Muszę się komuś wyżalić, czuję, że już nie wytrzymam, że moja depresja i nerwica nasiliły się. Chodzę na psychoterapię, która mnie denerwuje. Zawaliłam pracę przez lęki i teraz najprawdopodobniej będę musiała płacić karę za niewykonanie zlecenia, nie mam siły uczyć się na obronę, która już za kilka dni. Lęki mnie otaczają i nie pozwalają normalnie funkcjonować. Zapisałam się nawet na jogę, żeby się wyciszyć, ale nic to nie daje. Czuję, że wszystko zawaliłam, jestem do dupy i nie powinnam żyć. Może powinnam iść do szpitala?