L.E., Nie chciałabym się kłócić, ale na prawdę veganka, ma rację. Głównie chodzi o to,że jeśli ktoś przygarnie psa, na taką wakacyjną akcję, a później niestety będzie musiał oddać go ponownie do schroniska, bo nie ma dla Niego czasu, bo zaczyna się szkoła, czy tam jakieś większe obowiązki, to ten pies cierpi... Sama wiem z własnej autopsji jak to jest. Mieszkałam z ojcem i bratem, poprosiłam na urodzinowy prezent psa, sama po niego pojechałam. Był ze mną 4 dni, gdy nagle po półtora roku do domu wróciła moja matka od kochanka i kazała mi oddać tego psa, po prostu się na Niego nie zgadzała. Nie miałam zbyt wiele do gadania, w tydzień znalazłam mu nowy dom. Nie masz pojęcia jak piszczał w tramwaju gdy go odwoziłam... Jaki chodził przygnębiony gdy mu tłumaczyłam, że muszę go oddać... A był ze mną niecałe 2 tygodnie, a co dopiero gdyby był np. całe 2 miesiące wakacji. Dla psa to coś okropnego... To tak jakby wiesz, zaadoptowała Cię rodzina, ale po kilku dniach stwierdzają, że Cię nie chcą i latasz od domu do domu, nie możesz się przyzwyczaić, krzyczą na Ciebie w dodatku, bo robisz coś nie tak, bo nikt nie zdążył Cię jeszcze niczego nauczyć... Chcesz pokochać, zaufać i robisz to, ale znów niepotrzebnie, bo znów Cię komuś wydają. Jeśli już psy są w schronisku i nikt nie chce zaadoptować ich na stałe, to moim zdaniem powinny w tym schronisku zostać na zawsze, a nie co kilka miesięcy na jakiś czas pomieszkiwać u jakiś tam ludzi, bo się zdążą przyzwyczaić. Jestem ogromną miłośniczką zwierząt, na prawdę. Przygarnęłabym co tylko się da gdybym mogła, ale niestety nie mieszkam teraz w swoim mieszkaniu, tylko u chłopaka i jego mamy i zbyt wiele zrobić nie mogę, ale za dwa lata zacznę. Także nie obraź się, bo rozumiem, że odebrałaś tą akcję jako pomoc, bo jakby nie było przez wakacje psy miałyby na pewno więcej jedzenia, więcej poświęconej uwagi, zabawę, ciepły dom, no ale niestety, to nie jest zbyt dobre.