Ja od 8 miesięcy jestem w terapii- widzę efekty. Wcześniej trafiałam do różnych miejsc, ludzi, instytucji ale jakoś...opornie szło. Może to ja byłam niegotowa na terapię, a może terapeuci do dupy- nie wiem. Trzeba chcieć( ale tak od środka, mocno, prawdziwie) i trzeba mieć sporo szczęścia. Tak mi się wydaje z perspektywy czasu... u mnie terapia działa, subtelnie, powoli, ale do przodu. Przeszkadza mi tylko lęk, obawa, że kiedyś się w końcu cofne do punktu wyjścia, że znowu będzie gorzej. Nie przeżyłabym chyba tego drugi raz...chyba