
Caipirinha
Użytkownik-
Postów
44 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Caipirinha
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
Caipirinha odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
A czy po takim jednym spotkaniu z psychologiem, który dogłębnie wszystko 'obada', można już mieć wystawioną diagnozę, czy trzeba do niego chodzić dłuższy okres czasu? Pytam, bo po pół roku brania prochów, tak naprawdę dalej nie wiem co mi dolega, gdyż nigdy moja 'lekarka' mi tego nie przedstawiła. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
Caipirinha odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
To w takim razie jak zdiagnozować borderline, jeśli nawet lekarze, bardzo rzadko to robią i wrzucają ludzi do worka z deprechą. W ogóle wy mieliście robione testy na pierwszych spotkaniach z psychiatrą? Moje wizyty zawsze trwały 3-5 min. i tyle. "Co panu dolega?" i "Przepisze panu te tabletki" to jedyne co zawsze od nich słyszałem. Może gdy ktoś się leczy prywatnie jest inaczej, ale publiczne to śmiech na sali. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
Caipirinha odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
Jak odróżnić depresję od borderline, a może nie da się tego zrobić? Obecnie leczę się na depresję, ale po pół roku brania leków, lekarz dosłownie mi nigdy nie powiedział co mi dolega, po prostu bierz pan fluoksetyne i tyle... Tak sobie ostatnio myślę, że borderline idealnie do mnie pasuje. Krótkie info ze strony opisującej border: "Osoby z BPD nie potrafią regulować własnych emocji. Są bardzo wrażliwe, łatwo je zranić. Zdarzenie bez znaczenia dla kogoś innego, dla tej osoby może być katastrofą. Emocje są bardzo intensywne, życie jest pełne dramatów, skrajnych przeżyć. Łatwo się zakochują, łatwo wpadają w zachwyt i entuzjazm. Równie łatwo ogarnia je czarna rozpacz, wściekłość, czy gorzkie upokorzenie. Emocje długo się utrzymują, niejednokrotnie osoba potrzebuje kilku dni, żeby dojść do siebie. Zwykle są świadome tej wrażliwości, podatności na zranienie." W 100% ja - przesadnie wrażliwy, zmieniający pare razy dziennie nastrój - rano dół, za 3 godziny nagle jest świetnie, a za godzinę znowu dół - i tak codziennie. Raz wydaje mi się, że daną osobę uwielbiam, kocham, a za dzień dwa jej nienawidzę. Nie przyjmuje żadnej krytyki, gdyż powoduje to u mnie straszny nastrój. Często stawiam sobie za wysokie cele(to w tym okresie czasu, gdy czuję się świetnie), a potem nie mogę ich spełnić, gdyż sobią ponad moje umiejętności. Sprzecznie emocje, nagłe pojawiające się szczęście i jednocześnie smutek, żal, ciągły stres. Strach przed odrzuceniem, boję się że przyjaciele, znajomi się ode mnie odsuną i zostanę sam... i próbuje za wszelką cenę do tego nie dopuścic... nawet jeśli to nie jest tego warte.. Taki jestem już od urodzenia. Więc ludzie, da się w 100% stwierdzić czy to chad czy borderline, bo lekarze widocznie maja to gleboko w d. -
Nie napisałem nic o przyczynie, bo tak jakby jej nie było. Czułem tak się zawsze, nawet już w podstawówce odczuwałem podobne stany, ale czym jestemstarszy, tym jest jakby coraz gorzej. Od zawsze popadałem w dołki, czasami wychodziłem z domu na cały dzień, nie odbierałem telefonów, czułem się strasznie, rodzice też przeżywali piekło, zamartwiając co się ze mną dzieje. Leczenie publicznie w ogóle mi się nie podoba, lekarka przychodzi na godzinę, ma 10-12 pacjentów i tylko aby odbębnić swoje i pójść do domu. "Proszę kontynuować leczenie, blablabla", zero informacji CO TAK NAPRAWDĘ mi dolega, kiedy to się skończy, nic. Ostatnio nawet dostałem od razu receptę na 2 miesiące z góry, żeby nie przychodzić bez potrzeby, bo i tak nic nowego mi nie powie. No zajebiście. Ostatnio mam też strasznie rozregulowany sen. Czasami w ogóle nie chodzę spać, bo wtedy czuję się jakoś "żwawiej", jestem bardziej energiczny, bo jak zasnę to potrafię spać parenaście godzin...
