Skocz do zawartości
Nerwica.com

kapralis

Użytkownik
  • Postów

    74
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kapralis

  1. tak tomakin. dzieki :) Postaram sie zrobic jak najszybciej te badania i wrzucic wyniki to cos obadamy :-)
  2. Mieciu a co teraz bierzesz aktualnie? I jak z psychoterapiami? Jakie masz za soba? No i opowiedz ogolnie jak sie czujesz, jak sobie dajesz rade. Nie ukrywam, ze Twoje rady sa bardzo wazne dla mnie bo po pierwsze walcze z tym ciut krocej od ciebie, po drugie trzezwo myslacy z ciebie gosc, a po trzecie jestes facet, a my faceci podobnie ale jednak zawsze troche inaczej znosimy takie sprawy :) Pozdrawiam
  3. Mieciu a co teraz masz juz pewnosc ze to choroba a nie wolanie z wnetrza Ciebie? trudno to bardzo czesto trafnie zdiagnozowac i chyba tu lezy najwiekszy problem;/
  4. Marta witaj na forum - jestem w bardzo podobnej sytuacji do Ciebie i myśle, że każdy z ans wie co przezywasz. Ja mam zaplanowany slub na lipiec a ta cala sytuacja mi umiejetnie odbiera cala rdosc z tego przedsiewziecia... Na poczatek proponuje poczytaj sobie watek od poczatku. Tam jest wiele wskazowek dla kazdej osoby z ta "przypadloscia". mieci nawet nie wiesz jak fajnie Cie widziec znowu tu na forum. Powiedz mi jak tam Twoje sprawy. Jak sobie radzisz z tym? Masz jakies bole somatyczne? Bo mnie mezy czesto ucisk w klatce piersiowej i dziwne uczucie palenia w mostku. Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki.
  5. Co to znaczy dopada mnie miłość ? Myślę, że chodzi Ci o stan euforii, który jednoznacznie kojarzy Ci się z "uczuciem" miłości. Piko proszę powiedz mi czy chodzisz na jakas terapie i czy bierzesz nadal jakieś leki ? Pozdrawiam serdecznie.
  6. Zobacz co napisalas piko i moze zastosuj to co mzoesz wyciagnac z Twojej wypowiedzi w swoim zyciu? Moze jak jest dobrze nie doszuku jsie na sile, ze zaraz mzoe byc zle, ze to wroci - wiem co mowie bo tez tak mialem i teraz zupelnie inaczej do tego podchodze ;-)
  7. Moja dziewczyna wyjechała dzisiaj sama do rodziców do swojej miejscowosci rodzinne i bedzie tam do niedzieli. Myslalem, ze dam rade bez niej ale pare godzin po jej wyjezdzie zaczalem sie bardzo zle czuc a od jakis 2 godzin bardzo zle - wrocily mysli samobojcze, napad leku i straszny scisc w klatce piersiowej. Ehhh.... juz myslalem, ze jest zdecydowanie lepiej, a tu slub tuz tuz a ja jeszcze sie tego nie wyzbylem na tyle by moc nawet jeden dzien be zniej funkcjonwac i dawac sobie rade... nawet nie wiem czy to z tesknoty czy z leku ze dzis i przez kolejne 2 dni bede sam, od rana do wieczora, a najgorszy jest sen samemu. Odkad pamietam zawsze balem sie ciemnosci - w domu czesto ojciec robil awantury po nocy, caly czas patrzylem przez lekko uchylo drzwi czy nie zakrada sie do mojej siostry i mamy pokoju by cos im zrobic - to mi chyba zostalo do dzis wiec juz teraz wiem ze nie przespie pewnie pol nocy przewracajac sie z boku na bok... to bym jeszcze przezyl ale boje sie tych mysli i tego leku... Sorry ze przynudzam ale musialem sie wygadac...
