Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jeźdźczyni Rohanu

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jeźdźczyni Rohanu

  1. Candy14, Niete, raczej lekami i wizytami u specjalistów, ale może faktycznie spróbuję się skupić na solidniejszym winie
  2. Lubię wymieniać poglądy:) choć mam chyba odmienne niż większość społeczeństwa. z drugiej strony odnoszę wrażenie, że na tym forum sporo osób tak właśnie o sobie myśli. Z konkretów? Muzyka, kuchnia, totalne marnowanie swojego potencjału? A Ty Bartku? JR
  3. Hej, chciałabym poznać kogoś do rozmowy, czasem ponarzekania, czasem motywowania. Na razie wirtualnie, z czasem może przy piwie czy spacerze. Najlepiej osobę podobną do mnie, pracującą, po studiach, teoretycznie ogarniającą życie, w praktyce pochłoniętą przez wewnętrzną nicość. Jeśli o mnie chodzi to jakiś czas próbowałam leczyć depresje, ale szału nie było. Wino, seriale, a nawet już książki mi się znudziły, szukam więc jakiegoś ludzkiego zajmowacza wolnego czasu zanim wpadnę w pracoholizm albo nieustanne odsypianie.
  4. Kto czytał książkę Susan Forward będzie wiedział o czym piszę. Z dzieciństwa nie pamiętam zbyt wielu szczęśliwych chwil, jeśli w ogóle jakieś. Pewnie były, ale to co zostało we mnie to momenty kiedy byłam bita i poczucie odrzucenia. Dorastając konflikt przerodził się z fizycznego w werbalny, ale kiedy okres buntu minął wszystko się unormowało. W czasie studiów i po nich nasze kontakty stały się naprawdę dobre, wręcz lepsze niż większość dorosłych ludzi ma ze swoimi rodzicami. Nie zmienia to faktu, że mój stosunek do otoczenia i do siebie samej został ukształtowany przez te lata kiedy byłam małą nieszczęśliwą dziewczynką, której za nic nie mogę się z siebie pozbyć. No i ostatnio im to wygarnęłam. Nie było to zaplanowane ani przemyślane, po prostu emocje chlusnęły ze mnie tak intensywnie, że nawet ja byłam w szoku. I powiedziałam więcej niż chciałam, niż myślałam, że kiedykolwiek komuś wyjawię, niż słyszał ode mnie którykolwiek psycholog czy psychiatra, ale były to myśli kołatające we mnie od bardzo dawna. I moi rodzice, z którymi świetnie się dogaduję od plus minus 10 lat, przekonani, że radzę sobie w życiu bardzo dobrze, byli w ogromnym szoku intensywnością bólu jaki się ze mnie wylał. Problem w tym, że oczywiście zaprzeczali. Ok, byłam bita, ale 'jak każde dziecko", na pewno nie tak często i nie tak mocno jak mi się wydaje. Ich główna reakcja - przesadzam. Nie spodziewałam się, że przyjmą na siebie odpowiedzialność, właściwie nie mogłam się niczego spodziewać, bo tego nie planowałam, ale zastanowiła mnie jedna rzecz. Przyznali się do kilku razów, kiedy mnie uderzyli, pamiętali czemu to się stało i to faktycznie są zdarzenia, które ja pamiętam. Nie potrafiłam im jednak podać innych przykładów, choć wydaje mi się, że to się działo ciągle, no nie wiem, powiedzmy raz w tygodniu? A oni się upierają, że to się stało może kilka razy przez całe moje dzieciństwo. Czy to jest możliwe, żebym tak bardzo przeżywała tamte sytuacje, że ubzdurałam sobie, że tak było? Czy to po prostu moje chore zapadki z głowie znów próbują ich tłumaczyć?
  5. torres, masz rację tolerancja na głupotę też się u mnie obniżyła. kiedyś tak reagowałam na okrucieństwo, teraz nie mogę znieść bezmyślności. może dlatego, że stałam się większą egoistką a ludzka głupota czasem aż boli i trzeba się bronić. carlosbueno, z przyswajaniem wiedzy problemu nie mam, za często z chęcią do przyswajania. tyle, że u mnie czynnik stresu jest raczej wyeliminowany, bo większość spraw jest mi obojętna, więc czym się stresować?
  6. Jeźdźczyni Rohanu

