Skocz do zawartości
Nerwica.com

zwyklyczlowiek

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zwyklyczlowiek

  1. nova_2013, przyznam, że rozmawiałem z nią kiedyś o tym, ale teraz po tej przerwie mam trochę inny rodzaj tych ataków, bardziej dokuczających mi. Wtedy radziła mi pozytywne myślenie (wiadomo), dała mi wspomniane dwie książki i powiedziała, że jak będzie źle to żebym powiedział i pójdziemy do specjalisty. W sumie wtedy też do końca nie powiedziałem jej prawdy, w sensie, że "zmniejszyłem" trochę problem żeby aż tak jej nie zamartwiać, wspomniałem coś, że czasami mam dziwny lęk jakbym miał zemdleć, ale bardzo rzadko, że gorąco mi itp. No cóż, teraz trzeba będzie porozmawiać szczerze :)
  2. DżejnRołs, ja miałem tak gdy położyłem się spać, także temu pisałem, że zasnąłem. Miałem podobnie, serce biło jak oszalałe, w lewej skroni jakby coś miało pęknąć, stopy i ręce całe mokre, ale dziś siedzę i piszę do Ciebie tego posta i jest wszystko dobrze :) Spróbuj z tymi brzuszkami, na forum czytałem coś jeszcze o kontrolowaniu oddechu, może ktoś jeszcze Ci coś doradzi, nie napiszę nie martw się bo wiem jak jest, miej świadomość, że to przejdzie nova_2013, ja właśnie tak miałem w "początkowej" fazie mojego stanu, że unikałem dosłownie miejsc publicznych, starałem się wpierw zaplanować co i jak, czy mogę jakoś inaczej to rozwiązać żeby tam nie iść, wykluczałem miejsca gdzie mógł mnie dopaść nagły atak, ale pomyślałem, chwila, chwila, kolego, przecież nie będziesz chyba siedział w domu resztę życia? No i parę razy zastosowałem na sobie terapię "szokową", że tak powiem i chodziłem, po sklepach, na imprezę, wsiadałem do autobusu (tu chyba bywało najgorzej), oj ciekawie nie było, ale po dłużej chwili strach/lęk minął i mogłem funkcjonować jak "zwykły" człowiek. Najbardziej dobija, chociaż to może złe słowo, po prostu smuci mnie myśl, że będę musiał poinformować o tym moją matkę, tzn. wiadomo - człowiek nic nie musi niby, ale wiem, że ona może mi pomóc w sprawach takich jak wizyta u lekarza, może załatwienie jakiegoś konkretnego specjalisty itp. Z drugiej strony chyba lepiej żeby dowiedziała się wcześniej niż później, nie?
  3. Wczoraj w nocy miałem podobnie, zacząłem robić brzuszki i "nożyce" jakoś mnie to uspokajało, ogólnie zauważyłem, że wysiłek fizyczny pomaga, ale kurde potem znów to wracało po chwili aż się nie zmęczyłem na dobre i zasnąłem, spróbuj, może akurat.
  4. Widzisz, ja myślałem, że to chwilowe, że może spowodowane jest jakimś stresem, jakimś etapem w życiu, mówiłem sobie - eee tam, to przejdzie, co ja sobie wmawiam itp. Też żałuję, że dopiero teraz "dojrzałem" lub może pogodziłem się z tym, że sam mogę sobie pomóc, ale do końca nie będę potrafił rozwiązać tego problemu i musi mi w tym ktoś pomóc. U mnie akurat dzieciństwo nie było zbyt ciekawe, brak ojca, a jeżeli był to pił, bił i tak w kółko, praktycznie go nie znam, kojarzy mi się jedynie ze złymi rzeczami, oprócz może kupienia "super ludzika", któregoś razu w sklepie z zabawkami... Może dla tego też jestem silnym człowiekiem (tak mi się wydaje, ale wzruszyć też się jest łatwo w jakiejś konkretnej sytuacji) Na co dzień nie jestem nerwowy, spokojna głowa :) Jestem raczej spokojnym człowiekiem, może nie jakimś wariatem, szalonym i tryskającym wesołym humorem, ale na pewno nie jestem typem osoby co się użala nad sobą, chodzi smutna itp. tutaj akurat nie mam problemu jakiegoś dołka czy czegoś w tym stylu. Szczerze przyznam, że te ataki nastąpiły podobnie jak u Ciebie - od tak, raptem, ale może to jest spowodowane przeszłością, matka też miała poważne problemy z nerwicą (może to jakieś dziedziczne?), jest "wyleczona", ale do dzisiaj widzę jak panikuje jak czegoś szuka bo myśli, że gubiła np. portfel czy telefon, to chyba niestety ciągnie się całe życie, chociaż pewnie zależy też od charakteru. Także nie zamierzam się załamywać, nic z tych rzeczy, zamierzam walczyć i to twardo i bez żadnych skrupułów dla tej bezczelnej i złej nerwicy, już ja jej pokaże kto kogo ma się "bać" :) Po nowym roku albo po weekendzie poszukam odpowiedniego lekarza (domyślam się, że ma być to psychiatra) i pójdę wytłumaczyć mu swój problem, czas coś z tym robić bo i tak późno zaczynam jak zauważyłaś.