  8. Witaj lala Dobrze, że odważyłaś się napisać na forum - sam ten fakt, że wyrzuciłaś z siebie ten problem na "papier" powinien Ci w znacznym stopniu ulżyć Jeśli "przestudiowałaś" strony tego topicu od początku - ja tak zrobiłem zanim napisałem pierwszego posta w tym temacie - zauważysz w jak skrajnie ciężkich stanach wiele osób z tego tematu, a mimo to brnąc dalej w temat i doczytując do najświeższych stron tematu zauważysz jak wiele osób diametralnie zmieniło swoje podejście do problemu po dłuższej terapii i ew. pomocy farmakologicznej w postaci odpowiednio dobranych leków. Z mojego doświadczenia wiem, że ludzie z naszymi problemami, którzy bardzo często mają również problem z niska samooceną, są bardzo podatni na to co powiedzą/napiszą/uważają inni wokół nas - to jest największy błąd. Przeczytałaś książkę, o której wspominasz w swoim poście i co? Łykasz wszystko jak "młody pelikan". Standard. Ja też tak robiłem i pewnie po części do dziś tak czasami robie. Problem polega na tym, że żyjąc opiniami i życiem innych, nigdy nie będziesz sobą. Żyjąc tak jak inni by chcieli byś żyła rezygnujesz totalnie z własnej osoby - nie dziw się potem stanom lękowym i depresji. Jeżeli już musisz z kogoś brać przykład to niech to będzie apsik84 i aga25 Mają to samo co ty, a zobacz jak diametralnie różni się ich podejście od Twojego mimo podobnego startu? Nie będę Cie na siłe przekonywał, że Kochasz bo gadania całego świata nikogo nie przekonają skoro sami sobie nawet w tej kwestii nie wierzymy Jedno jest pewne - musisz przyjąć to co się dzieje teraz i .... dorosnąć. Miłość to nie tylko uczucia, ale i codzienność, szare i mniej pogodne dni też, problemy i rozterki... do tego trzeba dorosnąć. jedni potrzebują na to 20 inni 25 a jeszcze inni 30 lat swojego życia. Tego się nie da przeskoczyć. Jedno jest pewne i to masz jak w banku już dziś - Twoje życie i Twój związek zależy TYLKO i WYŁĄCZNIE od CIEBIE! Żadna myśli, żaden lęk, dołek itp. nie zmuszą Cię do podjęcia decyzji wbrew Tobie! Daj sobie czas - dużo czasu - nie stawiaj żadnych barier czasowych. Trzymam za Ciebie kciuki - myślę, że będzie dobrze. Przed Tobą b.dużo pracy nad sobą i waszym związkiem. Pytanie tylko czy chcesz i czy jest sens? A może, czy jeszcze jest sens? p.S.: czytając twoją wypowiedź do mnie również wróciły te myśli i ten stan ale tym razem nie udało się im mnie powalić :-) Ja wiem co w życiu dla mnie najważniejsze - moja miłość, moja ukochana i rodzina, która z nią założę, a której sam szczęśliwej nigdy nie miałem - teraz będę miał, swoją własną kochaną rodzinę ;-) Dziękuje Bogu/losowi za to cierpienie bo dzięki niemu zrozumiałem czego chce w życiu i co jest w nim najcenniejsze. Pewnie jeszcze nie raz padnę i jeszcze w nie jeden dołek przyjdzie mi wpaść, z tą różnicą że teraz będę miał dużo więcej siły do walki, a sama walka nie będzie już po omacku. I nie obchodzi mnie co sądzą inni, nawet najwięksi filozofowie i teologowie tego świata nt. miłości mojej/twojej/każdego z nas bo IT'S MY LIFE!
  9. Super apsiq :-) A powiedz mi tylko jeszcze bo ciekaw jestem - co bralas, w jakich dawkach i ile czasu? Podzielsie tez informacją nt. rodzaju terapii w ktorych uczestniczylas/uczestniczysz ;-) Cos mi sie wydaje, ze musze jednak wrocic do lekow bo bioxetin byl marnie dobrany i pogorszyl moj stan, potem z niego zrezygnowalem i juz nie wrocilem do lekow a wydaje mi sie ze bez nich nie dam sobie rady raczej... PEwnie zrobie to dopiero po slubie i mam nadzieje, ze do tej pory jako tako to sobie wszystko poukladam by nie meczylo mnie to zbytnio :-) trzymam za Ciebie apsiq kciuki i za wasz zwiazek - zycze powodzenia. Przede mna jak widze jeszcze kilka powaznych krokow, m.in. rozmowa z ojcem, ktory mi sporo namieszal w zyciu, a takze rozmowa z moja ex - chce wiedziec dlaczego mnie tak naprawde zostawila - z czystej ciekawosci bo czasem takie pytania mialem a nie dostalem od niej zadnej informacji zwrotnej. Tylko tyle i az tyle. Nie wiem czy dam rade ale sie postaram ;-)