-
Muszę się wygadać. Przez parę miesięcy brałem seronil 20mg i było naprawdę dobrze. To był mój pierwszy lek, który postanowiłem aplikować i trafiłem w dziesiątkę. Żadnych skutków ubocznych, ani nic z tych rzeczy. Co prawda, trochę musiałem poczekać aż zacznie działać, ale podobno taka jest fluoksetyna. Czułem się NORMALNIE. Nawet rodzice zauważyli wielką poprawę, ciągle mówili mi jak się zmieniłem, że nareszcie z nimi spędzam czas, rozmawiam, śmieje się, a nie siedzę ciągle zamknięty gdzieś w pokoju smutny 24/7. Nawet rozważałem już zejście z leków pod koniec marca, ale zaczynam odczuwać tak jakby to wszystko do mnie wracało... Znowu czuje poczucie winy, smutek, zadręczam się wszystkim, powracają natrętne myśli... Czy to możliwe, aby leki po kilku miesiącach przestawały działać, czy może organizm się już do nich przyzwyczaił i dlatego tak się dzieje? Do tego zaczęły mi się pojawiać dziwne zmiany nastroju... Wczoraj cały dzień przeleżałem w łóżku z okropnym nastrojem i czarnymi myślami. Dzisiaj rano to samo, aż tu nagle jakby mnie coś odmieniło - wrócił świetny nastrój, motywacja, chęć nauki, ciągle słuchałem sobie wesołych piosenek, wspaniały stan. Czułem, że mogę podbić świat. To trwało może z 3h i znowu czuje powrót na ziemię. Powoli z godziny na godzinę znów jest coraz gorzej... Nie wiem co się dzieję. A myślałem, że jestem już normalny... Te dziwne skoki nastroju ostatnio odczuwam dosyć ciężko, albo jest wspaniale, albo za przeproszeniem chu****. Co to może być, chad? Może coś innego? Jak mam zacząć rozmawiać z moją lekarką, żeby mnie jakoś w tym kierunku 'zbadała'...
-
Witam. Biorę już jakiś czas seronil(fluoksetyna) 20mg, a że zbliża mi się sesja egzaminacyjna na studiach postanowiłem kupić wielce zachwalany suplement diety 'sesja', który podobno zwiększa koncentrację i ułatwia uczenie się. Może działa, może nie, nie w tym rzecz. Moje pytanie brzmi czy można łączyć ten produkt z seronilem(fluoksetyna)? Skład sesji to: Celuloza (substancja wypełniająca), wyciąg z liści mate, kofeina, wyciąg z korzenia żeń-szenia, wyciąg z liści brahmi, sole magnezowe kwasów tłuszczowych (substancja glazurująca), dwutlenek krzemu (substancja przeciwzbrylająca). Próbowałem coś znaleźć na ten temat w google, ale nie moge nic trafić, ma ktoś może jakieś informacje na ten temat? Nie zaburzy mi to leczenia deprechy? Pozdrawiam
-
Witam. Meczylem (i mecze sie nadal) z depresja i natretnymi myslami juz pare jak nie parenascie ladnych lat ( czasami sadze, ze mam to jakby od urodzenia, pierwsze objawy pojawily mi sie w podstawowce ) . Wiadomo, ze byly czasami okresy lepsze, gdzie cieszylem sie z zycia, ale glownie smutek. DO RZECZY: Nareszcie zdecydowalem sie na wizyte u specjalisty. Szczerze mowiac, myslalem ze pierwsza wizyte bedzie trwac ze 40min. i zostane przeswietlony na wylot, lecz w gabinecie siedzialem moze z 10 minut. No coz... Dostalem seronil 10mg i mam go brac raz dziennie po sniadaniu. Po 30 dniach mam sie pojawic u niej znowu (mowila, ze jak lek bedzie za slaby to zwiekszymy dawke, czy cos) I tu moje pytania: 1. Czy to czasami nie za mala dawka na doroslego chlopa? Czytalem ulotke i jest tam napisane, ze zalecana to 20mg dawka itd. Nie kwiestionuje pani doktor, tylko zastawiam sie czy to wystarczy. 2. Rozumiem, ze przy ssri alkohol odpada, a co z kawa? Pilem codziennie tylko 1 duza czarna, czy musze z niej zrezygownac? Czy smialo moge pic kawke i nic sie nie stanie? 3. Zostalem poinformowany, ze ten lek nie dziala od razu (jak wszystkie ssri), dzisiaj wzialem pierwsza dawke i moze to placebo ale tak jakby te negatywne mysli sa odpychane, radosc jeszcze sie zadna nie pojawila ale jakby natrectwa troche sie uspokoily. Czy to mozliwe po 1 tablecie czy po prostu sobie wmawiam? Na szczescie glowa mnie jeszcze nie boli, nie mam zadnych nudnosci (a czytalem, ze czesto sie te stany pojawiaja na poczatku dawkowania), jedyne co to jestem troche senny i ziewam :) Mam tylko te 3 pytanka do was, fajnie byloby jakbym otrzymal od was sensowne odpowiedzi :)) Pozdrawiam, Caipirinha
-
Nie rozumiem tylko jednej rzeczy, po co produkują garnitury w różnych kolorach, brązowych, szarych, siwych, zielonkowatych itd. itd. jeśli można nosić tylko czarne, bo jak założysz inny niż ciemny to zaraz traktowany jesteś jak burak albo rumun. O co tutaj chodzi? Czytałem, że jasne garnitury na ranne godziny, ciemne na późne, to zajebiście, na pewno będę miał 100 garniturów w szafie na każdą okazję, podczas gdy nawet nie skończyłem liceum i nie mam jak zarabiać. Pierdzielę tę studniówkę, nie ide na to, najwyżej kasa przepadnie, jak zwykle coś poszło źle, nawet nie umiem dobrze kupić garnituru.
