
yassarian
Użytkownik-
Postów
33 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez yassarian
-
ktoś z Was orientuje się czy w Łodzi są jakieś zajęcia grupowa, sesje terapeutyczne na które można przychodzić bez skierowań i innych kwitów?
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
yassarian odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Generalnie zapisuję takie smuty na kartce ale dzisiaj zajmę kawałek serwera u Was. Otóż, otóż wraca ta suka. Z nią jako tako sobie radzę , gorzej z atakami nerwicy. Nazywam ją kurwicą. Jesteśmy na "Ty".Te mnie trochę straszą przyznać muszę.Więc jak nie jedno to drugie, tak aby się człowiek nie nudził czasem. Próbowałem z tym walczyć wpieprzając się głęboko w zajęcie tj. pracę. Zapieprzałem jak wół roboczy aby nie myśleć, nie mieć czasu na myślenie. Mniej się kotłowało w głowie, to prawda. Czasu na nic, to też prawda. Uznałem więc, że życie nie może polegać albo na tyraniu od świtu do nocy żeby zapomnieć albo na niezapomnieniu. Złoty środek znajdź se Kuba, ktoś powie, znajdź sobie hobby, rób rzeczy, które chciałeś zawsze robić. Umiar w pracy Kuba zachowaj, dobrze śpij, może pomedytuj, zmierz się z lękami i wychodź do ludzi. Bądź otwarty i nie rezygnuj ze znajomości. Aha i ćwicz, nie wiem, biegaj to modne teraz albo na siłownię się zapisz. Mów o swoich uczuciach;) No dobra mówię. Robiłem to w przekonaniu, że to mi pomoże. Uwierzyłem w to, że tak będzie. Pielęgnowałem tę myśl. Ale i tak wszystko jebnęło, jak Miauczyński w skrzynkę głową. OD początku roku próbuję coś znaleźć. Coś co mnie zajmie i odpędzi. Spróbowałem wielu rzeczy od chwili diagnozy, większość znudziła mi się po krótkim czasie i już do tego nie wracam, choć mógłbym być w tym dobry. Wiem, że cokolwiek nie zacznę też się tak skończy.Więcej! JA już nawet tego nie zaczynam, bo wiem, że to już mnie nudzi. Ludzie też. Bez pieprzonego wyjątku. No i od początku roku tak jeżdżę myślami, włączam myślenie i często też googla. No i nic. Więc pielęgnuję stagnację. NA początku,pomyślałem, że leżenie i oglądanie głupiego filmu gdzie cały, to odpoczynek za trudy ciężkiej pracy. Teraz gdy już mnie to nudzi i zaczynają się myśli ambicjonalne, to i tak nie wiem gdzie dalej. Bo sensu brak. Bez składu ta paplanina ale jak wiecie to tylko po to żeby to wyrzucić z siebie. Na chwilę pomaga;) I jeszcze jedno. Kiedyś doszedłem do wniosku, że z takimi chorobami to się człowiek do piachu przeprowadza, że nie ma skutecznej metody na wyleczenie. No i chyba miałem rację. wygrałem coś?:> -
Witajcie, piszę do Was z prośbą o zweryfikowanie moich wiadomości na temat nerwicy. Tytułem wstępu krótka historia mojej choroby.Będę punktował , tak aby łatwiej się czytało. 1.Z depresja walczyłem 2 lata , m.in w szpitalu 2.Od stycznia 2015 r na wellbutrinie byłem (150) - czulem sie stabilnie , choc nie wiem czy to rpzez lek. od dłuzszego czasu tak sie czulem wiec sam nie wiem. ale to nie jest kwestia dyskusji 3. w marcu ktoregos dnia obudziłem się wieczorem z bardzo szybko bijącym sercem , problemy z oddychaniem , zawroty głowy- oczywiscie karetka wezwana bo zawał albo uj wiec co:) generalnie miałem gorąco. PRzez telefon poweidziałem że lecze sie na deprechę wellbutrinkiem i dzis dodatkowo zaaplikowalem akineton na zdretwiale miesnie. Po półtorej godzinie i kolejnym telefonie nikogo nie uswiadczylem wiec sam pojechalem taryfa na pogotowie- hydroxizinum, badania i do domu. 4. nastepny dzien u siebie w szpitalu mowia ze atak paniki zebym wzial lorafen i do domu , zapisac sie do przychodni:) 5. zapisalem sie, dostalem setaloft 6.przestalem brac setaloft bo zawroty glowy ze hej plus kastracja poziom 100%, rpzestalem po miesiacu. i teraz: 7. nie jestem na niczym stałym. doraznie biorę hydroxizinum:) , afobam lub bisocard 8. nie jestem na niczym stalym poniewaz pragne porobic sobie wszystkie badania , bo mam pełno wątpliwości czy to wina nerwicy czy czegos innego. Opiszę moje problemy i proszę napiszczie czy macie tak z tą francą , czy też może być u mnie problem nie tylko z głową ale jest coś dodatkowo innego. 1. osłabienie organizmu do tego poziomu, że wchodzę na 4 piętro i serce wali jak młot aż muszę kucać i rpzeczekać. chwila siłowania się z psem to śmierć dla mnie. zawsze byłem aktywny i sport to dla mnie codzienność dlatego to jest tak trudne do zaakceptowania . teraz natomiast katorga jak mam wniesc zakupy do domu 2. ciągłe, ale to ciągłe zawroty głowy- ja rozumiem co jakis czas ale to jest non stop! 3.ciagle( od kilku dni maglowanie w brzuchu, niby nic ale to dziwne uczucie... 4.budze sie w nocy z serduchem walacym jak dzwon zygmunta- ale to juz mnie nie irytuje tak bardzo. przyzwyczajam sie do tego aspektu. Czy uważacie że te symptomy to wszystko nerwca? czyszukac gdzieś indziej?
