Skocz do zawartości
Nerwica.com

Albertk1990

Użytkownik
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Albertk1990

  1. SmutnyLysy - tak, masz rację. Bardzo mnie to boli i nie daję już rady, lecz jestem tak wypalony, że pójście do specjalisty jest ponad moje siły. Brak odwagi jest o wiele silniejszy. Nie potrafię się tak po prostu przełamywać. Ja jestem inny. Mi jest trudniej cokolwiek zdziałać niż przeciętnemu człowiekowi. Wiem doskonale, że obciążenie będzie mnie ciągnęło ciągle do tyłu. Nawet jeśli się jakoś wyniosę stąd to i tak klątwa toksycznej rodziny będzie nade mną ciążyła. Nie będę nadal dawał sobie rady, krzywdził innych tak jak rodzina krzywdzi mnie. Reiben - Dobre heh
  2. Kalebx3 - nie ma niczego takiego w moim życiu. Nic mnie nie motywuje do odwagi. W niczym nie jestem dobry, wręcz przeciwnie. Jestem gorszy we wszystkim od przeciętnego człowieka. No może w niszczeniu jedynie jestem odrobinę dobry. Nic już nie sprawia mi przyjemności. Z lękami mam podobnie, lecz nie potrafię go opanowywać. Urzędy, telefony do działu od internetu, lekarz. Sam nie potrafię tego zrobić a przykładowo wypełnianie formularza do rejestracji dla bezrobotnych to koszmar. Nawet tam nie wiem co wpisać, ciągle musi mi ktoś podpowiadać, wskazywać, pomagać. Na rozmowach o pracę nawet nie byłem w swoim życiu. Zazwyczaj wysyłałem maile z CV, na które nikt oczywiście nie odpowiada, albo bardzo długo muszę się zmuszać aby się przemóc i zadzwonić na podany numer w ogłoszeniu o pracę, lecz ciągle jestem spławiany. Wszystko się w życiu wali i to wszystko mnie demotywuje coraz bardziej, zwiększając we mnie coraz większy paraliż. Z zakupami u mnie jest nawet w porządku, tylko jakoś do jednego ze sklepów mam obawy pójścia. Te tłumy ludzi, które doprowadzają do duszności. Np w kościele było tak samo (nie chodzę do kościoła, nawet nie wiem w co wierzę, jestem zupełnie pogubiony w tym wszystkim), byłem u brata na bierzmowaniu, 10 minut nie minęło a ja ledwo już wracałem do domu, dusiłem się, kasłałem, byłem zielony na twarzy. 2 lata temu, 28 listopada miałem podobnie. Poszedłem wieczorem się przejść 200 m od domu, tak na spacer, świeże powietrze. Wracając zrobiłem tylko parę kroków, od razu telefon aby ktoś z domu po mnie przyszedł, zaprowadził mnie ojciec, krzesło, kuchnia, melisa - nie pomogło. Silne drgawki, podobne do padaczki, duszności, kaszel, trzęsienie się ciała, dreszcze, czułem jednocześnie i chłód i gorąco, silne łaskotanie w brzuchu które doprowadzało mnie do śmiechu i łez. Wezwali pogotowie, nie chcieli przyjechać, trzeba było iść do ośrodka. Wpakowali do karetki, na leżak, zastrzyk morfiny, ciągle sprawdzali czy nie jest gorzej. Czułem wtedy że umierałem, już prawie nie widziałem, jedynie światło. Morfina zaczęła działać, odzyskałem wzrok, siły (byłem też osłabiony strasznie), przechodziło mi wszystko powoli. Pielęgniarka powiedziała, że mogę mieć nerwicę. Po drodze pamiętam jak mówili o jeszcze jednym postoju, druga karetka wzięła dziewczynę w moim wieku z tymi samymi objawami i jakiegoś chłopaka też z tym samym. Dojechaliśmy do szpitala, noc pod kroplówką. To było koszmar. Więcej czegoś takiego nie przeżyłem ale zdarzały się chwile, w którym się to zaczynało. Z powodu strachu oraz słabej komunikacji interpersonalnej nie podszedłem do matury, nie zdałbym ustnego z j. polskiego. Nie potrafię interpretować, opowiadać ustnie. Niczego nie potrafię, byłem słaby we wszystkim w szkole oprócz angielskiego. Z matematyki miałem w czwartym roku 14 jedynek i jedną dwójkę w obu semestrach łącznie. Miałem poprawkę, nie uczyłem się bo nie mogłem się zupełnie na niczym skoncentrować. Zdałem cudem, ktoś się za mną wstawił. Z Angielskiego na przykład nawet nie musiałem się uczyć. Niestety on poszedł w tył. Wszystko mi ucieka z głowy, mam już problem nawet z tłumaczeniem. Nie chcę żyć z tymi problemami, ciągle dręczy mnie przeszłość, wszystko zostaje a nawet mój stan się ciągle pogarsza. Nie mam sił żyć. Praktycznie już całymi dniami śpię. Ja też unikam alkoholu, trawki, dragów (nie są mi do niczego potrzebne), po tym mój stan psychiczny się wogóle nie zmienia więc po co? Żeby się upić na umór jak wszyscy w moim miasteczku? Pijany też nie lubię być, nie lubię tego bólu głowy na drugi dzień, więc nie zażywam alkoholu. Jedynie co to nałogowo papierosy. Kiedyś mi sprawiały trochę przyjemności (nie paliłem nigdy dla szpanu), wszyscy się po wielu latach zaczynali dowiadywać a matce do tej pory boję się przyznać), lecz teraz nie mogę rzucić ich a może nawet nie chce? Nadal czasem mi smakują. Moja psychika jest zbyt słaba do czegokolwiek. Ja świadomość w ogóle o tym, że coś ze mną jest nie tak uzyskałem dopiero gdy miałem 16 lat. Dziwne ale świadomość, że żyję, że jest wokół mnie istnienie zyskałem dopiero w wieku 5 lat. W tym wieku nie pamiętałem co się działo wcześniej. Słyszałem tylko, że ciągle płakałem co pozostało. Dziwne też ale byłem na badaniach kiedyś, chyba hormonalnych. Z tego co zrozumiałem to tak jakbym miał 3 lata mniej niż mam teraz. Wszystko się rozwija o 3 lata dłużej czy coś takiego. tahela - To jest ponad moje siły, nawet zmusić mi się jest zbyt trudno a na przykład jak chodziłem do dentysty na leczenie zębów. Musiał ktoś ze mną pójść a zdarzyło się, że jednego dnia ta osoba nie mogła, więc jakoś poszedłem sam. Ale to nie wszystko, problem nadal pozostał. Znów nie mam ani odrobiny odwagi aby tam pójść.
  3. Ja mam podobnie. Odważę się na coś a po jakimś czasie znów mnie paraliżuje strach ale silniejszy. Teraz to już wogóle nie mogę tego pokonać i u mnie nie zawsze działa pokonanie tak po prostu, na kiwnięcie palcem. Ja zazwyczaj potrzebuję na coś czasu. Tak jak na przykład nauka, zapamiętywanie. Mi potrzeba o wiele więcej czasu na to aby coś w miarę łatwego zapamiętać. Na przykład nie od razu zapamiętam nowego miejsca gdy z kimś jestem. Muszę wiele razy je zwiedzić. Nie mam na przykład wrodzonych cech dorosłego człowieka/faceta tak jak uważają inni, że to już się ma. Nie, ja samodzielności muszę się nauczyć aby móc sobie poradzić z nią w życiu. Ja na przykład nie mam zaburzenia komunikacji interpersonalnej. W cztery oczy, przez telefon nie dogadam się z nikim. Wtedy jestem cichy strasznie tzn nie wiem co mówić. Słyszę ciągle "Co chcesz", ale co? Brak mi często słów, nie wiem dlaczego tak jest, chyba poprzez te otępienie. Nie umiem wymyślac tematów, rozwijać ich, wysławiać się. Nie mam też tego co każdy facet: Brak asertywności, pewności siebie, nie umiem podrywać kobiet czy utrzymać związku. Ciągle popełniam różne błędy w tym przypadku a że jestem czuły i wrażliwy to nie mogę inaczej. Na przykład czytałem, że trzeba sprawiać aby kobieta zatęskniła a wychodzi tak, że zawsze to ja tęsknię wbrew swojej woli i siły. Ja tęsknię - ona coraz częściej olewa. Nie potrafię też się dobrze ubierać, nie mam stylu, nie umiem dobierać ubrań, ubieram co mi się podoba i żeby było mi ciepło a i tak podobno ubieram się jak klaun, plebs. Nie mogę się też przemóc do higieny osobistej, nie zawsze mam na to siłę, choć zmuszam się do tego. Łatwo powiedzieć "Nie możesz ulegać" ale trudniej i dłużej u mnie to trwa i zazwyczaj nie udaje mi się pokonać a nie ma kto mnie wesprzeć.
  4. Saraid. Nie wiem czemu się boję. Nie boję psychiatry czy psychologa, już kiedyś tam byłem przez chwilę. Boję się samego stawienia tam. Tak samo jest z lekarzem, szkołą (chciałbym też jeszcze się uczyć), urzędem pracy. Również teraz do biedronki mam obawy chodzić sam nie wiem czemu, więc nie chodzę. Nie wiem czego się boję.
