Ogólnie jestem nadpobudliwy i odbija mi szajba(taka pozytywna) Zauważyłem, że będąc wśród ludzi niemalże dostaję euforii. Ale na zimę łapie mnie owa deprecha.
Depresja zimowa objawia się u mnie brakiem koncentracji/skupienia sennością(12-14h snu potem bezsenność i znów 12-14h snu), brakiem zainteresowań, wzmożoną masturbacją(teraz to jestem od niej uzależniony, ale odstawiam), zwiększoną ilością kofeiny, smutkiem, irracjonalnymi myślami- nie mam kumpli, nikt mnie nie lubi, piszą tylko do mnie jak chcą pieniądze. Ogólna pustka, doły. Brak poczucia męskości i inne gówna, które nie powinny się pojawiać w wieku 22 lat.
Po leku czuję się pobudzony, coś mi się chce niż tylko zamulanie przed kompem. Miałem tak 3 lata z rzędu przez olałem 3 lata studiów. Zacząłem szukać pracy, do wszystkiego zacząłem podchodzić poważnie a nie z taką wyjebką.
Umysłowo jestem spokojny(nie mam nerwic), fizycznie pobudzony. Czasami mam problemy z rozmową, bo po prostu mam pustkę w głowie- to mnie bardzo zastanawia przy etylofie.
Rano czuję dopaminowy rush, a wieczorem spore zmęczenie, więc zasypiam bez problemu. Mam lekko poprawioną koncentrację, skupienie(przy 5-7,5mg nie można się spodziewać zbyt wiele niż lekkiego pobudzenia) . Mogę się uczyć jak człowiek a nie rozmyślać nad jakimiś błahymi rzeczami, których nikt nie zauważył- ostatnio na kole fizycznym lekko szturchnąłem krzesełko gdzie stał wyświetlacz i od razu rozkminki- że wszystkim przeszkodziłem, że nikt teraz się do mnie nie odezwie- bardziej wkurwia takie analizowanie, ale też dołuje- MASAKRA
Przy wyższych dawkach 10-30mg odczuwam wazo na dłoniach i stopach, zaczynam obgryzam paznokcie, pojawia się lekka nerwica, poddenerwowanie. Czuję się wyssany z dopaminy