Skocz do zawartości
Nerwica.com

Loony78

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Loony78

  1. Wiem, że się powtarzam, ale kropla drąży skałę, a Filigranowej właśnie tego potrzeba - tak sądzę. Trzeba jej utwierdzenia, że to nie jej omamy, nie jej wina, że mąż stosuje przemoc. Tak właśnie jest. Powyższy post - bardzo wartościowy. Dokładnie tak - gromadź dowody, opisuj sytuacje, informuj potencjalnych świadków na sprawę. Idź po pomoc do specjalisty (psycholodzy w fundacjac, Interwencja Kryzysowa) - nie ma znaczenia. Podstawową zasadą jest szacunek dla Twoich uczuć. Nawet gdyby zgłosiła się do nich osoba, której tylko WYDAJE SIĘ, że jest ofiarą przemocy - nikt nie potraktuje jej z góry. Zapewniam. W Twoim przypadku sprawa jest pewna. Twoje odczucia i obawy nie są dziwne. Uwierz Filigranowa: są one wręcz TYPOWE dla ofiar przemocy. Specjaliści od tego typu spraw również o tym wiedzą, co więcej wiedzą jak postępować z osobą, która takie obawy ma. Wiedzą też co i jak można zrobić mimo tych strachów. Dlatego tak ważna jest pomoc SPECJALISTÓW - nie forumowiczów. Nie obawiaj się, że zasądzą Ci alimenty 50zł. Jest chyba ustalona minimalna kwota alimentów i jest ona wyższa - można to sprawdzić w internecie. Nie zadręczaj się, nie analizuj jego osobowości i Waszego związku - to tak jakbyś bawiła się w psychologa, który ma pomóc mężowi. Ty musisz pomóc samej sobie. Dlatego działaj! powodzenia!!!
  2. Sorry, ale nie podoba mi sie ta wypowiedz. Taki toksyczny chwyt ponizej pasa. Zgadza się, tym bardziej że taka uwaga w niczym autorce wątku nie pomoże. Wręcz przeciwnie. Jeśli jest ofiarą przemocy może ją jeszcze utwierdzić w przekonaniu, że przemoc jakiej doświadcza jest jej winą. W efekcie będzie jeszcze bardziej bezradna. Naprawdę doradzam zwrócenie się do specjalistów, którzy orzekną czy to czego doświadcza Filigranowa jest przemocą czy nie. I zgadzam się z poprzednią wypowiedzią: często ofiary przemocy - zwłaszcza tej psychicznej - nie są świadome, że to czego doświadczają to przemoc. Sugeruje to również tytuł wątku: znak zapytania! Autorka wie, że 'coś jest nie tak', ale nie potrafi tego nazwać. Rady aby porozmawiać z mężem są dobre, ale jeśli jest to sprawca przemocy i przemocą reaguje na np. słowa krytyki, na problemy - może to być niemożliwe. Nikt z nas nie zna tu całej sprawy i właśnie dlatego przydaliby się prawnicy i psychologowie.
  3. Filigranowa, dobrze to przemyśl i skonsultuj z kimś kto się na tym zna. Wyjście pewnego dnia z synem i pozbawienie ojca kontaktu z dzieckiem może obrócić się przeciwko Tobie! Super, że znalazłaś pracę. Gratuluję! Ale to nie wszystko. Tak jak tu piszą - jeśli macie wspólnotę majątkową długi męża są Twoimi długami! Możesz sama wystąpić o rozdzielność majątkową - nawet zanim złożysz papiery rozwodowe. Ale chyba nie do końca ogarniasz sytuację (nic dziwnego: wszystkich emocji doświadczasz na własnej skórze) więc naprawdę zwróć się o pomoc do kogoś, kto spojrzy na sprawę z boku. Nie mówię tu o szukaniu rad na forum takim jak to, ale u specjalistów: prawników i psychologów. Tym bardziej, że jak piszesz mąż jest inteligentny, a jednocześnie nie panuje nad swoimi emocjami - inteligencja + konflikty wewnętrzne to mieszanka wybuchowa, która może obrócić się przeciwko Tobie!!!
