Skocz do zawartości
Nerwica.com

calmia

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez calmia

  1. Może źle się wyraziłam. Leki odstawiałam stopniowo pod kontrolą lekarza bo faktycznie czułam się super. Dzisiaj czuję się dobrze, lekko otumaniona tranxenem ale juz go brać nie będę. W poniedziałek jak po roku poszłam do mojej psychiatry to ona na głos czytała moją kartę (ok 4 stron). Tak mnie to dobiło ze nie umiałam zapanować nad sobą i zaczęłam płakać, zdałam sobie spawę wtedy że jestem "psychiczna". Chodziłam 3 lata temu na terapie gdzie również uswiadomiono mi ze moje prblemy wynikają tez z tego że jestem dorosłym dzieckiem alkoholika i pomimo tego, że to nie była jakas mega patologia to czasami nie mogę patrzec na mojego ojca przez to, że wiem do czego mnie to zaprowadziło. Nie zrzucam całej winy na dziecinstwo ale wszyscy specjalisci są zgodni że to mialo wpływ Najlepsze jest to ze w okresach remisji jestem bardzo radosną osobą, ludzie mnie nazywają zabawną i inspirującą i motywującą (jestem nałogową biegaczka). Jednak gdy dopadnie mnie to cholerstwo to się kładę do łóżka i mogę z niego nie wychodzić przez długi czas i wówczas odcinam się od wszystkich. Wierzę jednak że teraz się uda. Chcę to też zrobic dla mojego męża ktoremu na pewno nie jest łatwo a bardzo mnie wspiera.
  2. Witam, jestem nowa na forum i chciałabym podzielić dor z Wami moimi problemami. Moja nerwica zaczęła sie juz w dzieciństwie. Moj ojciec nadużywał alkoholi o każdy jego powrót z pracy był dla mnie wielka niepewnością. Nie było to nic w rodzaju przemocy fizycznej w domu. Po prostu samo to ze przychodzi nietrzeźwy mnie przerażało. Juz wtedy bardzo zaczęłam przyglądać sie mojemu organizmowi. W latach dziecięcych jakoś wystarczało ze mama mnie uspokajała ale potem gdy byłam samodzielna latałam od lekarza do lekarza. Potrafiłam chodzić ze śladami po zadrapaniach by sprawdzić czy to nic groźnego. Właściwie cały rok 2013 był wycięty z życiorysu. Jako 28 letnia kobieta na własne życzenie zrobiłam sobie kolonoskopię bez znieczulenia bo nie wierzyłam lekarzom ze moje dolegliwości (niewielkie) są na podłożu nerwowym. Po tym zabiegu gdy wszyssyko okazało sie w porZadku wszystkie moje dolegliwości zniknęły. Ale juz pare dni później znalazłam sobie znamię skóra do wyciecia. Juz wtedy leczyłam sie u psychiatry: zoloft i triticco( triticoo na obniżone libido) Na początku doraźnie tranxen. Brałam leki około 1,5 roku i przerwałam bo czułam sie juz bardzo dobrze. Gdzieś tam sie pojawiał niepokój ale dawałam sobie radę. Mam prace która kocham, wspierającego męża, od roku biegam i zaczęłam startować w zawodach ALE to paskudztwo wróciło!!! Zaczęło sie od jakieś plamki na spojowce która okazała sie niczym złym. Potem znowu przyczepiłem sie do dwóch starych znamion które wycięłam w niedziele!!! Dzisiaj otrzymałam wyniki ze wszystko było w porządku. Chirurg juz nie miał na mnie słów.... W dodatku boje sie jak mój mąż sam gdzieś wyjeżdża autem. Boje sie ze będzie miał wypadek o ze zginie. Byłam w poniedziałek u psychiatry i znowu dostałam zoloft i triticoo. Doraźnie Tranxen mogę brać do 3 tygodni. Teraz jest Ok bo juz mam załatwione bieżące moje problemy ale boje sie Żr jutro znowu coś wymyślę. Nienawidzę siebie dosłownie. Nie mogę w takim stanie funkcjonować. Nie pracuje kiedy nie chce (mam swoją firmę) przez prawie 3 lata byłam taka szczęśliwa. Mam wspaniałego męża, nie mamy problemów finansowych, kocham swoją prace. DLACZEGO TAK SIE DZIEJE? Ostatnio było ze z tymi problemami skakałam z kwiatka na kwiatek. Tranxen musiałam brać chyba dużo bo 2 razy dziennie po 10 mg. CZY DA SIE Z TEGO WYJŚĆ NA ZAWSZE? Pozdrawiam Was serdecznie
  3. Ja biore już 3 tygodnie i jeszcze do 100 mg nie doszłam...moim zdaniem niektorzy powinni miec dawke dobierana bardzo stopniowo. Jak kilka miesiecy temu mialam dobrana za szybko to myślalam ze zejdę. Teraz kolejne podejscie mega wolne i jest bardzo dobrze.
