
i-hate-u-life
Użytkownik-
Postów
61 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez i-hate-u-life
-
Artemizja, sytuacja, którą opisałam w tym poście była pierwszą i ostatnią jak do tej pory (mówię tutaj o relacji z tym człowiekiem) natomiast ten strach, nerwy, stres, płacz nawet ten mój podświadomy i wewnętrzny krzyk o uwagę towarzyszy mi od paru lat. Jeśli natomiast czuję taki krzyk, aby ktoś zwrócił na mnie uwagę, to nie wiem dlaczego, ale moje myśli, sny, podświadomość przywołują tego człowieka, odczuwam nawet coś jakby mi coś kazało odnowić ten kontakt i tą relację, wszakże uwagi od tej osoby dostałam najwięcej, najwięcej miłości i w chwili , gdy rodzice mieli moje problemy gdzieś - on rozumiał i pomagał mi. Myślę, że nigdy nie przestałam go kochać...
-
nie wiem jak to określić...
i-hate-u-life odpowiedział(a) na i-hate-u-life temat w Zaburzenia osobowości
WinterTea, Zaskakująco śmieszne jest to, że ja te objawy mam od prawie roku, ale ostatnio mam ich najwięcej. Wcześniej były sporadycznie, występowały np. po wizycie u adwokata, albo po spotkaniu ojca na ulicy. Natomiast teraz widzę, że są bardzo częste i mocniejsze. Możliwe, aby to pora roku była odpowiedzialna za nasilenie takowych objawów? Słyszałam, że ludzie z depresją i nerwicą najwięcej chorują zimą... -
nie wiem jak to określić...
i-hate-u-life odpowiedział(a) na i-hate-u-life temat w Zaburzenia osobowości
WinterTea, Kluczowym problemem mojego problemu jest to że na każdym kroku ktoś lub coś mnie stresuje lub wyprowadza z rownowagi, ciągle słyszę pod swoim adresem jakieś pretensje, uwagi niby dobre "porady", które nie mają nic dobrego nie mają na celu. Tak jak mówiłam zawsze byłam wycofana, unikałam obcych miejsc i ludzi nieznajomych, ale to wynikało z tego, że objawy mojej choroby są widoczne i się wstydziłam. Objawy somatyczne zauważyłam w czerwcu 2014 roku po otrzymaniu szeregu pism sądowych, które w jakimś stopniu uderzały również we mnie. Dopiero wtedy, gdy sytuacja stała się przytłaczająca takie objawy wystąpiły. Zaczełam również szukać kontaktu z ludźmi z którymi od wielu lat nie miałam kontaktu z różnych powodów, również uczuciowych. Nocami zwyczajnie występowały objawy depresyjne, załamania , płacze , uczucie beznadziejności... taki krzyk rozpaczy. Obecnie odczuwam strach przed utratą kogoś znajomego, gdyż zaczynam zauważać zmianę w kwestii postrzegania tejże osoby. WintertTea? Może masz jakiś swój sprawdzony sposób, który w momencie wystąpienia takich objawów, pomaga Ci? -
nie wiem jak to określić...
i-hate-u-life odpowiedział(a) na i-hate-u-life temat w Zaburzenia osobowości
WinterTea , wiesz ja odkąd pamiętam byłam zawsze wycofana i lekko wystraszona. Nigdy nie miałam mocnej samooceny ani nic z tych rzeczy, ale w większości winię za to ojca. Od zawsze śmiał się ze mnie, z choroby, z tego, że jestem sama, że mam małe grono przyjaciół. Teraz, gdy z ojcem już nie mieszkam a on chce się rozwieść z moją matką strach przed tym sądem i tym co dalej zaczął zabijać mój święty spokój. Nawet sama nie wiem, czy to możliwe abym aż tak reagowała na tą sytuacje Zawsze byłam zestresowana i skłonności depresyjno-nerwicowe towarzyszyły mi bardzo często, ale nigdy nie były powiązane z symptomami chorobowymi, np. wysokie ciśnienie lub skoki pulsu natomiast w tej chwili już niestety tak jest. -
nie wiem jak to określić...