  10. A macie blizej nie okreslone bole somatyczne w klatce piersiowej? Taki dziwne uczucie scisku w okolicach mostka?
  11. Apsik witaj, Super, że czujesz się coraz lepiej :-) powiedz jak sobie z tym poradzilas i daj innym jakas porade - podziel sie swoim sposobem na te mysli :-) A powiedz mi czy dolegliwosci somatyczne tez juz ustapily? :-) Mam nadzieje, ze tak. Mówisz, że jesteś szczęśliwa i coraz bardziej pewna swoich uczuć - kiedy do tego doszłaś, może potrzebowałaś jakiegoś momentu by to w końcu do Ciebie dotarło? Trzymaj sie cieplutko ;-)
  12. Cześć aga, Fajnie, że Ci się układa. Hmm ja od początku nie miałem czegośc takiego jak Ty - takiego porażenia piotunem: "tak to ta osoba z nia chce zyc do konca". U mnie to sie rozwinelo z czasem, z czasem dopiero zrozumiałem, że ta dziewczyna obok mnie to właśnie ta osoba :-) Problemy nerwicowe nie ustepuja nadal definitywnie i pewnie jeszcze dlug nie ustapia. Jednak dzis wiem, ze zawsze moge na moja kobietę lcizyc i ze mnie nei opusci pod presja problemow moich. To wspaniala sprawa miec taka osobe przy sobie ;-) Zakochanie, takie nagle i namietne szybko mija i nici ze zwiazku, a milosc budowana z wysilkiem i zaangazowanie ma szanse trwac i trwac. Ja juz wiele wysilku i wyrzeczen wlozylem w ten zwiazek i pielegnacje naszej milosci i nie mam zamiaru tego stracic mimo ze czasem przychdozi zwatpienie, mysli, problemy i chwilowe zalamanie ;-) Mam tez wielka nadzieje rozprawic sie niebawem z dolegliwosciami somatycznymi :-) Aga zazdroszcze tej namacalnosci uczuc, to suepr, ze z braku uczuc przeszlas na etap ich namacalnosci niemalze ;-) Mam nadzieje, ze nie spoczniesz na laurach i nie zachlysniesz sie tym bo mozesz spasc jeszcze nizej pozniej - pamietaj o tym. Trzymam za Ciebie kciuki zyczac sobie i pozostalym takiej namacalnosci w przyszlosci jak Twoja :-) Pozdrawiam Serdecznie.