  4. Dream, ja Ciebie doskonale rozumiem. Ja mam własną firmę i przez depresje i lęki musiałam wsystko zawiesić. Na całe szczęście mogłam sobie na to finansowo pozwolić. Byłam w takim stanie, że nie mogłam wstać z łóżka. Mąż już dzwonił do szpitali bo nic nie jadłam...wspominam to jako koszmar. Sertraline w postaci setaloftu odstawiałam kilka razy. Wytrzymywałam kilka dni. Dopiero jak inny lekarz dał mi zoloft i wprowadzał lek baaaardzo powoli to praktycznie zero uboków (pomijam przejsciowy jadłowstręt, lekki ból głowy i obniżone libido). Przy setalofcie była to droga przez mękę. Nie wiem czy faktycznie może być taka różnica pomiędzy generykiem a oryginałem. Może powolne wprowadzanie dawki pomogło. Teraz mam brać przez 4 dni 75 mg a potem juz 100 mg. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Czuje się lepiej. Rano budzę się z niepokojem w stylu "czy chce mi sie wstac?" ale wstaje, ubieram się i działam. Wcześniej nie zapraszałam znajomych do domu, bo bałam się że akurat tego dnia będę "leżeć i płakać". A kilka dni temu zaprosiłam koleżankę na dzisiaj i dałam radę się dobrze bawić :) Cały czas mam natretne mysli w głowie ale już jestem w stanie się skupić na czymś innym. Mam nadzieję, że sertralina zaczyna działać.
  5. Dream, a czemu nie mozesz wrocic do dawki 50 mg? Z tego co ja wiem to jest dawka terapeutyczna przy depresji. Ja na nerwice mam dojsc do 100 mg a jak nie bedzie pomagało to do 125 mg. Czy Wy tez macie problemy z libido podczas brania zoloftu? Nigdy z tym nie miałam problemu a teraz to nawet jak mam ochote na sex to orgazm jest tak daleko jak stad na biegun...
  6. Witam, to mój pierwszy post tutaj. Leczę się na hipochondrię i związane z tym OCD. Kilka miesiecy temu psychiatra dał setaloft. Zaczynałam od dawki 25 mg i po kilku dniach dostałam strasznych nudnosci, raz wymiotowałam. No i poczucie odrealnienia. Odstawiłam sama. Na miesiąc miałam znowu spokój z lękami a potem to wrócio do takiego stopnia, że całymi dniami leżałam w łóżku i jadłam 1 bułkę na dzień. Poszłam do innego psychiatry, który pomimo moich poprzednich skutków ubocznych również zapisał mi sertralinę ale zoloft. Mówił, że na oryginał mogę lepiej zareagować i że jest to najlepszy lek na nerwicę lękową. Zaczynałam tym razem od bardzo małej dawki bo brałam przez 5 dni tylko 1/4 tabletki. Obecnie jestem na 75 mg i póki co nie mam skutków ubocznych. Na początku miałam tylko jadłowstręt i lekki ból głowy. Nie wiem czy leki zaczynają działać ale czuje sie lepiej. Chociaż być może czuje się lepiej dlatego ze znowu wykonałam moje kompulsje i porobiłam pełno badań lekarskich...chociaż zawsze po takich badaniach nie wierzyłam lekarzom, że jestem zdrowa, a teraz już te natretne mysli mi tak głowy nie zawracają. Chyba zaczynam znowu żyć...
