Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lutek

Użytkownik
  • Postów

    67
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lutek

  1. Witam wszystkich chciałem opisać tu swoją historię a raczej wołanie o pomoc. Mojas choroba rozpoczęła się gdy miałem może jakieś 10-12 lat pod wpływem traumatycznego przeżycia - moja babcia zakrzsztusiła się ością i ja się tego tak przestraszyłem że zacząłem się bać jeść wszystkiego nawet tego co nie ma ości, Jadłem potem przez jakiś czas takie płynne papki przez słomke. Po tym właściwie okresie nadeszły natręctwa, które trwają do dzisiaj. W wieku 15 lat trafiłem do dziecięcego szpitala psychiatrycznego w Sosnowcu- Klimontowie. Ten szpital nic nie dał a nawet zaszkodził bo nauczyłem się tam palić papierosy w akcie desperacji (stres podczas pobytu w takim szpitalu 1 raz). Potem kontynuowałem leczenie farmakologiczne przez następne 10 lat u tej samej pani doktor, aż w końcu i ona załamała ręce i nas wyprosiła, w tym samym okresie gdy chodziłem do tej lekarki chodziłem też na terapie w Instytucie Ericssonowskim na ligocie w Katowicach - tak samo terapeuta wyczerpał wszelkie możliwości. Po pobycie w szpitalu dziecięcym brałem takie tabletki jak: Hydroxyzyna, Rispolept, Zoloft. W czerwcu tego roku trafiłem po interwencji policji w moim domu do szpitala na Korczaka 27 na 1 oddział dzienny. Zmienili mi leki na Tisercin, Fevarin, Lorafen - te leki sprawiły że miałem straszne problemy w oddychaniu, nie miałęm apetytu, miałem wysuszoną śluzuwkę w buzi.W sierpniu trafiłem na 2 odzdział i tam zmienili mi tabletki na Fluanxol, Fevarin został i Olanzapine - po tych lekach mam mniejsze problemy z oddychaniem natomiast miałem przez parę tygodni kołatanie serca, serce biło szybko i mocno, do tego nadmierna potliwość. Te leki mają groźne skutki uboczne zwłaszcza Fluanxol przy którym można dostać wylewu zwłaszcza jak się pali papierosy. Do tej pory miałem tysiące natręctw ale najgorsze jakie pamiętam to te: kiedyś sfotografowałem kwiatka i to perfekcyjnie(interesuję się robieniem zdjęć burzy, chmurom, zjawiskom optycznym, przyrodzie, zwierzętom) ale ubzdurało mi się że jest żle i chodziłęm tak kilkanaście razy go fotografować , raz miałem żę poszedłem na siłownie ale się musiałem zawrócić i jeszcze raz iść bo się bałem że coś zrobie dziadkowi, raz nie umiałęm wyjść z pod prysznica, zdarzyło mi się palić 10 papierosów jeden za drugim bo jak mtego nie zrobie to zrobie krzywde mamie, kiedyś bałem się przechodzić pod tablicą reklamową bo że zrobie coś złego mamie, omijanie przerw w chodniku - standard, czyściłem kiedyś obiektyw mimo że był czysty bo miałem że jak tego nie zrobie to coś złego zrobię mamie, zawsze pale na klatce przy zgaszonym świetle a w drodze powrotnej je zapalam, w drodze na siłownie palę papierosy w wyznaczonym przez siebie miejscu, mówię sobie ciągle w głowie 163 dni nie paliłem 169 dni nie paliłem, aż wreszcie ten najgorszy problem który mnie trapi od pół roku - bardzo bym prosił o jakieś pomysły jak to pokonać a mianowicie od 1,5 roku walczę z nałogiem papierosowym. Na początku stopniowo ograniczałem palenie aż nadszedł moment na rzucenie. Rzuciłem bez problemu na 19 dni potem znowu wróciłem na pare dni i tak raz paliłem raz nie w sumie uzyskałem 163 dni bez palenia ale od pół roku stało się najgorsze co mogło się stać - zrobiło mi się natręctwo na to na czym mi najbardziej zależało - na palenie. Od pół roku codziennie przesuwam sobie datę rzucenia bo boję się że jak chociaż 1 dzień nie zapale to coś złego się stanie, ograniczenie nie wchodzi w rachubę bo na to też mam natręctwo, a ja już niekiedy dostaję odruchów wymiotnych i leci mi taka kwaśna ślina a ja dalej pale bo się boje że coś złego się stanie to jest okropne już nie raz z tego powodu płakałem jak bóbr ehhhhhh poradźcie mi coś proszę kochani.
×