-
Znacie jakieś grupy wsparcia dla chorych w łodzi?
-
Czołem, jakie macie stosunki ze swoimi lekarzami? Ufacie im w 100% ? wdajecie się w dyskusje? podważacie ich diagnozy? często zmieniacie? Pytam , bo jak sięgnę pamięcią to na początku mojej drogi z chorobą (tzn z jej leczeniem) bezkrytycznie podchodziłem do nich i poddawałem się ich słowom jakby byli nieomylni. No bo choroba, oni pokończyli te wszystkie szkółki, mają doświadczenie. Z perspektywy czasu mogę śmiało stwierdzić jak głupi byłem. Ktoś ma jakieś spostrzeżenia a może rady dla innych?
-
sam sobie zdiagnozowałem
-
Ferdynand k, widzę że stare animozje:)
-
Ferdynand k, na stany lękowe , depresję , mam też stany somatyczne schizofrenii. Szczerze to k. sam już nie wiem. Wiem co mi dolega ale leki mam non stop inne , z innej działki chorób psychicznych i zero precyzyjnej diagnozy
-
dzięki Marianie za wypowiedź i za zrozumienie. W szpitalu poddałem się bezwzględnie temu co mi podadzą w plastikowym kubeczku. Bez gadania robię co chcą. Niestety 2 razy mnie już nie posłuchali a miałem rację co do objawów skutków ubocznych itd. Słyszałem: nie to nie to , to przez chorobę nie leki. albo" to nie przez leki to Pan sobie to uroił". No i teraz ten akineton ktory mi pomógł i którego " jaPanu nie rpzepiszę tego na weekend" . No i nie przepisała. A że miałem ciężki weekend(długo by opowiadać) to się nażarłem clona. Mówiłem jej że tak się może stać , ale co tam. Jeśli ktoś coś wie jeszcze o akinetonie to prosiłbym o info.
-
Ahma , dzięki za odpowiedź. na co to bierzesz? pomaga Ci? uzależnia?
-
Cześć wszystkim, mam do Was pytanie i prośbę o opinię bo sam trochę już błądzę. Otóż jestem w szpitalu (oddziałdzienny, "S"). W chwili obecnej jestem na przestawieniu leków i na sztywnienie karku dostałem przypadkowo Akineton. Zadziałał on jak żaden inny lek - napięcie i lęki puściły , koncentracja wróciła. Jednym słowem poczułem się dobrze jak po żadnym inny leku które stosowałem (w tym szpitalu i długo przed nim). Lek ogólnie stosowany przy wyjściu z neuroleptyków na drętwienie ciała jest stosowany lub w parkinsonie. Więc w moim przypadku to doraźne rozwiązanie. Chciałem zaznaczyć że drętwienie karku i napięcie mięśni miałem zawsze (co nie trafia do mojego lekarza- uważa żę to polekowe. Jakbym kurwa mu 2lub 3 razy o tym nie mówił). Przeważnie nasila się z lękami ale czasami samo bez powodu. JEstem trochę rozbity stąd prośba o opinię Was , bo to nie pierwszy raz kiedy lekarz mnie nie słucha i robi coś wg schematu : ten lek na to tamten na to. I teraz: w związku z tym , że naprawdę widzę po nim poprawę o 180 st. czy można to brać wg Was codziennie a nie tylko doraźnie? Prosiłbym o informację osoby które miały przygodę z tym prochem lub takie które wiedzą co mówią. PS. za teksty typu " słuchaj lekarza bo to Bóg" od razu dziękuję , nie fatygujcie się.
