Mimo, że ja cierpię na kilka innych nerwic, napiszę i o swoich wariactwach, które niejednokrotnie przynosiły mi wstyd..
*podczas ataku paniki dzwoniłam na pogotowie i wykrzykiwałam, że właśnie umieram, bo mam (i tu choroba zależna od aktualnej choroby, która "przechodziłam:)) np. tętniaka, który mi się rozlewa właśnie w głowie..
*liczne natręctwa - te z najbardziej przeszkadzających to dziwne, kilka razy w ciągu minuty tiki brwiami (muszę je mocno ściągnąć w dół, a następie wysoko podciągnąć do góry - wielokrotnie słyszałam, że wygląda to przynajmniej idiotycznie..)
*kiedy czuję, że nerwica zwiększa swoją aktywność, kierując samochodem uderzam się z całej siły w policzek szczypie się po całym ciele, albo intensywnie dłubie w nosie - niejednokrotnie widziałam roześmianych przechodniów lub kierowców z naprzeciwka..
*śpię zawsze ze schowanymi nogami pod kołdrą - oczywiście z obawy przed urojonymi, podłóżkowymi potworami
*Jedząc posiłek, lub pijąc jakiś napój OBOWIĄZKOWO MUSZĘ mieć swój kręgosłup pod kątem 90 stopni w stosunku do ud - gdyby kąt był mniejszy, na pewno zachłysnęłabym się i umarła
*kiedy myję głowę i NIE DAJ BOŻE przypadkiem kropelka wody wleci mi do nosa, odrzucam prysznic i biegam nago po mieszkaniu krzycząc, że właśnie się topię.. (na szczęście mieszkam tylko z facetem...)
*do ciemnych pomieszczeń (np. klatek schodowych) zawsze WBIEGAM, aby jak najszybciej zapalić światło - jeśli idę gdzieś pierwszy raz, najpierw dzwonię, żeby ktoś po mnie wyszedł, udając, że nie zauważyłam nr klatki schodowej, nawet jeśli ma metr na metr wielkości..
*często mówię sama do siebie.. wyobrażam sobie, że właśnie z kimś rozmawiam. Aranżuję w myślach daną sytuację, temat do omówienia i mówię go kogoś, kogo faktycznie nie ma. BA! nawet mu odpowiadam...
i myślę, że znalazłoby się wiele, wiele, wiele innych nietypowych odchyleń. Cóż.. najwyższa pora poddać się intensywnej terapii..