Ja również mam fatalne poranki. Otwieram oczy i wiem, że dzisiaj nic nie zrobie, nie wytrzymam, wszystko jest bez sensu i na dodatek zostaje sam bo wszyscy wychodzą do swoich zajęć, a ja zostaję bo mam zajęcia po południu i czarno to wszystko widzę. Po chwili jednak nieświadomie wstaje i ...leki działają. Jeszcze tydzień temu wpadłbym w otępienie na cały dzień, a dziś już zmuszam się do aktywności, zaczynam się uczyć, planuję dzień. Przypominam sobie, że skoro wczoraj wytrzymałem 5 godzin na zajęciach to dzisiaj też wytrzymam, nie ma opcji żebym nie wytrzymał... i opuszczam dom. Co prawda męczę się w autobusie, a na zajęciach mam takie zawroty głowy że nie wiem gdzie jestem większość czasu, ale wytrzymuje. Teraz kiedy to pisze śmieje się z tego, ale tak to jest.
A wieczory mam zupełnie normalne, aż chce się żyć. :)