  13. dobrze bedzie marusia - ja sie do tego po prostu przyzwyczailem troszke :-) Wtedy jest o wiele lepiej, bo jak cos tolerujesz to wtedy nei ma to juz takiej sily i zaczyna odpuszczac ;-) Nie zmienia to faktu ze dzis mialem fatalny sen w nocy bo dopadl mnie atak paniki z deka w srodku nocy i co ciekawe najczesciej dzieje sie to jak jestem gdzies poza domem - do tej pory łapało mnie jak byłem sam sluzbowo w delegacji ale dzisiaj w nocy bylem z dziewczyna w kazimierzu dolnym i tez mnie zlapalo... musze to rozkminic ;-) Tak czy siak bedzie dobrze ;-) Na pocieszenie powiem Ci, ze ja mam ślub juz w lipcu ;-) Mam podobnei do ciebie a mimo to jednak raz podjetej decyzji w chwili kiedy bylem jej pewien na 100% nie zmienie. Wiem, że z nią bede najszczesliwszym facetem na swiecie - chce dac jej szczescie i sam byc dzieki niej szczesliwy;-) Mysle, ze tobie tez sie uda jak przestaniesz na sile wymagac od siebie by byc wszystkiego zawsze i o kazdej porze pewnym na 100% - to se ne da ;-) Po prostu zycie to nie tylko black&white i tak juz jest. Jedyna metoda to zaakceptowac to i wtedy powinni powoli wygasac. Ja Ci powiem, ze jestem przekonany, ze wrocilbym do niej i na to forum jak tylko bym sie z nia rozstal. Naperwno po niedlugim czasie bym tego zalowal co zrobilem, prosilbym ja o wybaczenie i wrocil do niej. Tylko pytanie: po co mam na sile sprawdzac cos,co wiem jak sie skonczy? :-) Rozstanie to ucieczka od problemu z samym soba i nic wiecej. Trzymam za Ciebei kciuki i gratulacje bo masz wspanialego faceta skoro dal Ci druga szanse ;-)
  14. Witaj Marusia, Przeczytałem cały post na kafaterii i wg. mnie ludzie tam piszący maja w 100% racje - nie wolno sie poddawac. Kiedy sie podejmuje decyzje bedac w 100% pewnym nie wolno sobie potem w chwili slabosci pozwolic by taki moment gorszy nam zmienil radykalnie zycie i nasze decyzje o 180 stopni. Tym bardzie, że każdy z nas wie tutaj, że to co nam dolega to pewna okreslona dolegliwość i przy udziale zaparcia i woli zmiany siebie napewno uda sie z tego wyjsc :-) Pozdrawiam i zycze powodzenia.
  15. kapralis

    uczucia

    hmmm chyba czuje sie podobnie albo czułem się, nie wiem jak to opisać ale w chwili obecnej mam chyba podobny stan;/
  16. Witaj Agu:-) Napewno jest coś w tym co piszesz i pewnie podejście do kwestii miłości i związku było inne od rzeczywistości już zastanej w czasie trwania związku. Ja niestety nie pamiętam swojego postrzegania związku zanim poznałem Martę.. ;/ Szkoda, może to by mi udzieliło jakiś odpowiedzi na ten temat. U mnie póki co troszkę gorsze dni - codziennie - jak zwykle od rana czuje to pieczenie w mostku i klatce piersiowej - tak i swoisty ścisk i ogólnie nie czuje się swobodnie. wierze, że przejdzie i mam głęboką nadzieje, że nastąpi to przed ślubem bo nie chciałbym w tak ważnym dniu mieć spieprzonego humoru przez to dziadostwo. Fajne dałaś rady :-) Napewno trzeba włożyć dużo wysiłku w budowanie każdego związku - tym więcej im dłużej trwa bo z każdym dniem coraz bardziej przyzwyczajamy się do tej drugiej osoby i trzeba sie bardzo starac by byc nadal dla siebie atrakcyjnym ;-) Myślę, że każdy z nas tu obecnych da sobie predzej czy pozniej z tym rade - kwestia podejscia do mysli, objawow somatycznych i sprawy milosci ;-) Moja milosc jest trudna ale wspaniala ;-)
  17. Cześć Wam, Piko i chicha powiedzcie mi, czy u Was też tak jak u mnie tym myślą towarzyszy scisk w klatce piersiowej? Taki bardzo mocny scisk? Ja go mam w sumie od rana a nasila sie glownie kiedy mysle o swoim zwiazku tak bardzo intensywnie. U mnie teraz raczej ok, choc bywalo lepiej ;-) Cicha thx za zyczenia, daj Boże niech się spełni ;-) Pozdrawwam Was serdecznie - dacie rade ;-)
  18. Cicha trzeba walczyć - dasz rade. Ja ostatnio też miewam ciężkie dni, a w dodatku w lipcu nasz ślub i aż się boje, że wtedy będzie najgorszy moment z moich gorszych dni - jak ja sie wtedy mam bawic i cieszyc gdy w glowie taki metlik? Hmm... nie bede sie martwil na zapas bo napewno wtedy tak bedzie jak pisze - chce by byl to najpiekniejszy dzien w doim zyciu - moze nie bede wtedy mial tych motyli, itp. ale za to bede soba i cieszyl sie kazdym drobiazgiem ;-) Potem zacznie sie ciezka praca nad zwiazkiem i miloscia, ktora bede slubowal do konca zycia - to tez moze przerazac ale ja juz sie z tym oswoilem i pogodzilem ;-) Mysle, ze to tylko od nas zalezy kto wygra w tej walce- watpliwosci i nasze slabosci, czy wiara, nadzieja i... i sami wiecie co ;-) This is your life, your choice and your decision - don't waste it. Pozdrawiam Wszystkich!