-
I Ty tak sama to wysmarowałaś w paint'cie?
-
Pinacolada, z własnego doświadczenia wiem , że staże to gówno. Mam w swoim CV, naprawdę wiele takich pozycji i to nie tylko z kraju ale i z zagranicznych instytucji. Więc odradzam. Poza tym staże z UP to wyjątkowe badziewie. Jeśli jesteś mega nakręcona jednak na staż to pomyśl co lubisz robić albo co może Ci się przydać w przyszłości i chodź po takich miejscach i tam zostawiaj papiery. Pomysł drugi - dg:) jak wiesz co chcesz robić, czujesz to i wiesz , że może się udać. To się nie zastanawiaj. Bierz pieniądze( nie wiem czy twoj UP teraz rozdaje dla bezrobotnych) , pożycz od rodziny znajomych , ukradnij politykowi, wyłudź z Urzędu Skarobowego lub znajdź inny sposób ale zacznij działać. Nawet jeśli Ci nie wyjdzie to tylko pieniądze- oddasz po jakimś czasie i sprawa załątwiona. Ale czmeu miałoby nie wyjść. Działaj. Powodzenia.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
yassarian odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Jakiś czas temu zachęciłem trochę do sportu a dokładniej do intensywnej dawki w postaci pracy na worku treningowym. Jako, że swego czasu ćwiczyłem sporty walki, ten powrót sprawił mi przyjemność i ukojenie... 3-4 dni:] Otóż, nie chcę teraz zniechęcać jednak z czasem- dół a zwłaszcza to pieprzone myślenie wraca i nawet ciężki intensywny trening (że pot się leje,nogi masz z waty i prawie zwieracze puszczają) nie pomaga. No, ale może komuś pomoże. Co do leków - biere te pastylki już ze 2 miesiące i gówno pomagają. Jak pójdę do lekarza i mi znowu powie coś w stylu " hmmmm no rozumiem, to w takim razie hmmm , podwyższymy dawkę hmmmm " to czuję , że to będzie nasze ostatnie spotkanie. Dropsów nie biorę od kilku dni i dziś się napiłem - ukojenie w końcu. Mam skierowanie na dzienny w łodzi , czechosłowacka. Czekam na miejsce. Wie ktoś o co chodzi z tym badnaiem "OUNT i MMPI" - tak wyczytełem z tego skierowania od konowała.Pewnie coś przekręciłem ale zgaduję , że wiecie o co chodzi. -
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
yassarian odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
ja piłem ok miesiąca w październiku.codziennie.na noc, na lepszy sen , na bóle karku i ogólne napięcie. Ogólnie miałem wtedy tak, że od rana straszny power i z biegiem dnia -dół. A więc skoro dół to szło piwo, później drinki , wóda.Coraz więcej i więcej. Wtedy akurat stwierdziłem, że dosyć z zamulaczami i zrobiłem sobie "terapię" alkoholem. Zostało mi trochę w głowie więc odstawiłem bo z biegiem czasu pochłaniałem coraz więcej żeby nie czuć tego pieprzonego napięcia w karku. Wcześniej podczas brania pastylek(przeróżnych i bardzo długo) od czasu do czasu piłem piwo, mały drink. Raczej starałem się trzymać ścisła pastylkową dietę i nie podrażniać jej alko. Generalnie żadne leki mi nie pomagały ale nie jestem w stanie poweidzieć czy przez tego drinka raz na miesiąc...raczej nie. Co do samej choroby. Otóż dzisiaj mam piękne przejście z depresji do manii. A zawdzięczam to jakże niedocenianemu przeze mnie małemu i niepozornemu hydroxizinum 25mg. Otóż od rana lęk i stan ogólnego przygnębienia osiągał apogeum (in the history) później niepozorny mały czort popiłem śliną , zasnąłem na 2 h( najlepszy sen - zdrowy, nie mokry świntuchy - jaki miałem od kilku lat) i teraz już dziś nie zasnę. Wolę to niż po kątach srać ze strachu przed życiem. mała rada przyjaciele w udręce. Sport. nie jakieś bieganie, pływanie, joga. Masz 1,5 h wolnego weź 20zł znajdź siłownie z workami. Idź i ponap...... ile wlezie. Zmęcz się chwilę odpoczniej i znowu. Wróć weź prysznic i zobacz czy pomogło. Mi czasami tak. -
śliwka_, no właśnie i tu się zawsze poddawałem. bo jeśli związek zaczyna męczyć to wydawało mi się (nie wiem czy słusznie), że należy podziękować już sobie
-
sleepwalker, to nic tylko czekać na efekty. a potrzebuje przepis na dobra tarte. zna ktos?:> śliwka_, " nie,wydaje mi się,że poza tymi zaburzeniami ,które ma nic nie byłoby w stanie sprawić że chciałabym zerwać" otóż to masz fajną osobę , tak samo jak i ja miałem kilka. ty nie odstawiasz ja to zrobiłęm od razu, łamiąc serca. Co podwójnie sprawia że czuję się beznadziejnie. Ty walczysz i to ważne. JEsteś dużo dalej niż ja kiedykolwiek.