-
Czy na studniówkę trzeba mieć koniecznie czarny/grafitowy/granatowy garnitur? Kupiłem ostatnio w takim kolorze http://static2.iwoman.pl/i/galeria/26/0/362266.jpg gdyż nie wiedziałem o zasadzie, że po 18 nosi się ciemne kolory i teraz nie mogę przez to spać, całymi dniami tylko myślę o tym, że będę się wyróżniał, że będą się ze mnie śmiać i wytykać palcami... co ja mam do cholery zrobić, przecież nie kupie nowego.... Ludzie pomożcie, jak to u was było, ktoś nosił takie jasne garnitury? Chyba nie pójdę na tą studniówkę...
-
Zapomniałem dodać. Czuje się za wszystko winny. Na przykład - ojciec mnie prosi abym mu coś zrobił na komputerze, bo jestem dobry w te klocki. Zapoznaje się z problemem, szukam, próbuje to zrobić ale nie mogę. CZUJE SIĘ WINNY. Nie umiem mu pomóc. Zaczynam go za to przepraszać... On mówi daj spokój nie twoja wina, a ja swoje i znowu dołek... + całe życie czuje się jakbym był z wpadki nie wiem czemu, ale tak mam EDIT. Ostatnio jeszcze lekko trzęsą mi się ręcę EDIT2. Najlepsze jest to, że lubię przebywać z ludźmi. W szkolę zawszę mnóstwo się śmieję, rozmawiam, uczę się, po prostu o tym nie myślę. Z dziewczynami idzie dobrze, lubię bajerować, ostatnio miałem prawię związkową sytuację. Lubię imprezy, tańczenie itd. Ludzie mnie lubią i szanują, ale jednak coś jest nie tak.
-
Witam. Ludzie co mi jest? To mnie powoli wyniszcza. Rodzina zajebiście uśmiechnięta, szczęśliwa, wszyscy członkowie mnie bardzo kochają, a ja ciągle smutny, zdołowany, przejmujący się wszystkim... Może przedstawię objawy, uwaga, lubię się rozpisywać, aby przedstawić dokładny opis sytuacji... 1. Od ZAWSZE wszystkim się przejmowałem. Dostałem złą ocenę? Chodziłem zdołowany, do nikogo się nie odzywałem, chciało mi się płakać. Jestem bardzo ambitny, to fakt i nienawidzę przegrywać. Zawsze w czołówce klasy, nauczyciele chwalą na zebraniach, ale jak coś mi nie pójdzie - masakra. Nie chce mi się żyć, wmawiam sobie że nigdy mi nic nie wychodzi, że ta jedna jedynka czy niezaliczenie to oznaka mojego nieprzykładania się i nigdy nikim ważnym nie dostanę bo wszystko olewam... 2. Martwienie się wszystkim i tworzenie negatywnych scenariuszy. Nie mogę nawet tego opisać. Mam po prostu ciągle uczucie lęku i napięcia w sobie, nawet jak nic nie robię to i tak się czymś martwię. Ktoś mnie czymś rozmieszy? Zajebiście. Będę się cieszył przez chwilę, a za chwilę przyjdzie mi do głowy myśl, np - '' W maju matura. Nie zdam jej, nie dostanę się na studia. Co ja kur*a zrobię?'' I zaczyna się... Nagle tracę humor i dopóki komuś się nie wygadam, to duszę to w sobie i chodzę przygnębiony. 3. Myślenie o tematach śmierci. Wiele razy szukałem już ''sposobów'' jak to zrobić łatwo i bez bólu, ale zawsze myśl o tym, że mam super rodzinę mnie jakoś pocieszała... Mimo to, lubię takie tematy... Zastanawiam się co jest po tej śmierci, w Boga przestałem wierzyć parę lat temu, ale to chyba nie ten temat na takie rozmowy... 4. Mocne bicie serca i WIELKA potliwość. Ręce ciągle mam mokre, pod pachami ciągle mokro, a serce nawala że aż widać przez koszulkę/sweterek. Byłem kiedyś parę razy na badaniach kardiologicznych bo za małego grałem w klubach piłkarskich i zawsze wyniki dobre, więc to nie wina organizmu a widoczne psychiki. 5. Ciągle uczucie lęku. Czuje to ciągle. Co bym nie robił - czuje jakbym ciągle się czegoś lękał/bał. Ciągle się zamartwiam WSZYSTKIM. 6. BARDZO łatwo mnie zdenerować/wkurzyć. Jedna poważniejsza uwaga na temat mnie/mojego wyglądu i już jestem w środku rozgotowany. Dzisiaj rano warknąłem na matke, a spytała się o jakiś tam neutralny temat. Po minucie ją przepraszałem, nie wiem czemu mnie tak zabolało... Co to może być ludzie? Wszystkie przedstawione przeze mnie objawy trwają dobrych pare lat jak nie więcej.