Skocz do zawartości
Nerwica.com

Acilya

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Acilya

  1. Cześć, psychiatra zapisał mi Nexpram, ale po przeczytaniu ulotki waham się, czy go brać - nie powinno się go brać w zaburzeniach rytmu serca, a ja mam kołatania serca, zmiany rytmu, częste tachykardie, za to w spoczynku tętno trochę ponad 50, do tego mocne zawroty głowy gdy wstaję, i w innych sytuacjach. Prawdopodobnie to wszystko z powodu nerwicy, ale nie wiem na 100%, miałam EKG, echo serca (śladowe niedomykalności zastawek). Wizytę u kardiologa mam dopiero na sam koniec września, więc na pewno o to spytam, ale lęki są tak duże, że nie wychodzę z domu, więc zastanawiam się, czy brać tabletki... Jak myślicie?
  2. Caprus, próbowałeś leków albo psychoterapii? Ja na początku mojej "przygody" niepotrzebnie z tym zwlekałam, bo leki przyniosły dużą ulgę. Poza tym... mów sobie: "to tylko nerwica", powtarzaj to sobie cały czas. Mi czasem pomaga wiedza, że nie jest mi nic "naprawdę", że to tylko nerwy. Tak samo u Ciebie, nie masz schizofrenii, a takie natrętne myśli "to tylko nerwica" Poza tym szukaj wsparcia w rodzicach i drugiej połówce, to naprawdę duuużo pomaga. Mój ukochany w ciężkich chwilach mnie przytula i uspokaja, i nawet jeśli jestem sama, czasem myśl o tym, że on jest duchowo ze mną, pomaga. No a poza tym, z tego co się orientuję to schizofrenicy zwykle nie zauważają sami, że mają schizofrenię - dla nich ich myśli i zachowania są zupełnie normalne, a zauważa to otoczenie. Powiem Ci, że kiedyś miałam podobne myśli o tym, że może mam schizofrenię, ale nie aż tak jak u Ciebie nasilone, i właśnie to mi pomagało - myśl, że dla mnie myślenie schizofreników nie jest normalne, a nawet jeśli zdarzają mi się jakieś myśli że ktoś mnie śledzi, że wszyscy o mnie rozmawiają itd., to zdaję sobie z tego sprawę, że to tylko myśli i nie musi tak być naprawdę. Powodzenia
  3. Cześć, to i ja coś napiszę. Na to forum trafiam często - głównie wyszukując moje objawy w Google... Tak było i tym razem. Byłam pewna, że jestem ciężko chora, że coś mi jest. Dopóki nie przeczytałam, że inni mają dokładnie tak samo... Na nerwicę choruję od 8 lat. Z czego 2 pierwsze lata były tragiczne - depresja, częste napady paniki (z perspektywy czasu widzę, jak mocne), bezsenność, praktycznie niemożliwość normalnego życia poprzez utrzymujące się cały czas problemy żołądkowe - biegunki i przede wszystkim ogromne mdłości. Cały czas bałam się, że zwymiotuję w miejscu publicznym. Oczywiście nigdy się to nie stało. Do tego mocna fobia społeczna. Potem jakoś się unormowało, nie było tak tragicznie. Fobia społeczna trochę zelżała, inne objawy też, do porannych biegunek się przyzwyczaiłam, ogromne mdłości miałam tylko sporadycznie. Ale potem wydarzyło się w moim życiu coś strasznego, przez co dostałam pełnoobjawowego PTSD, nad którym nie będę się rozwodzić. Grunt, że po 1,5 roku zmagania trafiłam wreszcie do psychiatry, dostałam leki, które unormowały i PTSD, i nerwicę. Odstawiłam leki, przez parę lat żyłam normalnie, ewentualnie z lekkimi nawrotami co jakiś czas, no i oczywiście cały czas stresowałam się każdą najmniejszą rzeczą. Ale od 1-2 lat nawroty są coraz częstsze i mocniejsze, znów brałam leki, ale nie pomagały. Czekam na psychoterapię, ale kolejka jest długa, a na prywatną nie mam pieniędzy... A jest gorzej niż kiedykolwiek. Zaczęło się od tego, że parę razy zrobiło mi się słabo - raz przy 35-stopniowym upale w samochodzie, raz w dusznej sali podczas własnej prezentacji, do tego parę lekkich napadów paniki. Lekkie osłabienie, jakie zwykle odczuwałam w kolejkach w sklepie, zamieniło się w ogromne. Parę razy prawie zemdlałam. Przeraża mnie, że gdy stanę w kolejce, nie mogę już wyjść, muszę poczekać na swoją kolej, zapłacić itd. Potem zmieniło się to w osłabienie, gdy chodzę po sklepie. Gdy idę do kina. Gdy idę nasłonecznioną ulicą. Gdy idę ulicą w ogóle. Gdy wychodzę z domu. A teraz już budzę się z lękiem, i nie jestem w stanie wyjść dalej, niż wynieść śmieci, a i z tym jest problem... Próbowałam się popychać, zmuszać, wychodzić, ale i z tym już mam problem. Ostatnio w sklepie, przy kasie, dostałam takiego ogromnego ataku paniki, że czułam jakbym naprawdę miała zaraz zemdleć, nogi mi się trzęsły, a dłonie zdrętwiały... Do tego duszności, bóle w klatce piersiowej. Nie mam już siły i nie wiem co zrobić...
×