  4. Droga Filigranowa, Odpowiadając na Twoje pytanie: TAK, JEST TO PRZEMOC PSYCHICZNA. Osobiście polecam Fundację Centrum Praw Kobiet - nie wiem czy mają odział w Twojej miejscowości. Nawet jeśli nie możesz do nich napisać z prośbą o pomoc mailem. Może polecą kogoś w Twoim mieście. Poza tym internet i tam szukasz organizacje zajmujące się pomocą ofiarom przemocy. Twój mąż zdecydowanie STOSUJE PRZEMOC PSYCHICZNĄ, co jest przestępstwem (art.207 k.k.) i za co jest przewidziana kara pozbawienia wolności. Dodatkowo, jeśli jesteście małżeństwem MA OBOWIĄZEK Cię utrzymywać, zwłaszcza jeśli opiekujesz się dzieckiem a on ma możliwości finansowe. To również wynika z prawa i nie przejmuj się tekstami niektórych, że XXIw. bo to ich przemyślenia, nie wiedza. Na pewno zacznij zbierać dowody przemocy psychicznej - jest ją trudno udowodnić przed sądem, ale można. Mogą to być smsy, maile, zeznania osób, którym o tym opowiadałaś. Także Twój post tutaj jest dowodem. Wynotuj sobie przykłady sytuacji, które miały miejsce, żeby o żadnej nie zapomnieć. W każdym praktycznie mieście działa jakieś Biuro Porad Obywatelskich lub inne formy bezpłatnej pomocy prawnej. Tam zasięgnij informacji jakie masz dokładnie prawa. Możesz szukać pracy i gdy ją znajdziesz złożyć pozew. Zamieszkać u rodziców, zarabiać jakieś pieniądze, dziecko faktycznie dać do przedszkola. Kwestia rozmowy z mężem. Niby zawsze warto, ale gdy sprawy przybierają pewien obrót, a Ty boisz się jego reakcji i kolejnych aktów przemocy może lepiej go nie prowokować. Tutaj nie chcę doradzać niczego na 100%. Na początek odwiedź psychologa i prawnika (organizacje właśnie takiej pomocy najczęściej udzielają) i spokojnie przeprowadź swój plan. Trzymaj się ciepło, nie biegaj ze ścierką żeby tylko mąż był zadowolony, bo i tak nie będzie a Ty stracisz resztki szacunku do samej siebie. To on - z tego co opisujesz - jest tu sprawcą przemocy, a Ty ofiarą, więc to nie Ty masz się starać, nie jesteś niczemu winna
  5. Nawet nie jestem w stanie przeczytać całego Twoje posta. Masakra. Człowieku, szukałeś psycholożki/mamy/leku na całe zło. Wszędzie tylko ja i ja i ja, jaka ona dla mnie ważna, jak ją kocham, jak się bałem. Może nie doczytałem, ale nigdzie nie piszesz czego ona - K. chciała! Owszem, piszesz, że nawalałeś, ale w czym konkretnie??? Zadałeś sobie chociaż pytanie jakie ona miała potrzeby w tym związku??? Na pewno mówiła, albo dawała znać. Problem w tym, że Ciebie interesują tylko Twoje potrzeby. I nie zgodzę się z innymi, że masz się za nic nie winić. Jesteś dorosły, a do tego świadomy problemów. Więc uczciwie byłoby uporać się z problemami i nie wnosić ich do relacji z drugim człowiekiem. Wygląda na to, że K. Cię bardzo kochała. Wytrzymała z Tobą 6 lat, pewnie liczyła, że coś się zmieni, że podejmiesz terapię. A Ty co? Podejmujesz terapię, gdy związek się rozpadł! Żeby sobie pomóc, żeby Tobie było lepiej i może żeby ją jeszcze odzyskać? Gdybyś ją kochał podjąłbyś terapię będąc z nią - żeby i Tobie I JEJ było lepiej! Tak jak piszą wyżej - jesteś uzależniony, ale z miłością ma to niewiele wspólnego. A na koniec: wcale nie jest dziwne, że K. miesiąc po rozstaniu już się z kimś związała. Prawdopodobnie psychicznie rozstała się z Tobą już dawno temu. Życzę Ci powodzenia i proszę, nie kontaktuj się z nią - jeśli coś do niej czujesz - pozwól jej odejść i nie niszcz jej życia. Sam zwiąż się z inną kobietą, gdy będziesz po terapii.
×