Skocz do zawartości
Nerwica.com

dareman

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia dareman

  1. ..."cierpienie jest częscią nas... czyms co nas goni, gdy uciekać chcemy... lepiej uczyc sie zyc cierpieniem i czekac na szczescie... niz w watpliwym szczesciu wypatrywac konca..." IVks,1-4... jak wiec z nim zyc?...mysl o tym jak najwiecej...a stanie sie czescia ciebie...czyms...co nie bedzie miało wartości...choc poplaczesz przez chwile..to obudzisz sie kiedys i powiedz..."po co ja płacze?"....jestem z Tobą...
  2. ....pomyśl sobie że chodziłaś w dzieciństwie w jakieś miejsce..z kimś bliskim...i to miejsce kojażyło ci sie z samym szcześciem....az pewnego dnia stało sie coś, co cie zraniło....i płaczesz.... Uciekając od płaczu...wyjeżdżasz (żyjesz własnym życiem)...ale pewnego dnia wracasz...i przechodzisz koło tego miejsca...i powracają dawne uczucia..i znowu płaczesz... ...to tak jak kobieta którą rzucił facet...przez pare dni myśli że był idiotą...po paru dniach zastanawia sie co zrobiła źle...a później że to była jej wina... ..możesz sie nie zgodzić... dlatego w moim mniemaniu najlepsza drogą ku zapomnieniu...jest jak najczestrze myślenie o tym... powoduje to naturalny odruch "nudzenia sie".....czyli lepiej jest płakać tydzień....do bulu..i penego dnia obudzić sie z myślą..."ale po co?"..niż mieć wrażenie że sie zapomniało.... ..ale każdy sposob jest przypisany do danej sytuacji..tak wiec zawsze znajdzie sie sytuacja w której bedzie to nieprzydatne...
  3. ...różni sa ludzie..i różne mają wyznania:P [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:42 pm ] .....a moge o coś zapytać? ....jak w waszym mniemaniu pomóc komuś zapomnieć?.... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:42 pm ] .....a moge o coś zapytać? ....jak w waszym mniemaniu pomóc komuś zapomnieć?....
  4. hmmm....może przedstawię to inaczej...tak w skrucie.. jest kobieta, która szuka pomocy...dajmy taki przykład...np ostatnia moja Pani...kobieta która chciała rzucić chłopaka..wiec zaprosiła go do siebie..ale nie doszedł...bo został potrącony przez samochód 200 metrów od jej domu...a ona dopiero wtedy zrozumiała że był dla niej całym światem... jak byś pomogła takiej kobiecie?..... czy zaczęla bys jej tłumaczyć że był idiotą?...czy pomogłabyś jej zapomnieć?..jak?.....czy może.....włąsnie..jest wiele możliowości.... ale nie wiadomo jak ona to przyjmie... a teraz pomyśl sobie że jej pomagasz..ona cie rozumie....i widzi w tobie jedyną osobe która ją rozumie.... i teraz jest pytanie...co z tym zrobisz?... czy wiedząc jak myśli, co czuje...zaczniesz to wykorzystywac (manipulować ją..gdyż wie że mówisz dobrze i że jej krzywdy nie zrobisz)..albo dalej jej pomagać... o to w tym chodzi.. sposobne wykorzystanie faktu.... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:29 pm ] ...w mojej wypowiedz jest tyle niejsności że możesz mi teraz odpisac wszystko co możliwe...ale to tylko kwestia zrozumienia... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:31 pm ] ...w mojej wypowiedz jest tyle niejsności że możesz mi teraz odpisac wszystko co możliwe...ale to tylko kwestia zrozumienia...
  5. ...wy nie znacie mnie...ja nie znam was... jakby ludzie wiedzieli co zrobić to by nie było psychiatrow/psychologow/psychoterapeutów... każdy ma swoją wizje "idealnego świata"...nawet terapeuci...i każdy dąży do tego "świata"...tak wiec, ktos ma swoj swiat, a ja mam swoj..i ktos mysli po swojemu..a ja mowie po swojemu...to "zaburzajam jego świat"...czy to nie ingerencja?....czy "mowienie co jest dla kogos lepsze", mimo iż wiemy że dobrze mowimy...to nie ingerencja w cudze życie?... mi chodzi własnie o to zby człowiek sam zdecydował...tyle że człowiek który szuka pomocy nie wie że istnieja dana "dobra"droga wyjścia...gdyż czasem człowiek jest tak zagubiony że nawet nie wie jak sie nazywa... ..same zawiłości...
  6. i znowu mijasz sie z tym co chce przekazać...moze poprostu nigdy nie spotkaliście sie z taką formą pomocy, co jak narazie wydaje sie wam dziwne... ale jak pomyslicie nad tym dłużej..to wam wyjdzie całość z układanki ..trzeba tylko miec checi
  7. moje działanie nie polega na tym abym ja komus powiedział co ma zrobić..tylko na "pokazywanie możliwych dróg wyjścia"...dlatego że "pomaganie" to ingerencja w cudze życie..które nie jest moim własnym...(a ktore sie takim staje poprzez moje intencje i odwage ludzi... )... Ogólnie rzecz biorąc nie chce za kogos wybierać...tylko pokazac że można...
  8. hmm..nie znam do końca poszczególnych problemow, z tego względu że jestem tu drugi dzień... wiecnie moge sie jak narazie "uściślać"..bo to co napisze bedzie w 90% mylne i oparte na ugestiach, ktore ja sam sobie dopowiem.. tak wiec minie troszke czasu zanim powiem cos konkretniejszego .