  5. Witam ponownie. Zauważyłem dłuższy czas temu, że jestem jakiś otępiały. Mam trudności z koncentracją, pamięcią, do tego mam mało siły w palcach aby na przykład pisać. Dziś czuję bardzo silne otępienie, którego nie mogę znieść. Nie miałem w życiu żadnego nagłego zdarzenia, przez które mógłbym się tego nabawić. To po prostu przez problemy na tle nerwowym, ciągłe problemy z toksyczną rodziną, przez którą nie radzę sobie w życiu. Przez nich mam mnóstwo lęków, nie potrafię się usamodzielnić, znaleźć pracy czy utrzymać dobrych relacji z ludźmi. Chciałbym wyjechać, zamieszkać sam, choć mnie nie stać na to. To byłby dobry początek, ale z drugiej strony, czuję, że ze wszystkimi moimi problemami muszę pracować jednocześnie. Czuję, że temu nie podołam. Co mógłbym zrobić? Niedawno doszedłem do wniosku, że za bardzo się boję aby zapisać się do psychiatry. To wszystko się obraca w błędnym kole. Jedno nie daje mi osiągnąć drugiego i na odwrót. Mam prawie 24 lata i jestem mężczyzną. Pozdrawiam
  6. Przepraszam za moją długą nieobecność. Nie bójcie się (jeśli się ktoś w ogóle bał), nic sobie nie zrobiłem. Mam kłopoty z internetem i być może będę miał je przez jakiś czas. Czuję momentami, że macie mnie już dosyć .. pula1985 - Nie mówiłem, że na pewno jestem upośledzony umysłowo. Ja tylko przypuszczałem, że faktycznie może tak być. Sam nie wiem ..
  7. "Podszkolenie się w jakiejś dziedzinie we własnym zakresie przez internet i pomoc odpłatna osobom które się na tym nie znają?" - Nie mam pomysłu w czym mógłbym się podszkolić. Ja nie myślę. "Naprawdę sądzisz, że NFZ odpisze na maila??" - Ja w sumie również wątpię, że odpiszą. Mi nikt nie odpisywał "ps. żeby dawać komuś z czegoś korepetycje, po pierwsze trzeba być z czegoś naprawdę dobrym, po drugie mieć pewien zmysł, dar przekazywania wiedzy, bo co z tego, że umiem- skoro nie potrafię wytłumaczyć" - Trafne stwierdzenie. Z tym trafiłaś w dziesiątkę! "Albertk1990, czakr nie powinno się ruszać, jak się na tym nie zna, zresztą, nawet jak się zna to się nie powinno nic robić, odblokować umiejętności możesz w inny sposób, na prawdę polecam psychologa i terapię" - Jak się trochę dorobię to spróbuję terapii. Jak na razie nie mam nawet na bilety a na rower zbyt późno. Na pewno też są jakieś inne sposoby aby zacząć choć trochę się uśmiechać. Aby się powoli oczyszczać. "veganka, nie myl pojęć, zwrot kosztów za komisję lekarską w ZUS a wizyty u psychiatry to dwie zupełnie odrębne kwestie. NFZ nie ma absolutnie nic wspólnego z tym co opisujesz" - Z tego co pamiętam to komisja lekarska dotyczy wojska. Badają kto się nadaje. Ale tu mi nikt nie zwrócił za bilety, nie przejmowałem się tym. "veganka, nie, ale z tego co wiem, są jakieś bilety tańsze - socjalne dla bezrobotnych. To też trzeba by się dowiedzieć w UP" - Pewnie tak, ale raczej pod warunkiem, że ma się dokument potwierdzający to. Nie mam zielonego pojęcia. Ja na przykład pierwszo o tym słyszę -- 24 paź 2013, 03:05 -- Pewien wróg powiedział mi kiedyś, że .. stracę wszystko. Straciłem .. rodzinę .. przyjaciół .. miłość oraz szanse na nią .. wszelkie nadzieje na lepsze życie .. szczęście .. wszystko, co kiedyś kochałem. W głowie krąży mi tylko jedna myśl .. odejść w zapomnienie, z tego świata. Spełnić to, czego naprawdę wszyscy oczekują
  8. Udzielanie korepetycji? Ciekawe z czego skoro sam mało wiem. Ja znam się tylko na komputerach niestety i nie mam pomysłów co innego mógłbym robić i w sumie wolałbym sam naprawić no ale dużo konkurencji - mało klientów.Do tego nie potrafię biznes planować. W ogóle nie potrafię planować. Dlatego też nie myślę o własnej firmie bo wiem, że bez odpowiednich środków splajtuje. A jeszcze gorzej byłoby gdybym wziął pożyczkę na nią. Sam nie wiem. Z przedmiotów szkolnych zawsze byłem lewy z powodu problemów ze skupieniem się oraz zbyt małej możliwości (Dom). Co jedynie z angielskiego ale tylko na poziomie podstawowym ale nie potrafię czegokolwiek wytłumaczyć tak aby zrozumiał o do czego zmierzam. Jeśli chodzi o dom to jest tak: Matka ciągle czegoś się czepia. Ja na przykład jestem w swoim pokoju. Zero prywatności, zero swobody. Ojciec ciągle się kręci albo ciągle przesiaduje w pokoju, odpala DVD i ogląda filmy, 20 razy na dzień potrafi spytać czy wyszły filmy ze Segalem lub Duddikoff'em. Ciągle się pyta czy ściągnąłem mu jakiś film. Mam bardzo mały pokój. Dwie osoby ledwo się mieszczą a gdy rodzeństwo wróci ze szkoły - jest jeszcze gorzej. Ja nie mam tu w ogóle miejsca. Zazwyczaj pierwsza wchodzi na komputer siostra (komputer jest w moim pokoju). Włączy te swoje głupie strony, rozwali jakąś pedalską muzykę na cały głos i tak siedzi. Obok na tapczanie siedzi ojciec, który ogląda ciągle filmy na DVD. Ja się w ogóle nie mieszczę a o jakimkolwiek zajęciu to nie ma mowy. Ćwiczenia fizyczne przerwałem z tego powodu. Oni potrafią przesiedzieć tu całymi dniami. Często mi się zdarza że nie sypiam tyle ile powinienem tylko o kilka godzin mniej. W pokoju muzyka ciągle głośno, z drugiej strony TV, duchota w pokoju jak nie wiem. Już 3 ranek mnie głowa bolała. Zwariować tu można. Jeszcze tatuś naprzynosi z kuchni różne śmieci, słoiczki, szklaneczki, naświni i w ogóle. Gdy zwracam uwagę to siostra ma to gdzieś mówiąc żebym zamknął ryj. Brat np zazwyczaj by powiedział że to nie mój pokój tylko matki i że ja tu nie mam nic do gadania a ojciec by się wkurzył, strzelił focha że nie może obejrzeć filmu i wyszedł. A wracając do spania. Spać też wygodnie nie mogę bo ojciec się rozwali w pół łózka i drzemie podczas filmu. Ja muszę leżeć ciągle skulony. Takie mam w tym głupim domu warunki. Na komputerze też nie często jestem. Trochę rano a tak to musiałbym o tej porze wchodzić. Powiedzenia na ten temat to również nic nie mam. Przywłaszczyli sobie dawno z ciężko uzbieranych przeze mnie pieniędzy mój komputer. Niech to..! Zachowują się tak, jakby całe życie nie było moje tylko ich własnością -- 23 paź 2013, 01:46 -- Najgorsze jest to, że każda próba zrobienia czegoś po swojemu, każda próba obrania własnej drogi kończy się kłótnią z matką oraz groźbą eksmisji z jej strony. Wszyscy otrzymujemy takie groźby oprócz .. braciszka. On wszystko mógł i może. Włóczyć się do północy, niedługo będzie miał maturę. Już sobie zaplanował studia, niedługo się zapisuje na egzamin na prawo jazdy, planuje wyjazd do Anglii. Bardzo lubi sport i motoryzacje. Rodzice kupili mu dwa motory, opłacą pewnie mu prawko. Jak zwykle go sponsorują. A mi zawsze wszystko zabraniali, jeszcze braciszka nauczyli żeby mi pyskował. Nic mi nigdy nie można zrobić bo ciągle kłótnie. Po co to, po co tamto. Póki tu mieszkasz nie będziesz tego robił tylko się mnie słuchał. Czuję się tu jak w klatce, jakby mnie traktowali jak niewolnika. Ja już się dawno zbuntowałem bo z mnie ciągle tylko krytykują. Matka mi ciągle mówię, żebym się wzorował na braciszku. On zawsze ma to czego chce. Tak, zawsze sobie znajdzie sponsorkę, zawsze się wda z kimś w bójkę przez co przychodzi poobijany, zawsze jest przemądrzały, pyskaty oraz uważa się za Boga. Uważa również, że zawsze powinno się wszystko wiedzieć i z jego gadki wynika że "Od urodzenia". Według niego niczego się nie robi stopniowo tylko od razu. Na przykład jak z zgodził się raz ze mną pobiegać. Zazwyczaj biega się truchcikiem, prawda? a ten mi próbował wmówić, że powinno się zaczynać bieganie stosując sprint i jak najszybciej. No dobra. Gdy wystartowaliśmy - ja odpadłem po 10 metrach, już nie miałem kompletnie sił ani oddechu a on przebiegł sobie cały park. Ciągle mi gada jesteś gorszy ode mnie, jesteś frajerem, jesteś ciotą, nieudacznikiem albo "Bo ty głupi jesteś". Ciągle próbuję znaleźć w tym wszystkim jakąś lukę, żeby iść właściwą drogą. Drogą dobra, ale nie mogę jej znaleźć. Nie mogę przebrnąć przez te wszystkie ich kłody, pułapki. To nie sprawiedliwe -- 23 paź 2013, 02:06 -- A jeśli chodzi o te czakry Veganka miałem na myśli to, żeby pozbyć się jakoś tych uciążliwych negatywnych myśli. Odblokować z powrotem moje umiejętności koncentracji, opanować myśli oraz wahające się emocje oraz kreatywność. Pamiętam, że zanim poszedłem do gimnazjum, posiadałem te umiejętności, byłem wesoły, potrafiłem się uśmiechać, miałem dużo pomysłów, wiedziałem czego chcę, nawet święta mnie cieszyły. Ale zanieczyściłem się problemami, które z czasem zacząłem nabywać. Wierzę, że oczyszczenie ducha wiele by pomogło. Patrzeć z innej strony na świat, mieć pomysły na życie .. bardzo mi tego brakuje. Czuję, że to byłby jakiś początek mojej drogi a jak na razie stoję w miejscu, wplątałem się w błędne koło z którego nie mogę wyjść. -- 23 paź 2013, 03:10 -- Przez mnóstwo moich problemów, razem z otępieniem odczuwam również coś w stylu rozsadzania mi głowy od środka. Przed chwilą wyszedłem z łóżka aby o tym wspomnieć. Tej nocy to się strasznie nasiliło. Czuję, że moja dusza nie może wytrzymać z moim ciałem a głownie z głową. Miał ktoś takiego, że po przykładowo 15 minutach bezruchu musiał się ruszyć bo by zwariował? ja tam mam na codzień. Totalnie wyrywa mnie z mojego ciała i rozsadza mi głowę. Chcę to wyrzucić z siebie bo staje się to nie do zniesienia. Czuję się jakby wszystko się kotliło w mojej nieszczęsnej głowie, mieszało.