  7. Witam wszystkich, to mój pierwszy post na ten temat. Chciałabym przedstawić swoją historię, bo nie wiem już co mam robić. Od kiedy pamiętam byłam wrażliwa i nerwowa. Moim głównym problemem jest nagminne obserwowanie swojego ciała i doszukiwanie się chorób. Ale nie tylko to. Przejmuję się tzw. pierdołami. Wystarczy, że ktoś mi coś powie w dziwnym tonie a ja tydzień to analizuje i się martwię. Z tymi chorobami to pamiętam pierwszy raz gdy miałam 5 lat i leżąc zauważyłam że mi kostka wystaje jakoś dziwnie. Pobiegłam z płaczem do babci. Przecież takie małe dziecko nie ma świadomości chorób...a jednak. Uspokoiłam się jak babcia mi wszystko wyjaśniła. Lata mijały, ja bałam się lekarzy, badań. Szczerze mówiąc to jako dziecko nigdy nie bałam się samego pobieranie krwi tylko tych wyników...dziwne co? Potem były różne epizody. Byłam "chora" na wiele rzeczy. Mialam tzw. "depresje" kilka dni czy 2 tygodnie i jakoś mijało. Mama mnie uspokajała albo lekarze albo wyniki. Miałam kilka lat względnego spokoju. Podczas studiów chyba nie miałam czasu na zamartwianie się. Potem wyszłam za mąż za najwspanialszego człowieka na świecie i też jakoś szło...miałam epizody trwające najwyżej kilka tygodni. Pojawiła się nerwica natręctw. Uczepiłam się swojej skóry i znamion. Odwiedziłam 5 dermatologów w ciagu miesiąca. Jeden z nich okazał się wspaniałym psychologiem i bardzo mi pomógł. Nerwica natrectw objawiała się tym, że okolo 100 -200 razy dziennie oglądałam swoją skórę. Uwierzcie mi - widziałam na niej już wzorki! wszystko widziałam, zaczęłam oglądać stare zdjęcie w mega powiekszeniu żeby sprawdzić czy daną zmianę mam od dawna. To było przerażające. W czasie jednego z ataków znowu chciałam jechać do dermatologa ale nie mogłam nikogo znaleźć "na już". Pojechałam więc do mojej koleżanki lekarki do szpitala oddalonego o 60 km ode mnie. I dostałam od niej skierowanie na Oddział Psychiatryczny. Pani psychiatra zrobiła ze mną wywiad i stwierdziła zespół obsesyjno kompulsyjny (ciągłe oglądanie skóry i badanie piersi). W związku z tym, że czekałam wtedy na wizytę u psychiatry to lekarka zapisała mi doraźnie (zaznaczając, żebym go brała tylko w razie potrzeby) xnanax. U mnie z lękami najgorzej było rano: pocenie się rąk i stóp i tachykardia. Na wieczór zazwyczaj było lepiej. Doczekałam jakoś do wizyty u psychiatry, który po dłuższym wywiadzie raczej skłaniał się ku nerwicy lękowej, a zespół obsesyjno-kompulsyjny to tylko jeden z objawów. No i dostałam receptę na setaloft. Brałam go 7 dni i odstawiłam sama z powodu stuktów ubocznych (straszna suchość w ustach i nudności). Równocześnie zaczęłam psychoterapię 3 razy w tygodniu. Byłam zdeterminowana żeby wyzdrowieć. Gdy zdecydowalam się odstawić setaloft z powodu nudności i przede wszystkim bezsenności postanowiłam pójść jeszcze raz do dermatologa. Stwierdziłam, że na 100% będę spokojna jeśli znowu mnie ktoś obejrzy. Pani dr okazała się być wspaniałym psychologiem i spędziłam w gabinecie około 1 h. Odstawilam setaloft, lęki napadały mnie czasami rano jeszcze, ale generalnie później miałam spokój przez około miesiąc. Potem się zaczęło od początku po kolei: oglądanie swoich dziąseł i języka i bieganiu do dentysty, potem oglądalam swoje oczy i widziałam tam jakieś kreski na tęczówce to biegałam do okulisty na badania, po rtg u dentysty wyszło mi że muszę powtórzyć leczenie kanałowe bo coś tam się popsuło. Po tygodniu zachorowałam na infekcje górnych dróg oddechowych. Biegłam do lekarza. Dostałam antybiotyk. Równocześnie lekarka stwierdziła że mam tachykardie (u lekarza mi serce wali jak nie wiem co). Dostałam skierowanie na ekg. W tym czasie czytałam o zapaleniu wsierdzia po infekcjach zębów i byłam pewna, że to mam. Zrobiłam to ekg, powiedziałam o swoich problemach. EKG wyszło prawidłowe oprócz oczywiście tego walenia serca 103/minutę. Dostałam recepte na proplanolon, który mam zażywać doraźnie w sytuacjach stresowych. Podczas brania antybiotyku chwyciła mnie biegunka (antybiotyku 10 