Skocz do zawartości
Nerwica.com

mlotkos

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia mlotkos

  1. Dziękuję za zainteresowanie. Ale w poniedziałek i tak wybieram się do psychiatry, bo leki mi się kończą, a przy okazji zapytam się o mój stan. Wolę działać za wczasu niż czekać na rozwój stytuacji. Pozdrawiam
  2. Ostatnio jakieś załamanie naszło. Leczę się już na nerwicę, ale od miesiąca tak mi się nic nie chce, że masakra. W niczym nie widzę sensu, nic mnie nie cieszy.Najchętniej to bym tylko spał . Do wszystkiego się muszę zmuszać, jestem cały czas zmęczony, nie chce mi się jeść ani pić. Teraz będę bez pracy to się pewnie jeszcze pogorszy. Jestem kompletnie wypalony z uczuć i emocji. Nie wiem czy to od pogody czy zaczyna mi się depresja. Ma ktoś podobne objawy? Dodam, że nie mam myśli samobójczych.Liczę na pomoc. Pozdrawiam.
  3. Dzisiaj przeszedłem na hydroksyzynę. Jest znacząca poprawa, nie odczuwam w tej chwili niepokoju
  4. Tak myślę by ten xanax zmienić, chcę zejść z benzodiazepiny (nie wiem czy dobrze piszę). Myślę nad przejściem na hydroksyzynę. Na razie jestem przyzwyczajony do tego nieracjonalnego lęku, ale chcę działać nim to się bardziej rozwinie.
  5. Bojowo, moja dusza jest poraniona, ale walczy
  6. Dosyć możliwe, a wręcz pewne. Dobrze, że chociaż mnie myśli samobójcze już tak nie meczą, ale i tak cały czas modlę się o śmierć. Chociaż dzisiaj czuję się nawet dobrze, przynajmniej serce mi nie wali. Na razie nic nie oczekuję od życia, bo myślę, że to w tych oczekiwaniach tkwi problem mojej choroby.
  7. Możliwe, że już się uodporniłem. Mam dużą tolerancję na leki i na alkohol, obecnie nie piję. Jedyna używka to palenie, nie miałem problemów z narkotykami. Do tej pory brałem xanax, ale od pewnego czasu nie odczuwam żadnego efektu jego działania.
  8. U mnie nie ma jako takich ataków, nie licząc incydentów płaczu i odrealnienia, po prostu cały czas odczuwam napięcie. Raz jest ono lżejsze, raz cięższe, ale jest. Mam już tak od kilku miesięcy, zaczynam się przyzwyczajać, staram się cały czas coś robić nawet jeśli nie mam z tego przyjemności. Byle by się czymś zająć. Pozwala mi to odciągnąć uwagę od czarnych myśli i jakoś się rozładować, bo leki już na mnie nie działają.
  9. Kontakt jest bardzo dobry. Z tym wyjściem z sytuacji to nie wiem jak. Niby mam leki, a dokładnie xanax ale już na mnie nie działa, a nie chce brać "końskich" dawek, bo się uzaleznie. Samobójstwo może i byłoby rozwiązaniem, ale tylko dla mnie. Niby nie dopuszczam do dezoeganizacji życia, ale nic mnie nie cieszy. Jedynie papierosy mi smakują. Mało jem, śpię maksymalnie 5 godzin. Nie mam problemów z koncentracja i pamięcią, jedynie ostry ból w klatce i uczucie lęku które czuję cały czas. Poza tym wszystko widzę w czarnych barwach. Liczę na jakiś cud, że kiedyś z tego wyjde. Pozdrawiam
  10. Nie specjalnie wiem od czego zacząć więc się przywitam. Cześć, chorujè na nerwice, możliwe że teraz doszła depresja. Jestem świeżo po rozstaniu, pogodzilem się z tym, ale wpędziło mnie to w kłopoty. Wczesniej już chorowalwm na nerwice, jestem po kilku próbach samobójczych, w tym jednej prawie udanej. Jedyną podporą jest moja byla dziewczyna, ale poza nią żyje tylko dla rodziny i z obawy "kary" po śmierci. Cały czas udaje że jest wszystko ok przed rodziną. Dodam że ojciec był schiizofrenikiem, 18 lat temu "skończyły" się jego męki, już nie żyje. Mam prace, niby niczego mi nie brakuje, a czuje się kompletnie martwy i zmęczony życiem mimo,że mam 22 lata. Ciągle wali mi serce, mam problemy z oddychaniem i snem. Leczę się psychiatrycznie. To narazie tyle z mojej strony. Chciałem się wyzalić trochę i pomoc innym. Jeszcze raz witam
  11. Nie specjalnie wiem od czego zacząć więc się przywitam. Cześć, chorujè na nerwice, możliwe że teraz doszła depresja. Jestem świeżo po rozstaniu, pogodzilem się z tym, ale wpędziło mnie to w kłopoty. Wczesniej już chorowalwm na nerwice, jestem po kilku próbach samobójczych, w tym jednej prawie udanej. Jedyną podporą jest moja byla dziewczyna, ale poza nią żyje tylko dla rodziny i z obawy "kary" po śmierci. Cały czas udaje że jest wszystko ok przed rodziną. Dodam że ojciec był schiizofrenikiem, 18 lat temu "skończyły" się jego męki, już nie żyje. Mam prace, niby niczego mi nie brakuje, a czuje się kompletnie martwy i zmęczony życiem mimo,że mam 22 lata. Ciągle wali mi serce, mam problemy z oddychaniem i snem. Leczę się psychiatrycznie. To narazie tyle z mojej strony. Chciałem się wyzalić trochę i pomoc innym. Jeszcze raz witam
×