  9. Linka że co kur**? Na cichej w lubartowie już są darmowe? w tamtym roku twierdzili inaczej. Co za podłość. W Radzyniu jak szukałem, znalazłem tylko na ulicy międzyrzeckiej przy parku pałacowym ale płatny. Nie no muszę to jeszcze raz zbadać! Co do pracy/zarobku. U mnie przy biedronce znalazłem ogłoszenie, zbiór pieczarek. Zadzwoniłem - brak miejsc, nieaktualne. Jak zwykle przy zbiorach. Radzyń i lubartów mają dokładnie 23 km od kocka. Mapy google mylą. ala1983 Tak, lęki są zbyt silne. Ja nawet ludzi się już boję nie mówiąc już o próbowaniu swobodnego życia wbrew trującej matce. zima wiem, że wolontariaty itp nie dadzą dobrego wynagrodzenia, lub mogą wcale wydać. Ja czasem jestem takiego zdania, że w moim przypadku lepszy grosz niż nic. Owszem, lubię pomagać, ale jak na razie i tak nie miałbym na bilety do lubartowa czy lublina. Szkoda, że to nie są wakacje bo bym rowerem do ośrodka jeździł, teraz jest trochę chłodno. Spróbuję coś zrobić, żeby na bilety mieć, choć będzie trudno. Trochę masz rację jeśli chodzi o pomaganie starszym ludziom. Ogólnie ludziom. Oni nie mają krzty szacunku oraz zwykłego dzięki nie powiedzą. Pamiętam jak poszedłem do jednego gówniarza naprawić komputer bo mnie prosił. Gdy już byłem w trakcie on zaczął dla zabawy się wydzierać .. prosto do mojego ucha. Co zrobiłem? Zabrałem co moje i radź sobie sam szczylu i wyszedłem. On za mną ze wściekłymi oczyma, z pięściami do mnie. Dostał na środku ulicy w pysk i się zamknął. Teraz mnie unika a gdy trafimy na siebie przypadkiem wita się z szacunkiem. Spokojnie bez wygłupów. veganka z tymi mail'ami to zły pomysł. Ostatnio wogóle skądkolwiek nie dostałem żadnych odpowiedzi. Nie mówiłem, ale rok temu zastanawiałem się czy nie pójść do szkoły dla dorosłych. Spróbować wykazać się lepszymi ocenami, poczuć znów smak szkolnych lat. Oczywiście szukałem darmowych szkół w Lubartowie a także Radzyniu. Z tego co mi była koleżanka mówiła to w radzyniu czesne 100 zł (sama się zapisała). Ja nie miałem pieniędzy - zrezygnowałem. Szukałem szkoły dla dorosłych darmowej w lubartowie. Dochodziły mnie słuchy, że tam jest taka. Szukałem długo w internecie aż natrafiłem na Rcez. Z powodu braków środków w kieszeni postanowiłem napisać maila. Odpowiedzi żadnej nie dostałem. Napisałem 2 kolejne bez skutku. Skończyła się zima i odpuściłem, zapomniałem. Ale mniejsza z tym. Mówiłem Ci chyba coś na temat głównie NFZ, prawda? Zima Dziękuję za zainteresowanie ale Lublin jeszcze jest mi odległy. Dopóki nie uporam się z lękiem przed podróżami oraz portfelem to odpada. "całe lato było do pracy sezonowej, nic tam u was nie uprawiają?" - Nawet mi nie mów o pracy sezonowej. Mam dość tego, że zbyt późno dostrzegam ogłoszenia na słupie czy drzewie. Ciągle już oferty są nieaktualne. Wiem tylko że ze zbiorów w okolicach są tylko maliny. Nie mam znajomości nie mam dojść, więc nie mogę stwierdzić czy zbierają również jakieś inne owoce. Lubie się powłóczyć rowerem po wsiach, po różnych polnych drogach ale nie dostrzegłem niczego oprócz malin. Próbowałem ale się nie dostałem. Praca fizyczna w przyległych miastach dla zdrowego chłopaka jest ale jak już mówiłem widocznie nie dla mnie skoro mnie spławiają. Nie mam pojęcia co to jest centrum logistyczne. Przeczytałem właśnie na wiki ale niezbyt rozumiem o co chodzi i czy jest takie coś gdziekolwiek. Jeśli chodzi o logistykę to z tym mam najgorzej w sobie ale pewnie myślałaś o czymś w rodzaju pomocnika. Nie wiem, pierwszo słyszę o takim centrum. Co do fabryk to też nie mam pojęcia czy są, raczej nie ale kto wie. Choć nie wiem jak szukać. "Praca w fabryce"? hm. CV ja mam ale musiałbym pewnie udoskonalić je. "poproś ojca/kuzyna/kolegę z autem żeby cię obwiózł po takich miejscach i zostaw swoje papiery w kadrach...." - Nikt w tym domu nie posiada samochodu. Rodzice byli za biedni kiedyś, teraz ledwo co koniec miesiąca starcza na jedzenie, ale jest chociaż lepiej niż kiedyś. Ale i tak ojciec, rodzeństwo czy matka ze mną nie pójdą bo gardzą mną. Nie raz prosiłem o jakąkolwiek pomoc - nie słuchali to niech spadają. Też im już nie pomagam. Dalsza rodzina jak mówiłem z niewiadomych powodów się do nas nie odzywa. Nie mam u mnie lub pobliżu rodziny. Są porozrzucane po całej polsce. Najbliżej chyba w warszawie - kuzynka, która ma wszystkich gdzieś tak więc jak mówiłem, na dalszą rodzinę też nie mam co liczyć. Kolegów a przeważnie koleżanek też jak mówiłem nie mam. Może i do kogoś mógłbym się odezwać ale to nie ma najmniejszego sensu bo zawsze nagle nikogo nie było gdy potrzebowałem pomocy albo spędzić czas. Ja musiałem tylko latać na każde zawołanie ale czułem że ciągle wpadam w złe towarzystwo. Że się naokoło wyśmiewają. Wszyscy tutaj są fałszywi a prawda zawsze wychodzi na końcu. Tak więc nikt mnie nigdzie nie obwiezie bo tak naprawdę nikogo "Bliskiego" nie mam. Dziękuję Vegance za wsparcie oraz Lince za to, że pomimo moich trudności ze znalezieniem poradni pomogła mi. Ja szukając wpisywałem w google "Darmowy psycholog ... - (Radzyń/Lubartów itp)". Ciągle błądziłem w podstronach ale mniejsza. Dzięki jeszcze raz
  10. Veganka, zająć się konkretami? Co masz na myśli? Wiesz, że nie mam możliwości pójść do psychiatry czy psychologa a ty dalej to kołkujesz. Linka, Nie mam pracy? Szukam gdzie się da i nic z tego. Ile razy mam powtarzać? Z jakiego jestem miasta? Miasto nazywa się Kock. W województwie Lubelskim jakby ktoś nie przeczytał uważnie. Wolontariat? U mnie? to chyba jakieś kpiny, żeby cokolwiek z tym związane na tym zadupiu były. To nawet gorsze niż wieś. Nawet ludzie ze wsi unikają tego miasta jeżdżąc gdzie indziej. Tutaj nie ma kogo poznawać skoro większość spędza aktywnie czas w parku na ławce chlejąc czy jarając trawkę. Tutaj rozrywek innych nie ma. Nawet stadion zamknęli, tylko na mecze otwierają, więc o czym tu mowa? Coś robię! Szukam ciągle pracy, samokrztałcę się (pod względem charakteru) ale wy niczego nie czytacie. Co tu więcej robić skoro mam brak możliwości, kasy oraz pomysłów, oprócz tego? a zresztą - nie ważne. Nie chcę odpowiedzi. to pytanie retoryczne było.