lat nie brałam, więc nie spodziewałam się czegoś takiego). Biegunka trwała ponad tydzień, dopiero jakieś inne probiotyki mi pomogły. Przez tą biegunkę dostałam zaostrzenie objawów ze strony żylaków odbytu (dosłownie miałam problemy z siadaniem i nawet z chodzeniem). Jak zobaczyłam niewielkie ilości krwi na papierze to wpadłam w panikę. Byłam już leczona z powodu żylaków kilka miesięcy temu przez proktologa skutecznie. Jak zobaczyłam tą krew to już wymyślalam choroby jelit (bo przecież miałam biegunkę). W ostatnim tygodniu zrobiłam 3 testy na krew utajoną w kale w 3 różnych laboratoriach. W domu zrobiłam 4 testy. Wszystkie ujemne. Biegunka minęła, a ja nadal nie wierzę, że nic mi nie jest. Kilka dni temu ponownie wykonałam badania krwi i moczu (ponownie, bo poprzednie wyszły jeszcze lepiej niż pół roku temu a ja w to nie wierzyłam): morfologia, ob, crp, ast, alat, kreatynina, mocz, lipaza, amylaza, glukoza, kał na pasożyty. Wszystkie wyniki w normie a nawet po środku wartości referencyjnych. Amylaza w moczu przekroczona o jakieś 5 % wartości referencyjnych a ja panika...Wczoraj miałam taki atak, że trudno opisać. Byłam na 100 % przekonana, że mam guza trzustki. Nie ukrywam, że wczoraj nadawałam się chyba na oddział psychiatryczny. Mąż już dzwonił się dowiadywac co i jak, bo z tych nerwow przez 2 tygodnie jem po 200 kcal dziennie. Masakra...Z jednej strony błagałam go żeby mnie zawiózł do normalnego szpitala, bo przeciez jestem chora, a z drugiej strony wiedziałam, że psychiatryk może mi pomóc. Mój kochany mąż robił wszystko żebym się uspokoiła, dostałam jakiejś bradykardii, tachykardii. Wziełam proplanolon i się uspokoiłam lekko. Pojechalam z tymi wynikami do lekarza. Wcześniej do lekarza wszedł mąż żeby poinformować go o moim stanie. Jak mu pokazałam wyniki to powiedział, że muszę iść do psychiatry i że to śmieszne nie jest. Powiedziałam jemu, że jestem umówiona na środę, ale niepokoją mnie wyniki tego jednego parametru. Powiedział, że to nic i że to żadne odchylenie od normy praktycznie. Oczywiście zbadał mnie, w brzuchu mam wszystko pochowane i nic niepokojącego nie widzi. Pytał czy bralam coś na depresje. Mówiłam, że setaloft, ale że się źle po nim czulam. To mi na uspokojenie dał Tianesal. To wszystko było wczoraj. Po wyjściu od lekarza , a było około 17.00 byłam zdeterminowana zrobić usg natychmiast. Znalazłam kobietę, która kazała mi za godzine przyjechać. Miałam tam około 50 km więc czas zleciał na dojeździe. Wspaniała pani dr gdy usłyszała z czym przyszłam to powiedziała, że na pewno jest wszystko ok. No i było. Wszystko w brzuchu super ekstra elegancko. Dało mi to ulgę na chwilę. Nawet w drodzę powrotnej zahaczyliśmy o restauracje z mężem i jadałam z apetytem normalny obiad. Ciągle jednak mam ten lęk. Co rano budzę się z lękiem że będę miała biegunkę czy choćby luźny stolec. Przepraszam, że to piszę ale oglądam swój stolec niamal pod powiększeniem. Wczoraj i dzisiaj zrobiłam znowu test na krew utajoną - ujemne. Dlaczego mnie to nie uspokaja????? Ta biegunka po antybiotyku niszczy mi życie. Boję się ze to wróci, boję się ze je mam chore jelita a to że brałam wtedy antybiiotyk to przypadek. Kilka dni temu jak byłam w toalecie to nogi mi się dosłownie trzęsły i to bardzo mocno. Nie mogłam się uspokoić. Mój mąż jest przy tym wszystkim wspaniały. Bardzo mnie wspiera, przytula i obiecuje mi że przez to przejdziemy. Jestem w środę umówiona do psychiatry. Chciałabym dostać leki które nie spowodują skutków ubocznych takich jak setaloft. I coś lżejszego na uspokojenie niż xanax. Wiem, że xanax uzależnia. Ja wzięłam od lipca 5 tabletek. Staram się tego nie brać. Wczorajszy lekarz przepisał mi Tianesal ale go nie biorę, bo dowiedziałam się ze to przeciwdepresyjny a z tym wolałabym poczekać na psychiatrę. Może go poprosze o hydroksyzynę na noc, nie wiem... Czemu tutaj to wszystko piszę? Bo może Wy jesteście w stanie mi pomóc? Jak walczycie z lękiem? Czy ktoś z Was z tego wyszedł? Ja już tracę nadzieję....
×