  5. Przepraszam, że się w trącę w dyskusje, ale chciałbym opowiedzieć swoją historię... Mam 24 lata, stany lękowe mam od paru lat, dokładnie ilu? Powiedzmy trzech. Nie dawałem rady jeździć autobusami, nie mogłem chodzić po sklepach, stać w kolejkach, na dyskotekach było ciężko, egzaminy w szkole - chęć wybiegnięcia z klasy z powodu lęku (myślałem, że zaraz zemdleję, nie wiem, umrę, cokolwiek). Zacząłem zagłębiać się w temat i znalazłem coś takiego jak agrofoboia - no idealnie, znalazłem dokładnie to co mi dolega! Dostałem jakieś dwie pozycje do poczytania, ale jestem takim człowiekiem, że śmieszy mnie coś takiego, muszę dać sam rade, bo jak nie dam sam to nikt mi nie pomoże, no, ale nic... Postanowiłem przeczytać książkę, oczywiście nie dokończyłem do końca, ale zrozumiałem mniej więcej sens tej lektury - tolerować lęki, przyzwyczaić się, nie być złym, że to mnie akurat spotyka, nie mięć do siebie pretensji, starać się zrozumieć. Lęki jako tako ustąpiły, mogłem jeździć autobusami, w sklepach było ok, kolejki przy kasach już tak nie stresowały, przyszła jakąś poprawa (na pewno nie po książce) ale nie w 100%, chociaż przyznam, że było na prawdę ok. Jednak jak to w życiu bywa, kolorowo ciągle być nie może :) Od niedawna znowu jest źle, mogę nawet powiedzieć, że gorzej bo wszystko to spotyka mnie w domu, kiedy siedzę w pokoju/leże już w łóżku, do tego mam bule/pulsowania/migotania (nie wiem jak to nazwać) po lewej stronie głowy, ciśnienie mi raczej skacze, serce szybciej bije, wiadomo - myślę, że zaraz p*******e na zawał albo nie wiem na co, mieszkam póki co z matką i ojczymem, ale nie chce jej martwić na noc, ona również przechodziła przez nerwice, jest kobietą po przejściach i nie chce jej na noc martwić, w ogóle nie chce jej martwić bo sama ma wystarczająco kłopotów. Dodam do tego, że palę papierosy i dzisiaj i wczoraj przy paleniu ta głowa mi się odzywała i lęki, że zacząłem sobie wkręcać, że to od tego, pewnie tętniak albo guz mózgu i dziś zapaliłem jednego papierosa bo oczywiście w trakcie znów mnie dopadło (z jednej strony dobrze, może uda się rzucić). Także tak to mniej więcej wygląda, w baaardzo dużym skrócie. Zamierzam pójść do lekarza, bo przyznam, że mówiłem sobie, że żadna chemia itp, ale powoli mam tego dosyć bo niegrzecznie pisząc bardzo mnie to wk****a, młody człowiek, a funkcjonować do końca nie można, wiadomo, że to nie jest najgorsze co nas może spotkać, ale jeżeli można z tym walczyć to taką walkę chyba trzeba podjąć, prawda?
  6. Żadnej, bo przyznam, że nie byłem jeszcze z tym u lekarza, myślałem, że sam dam radę, dostałem jakieś książki do poczytania, które pomogły mojej matce bo cierpi na nerwicę, ale widzę, że nic z tego... Z tego co zdążyłem poczytać tu na forum i ogólnie w sieci mam nerwicę, wcześniej myślałem, że mam agrofobię (chyba tak to się nazywa), ale jak się bardziej zagłębiłem w temat to myślę, że to nerwica, ale to niestety będzie musiał potwierdzić lekarz, bo ja już nie chce się z tym męczyć i o ile nie chciałem się "truć" chemią, to teraz wolę od czasu do czasu coś łyknąć niż panikować (czasem mnie to niby śmieszy, próbuję odnaleźć jakieś pozytywne strony, ale niestety się nie udaje).
  7. Witam Panowie i Panie, w sumie nie wiem czemu się zarejestrowałem, może dla tego, że znów dostaję "napadów"? Przyśpieszone bicie serca, uciski w głowie, głupie myśli, że Bóg wie co mi jest, uczucie, że zaraz zemdleję, nie wiem, dostanę zawału albo wylewu, ehh... No nic, witam jeszcze raz i mam nadzieje, że znajdę tutaj parę odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, a może i sam będę mógł pomóc :) Pozdrawiam, zwyklyczlowiek
×