  11. Kurwa agusiaww mam Cię dość. Ile razy mam mówić, że coś ze mną jest nie tak? Skoro żle się czuję, nie mam chęci do życia, skoro matka mnie gnębiła przez całe dzieciństwo to znaczy że mam zszarganą psychikę. Uważasz że jestem szczęśliwy? Że mam ułożone życie? Ciągle wg Ciebie kłamię. Ale to Ty pierdolisz głupoty! Jak mam znaleźć pracę, skoro w punkcie a, b c i nawet głupie z mnie nie chcą? Próbuję do chuja i mi nie wmawiaj że nie! Przykładam się żeby w ogóle chcieli mi dać szansę ale nic z tego. Ile mam razy Ci mówić jak jest? I ile razy mam kurwa mówić, że choruję na agorafobie? Jeśli przeraźliwy lęk przed dalekimi, samotnymi podróżami tak się nie nazywa to jak to nazwiesz? Nie pojadę z kimś bo nie mam z kim i weź przestań tu się wypowiadać bo sobie tego nie życzę. A zresztą .. blokuję Cie!!
  12. merc84 - u ojca? Ojciec mieszka tu, z nami. Z matką, siostrą bratem oraz ze mną. Nie wiem skąd Ci to przyszło do głowy, że mieszka gdzie indziej .. -- 22 paź 2013, 11:57 -- Spróbowałbym porozmawiać z dalszą rodziną o zamieszkaniu ale nie raz próbowałem się skontaktować. Nikt nie odpowiada. Wszyscy się od nas odwrócili, sam nie wiem z jakiego powodu. Nie posiadam żadnych numerów telefonów do rodziny, nie mogę znaleźć. A odwiedzić nie odwiedzę nikogo, ponieważ wszyscy się porozpraszali, nie mam pojęcia gdzie mieszkają a poza tym boję się dalekich podróży. Przypomniało mi się, że kuzynka jakiś czas temu do warszawy się przeprowadziła ale z nią też nie mam kontaktu. Kiedyś próbowałem z nią nawiązać ale jakby to powiedzieć .. olewała mnie. Specjalnie prosiła bym kupił numer w orange żeby mogła do mnie dzwonić. Kupiłem więc i odezwałem się do niej. Nie odzywała się, a potem zmieniła numer. Nie mam do kogo i jak się zwrócić. Moja chrzestna ma mnie gdzieś, nie widziałem ją wiele lat. Chrzestnego nie znam. To wszystko zaczęło się burzyć jeśli dobrze sięgam pamięcią, gdy skończyłem gimnazjum. A może wcześniej? Jestem natomiast pewny że wszystko w moim życiu się zaczęło sypać właśnie pod koniec gimnazjum.
  13. Veganka. Oglądałem już ten film kilkukrotnie, mam go od dawna nawet na płycie ale dowiedziałem się w internecie, że trzeba stosować prawo przyciągania umiejętnie. Próbowałem nie raz to stosować i albo nie działało w ogóle, albo nie tak jak trzeba. Np chciałem dobrej przyjaźni, a przyciągnąłem do siebie złe towarzystwo. Trudno mi było od niego się uwolnić, ale się udało. Chyba wiem co na początku powinienem zrobić, żeby cokolwiek osiągnąć. Spróbuję zastosować techniki afirmacji, poczytam coś więcej o tym, zacznę słuchać nagrań afirmacyjnych, które ponoć sprawią, że będziemy pozytywnie myśleć. Do tego zacznę stosować techniki medytacji. Dokładnie "Techniki oczyszczania czakr". Rano natrafiłem na to. Kto wie, może się uda. Skoro nikt mi nie chce wytłumaczyć jak działa samodzielne życie, to może z czasem przyjdzie mi jakaś myśl z tym związana. Jaki trop. Jak szukać konkretnych informacji na ten temat. Pozdrawiam Albert
  14. Veganka ma rację. Krytykowanie nic mi nie da. Nie da mi kopa. Może Ty tak nie miałaś ale ja wiem jak się czuję, gdy ktoś mną pomiata. To bardziej wprowadza w dół, niż daje kopa i nie mów, że nie bo ja znam te uczucia. Ciągle wmawiasz kłamstwa. Wkładasz wszystkich ludzi z problemami do jednego worka z napisem "LENISTWO". Tak nie wolno. Im bardziej mnie ktoś dołuje, tym bardziej mam ochotę popełnić samobójstwo no ale wg Ciebie - "I Dobrze, jednego psychicznego mniej". Jakiś czas temu oglądałem jeden filmik na youtube. Facet mówił, że im bardziej się wybijasz, tym bardziej ludzie próbują Cię ściągnąć, żebyś nie osiągnęła swojego celu. I wczoraj sobie sobie to przypomniałem, uświadamiając sobie jednocześnie, że tak jest u mnie. Im bardziej coś robię aby wyzdrowieć od tego toksycznego otoczenia, tym bardziej ludzie mi nie dają tego zrobić. Po co? Żeby dalej się mną bawić, pomiatać. Ale Ty i tak tego nie zrozumiesz. Nie rozumiesz problemów innych ludzi, nie wierzysz im zarzucając im kłamstwa. Oznacza to, że nie powinno Cię tu być. Te forum jest od doradzania/pomagania a nie od pomiatania innymi. Aga. Od dawna myślałem, że człowiek w wieku 16 lat powinien być bardziej ogarnięty z tego co zauważyłem po otoczeniu. Ale przecież nie każdy musi być jak inni. Ja na przykład różnię się od tego otoczenia. Od tych ludzi tutaj, czuję, że tu nie pasuję. Tak samo jest z dorosłością, samodzielnością. Nie każdy czuje się gotowy. Niektórzy nawet mając 27 lat czy 30 nie są jeszcze gotowi. A podam przykład jeden. Ile ludzi w wieku 21 lat mieszka z rodzicami? Zarabia, dobrze im się wiedzie, mają dobre relacje z rodziną i nie czują potrzeby opuszczenia rodzinnego gniazdka. Wiele jest takich osób. I co? Też takimi ludźmi pomiatasz bo mieszkają z rodzicami? A pary? Ludzie, którzy wzięli ślub. Przecież jest taka tradycja, że maństwo młodzi gdy wezmą ten ślub - mieszkają u panny młodej i jej rodziców. Tak przecież jest u jednego faceta młodszego ode mnie o rok. Wziął w czerwcu ślub, niedługo będą mieli dziecko lub mają już i mieszkają z żoną u jej rodziców. Pracuje, zarabia. I co? Też ich wrzucisz do jednego worka bo ich nie stać na własne mieszkanie jeszcze? Nie każdy chce wynajmować. On jest z takiej rodziny, która tak jak i on woli kupić albo postawić swój dom. A żeby to zrobić trzeba uzbierać trochę pieniędzy prawda? Nie każdy żyje na milionach. Aga. Tobie się nie da przetłumaczyć że szukam, że staram się, że nie mam pieniędzy na durne kursy. Nie da się niczego przetłumaczyć Tobie bo Ty ciągle jesteś jednego zdania. Z tego jak się odnosisz do innych ludzi czuję, że jesteś rozwydrzoną nastolatką, którą rodzice za bardzo rozpieścili. Starzy mają kasę, czemu nie mieliby zafundować córeczce mieszkania? Opłacić studia czy cokolwiek? Właśnie mam takie wrażenie. Że wszystko Tobie na tacy jest podawane jak u większości tak zachowujących się nastolatków. Gardzisz ludźmi, którzy mają gorszą sytuację. Gardzisz ludźmi z problemami. Napiszesz jeszcze jeden taki post zarzucający kłamstwa albo pomiatający mnie to zablokuję. Tyle z mojej strony. Veganka - Piszesz, że reszta należy do mnie. Chcę się nauczyć ale ja nawet nie wiem czego mam się uczyć. Ech czuję, że to bez sensu, że się odważyłem, że zarejestrowałem się, że napisałem temat z nadzieją, że ktoś mi w końcu wytłumaczy co powinienem się nauczyć. Nie jak ale co. Chyba będzie lepiej jak sobie pójdę i więcej nie wejdę tutaj
  15. Veganka dziękuję za to, że mnie bronisz. Widzę, że dobrze mnie rozumiesz. Cieszę się, że nie uważasz mnie za rozżalonego psychicznego dzieciaka
  16. Aga. Zejdź ze mnie, dobrze? Każdego oczerniasz kto ma problemy? Po Twoich wypowiedziach czuję, że jesteś kolejnym nastolatkiem, który lubi wyśmiewać się z ludzi z problemami. Tak, niczego mnie w domu nie nauczyli a wszyscy rodzice powinni uczyć swoje dzieci żeby mogły sobie poradzić w życiu. Jeśli Ciebie nikt niczego nie uczył to znaczy że popełnili błedy wychowawcze mając Cię gdzieś. Nie tylko przeglądam ale i stawiam się na rozmowy i nie wmawiaj mi. Ja wiem jaka jest prawda, nie znasz mnie to nie oceniaj. Co z tego że niczego nie umiem? A gdzie miałem się nauczyć niby? W szkole? Idąc na inny kierunek niż na przykład budowlanka? Wybrałem taki i na taki poszedłem a nie pojadę do pobliskiego miasta do szkoły dla dorosłych bo nie mam 100 złotych na czesne. Nie mam żadnego ale co Cię to interesuje? Tobie nie muszę się chwalić co mam a czego nie mam. Ludzie i bez matury jakoś mają robotę. "Nawet na kursy do Urzedu Pracy za darmo" - Ty chyba nie czytasz. Byłem w urzędzie pracy i pytałem. W tym urzędzie kursów nie załatwiają i nie opłacają rozumiesz? Ubezpieczenie pewnie też wygląda u Ciebie inaczej. A u mnie jest tak. Zarejestrujesz się? Masz ubezpieczenie, znajdziesz pracę - musisz się wyrejestrować i tracisz ubezpieczenie. Tak tu było jest i pewnie będzie. Zresztą zamilcz skoro nie potrafisz czytać i niczego nie rozumiesz wmawiając, że jest inaczej -- 20 paź 2013, 18:05 -- I nie 25 a 23 lata. Ucz się czytać -- 20 paź 2013, 18:07 -- A i jeszcze jedno. Udowodnić Ci, że w tych poradniach nie jest za darmo? To są poradnie prywatne nie obowiązuje tam NFZ. Załatwić Ci numery? A zresztą po co. I Tak będziesz kłamała, że jest inaczej!