i-hate-u-life odpowiedział(a) na i-hate-u-life temat w Zaburzenia osobowości
Dziękuję Wam serdecznie za odpowiedzi, cały poprzedni rok chodziłam do psychologa, było mi lepiej dopóki nie zakończyłam tej terapii. Potem znów zaczęło się to samo. Już naprawdę sama nie wiem. Tutaj, gdzie mieszkam nie ma zabardzo psychologów a Pani do której chodziłam jest w tej chwili na macierzyńskim :) -
Witam. Mam ze sobą pewien problem... Zawsze byłam osobą wycofaną z relacji w społeczeństwie spowodowaną chorobą , którą bardzo widać, ale to nie główny problem. Popełniłam w życiu pare błędów ... które w jakiś sposób odbiły się na mojej psychice i podejściu do życia. Zawsze uważałam, że jestem rozchwiana , nie mogłam znaleźć stabilizacji.... odrzucana przez otoczenie i nie rozumiana przez rodziców uciekałam w ramiona osób, które nie zawsze były fair, problem w tym, że przez ostatnie lata nabawiłam sie nerwicy i teraz , często mam takie stany depresyjno- lękowe, skoki ciśnienia, pulsu... denerwuje się, płaczę ... całą winę za zło które sie dzieje w moich relacjach z różnymi osobami biore na siebie, boje sie utraty kogokolwiek ze znajomych.... co robić? -- 22 lut 2015, 01:00 -- Czy ktoś mógłby mi coś doradzić może? pomóżcie mi
-
Witam. Jakiś czas temu pisałam tutaj na forum o swoich problemach, na około 2 lata udało mi się uciszyć jakoś swoje problemy. Powstało trochę nowych, ale też dałam jakoś sobie radę. Jednak ostatnio widzę, że wiele spraw do mnie wraca. Jakiś czas temu nawiązałam znajomość, która potem okazała się dla mnie zbyt ciężkim kalibrem . Zaczęło się normalnie, ale z czasem było gorzej... pojawiło się bicie, rozkazy, dziwne zasady których musiałam sie trzymać. Nie dałam rady. Teraz czuje ten sam wewnętrzny krzyk o uwagę jak wtedy. Wszystkie te objawy wróciły... załamania, płacze, stres, nadmierny strach ... bezpiecznie czuję się tylko wśród ludzi, których znam... boje sie poznawać nowe osoby... ciężko się pozbierać, tym bardziej, że te problemy po prostu wracają. Pomóżcie mi, tak bardzo nie chce popełnić błędów sprzed lat... co robić...
-
Witam ponownie. Mam kłopot, po wyleczeniu ze swoich poprzednich kłopotów dotyczących postrzegania samej, siebie, świata i innych ludzi... Mam wrażnenie, że przeznaczenie nałożyło mi na barki kolejny kłopot - jest nim szybko zbliżający się rozwód rodziców. A więc tak... Moi rodzice byli razem 22 lata. Bywało różnie, i również tak było z atmosferą raz lepiej raz gorzej. Ale jakoś to szło, wszystko się posypało w chwili, gdy skończyłam 18 lat... rodzice zaczęli coraz mniej ze sobą rozmawiać, było więcej kłótni, wiecej typowych prowokacji do ostrej wymiany zdań, oraz wiecej okazji do obciążania psychicznego mnie i mojej siostry, mimo tego, że nie jesteśmy w najlepszych stosunkach to jakoś wspólnie starałysmy się odciąć od tego co dochodziło zza ściany z pokoju rodziców... ciągłe krzyki ojca, płacz mamy, sprzeczki... ale nie na długo . Tuż przed 18 mojej siostry ojciec zaczął zachowywać sie dziwnie, nałogowo prowokował kłótnie i szukał w powiatowej gazetce ogłoszen dotyczących wynajmu/kupna mieszkania. Wiedziałam, że mu się marzył domek, ale w górach a nie byle gdzie... Aż w koncu pewnego dnia wyszedł i już nie wrócił do domu, zadzwonił po paru dniach z informacją, że jest cały i żyje. Nie wiedziałam co robić ... Na nic zdały się prośby i błagania o powrót ojca do domu, był jakby zaczarowany nienawiścią i niechecią do nas, mamy i dziadka.. Zamieszkał w małej kawalerce w tej samej miejscowości, ale mimo kłopotliwej dla mnie i dla siostry sytuacji odwiedzałyśmy tatę a tata nas, z czasem jego wizyty u nas ustały, zabierał nas do siebie... dawał jakąś kase na utrzymanie nas... Ale, gdy ukończyłam szkołę odciął nam połowę kasy i zamilkł na 6 m-cy. Okazało się, że był w Niemczech pracował aby mieć na zimowe wyjazdy na narty, od tej pory kontakt nie jest dobry a praktycznie go nie ma, a jak już jest to ojciec dzwoni ciągle wściekły nie wiadomo na co... W listopadzie poinformował nas o tym, że zamierza złożyć pozew rozwodowy z orzeczeniem o winie... Od tej pory nie mogę zaznać spokoju, ponieważ przeraża mnie wizja rozwodu i zeznań.. jak sobie z tym poradzić, pomóżcie!