  19. Witaj, Mam wrażenie, że stawiając sobie termin w postaci "jak po 3 miesiacach sie nie poprawi to to i to", nigdy nie uzyskasz planowanych rezultatów. Pozatym wydaje mi się, że miłość to nie tylko uczucie w postaci "motylków" (czy tego jak to czujesz) ale również cała gama innych rzeczy i spraw dnia codziennego nie prawdaż? :) Wiem jak to jest dlatego piszę bo z autopsji najlepiej :-) Moja historia trwa już prawie 2 lata :-) Przez ten czas wiele razy zastanawiałęm się nad rozstaniem, a dzis wiem, że byłby to największy błąd w moim życiu - nie mówie, że u Ciebie musi byc tak samo jak u mnie, po prostu chce Ci przekazac choc troche z mojego dosiwadczenie i przekoanc bys nie stawiala sobie zadnych limitow i naprawde oceniala zwiazek bardziej racjonalnie a nie tylko przez przymat tego co sie dzieje w ciagu ostatnich kilku miesiecy. Powodzenia i trzymam kciuki za Was wszystkich :-)
  20. Witajcie, Ciesze sięaga, że Ci się powoli układa - to ważne, że się nie poddałaś - gratuluje i mam nadzieje, iż stan taki się uda Ci długo utrzymać, a miejmy nadzieje że już nigdy nawrotu nie będzie - tego Ci z całęgo serca życze. U mnie jako tako, nie jest jakos superos, ale czego sie spodziewac po prawie 3 latach bycia ze soba :-) Moja dziewczyna jest dla mnie nieslychanie wazna i juz w tym roku dam temu wyraz pobierajac sie z nia w lipcu - nie ukrywam, ze chodzi mi rowniez o bycie fair w stosunku do mojej wiary, ktora niezbyt postuluje za mieszkaniem i wspolzyciem ze soba przed slubem - ta kwestie tez chcialbym uregulowac raz na zawsze ;-) Kiedys, ktorys ksiadz powiedzial mi "gdyby kazde malzenstwo rozliczac pod wzgledem uczuc, wiekszosc z nich rozpadlo by sie nie dluzej niz po 3 latach, dlatego tak wazna jest decyzja, chec wziecia odpowiedzialnosci za druga osobe do konca zycia, wtedy to co nazywamy miloscia jest tym w pelni, a ta pelnia jest bazwarunkowosc tej decyzji". Te slowa mi sie bardzo wryly w pamiec i stosuje je od dluzszego czasu w swoim zyciu. Pogodzilem sie juz, ze nie ma miedzy mna a Marta tej szalonej chemii, ktora byla na poczatku, tylko ze to nie jest i nigdy nei bylo nienormalne w zwiazku prawie 3 letnim, gdzie para mieszka ze soba od ponad 2 lat :-) Wiele sie dowiedzialem z choroby o osbie, wiem, ze mam wiele wad o ktorych wczesniej nie wiedzialem i ze bede musial sie jeszcze wiele lat uczyc tej milosci, ktora m isie marzy bo nie zostalem w nia wyposazony przez zyjacych obok siebie rodzicow. Modle sie tylko proszac Boga i los bym wytrwal dal rade i nie przedluzyl zachowania i zwiazku mojego ojca poprzez swoje malzenstwo na moje dzieci. Trzymajcie prosze za mnie kciuki :-) Zycze Wam wszystkiego dobrego, duzo milosci, bliskosci i ciepla w sercach i sily do walki z codziennoscia - ona wcale nie jest taka zla :-) Pozdrawiam, Ł.