-
sleepwalker - to zmień leki. nie będize płaczu i bedzie ok:) to było proste musisz przyznać:) brum- idź do psychologa skoro chcesz, jeśli on tego nie rozumie to znaczy , że ma to w dupie i nie rozumie problemu. Mało się znam na poważnym związku ale jeśli komuś na tobie zależy to chce dla Ciebie dobrze. JEśli rozwiązaniem ma być psycholog to nie powinien robić problemu. kto z Was gotuje? A psychoterapia? nie bo to chyba warto przepracowac możliwe
-
sleepwalker - Ale czy związek w którym obie strony mają siebie dość ma sens? nie, nawet kwestie typu: no popracujmy nad tym, przeciez tyle razem spedzilismy, z pewnoscia rozwiążemy ten problem - nie pomagaja. wracasz za jakiś czas do tego , że to było sztuczne naprawianie błędów, które nadal są. alicja_31 - mąż i dzieci. podziwiam Cię. serio. ja mam problem bycia z jedną osobą dłużej niż kilka miesięcy a Ty jesteś tak daleko."nik by inny ze mna nie wytrzymał" może to definicja miłości?:) brum- no wlasnie mamyt podobnie, ja też pakuję się w związki bez przyszłości. Tak mi się rpzynajmniej wydaje. Bo przecież , słuchajcie, znajdujemy osoby które: podobają nam się fizycznie, są dla nas dobre , z pewnością by zaakceptowały że jesteśmy inni i mają reszte cech któe nam odpowiadają a nadal szukamy...jak nie dziury w całym to kogoś innego. czego my k..... chcemy:) -- 29 wrz 2013, 18:29 -- śliwka prócz zaburzeń związanych z chorobą denerwuje Cię coś w nim tak na poważnie , co mogłoby sprawić , że mogłabyś przerwać związek?
-
on pewnie nie ale wyobraz sobie ze jesli np. grasz jakiś kawałek (z radia) zespołu , który jest znany nikomu prawie i zostaniesz złapany na tym procederze przez ZAiksa to musisz im zapłacić. Zaiks oczywiście nie ma z nimi umowy, na mocy której zwraca haitańskiemu rockowemu zespołowi pieniadze za to że puszczaszich twórczość ale co tam:) . Deader nie wiem jak się nazywa ta instytucja ale na pewno sprawdzą twoją wersję hellera:)
-
jak jestes z łodzi to mogę Ci zapodać. jeśli nie to nie żałuj kasy , bo warto
-
nie ogladaj tego, serio. szkoda czasu. ja kiedys polowałem na to aby ukraść w necie. po wielu próbach udało sie i do teraz jestem zawiedziony nie bardziej niż moim życiem. czytales "bóg wie"?
-
Cześć, chciałem poruszyć jeden z tematów o jakich myślę od pewnego czasu. Mam 29 lat i leczę się na depresję od kilku. Oczywiście psychiatra, leki , ich dobieranie , odstawianie, alkohol, itd itd. Ale to znamy wszyscy. Chodzi mi bardziej o Wasze związki. Czy wśród Was są osoby (chore) które są w stałym związku albo nawet posiadają rodzinę? Interesuje mnie to , bo uważam, że to nie lada przeprawa dla obu stron. Jak Wam to wychodzi? Zauważyłem u siebie,że nie potrafię żyć z kimś w związku niezależnie jak bardzo wartościowy i dobry to był człowiek( w moim przypadku kobieta;). Niby szukam oparcia , pomocy i zaangażowania ale jak przychodzi to wszystko wówczas szybko to odrzucam. Szybko tzn. od razu. Wiem, że ta osoba nie jest mi w stanie pomóc , zrozumieć i może to jest powód. A może to kwestia , że lubię być sam (co nie jest prawdą , gdy jestem sam). Oczywiście jest to jeden z wielu aspektów mojej popeiprzonej przypadłości. W związku z zakończonym ostatnio związkiem postanowiłem podyskutować akurat na ten temat.
-
Cześć wszystkim. Zdecydowałem się na założenie konta po dłuższym podglądaniu waszych rozmów:) Do zobaczenia w innych działach