-
Nie umiem wybaczyc sobie i życ takim życiem...
i-hate-u-life odpowiedział(a) na sylwia90 temat w Depresja i CHAD
Zgadzam się z TAO, może w dzieciństwie miałaś przykrą sytuację... ktoś ci coś powiedział czy coś. Może jakieś zdarzenia z tamtego okresu wpływają na to, co teraz odczuwasz . Nie wiem a może kiedyś coś ci wychodziło super hmmmm? może nauka w szkole średniej... i wymagałaś za dużo od siebie a teraz raz ci nie wyszło i czujesz może , że to twoja porażka... Ale, nie martw się. Na pewno jakoś da się to rozwiązać.. Może faktycznie psycholog by pomógł? -
Vitalia, nie będę pisać na kartce , bo mi zarzuci, że nie chcę z nią porozmawiać. Jedyne co mi może wypomnieć i użyć jako argumentu obrony to fakt, że zawsze miała do mnie ogromny żal o to, że ja potrafiłam rozmawiać z ludźmi, że potrafiłam rozwinąć temat, rozkręcić gadkę na imprezie czy spotkaniu w jakiejś małej grupie. Ona tego nie potrafi, sama mówi i niektórzy znajomi również, już nawet nie ma o czym rozmawiać ze swoim kolegą, po prostu kontakt się urwał. Niestety nie mogę jej pomóc w rozwiązaniu problemu , ponieważ nie wiem jak.... Tak więc obawiam się tego, że znów może mi to wypomnieć. Z mamą może pójść łatwiej natomiast z siostrą będzie trudniej- wiem to. Chcę z nią zawrzeć w końcu pokój. -- 11 lip 2013, 09:35 -- Hej, chciałam się podzielić z wami .. tym co udało mi się ostatnio zrobić, a mianowicie : - zaczęłam trochę wiecej rozmawiać z siostrą, bez sprzeczek (ale to może efekt tego, że mamy w domu od niedawna małego szczeniaka i trzeba się dogadać co do opieki, nie wiem). - udało mi się wyjść z kolegą na zabawę, gdzie było bardzo dużo jego znajomych , a ja znałam tylko jego . Było całkiem fajnie . - ustaliłam już wizytę u psychologa , mam na 24 lipca , myślę, że i po tych wizytach będzie mi lepiej. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że jedno wyjście do nieznajomych tak naprawdę nic nie znaczy, a więc i terapia będzie długo trwała. Tak więc to tyle :)
-
Dziękuję Vitalia , na pewno tak zrobię ... Nie miałam zamiaru tak czy owak wszczynać awantury, tylko zastanawiałam się jak zacząć tą rozmowę, bo wiem, że ona będzie trudna ...
-
Hej, po dłuższym przemyśleniu sytuacji stwierdziłam, że muszę szczerze porozmawiać z siostrą, z mamą bo być może będzie mi łatwiej rozwiązać swój problem i właśnie piszę z takim pytaniem, czy waszym zdaniem będzie dobrze jesli powiem "prosto z mostu" co mnie dreczy czy może zacząć tak przez ogródek... tak na dobrą sprawę nie chce ranić ani mamy ani swojej siostry.
-
Nie o to chodzi, po prostu było późno i skupiłam się bardziej na obrazie a nie na słowach... Ale to chyba nie powód żeby od razu atakować , bo cos napisałam inaczej niż powinnam.
-
No i po co wrzeszczysz ? Daje ci to coś ? nie słuchałam zbytnio co on mówił... A i czytać też umiem nie musisz mi dzielić wyrazów na części.
-
Postaram się, zrobić wszystko aby było coraz lepiej.
-
Nie umieściłam, bo odebrało mi mowę -- 27 cze 2013, 00:29 -- TAO, nie zamieściłam komentarza do filmiku, ponieważ odebrało mi mowę, ten facet musi mieć naprawdę mocną psychikę i wyuczone nie branie do siebie opinii innych. Oglądałam go dwa razy... Dziś był u mnie przyjaciel, pogadaliśmy i obiecał, że dołoży wszelkich starań abym wyszła na prostą. Powiedział (on sam nie ma zbyt wielu przyjaciół) tylko, że on działa na zasadzie drobnego szantażu... -- 27 cze 2013, 00:31 -- Sorry ... Powiedział , że jestem mu potrzebna. (on nie ma wielu przyjaciół)
-
Dziękuję za te słowa, czas zacząć chyba myśleć chociaż troszkę inaczej.. mam nadzieje, że coś to pomoże i rozmowa z siostrą sie przyda... Dzisiaj kolega mi powiedział, że pomoże mi w zmianie nastawienia, że wszystko będzie jeszcze dobrze.
-
Vitalia, Tak szczerze to nigdy nie rozmawiałam z siostrą o tym co mam do niej... Ale, wydaje mi się, że muszę to zrobić.. Mogłoby to rzucić inne światło na to , jak ją widzę. Może to dobry początek aby dążyć żeby było lepiej . Zrobię to zanim pójdę do psychologa. Dzięki za podpowiedź.
