Dzięki Panowie za informacje. W pierwszym poście nie napisałem, że na noc biorę także lerivon, więc zapewne połączenie mianseryny z paroksetyną spowodowało tak znaczny przyrost wagi (albo po trzydziestce zwolnił mi tak metabolizm). Lekarz stwierdził, że teraz "modne" jest połączenie mianseryny z fluoksetyną, a ja skusiłem się.
Faktycznie odstawienie wenlafaksyny (w moim przypadku symfaxin 227mg) to koszmar. Wyładowania elektryczne w głowie, to była pestka w porównaniu do dwutygodniowych problemów z błędnikiem. Mogłem patrzeć wyłącznie w ziemię, gdyż każde podniesienie wzroku kończyło się wymiotami. Poza tym stan przypominający ostrą grypę. Pomimo tego wspominam go dobrze, gdyż to był mój pierwszy lek, który brałem i który z lękami radził sobie znakomicie. Jednak co jakiś czas tracił swą moc i musiałem zwiększać dawkę, a 225 mg w moim przypadku (problemy z sercem), to już był max.