  9. ...widze ze jak narazie to co mowie jest strasznie zawiłe... ale...nic wielkiego nie jest proste...... LUDZIE!!! NIE PATRZECIE NA POZORY TYLKO NA ZNACZENIE WYPOWIEDZI!!!..to tak jak w poezji-nigdy nikt nie zrozumie autora..
  10. ...nie chodzi mi o fakt "śmiania sie"..ale o szczerość... wiadomo ze można zapomniec o życiu i zaczac sie smiac... ale mi chodzi o "śmianie sie" jako ocena życia..nie chwilowe pocieszenie...
  11. ...moc, stoi silna... ...nie jest nad, ..wyrasta spod stóp... ...i jak wszystko co rośnie.. ...potrzebuje mocy... ...by dalej wzrastać.. ...wszysko do czego dażysz nie jest tym czego pragniesz...tylko tym o czym myślisz w danej chwili...
  12. ... ..człowiek nieszczęśliwy nie potrafi sie śmiac...potrafi tylko płakać smiejąc sie... wiekszosc ludzi ukrywa swoje problem, udając ze jest wszystko w pożadku i nie dając po sobie poznac swojego nieszczescia...ale, jak czesto bywa..pozory myla, i pod plaszczem pozornej szczesliwej osobki kryje sie zakompleksiona dusza...
  13. ...wszyscy myślą "co by było gdyby"... wszyscy płacza na myśl o lepszym świecie... ale on jest..tam...gdzie reke wyciągniesz... w twiom sercu, w krainie o której zapominasz... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:14 pm ] hmm...przewaznie jest tak że nikt cie wpełni nie rozumie... ale nie powinas sie tym przejmować.. każdy człowiek ma swoje założenia i stereotypy "idealnego świata" i trudno im jest je zmienic tylko dlatego ze ktoś "np ty" robi coś inaczej niz przypusci...nawet jakby chciał to zaakceptowac, ta bariera te checi zatrzyma... tak wiec kazdy człowiek ma paer oblicz..sam dla siebie jest taki jak chce...ale dla ludzi juz jest taki zeby sie mu zyło wygodnie...wiec w kazdym srodowisu jest inny...i wiekszosc, nawet nabkby rozumiala problem..to i tak poprze cos, co w opini wiekszosci bedzie słuszne..czyli nawet jesliby twoi bliscy rozumieli twoj system wartosci...zaparli by sie jesgo slusznosci, nawet jesliby mysleli inaczej, co mozna sprawdzic tylko w szczerej rozmowie..w 4 oczy..
  14. ....też kiedyś szukałem dobrego psychiatry/psychologa....ale widocznie wszedzie tak jest, że psychiatrzy tylko patrza zeby im zapłacić...powiedza jakąś wyuczoną gadke, ze bedzie lepiej...i do widzenia.... i tak plątałem sie od jednego do innego...i za kazdym razem nic tylko "dobra nowina" i "papa, do nastepnego razu"...nawe ci uwazani za najlepszych zaczeli sie zgrywać, że niby im zależy na mnie... Aż pewnego dnia, poznałem Nastrie...polke sumeryjskiego pochodzenia...która podeszła do sprawy zupełnie inaczej...zbliżyła sie do mnie, chcąc bliżej poznać temat...i zadawała dziwne..bardzo dziwne pytania...po przedstawieniu jej problemu, dała mi lustro i powiedziała.."spójż i powiedz co widzisz"...wydawało mi sie to ironiczne..ale z każdym kolejnym dniem coś sie ze mną działo....tak jakby wiedziała co mi jest...tak jakby..mną była... i najlepsze jest to, że nie mówiła mi "idż, weź jej powiedz...." czy "porozmawiaj z nią"....tylko zaczęła mi tłumaczyć życie...co można zrobić....jak sie to może skończyć... jedna wizyta był nieporównywalna ze wszystkimi wizytami u psychhologów/psychiatrów... poprostu oddawała sie moim problemom wpełni, jakby to były jej problemy.... az pewnego dnia zapytałem "kim jesteś"....i od tej pory zacząłem wyznawać nauki Panari..tak jak ona to robiła....i po 6 latach myślę że poznałem zasady zachowań ludzkich na tyle aby sam stanąć przed odpowiedzialnością..jaką jest ingerencja w cudze życie, czyli zacząłem pomagać.. juz po roku czułem efekty, a nawet w szkole średniej pedagodzy "bali sie" rozmawiac ze mną, gdzyż uważali że wiem co myślą...że czytam w ich umyśle.... tak wiec najlepszymi psychologami/psychiatrami ne są ci z papierami..ze "są"...ale ludzie który m na nas zależy....
  15. haha......zabawnym być... :) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:07 am ] ..nie no..podoba mi sie a stronka ...pierwszy raz ktos wie jak do tego podchodzić...chociaz jeszcze "zakon Panari" nie istnieje...to są przykłady na to ze działa... Np w ostatnim tygodniu udało mi sie "pomóć" mojej dziewczynie...czyli o 13 lat starszej nauczycielce angielskiego, a teraz nie wie czy mnie rzucić, czy sie ze mną żenić.... albo taka scena z miasta, jak są ci "uliczni akwizytorzy" co sprzedaja perfumy czy cos, to jak z nia zacząłem gadać..to po 10 minutach sie rozpłakała...zadzwoniła do chłopaka i powiedziała "spi******l" ...ale idzie też na smuty..jak pmoc dziewczynie ktora została zgwałcona na oczach chłopaka, czy w sytuacji gdy dziewczyna jadąc samochodem miała wypadek, gdzie zgiląl brat, chłopak..a ona żyje...poprzez zrdady, rozwody...fałszywe uczucia..itd....tak wiec pomoc mojego stowarzyszenia ma dobra reputacje...lepsza niz tutejsi psycholodzy.... :)REKLAMA
×