@monk.2000 Rolę poety-neurotyka pełniłem w gimnazjum, do liceum praktycznie nie chodziłem (wtedy dostałem od psychiatry skierowanie na obserwację do szpitala psychiatrycznego, z którego nie skorzystałem, parę lat później i tak wzięli mnie siłą. xD), po dwukrotnej zmianie szkół dopiero udało mi się skończyć liceum. Nie byłem tak do końca samotny, bo zawsze, do niedawna, miałem kogoś bliskiego kto rozumiał mnie w jakimś tam stopniu. Mam jakieś dziwne napady lęku. Te normalne, ze znaną przyczyną da się przeżyć, ale jak nie mam zielonego pojęcia dlaczego i czego właściwie się boję, to mnie zupełnie niszczy. Podobnie pojawiają się wyrzuty sumienia, chociaż nie zrobiłem nic złego. Uczucie to nie jest, przynajmniej pozornie, związane z żadnym wydarzeniem. Kiedyś zwalałem to na kawę.
Być może i jestem trochę oczytany, dostałem kiedyś bzika na punkcie rozwoju intelektualnego. Spędzałem przez spory kawałek czasu przy książkach długie godziny, czytałem o filozofii, historii, fizyce, ekonomii. i to nie z podręczników licealnych. I owszem, mam wykrystalizowane poglądy i uważam, że idee które popieram są słuszne, dlatego też nie boję się ich głosić, chociaż ,pomimo pewnej aktywności na tym polu, brak mi zapału. Rozważałem też udanie się do klasztoru, ale w Polsce. O przeprowadzce za granicę też myślałem, o Meksyku, Finlandii, Teksasie lub New Hampshire. O Indiach też myślałem.