  17. Nie. Wygląda na to, że nie jestem ani obywatelem tego państwa, ani mieszkańcem domu. Ja w ogóle nie mam żadnych praw na nic u nikogo. Menele ale ja nie jestem menel. Po pierwsze trzeba mieć przepracowany chociaż rok, żeby dostać zasiłek tutaj a po drugie to ja chcę sam zarabiać. Chcę pracować, dać coś z siebie, żeby zarobić. Rozumiem, że muszę wysłać maila ale ja się boję tej rozmowy. W ogóle boję się rozmów z ludźmi o wysokim stanowisku o wysokie prawa. Nawet wykrzyczeć bym nie mógł gdybym się wkurzył. Do burmistrza nie pójdę bo to znajomy moich rodziców i zaraz wychlapie jak wszyscy w tym miasteczku. Zus zwraca pieniądze za komisję? Jaką komisję, wojskową? Jakoś mi nie zwrócili. Urząd pracy w tym zakichanym mieście niczego nie finansuje. To tylko fałszywe pogłoski. Byłem i pytałem. Przepraszam że teraz jestem taki wybuchowy ale większość o czym tu piszecie już próbowałem, do tego miałem pogadankę u młodszego, 18 letniego brata. Znów mnie skrytykował. Że nieudacznik, że niczego nie mam. Że nie mam kolegów a jeśli już to dzieci do mnie lgną. Albo że z pijakami się zadawałem. A on to co? Każdy jego kumpel pije. To że nie mam pracy. On uważa się za mądrzejszego niż wszyscy wokół łącznie ze mną. Że nie mam samochodu. Co z tego? Będę może miał w swoim czasie. A on że potem może być już za późno. Co go obchodzi czy chcę mieć samochód czy nie? On też nie ma i co? Nie ma pracy, nie ma niczego. Nawet o nim ludzie i głównie jego koledzy mają złe zdanie. On mówi, że o, ma dużo kolegów normalnych. Że zarabia, że pójdzie na studia (AWuef), że po studiach od razu zamieszka w Anglii i od razu dostanie pracę. Jakoś mój dawny znajomy po AWuefie nie może znaleźć do tej pory pracy. Że będzie miał samochód. Co jak co ale na prawko się uczy. Czyli ktoś mu funduje kurs (na pewno nie on i nie rodzice). On głównie siedzi w szkole albo jak wróci to gra w durnego CS'a. A o 20.00 wieczorem pójdzie do kumpla i wróci o 22.00. I skąd niby te wszystkie jego bajki mają mieć prawdę? Chyba, że kolejną naiwną sponsorkę sobie znalazł która z im jest, płaci mu za .. i zdradza go. Mam dość tego chorego brata. Co dziwne. Gdy ja się albo ktokolwiek uśmiechnie nie mówiąc o śmianiu to od razu zwraca uwagę wszystkim. Że tylko debile się śmieją. On nigdy się nie śmieje. Ciągle chodzi z kamienną, poważną twarzą. A ja. Jeśli nie chcę mieć kumpli? Jeśli nie jestem gotowy? Jeśli nie chcę mieć na razie prawka i samochodu bo mnie nie stać? Jeśli nie chcę być taki jak on i mieć/robić to co on? Co to jego obchodzi? Po co się czepia? Gdy mówię, że to moje życie a nie jego i moje wybory to on z tekstem, że ja nie mam tu nic do gadania dopóki tu mieszkam. Żałosny tekścik matki. A matka. Każe mi ciągle szukać pracy a gdybym miał to robić i w pracy i na podwórzu. Jak ojciec, do północy, w tym w niedziele. A sama co robi? Pracy nie znajdzie bo niby jej nigdzie nie chcą. A jak inaczej ma być skoro siedzi ciągle tylko w domu i nigdzie jej się nie chce wyjść a komputera obsługiwać nie potrafi i nie chce? Czyta ogłoszenia? wątpię. Siedzi całymi dniami przed tv, czasem drewno przyniesie do rozpałki i tyle. A sama innych krytykuje, że niczego nie mają. -- 20 paź 2013, 17:23 -- Chyba nie znasz znaczenia słowa leń skoro tak piszesz. Przecież ja ciągle próbuję, ciągle się staram coś zrobić żeby jakoś z tego wyjść. Tak, nie nauczyli mnie niczego ale to nie powód, żeby na mnie naskakiwać, wmawiać mi głupoty, krytykować. Chyba muszę się skądś czegoś nauczyć prawda? Widzę, że kolejna osoba, która siedzi tu by gnębić ludzi z problemami i osądzać. Wmawiać, że każdy powinien wszystko potrafić. Wykrztałcenie? Średnie niepełne spowodowane tym, że przez problemy i brak koncentracji oraz umiejętności nie mogłem napisać matury. I nie wmawiaj mi, że jestem głąb. Bo ja się potrafię nauczyć czegoś, jeśli jestem w dobrym stanie. Nie jestem internetowym lekarzem, skąd takie pytanie? Nie umiem znaleźć wielu rzeczy. Tak, zacząć od zera. Zamieszkasz w pokoju za 500 złotych jeśli nie miałabyś pieniędzy oraz szans na przyjęcie do pracy? Wątpię, żeby Cię ktoś trzymał. Słuchaj Aga. Ty nie czytasz uważnie albo niczego nie zapamiętujesz. Mówię Ci jak jest. Psycholodzy w mojej okolicy chcą 60 zł za wizytę, więc to nie jest darmo. Skoro u Ciebie jest inaczej to trudno i szukam. Ciągle szukam a Ty mi wmawiasz znów że jest odwrotnie!! Aga, lepiej Ty się odczep ode mnie najlepiej. Nie chcę tu żeby mnie ktoś dołował jeszcze bardziej wmawianiem głupot. Już dość przeżyłem w swoim życiu tego. Są tu ludzie, którzy rozumieją moje problemy choć trochę i to z nimi będę rozmawiał. Cześć -- 20 paź 2013, 17:26 -- Nie znasz mnie, nie mieszkasz tutaj i nie wiesz jak jest u mnie to nie wypowiadaj się i nie mów, że jestem leniem bo sobie tego nie życzę. -- 20 paź 2013, 17:28 -- Nikt za mnie nigdy niczego nie szukał, nikt nie podawał na tacy jak mówisz i od nikogo niczego nie wymaga, przeważnie tego, żeby całe życie ktoś ze mną gdzieś chodził. Ja się po prostu chcę czegoś nauczyć. A z resztą, ja do Ciebie Agusia już nie odpisuję bo mnie napadasz.