    Studia

    Jeszoswiesz zadał kluczowe pytanie - ja też na początku kiepsko radziłam sobie ze studiami, a potem zmieniłam miasto, zmieniłam kierunek.. nie było łatwo, bo byłam w podobnej sytuacji, musiałam jakoś unieść to wszechobecne rozczarowanie. teraz z perspektywy czasu rodzina się cieszy, że tak się zawzięłam, bo mam studia, które uwielbiam i dzięki którym jeszcze jakoś funkcjonuję. trudna decyzja, ale wydaje mi się, że trudniejszym jest 5 lat zmagać się z nietrafionym kierunkiem, a być może i resztę życia. no a jeśli źle myślimy i sam kierunek jest dla Ciebie a problem gdzie indziej leży to kilka dobrych rad padło. skoro to Twój pierwszy semestr to jeszcze masz trochę czasu na zawieranie znajomości, ludzie jeszcze dobrze się nie znają i nie ma aż tak zamkniętych przed 'obcymi' paczek. uwierz nie tylko Ty nie jesteś typem imprezowym i może jak poobserwujesz to zauważysz osoby tak jak Ty trzymające się na uboczu, które czekają aż ktoś zrobi pierwszy krok. ważne, żeby kogoś mieć na roku, nawet jeśli miałaby być to tylko jedna ale zaufana osoba. z czego masz poprawki?
  7. true, milczenie mnie też dopadło. rzadko mam takie przebłyski jak teraz na forum, że poruszam jakiś temat, dyskutuję, wygadam się. zazwyczaj wolę się nie odzywać, bo właściwie jakie znaczenie ma to o czym rozmawiamy? co to w ogóle zmieni? [argumenty mojego mózgu]
  8. tytuł prowokacyjny, jeszcze wiem jak należy pisać 'inteligencja',może admini podarują tak się zastanawiam bo doszłam ostatnio do przykrych wniosków obserując samą siebie.. mam wrażenie, że kiedyś byłam bardziej bystra najprościej ujmując i nawet jeśli w siebie nie wierzyłam i poczucie własnej wartości nigdy nie było u mnie na optymalnym poziomie to czułam, że chociaż inteligencją mogę sie wybronić. myśl ta nie pojawiła się ot tak sama z siebie. odzyskałam niedawno kontakt z przyjaciółką z 'lepszych czasów' i stwierdziłam, że nie mamy o czym rozmawiać. nie - to ona nie ma o czym ze mną rozmawiać. wygrzebałam naszą starą korespondecję sprzed kilku lat i naprawdę byłam zupełnie inną osobą, owszem mentalnie, poglądowo zmieniłam się jak pewnie każdy po kilku latach ciężkich potyczek ze sobą samym, ale potrafiłam też wysnuwać ciekawe, trafne wnioski, prowadzić kreatywne rozmowy itd. lubiłam to w sobie bardzo a teraz mój umysł pracuje, ale na płaskim poziomie, nic ponad to co jest konieczne. czy można jeszcze wrócić do stanu 'sprzed'?
  9. cóż nie przemyślałam faktu, że nie będzie mi się chciało ruszać dupska do sklepu i wino przemieniło się w piwo, które akurat było pod ręką, więc.. cheers!
  10. Ziomal4321a, tak naprawdę to.. nie wiem. cały dzień bezczynności, nic nierobienia, snułam się z kąta w kąt, bo tez co można robić jeśli z żadnej czynności nie potrafię wykrzesać nawet odrobiny przyjemności. popłakać bym chciała, ale jakoś też nie mogę.
  11. znajdzie się na ścieżce dźwiękowej do dzisiejszego wieczoru
  12. Niee, ona mnie akurat zawsze drażniła. Powiedzmy, że anonimowa Rohirrimka.
  13. Straszny wieczór, jakiego nie było od dawna. Na tyle dołujący, że aż założyłam tu konto, żeby z kimś pogadać. Normalnie zrobiłabym sobie gorącą herbatę, owinęła się kocem i odleciała gdzieś z dobrą książką. A dzisiaj nic, ani muzyka, ani książka, ani film, nic do mnie nie przemawia. Może przemówiłoby wino, ale nawet nie mam dziś z kim pogadać przy okazji. To jak, są chętni do sobotniego poużalania się?
  14. po to tu jestem. poudawać, że mogę jakoś zabić tą pustkę. JR 25
×