-
nienormalne zachowanie członka rodziny
i-hate-u-life odpowiedział(a) na giraffe temat w Depresja i CHAD
Asiu, a może twoja mama miała jakąś traumę o której nikomu nie powiedziała, albo jakiś problem ? Może po prostu jest w depresji, coś ją przytłoczyło ... Moja babcia w styczniu miała poważne problemy z sercem, przez co zemdlała i upadła na palący się palnik i wydała sobie upadając wrzątek na dłoń. Od tego czasu też zrobiła się dziwna małomówna a czasem krzyczy o byle co.... może poszukajcie w domu jakiś dokumentów od lekarza , może ostatnio robiła jakieś badania lub była gdzieś u specjalisty o którymś nie wiedzieliście? Może jest chora ? ale ja bym stawiała tutaj na jakąś depresję. Namawiajcie dalej mamę na terapię u psychologa lub psychiatry. -
Nie, nie nabieram ludzi , moje życie wygląda tak jak tu pisze. Już wiem co zrobić, opracowałam pewne kroki by iść jakoś do przodu i dać radę jakoś sie z tego wyciągnąć. To o czym tu piszę siedzi we mnie i rzadko rozmawiam z ludźmi na ten temat. Bo jest mi ciężko.
-
Skoro ci nie pasuje to nie czytaj. Każdy ma prawo rozmawiania z ludźmi prawda ? chce powiedzieć co czuję ... bo jeszcze raz powtórze, potrzebuje POMOCY.
-
Ja już mam naprawdę dosyć , zatrzymuję się czasem w miejscu i myślę o tym jak wygląda moje życie. Czasem myślę "e co tam, że mam te 3 rozmiary więcej od siostry, że ciuchy mam większe, to nie ważne, że nie noszę szpilek.. na pewno jakoś będzie" Ale po chwili przychodzi chwila załamania, która mi uświadamia, że to tylko bezsensowna walka z tym co tak naprawdę mnie dotyka. Czuję się źle w dużych grupach ludzi... ale zauważyłam, że już nawet na siostrę czasem patrzę i chce mi się płakać.. Ona też robi bardzo wiele żeby mi dokuczyć... np. przespaceruje się przez mój pokój w nowych szpileczkach albo w sukience rozmiaru L. A jak tylko chce przymierzyć jej nową sukienkę to słyszę "ej Aga, bo mi rozciągniesz!" Wtedy zazwyczaj odkładam i idę , i znów mi przykro. Ale moje bluzki to przymierza, sięga do mojej szafy i pożycza bluzki, bo są ładniejsze niż jej zwykłe topy... Pomijam fakt, że mną rządzi.. "zrób to zrób tamto..." a ja czegoś takiego nie lubię, bo ja lubię robić swoje jak mi nikt nie patrzy na ręce....
-
Tak jestem pewna , po tylu latach już odróżniam kiedy się śmieje ktoś ze mnie a kiedy nie , zwłaszcza że zawsze w takiej sytuacji "idą" za mną wzrokiem .. patrzą na nogi. A co do miłości to jestem prawie pewna, że tak.. - sytuacja teraz jest taka sama a on jest z kim? z moją siostrą... nie chodzi mi o to żeby ona też zachorowała , tylko o to że chciałabym być jak ona ... To jest niesprawiedliwe, że ona ma wszystko a ja nic. Nie ma we mnie nic co byłoby lepszego od tego co posiada ona. Ja już momentami mam dosyć ... tego spoglądania na nią i marzeń obyciu jak ona , nigdy taka nie będę , dlaczego? bo mojego schorzenia nie da się wyleczyć... Jedyne co mogę zrobić to wyleczyć się z lęków społecznych... Przegrałam. Ale myślę, że kiedyś role się zmienią. Jeżeli nie w tym świecie to w innym. Ciekawe czy kiedykolwiek ona poczuje to co ja czuję przy niej przez tyle lat. Myślicie, że ja nie wiem jak spadła mi wartość ? jak niska jest moja samoocena ? Ale trudno ją budować jeśli jest ktoś kto jest dla ciebie idealny. A ja przy niej jestem jak ja to mówię "produktem uszkodzonym". Może i TAO miał rację z tą ofiarą czy syndromem ofiary , ale na nie jestem tu po to, żeby go pielęgnować.
-
Nie wiem, na pewno nie jestem tu żeby robić z siebie ofiare, bo nią już jestem przez ludzi teraz szukam pomocy. Mnie lub bardziej umiejętnie. Doświadczenia , powodem jest siostra i jej ... to, że ma nade mną te super przewagę zdrowotności.
-
Myślę, że i tego się nauczyć mogę .. Już odczuwam, że łapie mnie dół