  18. Już rozmawiałem z lekarzem i nie mam innego wyjścia. Nie wiem, może jest coś w lublinie i może nie potrafię szukać jak zwykle. Kto wie. Rozmowa z NFZ? To dla mnie za wysoka półka. Nie potrafiłbym czegoś takiego. Wizyty domowej bym nie zrobił bo matka by go wyj.ebała z domu i dopiero bym miał jeszcze większe piekło. Naprawdę bardzo się staram, robię co tylko się da. Ciągle szukam rozwiązania -- 20 paź 2013, 14:29 -- Byłem nawet u pedagoga szkolnego w moim dawnym liceum porozmawiać. Ona mi pomóc nie chciała choć ma umiejętności psychologiczne. Wysłała mnie za to do jednego lub drugiego miasta do psychologa wmawiając mi, że tam jest za darmo. Byłem w obu. W jednym mi powiedzieli cenę, a w drugim zaprosili do pani psycholog, powiedziałem co jest grane choć trudno mi szła rozmowa, musiałem długo myśleć nad ułożeniem zdań. Ona mi zaproponowała terapię. Co poniedziałek no ale oczywiście płatną. Po tej rozmowie powiedziałem że przemyślę to i wyszedłem w jeszcze gorszym stanie psychicznym i emocjonalnym niż wszedłem. Tak mnie ściskał żal oraz tak czułem się otępiały że tragedia. W sumie te otępienie chyba mi pozostało. Tak jakby rzucono na mnie czar
  19. Psychiatrę NFZ to ja znalazłem dopiero w Warszawie. To przecież mówię. Wszystko darmowe dla dorosłych związane z psychologią znalazłem tylko tam a mówiąc o tych 50 zł miałem na myśli bilet. w jedną sronę zapłacę codziennie 23 złote, których nie mam. Ktoś mi powiedział jakiś czas temu że jeśli jestem zarejestrowany w urzędzie to mogę zgłosić się do gminy do psychologa. Każda gmina ponoć ma psychologa. Okej, poszedłem tego samego dnia i co? W mojej gminie nie ma kogoś takiego. Wszystko na przekór, ciągle kłody mi los stawia nie do przejścia
  20. veganka proszę Cię. Mnie nie stać na psychiatrę i na wycieczkę do warszawy żeby pójść do darmowego albo na spotkanie z wami. Dziękuję za zaproszenie ale moje lęki przed podróżą są silniejsze ode mnie. Pozatym jak mówiłem - nie mam 50 zł na dwa bilety w tę i spowrotem. Jeśli jakoś zarobię na podróż oraz jeśli znajdę sposób na pokonanie lęków i je pokonam to przyjadę. A tak nie mam żadnych możliwości. A skąd ja bym na przykład brał codziennie po 50 złotych żeby pojechać do ośrodka w warszawie i wrócić? A skąd mam wiedzieć czy za pierwszym razem znajdę ośrodek czy pałac kultury skoro w życiu nie byłem w warszawie? No może z raz, jak miałem 5 lat przejeżdzałem i tyle. Warszawę to ja tylko widziałem ze zdjęć
  21. Wiecie co? Czasem mam tak, że gdy mam zbyt dużo problemów na głowie i włączam na nie blokadę emocjonalną to miewam napady w stylu padaczki? Na początku odczuwam ogromne osłabienie, w którym mam wrażenie że zemdleję, po kilku minutach dochodzą dreszcze tak jak przy grypie. Chyba dreszcze. Nagle zaczynam się trząść, śmiać i płakać jednocześnie jakby coś mnie w brzuchu łaskotało. Ląduję w karetce, tam mi dają morfinę na uspokojenie. Podczas jednej podróży w do szpitala dowiedziałem się, że to może być nerwica. Jadąc do niego czułem tak jakbym umierał, miałem wrażenie że widziałem tylko białe światło. Noc w szpitalu pod kroplówką i do domu. -- 20 paź 2013, 13:39 -- Jak długo? ile się da. czyli ze 2 godziny przejrzę wsystkie ogłoszenia, powysyłam CV lub zadzwonię, gdy jest podany numer telefonu i czekam do poniedziałku bo dopiero wtedy są nowe ogłoszenia. Unikam tylko pracy z informatyki, w których nie mam zupełnie zielonego pojęcia i nic na ten temat nie wchodzi mi do głowy. Tzn tworzenie oprogramowania, bibliotek potrzebnych do uruchomienia nowszych programów. Tego co zauważyłem jest najwięcej w internecie. Owszem znam się na komputerach i chyba to jest moją najmocniejszą stroną a raczej jedyną no ale cóż. Dodatkowo dużo jest ogłoszeń "Tylko dla studentów" ale głównie roznoszenie ulotek. -- 20 paź 2013, 13:46 -- Chyba już wiem z czym problem jeśli chodzi o pracę czy znajomości. Nie potrafię się już uśmiechać
  22. Veganka. Chętnie bym przyjechał na spotkanie ale nie mam pieniędzy i boję się tam pojechać. Jeśli jakoś znajdę sposób i jakoś pokonam lęki to może kiedyś tam przyjadę. Gdyby w ogóle ktoś mógł mi pomóc to już by to zrobił. Nie zyskam raczej nowych znajomości. Jestem odludkiem, nie potrafię zachowywać się jak człowiek, nie potrafię rozmawiać. Ludzie mnie unikają. Im bardziej próbuję się zbliżyć, tym bardziej się mną bawią aż w końcu na koniec powiedzą co tak naprawdę o mnie myślą. Prędzej się tam zgubię w tym olbrzymim mieście, niż się porozglądam. Okej w sprawie CV napiszę na forum. Ale wątpię, że ktoś mi pomoże. Byłem przez ostatnie lata na tylu forach a ludzie potrafili się tylko wyśmiać z każdego mojego problemu. Jestem pesymistycznie nastawiony - to fakt ale to nie moja wina. Teraz nawet nie mogę z tego wyjść, nie wiem jak z tego wyjść. Nie potrafię się uwolnić. Na codzień odczuwam ogromne uczucie ciężkości w głowie. Mam w niej tyle myśli, że czuję tak jakbym przestał kompletnie myśleć. Cokolwiek bym nie próbował z przeczytanych porad w internecie nie mogę uwolnić się od uczucia ospałości. Faktem jest że mogę rano wstawać, zazwyczaj wstaję o 6.00 a kładę się o 22.00 ale ciągle jestem senny. Czasem dobrze się czuję ale rzadko. Gdy na przykład położę się gdzieś na chwilę, siądę lub oprę się to lada chwila mogę zasnąć. Wtedy bardziej mi się chce spać. W ciągu dnia muszę sobie zrobić drzemkę (Lubię spać) ale i tak nie pomaga. Jak na przykład wytrzymam do wieczora bez drzemki i się położę spać to od razu zasnę. Wyliczyłem, że sypiam 8 godzin dziennie. Gdy sypiam mniej lub więcej to się czuję gorzej. A im dłużej śpię tym bardziej boli głowa. Tylko śpiąc mogę się lepiej poczuć. Nie potrafię się w ogóle odprężyć. Nie ważne czy w wakacje siedzę nad jeziorem, opalam się czy pływam. Nie ważne czy pójdę na ryby. Nie czuję się odprężony i wypoczęty. Czuję się jeszcze gorzej. W lecie 2012 byłem w takim stanie jakbym ciągle spał. Tak mi odpływały mięśnie przez te problemy że ledwo chodziłem. A raczej nogi mi się plątały. Byłem tak zmęczony że wariowałem od tego. Na początku tego roku jakoś minęło ale teraz w jesień czuję, że znów się to nawraca. Czasem się zastanawiam czy z tym nie skończyć. Ze sobą ale nawet tego się boję. -- 20 paź 2013, 13:08 -- Dziękuję, że tu chociaż jakieś dobre odpowiedzi dostaję, odrobinę współczucia zamiast obrażania czy blokowania konta.