  21. Witam, Podczas mojego leczenia zdiagnozowano mi zaburzenie pt. "Nerwica Adaptacyjna". Wie lub zna ktoś może jakieś książki, źródła internetowe, które mogłyby mi bardziej naświetlić sprawę co to jest? Mało na ten temat sam znalazłem - raptem kilka wzmianek na necie, a chciałbym sie z tym bardziej zapoznać bo wtedy bedzie wiedzial z czym walcze :-) Generalnie moja nerwica ujawnila sie w niedlugim czasie po moich zareczynach i poł roku po wyprowadzce z domu do dziewczyny. Sam nie wiem jak to teraz doprowadzic to stanu funkcjonalnosci a to co mi przeszkadza najbardziej to ciaglu lek i bol w klatce piersiowe i dziwne uczucie w zołądku, a takze antretne mysli nt. mojego zwiazku, z ktorymi jednak daje sobie juz coraz lepiej rade :-) Z góry dzieki za odpowiedzi. Pozdrawiam.
  22. Cześć Aguś, Fajnie, że Ci się układa i że znalazłaś siłe w sobie by poradzićsobie z tą chorobą w dużej mierze :-) Powiedz mi czy mecza Cie jeszcze problemy somatyczne? Masz jeszcze bóle klatki piersiowej jak sa te mysli ? Mam nadzieje, że sobie z tym poradziłaś bo to mi jeszcze doskwiera ale wierze abrdzo mocno, że dam rade i z tym sie uporac bo z myslami juz sobie poradzilem i pojawiaja sie coraz rzadziej - po prostu mam do nich dystans i jak sa to nie rozpamietuje i nie roztkliwiam sie nad nim a i lek mi coraz rzadziej taki intensywny towarzyszy :-) Non stop jestem jeszcze spiety i mam to dziwne uczucie w klatce piersiowej ale ogolnie to jest juz coraz lepiej ;-)
  23. Witajcie, Co u Was słychać? Nic sie nie odzywacie :-) Dzisiaj zaglądam tu na temat po ponad tygodniu i ani widu ani słychu:-) jak sobie radzicie? U mnie ostatnio były 3-4 dni bardzo cięzkie - wszystko wróciło, ale jakoś dałem sobie rade - to tylko utwierdza mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, ze z tym dziadostwem trzeba bedzie jeszcze abrdzo dlugo sie użerać i być zawsze przygotowanym na powrot.. Mam nadzieje, że u Was coraz lepiej :-) Pozdrawiam i życze sukcesów w walce o wlasne szczescie :-)
  24. Witaj maggie78, Nie wiem czy to się rozwija w tym kierunku ale może zapoznałabyś się z tym tematem na naszym forum --> http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=5117 . Być może to Ci jakoś pomoże odpowiedzieć na niektóre Twoje pytania bo ludzie tam piszący mają bardzo podobne odczucia do Ciebie. A swoją drogą mogę Ci jedynie powiedzieć, że to minie i napewno za jakiś czas inaczej będziesz patrzyła na to jak teraz się czujesz - by to lepiej znieść musisz się napewno zdystansować do objawów i przyjąć do wiadomości, że to TY a nie to co sie czasami dzieje z Twoimi uczuciami i emocjami decydujesz o swoim życiu i szczęściu i nie poddawaj sie - uda Ci się - wierzę w to :-) Powodzenia.
  25. Zawsze możesz na nas liczyć Hanusia. Byliśmy z Tobą wczesniej - będziemy i teraz :-) Napewno dasz rade. Jesteś silną Kobieta - będzie dobrze. To i ja się czumś podziele - już w lipcu mam swój ślub :-) Wczesniej się go strasznie bałęm a teraz jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem i mimo, że mysli nt. temat nei powodują u mnie motyli w brzuchu czy czegoś tam to i tak uważam się za szczęściarza. Dałęm rade w najgorszych chwilach i wiem, że ejszcze nie raz dam rade bo nie uwolniłem sie od tego napewno w 100% i jeszcze wiwle razy bedzie bardzo ciezko ale silny terapią i własnymi przemysleniami oraz wnioskami z pobytu na forum myślę, że dam rade ;-) Pozdrawiam cieplutko.
×