Witam, 
  
chodzę na terapię od ponad 3 miesięcy. I szczerze mówiąc, mam ochotę ją zakończyć. 
Mam wrażenie od pewnego czasu, że w kółko mówię o tym samym, albo nie wiem o czym mam mówić. 
Przychodzę na terapię i mam dobry humor, a wychodzę smutna, albo ostatnio bardzo zła. 
I nie wiem, czy to jest normalne, czy właśnie to znak, że poraz zakończyć. A może to nie rodzaj dla mnie... 
  
Męczy mnie, że terapeuta często mówi mi, że jestem smutna, opuszczona, etc. w momencie kiedy staram się z tym pogodzić, zaakceptować. Nie daje żadnych wskazówek, co zrobić, żeby było lepiej, a mam coraz częściej wrażenie, że podburza moje poczucie pewności siebie. 
  
Też tak mieliście? Warto kontynuować? 
Dodam, że problem, z którym poszłam, "sam" się rozwiązał, póki co czuję się szczęśliwa.