Escitalopram brany przez rok... Fakt faktem, zobojętnił mnie na trudne sytuacje, przykre przeżycia. Ale miało to również swoje złe strony. Tak jak byłam obojętna na wszystko co złe, byłam również obojętna na to co dobre. Szczery śmiech? Nie istniało u mnie coś takiego przez cały okres brania. Wydaje mi się że ani przez chwilę podczas tego roku nie poczułam PRAWDZIWEJ, autentycznej radości. Emocjonalne zombie. Libido na poziomie minus tysiąc. Odstawiłam w końcu sama, bo nie czułam się sobą, tak jakby cała moja osobowość zginęła razem z chemią... Teraz nie biorę, w momentach kryzysowych ratuję się Pramolanem - fantastyczny lek.