Cześć,
to i ja coś napiszę.
Na to forum trafiam często - głównie wyszukując moje objawy w Google... Tak było i tym razem. Byłam pewna, że jestem ciężko chora, że coś mi jest. Dopóki nie przeczytałam, że inni mają dokładnie tak samo...
Na nerwicę choruję od 8 lat. Z czego 2 pierwsze lata były tragiczne - depresja, częste napady paniki (z perspektywy czasu widzę, jak mocne), bezsenność, praktycznie niemożliwość normalnego życia poprzez utrzymujące się cały czas problemy żołądkowe - biegunki i przede wszystkim ogromne mdłości. Cały czas bałam się, że zwymiotuję w miejscu publicznym. Oczywiście nigdy się to nie stało. Do tego mocna fobia społeczna. Potem jakoś się unormowało, nie było tak tragicznie. Fobia społeczna trochę zelżała, inne objawy też, do porannych biegunek się przyzwyczaiłam, ogromne mdłości miałam tylko sporadycznie. Ale potem wydarzyło się w moim życiu coś strasznego, przez co dostałam pełnoobjawowego PTSD, nad którym nie będę się rozwodzić. Grunt, że po 1,5 roku zmagania trafiłam wreszcie do psychiatry, dostałam leki, które unormowały i PTSD, i nerwicę. Odstawiłam leki, przez parę lat żyłam normalnie, ewentualnie z lekkimi nawrotami co jakiś czas, no i oczywiście cały czas stresowałam się każdą najmniejszą rzeczą. Ale od 1-2 lat nawroty są coraz częstsze i mocniejsze, znów brałam leki, ale nie pomagały. Czekam na psychoterapię, ale kolejka jest długa, a na prywatną nie mam pieniędzy...
A jest gorzej niż kiedykolwiek. Zaczęło się od tego, że parę razy zrobiło mi się słabo - raz przy 35-stopniowym upale w samochodzie, raz w dusznej sali podczas własnej prezentacji, do tego parę lekkich napadów paniki. Lekkie osłabienie, jakie zwykle odczuwałam w kolejkach w sklepie, zamieniło się w ogromne. Parę razy prawie zemdlałam. Przeraża mnie, że gdy stanę w kolejce, nie mogę już wyjść, muszę poczekać na swoją kolej, zapłacić itd. Potem zmieniło się to w osłabienie, gdy chodzę po sklepie. Gdy idę do kina. Gdy idę nasłonecznioną ulicą. Gdy idę ulicą w ogóle. Gdy wychodzę z domu. A teraz już budzę się z lękiem, i nie jestem w stanie wyjść dalej, niż wynieść śmieci, a i z tym jest problem... Próbowałam się popychać, zmuszać, wychodzić, ale i z tym już mam problem. Ostatnio w sklepie, przy kasie, dostałam takiego ogromnego ataku paniki, że czułam jakbym naprawdę miała zaraz zemdleć, nogi mi się trzęsły, a dłonie zdrętwiały... Do tego duszności, bóle w klatce piersiowej. Nie mam już siły i nie wiem co zrobić...