Wenlafaksyna odpada.. wiem,że jest to jeden z "flagowych" antydepresantów, lecz żona miała na nim takie jazdy, ze szkoda słów. Nie brała go kilka dni,tylko 1,5 miesiąca-wydaje mi się,że to dość sporo.
Wellbutrin też już był - masakra.. :/ Podobnie jak :fluoksetyna, fluwoksamina, sertralina, citalopram, escitalopram, coaxil i wiele innych.
Jedynie na PARO jest w miarę.
A co do dobrego lekarza: na mój rozum,to i tak jest loteria. Ponieważ z moich doświadczeń wynika, że nie ma lekarza który na depreche/nerwice przepisze lek i powie : TO NA PEWNO PANU/PANI POMOŻE!
On może przypuszczać i mieć nadzieję ,że się wstrzeli lekiem w to "wycie czarnego psa".. (tak ponoć Churchill nazywał swoją przypadłość,chyba CHAD)
To w/g mnie jest jedną z najgorszych "rzeczy" w tej chorobie. Nie ma leku który każdemu pomoże. Taki lek jednemu przywróci chęć do życia,a innego zwali z nóg. To jest okropne :/
I wracając do sedna ,zastanawiam się,jaki proch działałby dobrze w tandemie z paroksetyną. Jako dodatek,na noc ,żeby wstać w miarę wypoczęty, nie zamulony i bez niepokoi...
I z góry dziękuję ludziom,którym chce się coś skrobnąć od siebie.