ejtykolo8 w moim przypadku to przyczynę to i ja znam, mój ojciec jest alkoholikiem odkąd pamiętam, w dzieciństwie wiele razy stosował wobec mnie przemoc fizyczną oraz psychiczną, przez co byłem długo zamknięty w sobie, dopiero przez ostatnie pare lat zacząłem się bardziej otwierać na świat, aczkolwiek wolę przebywać sam, aniżeli z ludźmi. Depresją to nie jest, prędzej coś w kierunku natrętnych myśli, dystymii, no trudno określić. Ja mam dokładnie tak samo jak i Ty, że szczęście jest bardzo blisko, ale niestety jak sięgam ręką to nie mogę go złapać. Zazdroszczę innym ludziom, uważam że innym jest o wiele lepiej, aczkolwiek żyję i wykonuję wszystko to co normalny człowiek, ponieważ boję się, że jeżeli dałbym się całkowicie ponieść moim myślom oraz wahaniom nastrojów to stanąłbym w miejscu i obudził się za parę lat z ogromną stratą czasu. Idź do lekarza, przepisze Ci coś, może przyniesie jakieś efekty.