  23. Słuchaj zima. A co ja robię jeśli nie szukam? Ciągle grzebię w ogłoszeniach, wydzwaniam czy jeżdżę na spotkania więc nie zacznę, ponieważ zrobiłem to już dawno i nie przerwałem. "wiem co tzn fobia spoleczna i wiem ile rzeczy mozna przez nia zawalic. ale jak dobierzesz odpowiednie leki to ją pokonasz. a terapia to później jak leki się rozbujają." daj mi na te leki lub zawieź mnie tam gdzie jest darmowy ośrodek skoro mnie nie rozumiesz. Znam te strony. Do tego lubartow24.pl i gumtree.pl i co z tego że się staram znaleźć tam coś, skoro nie ma żadnych efektów? "olej staże, olej urząd pracy" - ja już dawno olałem a w urzędzie jestem zarejestrowany już tylko dla ubezpieczenia. Mam na uwadze to z kim rozmawiam i zawsze to był szef. Może tu jednak chodzi o te całe CV? Muszę nad tym się bardziej zastanowić. O co chodzi Ci z tym mac'iem? MacDonald's? - Tu w pobliżu nie ma tego ale mniejsza o to. Mi chodzi o jakąkolwiek posadę ale taką, żebym miał na życie. Powtarzam że do roznoszenia ulotek też nie mogłem się załapać. Patrz post wyżej, tam jest napisane. Dawałem ogłoszenia, nawet ktoś mi kiedyś pomógł ułożyć takie fajne ale też nic z tego. Ja mam takiego pecha że ogólnie mówiąc na żadne pytanie nie dostaję odpowiedzi, na żadne ogłoszenie, nawet głupiego komentarza pod zdjęciem na jakimkolwiek społecznościowym portalu. Wszędzie czuję się jakby mnie traktowano jak powietrze. Jakbym był niewidzialny. Nie łapię stopa. Mam taką zasadę. Ja wolę autobusem czy busem jeździć. "Olej budowę" - Niewypłacalni? Nie zawsze tak jest, można nawet dostawać 1200/mc. Tak zresztą jest w pobliżu poza moim miasteczkiem. Apropos. Pominąłem jedną kwestię. Od początku roku mamy gruntowny remont miasteczka, dużo pracy, dużo jeszcze zostało do zrobienia ale mnie nie chcieli. Nikogo z tego miasteczka. Za to widzę ludzi ze wsi którzy mają pieniądze a jeszcze im mało. Za to mój ojciec załapał się na ochroniarza. Siedzi sobie dzisiaj na mieście pilnuje. Czemu ja tam nie pracuję? Bo szefowstwo wymaga orzeczenia o niepełnosprawności drugiego stopnia a że ojciec ma takie, bo ma rentę/raka to go przyjęli. Jako bezrobotny nie mogę zrobić jakiegokolwiek kursu, ponieważ nie mam na to pieniędzy. Darmowe kursy w tej okolicy są tylko na głupie BHP. Urząd pracy czy gmina nie nie wprowadza takich działań że można zrobić za darmo. Mówiąc o szukaniu pracy podałem jedne z przykładów, czyli jako magazynier też próbowałem. I do drukarni coś w typie magazyniera. Przynieś podaj pozamiataj. I też się nie dostałem. Nie przepraszaj. Wiem jacy są rodzice. W ciągu roku domyślałem się dlaczego może mi nic nie wychodzić i moje domysły były faktyczne. To wszystko przez nich i nie obwiniam siebie o to wszystko. Odkąd uświadomiłem sobie dlaczego to się wszystko dzieje już siebie nie winię, bo wiem że nic złego nie zrobiłem. To nie ja zniszczyłem sobie życie. Masz prawo tak o nich myśleć tak jak ja też myślę. Chciałbym mieć nowe życie, chciałbym stąd się wynieść ale nie ma jak. NieznanySprawca - "a prubujesz ten czas jakos wykorzystac? UP jest bezuzyteczny zazwyczaj w szukaniu pracy, to tak naprawde quasi-socjal dla pracujacych tam urzedasow, ale ma jedna zalete: kursy zawodowe, inne takie cuda, pytasz o to, jak idziesz sie odchaczyc?" - słuchaj. Pytałem ale przestałem bo to nie ma sensu. Tam Ci niczego nie poradzdzą oprócz "Szukania pracy czy kursów na własną rękę". Dlatego ja już tam tylko chodzę się podpisywać. Ja nie piję i jestem uczciwy. Może to też problemy. Przynajmniej w życiu towarzyskim. Z tego co zauważyłem wolą się zadawać z pijakami. Jeśli chodzi o pracę - Fajnie że Twój sąsiad chciałby takiego pracownika ale znając życie to za daleko mieszka ode mnie pewnie i do tego i tak mnie pewnie nie przyjmie jak reszta. No właśnie veganka. To Warszawa więc oczywiste jest, że jest więcej możliwości a w takiej dziurze nic się nie da zrobić. Szukałem dawmowych ośrodków i powtarzam już kolejny raz z rzędu. W Warszawie najbliżej choć to i tak dla mnie zbyt daleko. Mi nikt nie pomoże się stąd wyrwać. Pozostaje mi jedynie czekać aż mnie wyrzucą z domu na bruk .. -- 20 paź 2013, 12:45 -- Ja już nie mam szans na nowe, normalne życie
  24. Zacznę może od: Zima - Nie mam pojęcia jak szukać stancji w na razie bliskiej miejscowości, ponieważ nie doświadczyłem znalezienia jej. Fakt, szukałem w pewnym niedalekim mieście tzn w ogłoszeniach internetowych ale nie znalazłem. Nie pójdę do pierwszego lepszego domu i tak po kolei żeby spytać "Czy tu jest możliwość wynajęcia stancji?" - dlaczego? Choćby dlatego że mam lęki, przez to wszystko mam również fobię społeczną, nie potrafię również rozmawiać z ludźmi w cztery oczy. I nie chodzi tu o nieśmiałość bo zazwyczaj jestem wyluzowany tylko chodzi o moją głowę. Coś się we mnie blokuje przez co brak mi słów. Nie potrafię ułożyć zdania. Zazwyczaj odpowiadam gdy ktoś się o coś spyta albo mówię tak lub nie i tyle. Ale nie o to chodzi. Przeraża mnie to, że muszę pójść tam, gdzie nie wiadomo czy będzie np tam jakaś stancja do wynajęcia. Wiem, że mnie nikt nie rozumie, zdaję sobie sprawę, że nikt z was nie doświadczył tylu problemów i dlatego uważacie, że przesadzam, ale są ludzie w internecie, którzy mają wiele podobnych problemów co ja i rozumieją je u innych ludzi. Wiedzą jaki to ciężar nosić w sobie tyle tego i nie wiedząc jak się z tym uporać. Wracając do stancji czy akademika. Chyba najpierw trzeba mieć jakieś pieniądze prawda? Wyjadę z domu, uda mi się znaleść stancję i co skoro nie wiadomo czy uda mi się znaleść pracę? Wywalą mnie i pewnie będę miał też dług do spłaty. Była taka sytuacja u mojego rówieśnika którego znam. Postanowił się usamodzielnić, wyjechał do warszawy, najpierw mieszkał u przyjaciółki, znalazł "zarobek". Nie pracę ale sezonowy zarobek bo tylko tu go przyjęli. Więc postanowił sobie, że wynajmie własne mieszkanie. Wynajął, minął miesiąc, miesiąc również trwał zarobek. Miał załatwiony oczywiście przez agencję pracy (tak to nazwał). I tak, poszedł do niej po wypłatę, a tam mu powiedzieli, że będzie małe opóźnienie, że w przyszłym miesiącu dopiero dostanie wypłatę. Właściciel mieszkania w tym samym okresie, w którym powinna być wypłata ubiegał się o czynsz. Chłopak nie miał jak spłacić go, przed przyjazdem właściciela udało się chłopakowi spakować tylko kilka swoich rzeczy. Przyjechał właściciel, reszta została w mieszkaniu, wyrzucił chłopaka na bruk. Nie miał wyjścia, musiał wracać do domu. A miał przy sobie tylko 23 złote na bilet powrotny z warszawy. Ledwo mu starczyło. Tak więc nie wyjadę póki nie uda mi się uzbierać trochę pieniędzy. Nie mówię o Warszawie ale chociaż lublin albo pobliże lublina. Tam sądzę, że napewno będzie taniej. Kokojoko - A w jakim mieście mieszkasz? Jak dużym? W moim na przykład nie ma wielkiej możliwości zatrudnienia już. Przed latami 90 było tego w brud. A teraz tylko biorą do sklepów ale młodych za groma nie wezmą. Nawet gdzieś na mały zarobek, skosić trawę czy odśnieżyć coś komuś w zimę. Odśnieżają tylko dorośli. Czemu tak jest? Ponieważ domyślam się, że te miasteczko ma wyrobioną o sobie opinię. Dużo młodych kradnie, zazwyczaj szwędają się po mieście i piją na codzień albo co i rusz coś zniszczą. Znam wielu 15 - 17 a nawet 18 latków, którzy nie mogą znaleść zatrudnienia zupełnie nigdzie. Nawet po rodzinie. Pomóc szwagrowi czy coś. Żeby dać sobie jakoś radę (oczywiście żeby mieć na picie bo zarobione pieniądze przepijają), sadzą zioło, jeśli urośnie to je sprzedają. Tylko stąd mają fundusze. Większość młodszych ode mnie lub z mojego wieku wyjechało do Wawy lub Lublina żeby coś zarobić. Niektórzy z okolicznych wsi powyjeżdżali do Anglii. Ja żeby nie siedzieć bezczynnie szukałem pracy, nawet zarobków, gdzie tylko były pobliskie ogłoszenia lub samemu się pytałem. Próbowałem i bez skutku. W supermarketach, w fast foodach, na budowie na cokolwiek, nawet do serwisu komputerowego (Na tym się akurat dobrze znam), na stróża i nic. Do sklepów i fast food'ów jak się okazuje wolą młode dziewczyny. Na budowach sam nie wiem czego