych, ale życzliwych ludzi, jakich spotkałam na zatłoczonej ulicy, którzy wywołali uśmiech. To takie miłe
  16. lacrymossa

    Znerwicowana

    Witam. Zaglądnęłam na to forum i widzę, że wiele osób opisuje swoje dolegliwości, w zamian dostaje odpowiedzi, które niosą wsparcie i poradę. Moim problemem od jakiegoś czasu są nerwy, z którymi myślałam, że sobie poradzę, ale niestety, przegrywam tą walkę non stop. Najgorsze w tym wszystkim jest fakt, że przez moje 'nieokiełznane' emocje ranie najbliższe mi osoby. Oczywiście sytuacji stresowych nagromadziło się multum, nie biorą się one z niczego, nie wyimaginowałam ich sobie. Wiem, że ludzie, których znam, mniej lub więcej mają jeszcze bardziej stresujące życie i jakoś sobie dają radę. A mi zwyczajnie wstyd, że nie potrafie sobie sama pomóc. Wymyka się to z pod mojej kontroli. Aby przybliżyć mój problem, to przedstawienie moje 'chore' zachowanie na przykładzie. Coś, co mnie denerwuje, wadzi moim poglądom, nie podoba mi się i działa w danej chwili i w danym miejscu, jakieś słowa, który mnie irytują wzbudzają we mnie burzę z siarczystymi piorunami. Takie uczucie, że masz wrażenie, że twoje ciało, głowa napełnia się powietrzem i zaraz wybuchnie.Powietrzem w tym wypadku są nerwy i moje emocje. Zgromadzone, pękają, wylewają się czare goryczy,przykrych słów i mojego płaczu. Po 15 mniej więcej minutach 'mojej burzy',uspakajam się,pozostawiając po sobie spustoszenie,w postaci zranienia bliskiej mi osoby. Wybucham,niekontrolowanie,później mam tzw.kaca moralnego, jest mi głupio i wstyd,nie mogę sama siebie znieść.Najgorsze w tym wszystkim jest to, że takie sytuacje pojawiają się ostatnio coraz częściej ja nie wiem,jak sobie z nimi poradzić. Zastanawiam się nad pójściem do specjalisty. Do mojego nerwowego charakteru skłania się nie tylko stres, ale także przykre doświadczenia z przeszłości, które bardzo bolały, to na pewno też ma związek z tym,co dzieje się ze mną w tym momencie. Jeśli macie jakieś komentarze,to bardzo proszę, chętnie poczytam,co sądzicie. Pozdrawiam. PS. Witam wszystkich
×