chcą. Nie chcą mnie przyjąć i już. W serwisach też mnie spławiali, na stróża jak chciałem się zgłosić to powiedzieli że nie dam rady. Nosz kurde, nie raz mi się zdarza, że nie śpię całą noc więc co oni trują. Na call senter nie poszedłbym, ponieważ mam kłopoty z rozmowianiem (wydaje mi się, że na tym polega ta robota, siedzisz i gadasz do mikrofonu/słuchawki). Jeśli chodzi o staże: U mnie w mieście było trochę staży. Czy to do biblioteki, czy to do pałacu (dbać o park), czy do komunalnej lub jako opiekun na wycieczkach szkolnych. Byłem, pytałem się, rozmawiałem. Były miejsca, spławiali mnie. Nigdzie się nie dostałem. W innym mieście identycznie. Albo wątpią, że sobie poradzę, albo kłamią, że nie ma miejsc, albo mi się przyjżą, albo po prostu poproszą, żebym zostawił CV i swój numer telefonu. Ale i tak nie odzywają się. Niedawno zauważyłem, że dwóch młodszych ode mnie chłopaków (jako komunalna), przychodzą na stadion sprzątać czy przygotowywać na mecz. Nie mam pojęcia już o co tu chodzi. Zupełnie nie mam pojęcia. A stawka u nas za staż wynosi 900 zł. Jestem zarejestrowany w urzędzie pracy jako bezrobotny. Tam jest pełno ogłoszeń o pracę ale po pierwsze - na drugim końcu polski, a po drugie za marne 600 zł/mc. Dojazd samemu, mieszkanie albo dojeżdżanie również na własny koszt. Czyli do kitu. "Bardzo często studenci szukają kogoś (obce osoby) do wspólnego mieszkania, żeby zmniejszyć sobie opłaty za czynsz" - Owszem, zauważyłem kilka takich ogłoszeń i wiem że się płaci po pół ale co z tego jak nie mam z czym tam się zgłosić i gdzie zarobić. Terapia z NFZ. 1,5 h? Czyli około 100 km. Ja mam do warszawy 120 chyba, jedzie się 2 godziny i z tego co zauważyłem to tylko tam mógłbym jeździć. Jeśli nie chorowałbym na lęki przed dalekimi podróżami. Nigdy w życiu nie byłem w warszawie choć jest blisko. Są bliżej ośrodki, byłem tam się dowiedzieć co nieco ale za wizytę 60 złotych się płaci. Veganka - Ty mnie zupełnie nie rozumiesz. "masz trochę skrzywiony obraz rzeczywistości, wszystko na nie" - Tu nie chodzi o to, że nie mam chęci, tylko o to, że ciągle coś mi staje na przeszkodzie. Ciągle mnie pracodawcy odrzucają rozumiesz? Pewnie nadal nie. Trudno. "ale nie jest aż tak beznadziejnie jak piszesz" - Czyli to, że nie mam możliwości sobie poradzić w życiu, to że żyję na garnuszku przez co matka już ma tego dość, przez to, że chcą mnie wyrzucić z tego domu, przez co jedyne wyjście to pod most albo stryczek bo nikt mnie nie przyjmie do pracy i nie da darmowego mieszkania to uważasz, że nie jest tak beznadziejnie jak piszę? Owszem jest. W tym domu nabawiłem się mnóstwo problemów. Po pierwsze krytyka, która pozostała do dziś, po drugie zakaz pasji, po trzecie, przywłaszczanie sobie mojego mienia, po trzecie zakaz wyrażania swojego zdania. Cokolwiek by nie było, to "nie mam nic do gadania". "Póki tu mieszkasz to ma być tak jak my chcemy" (czyli cała rodzina:Matka, ojciec, młodsze rodzeństwo). W sumie i tak się ich nie słucham ale co do niektórych kwestii się nie da. Kiedyś miałem wielu kolegów, czasem do mnie przychodzili ale rodzinie coś odbiło i tak musieli przestać się ze mną zadawać. Koleżanek nigdy nie miałem ale mniejsza o to. Przez to wszystko co się w tym piekle dzieje - mam lęki, problemy z koncentracją, że snem, z rozmawianiem (Przez całe dzieciństwo musiałem siedzieć w domu cicho a najlepiej to się uczyć. Może to przez to tak mam). Oczywiście wstyd się może przyznać ale niezbyt potrafię się ubierać jak człowiek. Matka mi zawsze wmawiała że jestem nieudacznik i takim się stałem. Ostatnio jakoś przeczytałem książkę na ten temat (oczywiście po kryjomu bo zaraz by się czepiali jak wszystkiego, wyrzuciliby itp) i muszę stwierdzić, że to wszystko, te wszystkie problemy wyniosłem z domu. Tutaj nikt mnie niczego nigdy nie uczył, odkąd pamiętam to sam ustalałem sobie drogę. Sam szukałem informacji. O dlatego Veganka - tu jest gorzej niż beznadziejnie! "są prace, do których biorą wszystkich" - Jeszcze do takiej nie trafiłem "choćby takie roznoszenie ulotek" - Były ogłoszenia w internecie, dzwoniłem ale nigdy nikt nie odbierał {większość młodych ludzi nie wie "tego co powinien wiedzieć każdy dorosły człowiek", tego się uczysz z czasem, jak jakaś informacja jest potrzebna to ją zdobywasz} - Tak ale ja nie wiem co powinienem wiedzieć, rozumiesz? Nie wiem o co pytać, czego szukać. Owszem, jestem gamoniem, jestem mało inteligentny. Młodzież uważa mnie za frajera. Za plebsa (choć nie znam znaczenia tego drugiego wyzwiska). Niczego nie potrafię co normalny facet. "mieszkanie wynająć z kimś to żaden problem" - Tak ale trzeba mieć na czynsz. "to wynik wychowywania się w takiej a nie innej rodzinie. wystarczy to zmienić, nauczyć się widzieć rzeczywistość taką, jaka ona jest" - Poleć mi lub podpowiedz jak znaleść coś na temat ostatniego zdania. "że w całej Polsce jest taka sytuacja, ludzie nie mają pracy" - Coś mi tu nie pasuje, najpierw mi próbujecie wmówić, że są prace dla każdego i zawsze biorą choć u mnie jest inaczej, a potem mówicie, że dużo ludzi nie mają pracy. Już mi się to miesza w głowie, nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Mam gdzieś ludzi, którzy mają lepiej. Ja chcę tylko poradzić sobie jakoś, przetrwać.
  25. W internecie jest wszystko? To dlaczego szukam przez dwa lata bez skutku? Czy podręcznik od wosu nauczy mnie wszystkiego co powinien wiedzieć dorosły, samodzielny człowiek? Z tego co pamiętam z gimnazjum to uczyliśmy się tylko o senatach itp. Tak, terapia by mi pomogła ale po pierwsze to mnie nie stać, po drugie jeśli nawet jest na rzecz NFZ gdzieś, to w dużym mieście do którego boję się jeździć poprzez lęki spowodowane toksycznością rodziny (Agorafobia jak już wspomniałem). Łapa "A może nie dostali tylko sobie na to zapracowali?" - Nie czytasz uważnie - "Wyjechali bez pieniędzy" (Ci biedniejsi). "To może pora się nauczyć?" - toż po co ja tu jestem? Ponieważ nie wiem gdzie się tego uczyć, nie potrafię zadać konkretnego pytania na ten temat. Kokojoko - No właśnie, ale dlaczego ludzie mi wpajają, że jest odwrotnie? Skoro ja czegoś nie wiem a ktoś inny tego już doświadczył to pytam ale bez sensu bo i tak każdy ignoruje moje pytania, nikt nie chce mi niczego wytłumaczyć. Nie każdy się urodził z wiedzą, ja w przeciwieństwie do innych muszę się uczyć i to dłużej niż inni. "Lepiej na samym początku wynająć z kimś mieszkanie i płacić za pokój." - Nie mam z kim skoro ludzie unikają takich jak ja czyli osób z problemami. Każdy ma własne życie i nikt nie pójdzie na taką propozycję poza tym jak już wspomniałem - nie mam nikogo. Na ilu rozmowach? Trudno zliczyć bo na wielu. Chodzi głównie o budowę czy w sklepie bo za komputer to o wiele trudniej się dostać. Wysyłałem mnóstwo CV - bez odpowiedzi, byłem na bardzo wielu spotkaniach. Nie pytali o umiejętności czy papierek, staże itp. Tylko spojrzeli na mnie (niski, niezbyt przystojny na gębie, niezbyt wysportowany), pytają się tylko skąd jestem. Gdy odpowiem to zakańczają rozmowę mówiąc "Przykro mi ale nie mamy miejsc". To po co ogłoszenie dawać? W wakacje nawet chciałem się zatrudnić w budce na plaży do smażenia i sprzedawania. Nawet tam mnie nie chcą, nawet na głupiego pomocnika na budowie. Nigdzie. Praca ma u mnie kilka problemów. Pierwszy to taki że mało potrafię i boję się, że nie dam sobie rady albo od razu wyrzucą mnie a że nigdzie mnie nie chcą przyjąć to nie nauczę się przecież niczego. Drugi to to, że mam mało siły. Pracuję nad tym, ciężko ćwiczę, mój były nauczyciel od wf-u dobrał mi plan ćwiczeń oraz dietę ale nie daje to żadnych efektów. Trzecim problemem to jest to, że nie potrafię się na niczym skupić. Nie wiem czego jest to przyczyną, szukałem i na ten temat informacji w internecie jak się tego pozbyć ale nic nie znalazłem. Wracając do tematu to na staże również mnie nie chcą. Jest wiele miejsc gdzie przyjmują od razu? Gdzie? jak szukać? W lubelskim najlepiej. Do 5o km mogę tylko przejechać, dalsza podróż mnie przeraża. Tak bardzo już bym chciał mieć coś własnego ..
×