Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tendo

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tendo

  1. Tendo

    ciezko..

    Jestem niezwykle poirytowany, że w tym kraju, na tym świecie - dzieją się takie rzeczy, jak te które Ty i inni użytkownicy opisują. To karygodne. Kto nam kiedykolwiek udzielił jakiegokolwiek wsparcia? Esh... 8638328 GG Odezwij się. Chętnie powymieniam mysli. Nie łam się ; samobójstwo to żadne rozwiązanie. Mozesz podswiadomie dazyc do skupienia na sobie uwagi otoczenia ; to taki niemy krzyk - ranić swoje ciało. Ranić - by pokazać, że cierpisz psychicznie. Te wszystkie ciecia odzwieciedlaja bol psychiczny - przeniesiony w formie bólu fizycznego na fizyczne całkowicie, biologiczne ciało. Pieprz całe to otoczenie, skoro o Ciebie nie dba. Zbyt wielu psychopatycznych, skupionych wylacznie na sobie łajdaków mamy w spoleczenstwie. Głowa jednak do góry ; nie wszyscy tacy są. Nie poddawaj się. Zawsze istnieją rozwiązania. Niewątpliwie potrzebujesz wsparcia. Liczę, że się odezwiesz. Może Ci jakoś pomogę. Trzymam kciuki.
  2. Van. Przechodziłem przez podobny szajs w Twoim wieku. Mam bardzo bliską znajomą, kierowniczkę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej [MOPS]. Jesli chcesz - mogę z nią porozmawiać na Twój temat ; naswietlisz mi sytuacje precyzyjniej priv, a byc moze wspolnie cos wymyslimy, by cię z tego pieprzonego piekła wyciągnąć. Odezwij się na priv, jesli zechcesz.
  3. 4 terapie. Każdy psycholog nieskuteczny.
  4. Co robię? Zazwyczaj? Rozmaite rzeczy ; zależne od dnia i mojej woli. Mam przyjaciela, ale nie czuję się rozumiany [troche nam się rozjeżdzają światopoglądy. Druga strona uważa, że mnie rozumie - nie towarzyszy mi jednak poczucie, że jestem rozumiany]. Nie nudzę się i bywam niezadowolony. Przy czym ; nie jestem permanetnie niezadowolony. Cała ta izolacja jest zazwyczaj okej ; żyjemy samotnie, umieramy samotnie, borykamy się ze swomi rozterkami samotnie. A więc żyje samotnie ; z tym wszystkim. Nikomu się nie dostaje rekoszetami. Jest właściwie okej. Gram w jakieś gierki, oglądam jakieś ambitniejsze i te całkowicie gówniane filmy, czytam, studiuję ludzką anatomię, psychologię, kognitywistykę, czasem sięgam po jakiegoś Kanta, Wittgensteina czy Kierkegaarda. Czasami się opier*alam całymi dniami robiąc totalne bzdedy, jarając fajki jedną za drugą. Nie jestem szczęśliwy. Nie wiem własciwie czy bycie szczesliwym to coś, czego autentycznie pragnę. Czy szczęście jest stanem, jaki można permanentnie osiągnąć.
  5. Moniko. Wiem, skąd Twoje pytanie. I nie mam za złe ; moja reakcja nie jest też emocjonalna. Jestem świadomy wpływu pokancerowanych przezyć z lat wczesnego dziecinstwa na dorosłe życie. Sęk jedynie w tym, ze nie zamierzam się uzewnętrzniać z konkretami. Co za różnica, czy moja matka dawała sobie w żyłę, czy pod wpływem alkoholu maltretowała mnie i moich braci i siostry? To wszystko jest cierpieniem, a cierpienie wypacza. Nie chcę po prostu mówić prawdy. Tyle. Te potrzeby, które wymieniłaś [elemenarne] były przez długi czas [jakieś pierwsze 4-5 lat mojego życia] zaspakajane - jednakże później żadna z nich nie była już dłużej zaspakajana. Odcięto dostarczanie mi wszystkich tych ciepłych bodźców. Permanentnie. To zabrzmi z pewnością pyszałkowato i nieładnie ; ale sądze, że spory wpływ na nasilanie się moich stanów odosobnienia ma moja ogólnie pojęta 'inteligencja'. Nie rozumiana tu chociażby jako współczynnik IQ. Tu wypadam średnio ; jakieś 120-130 punktów. Bez rewelacji. Jestem średniakiem. Totalnym matematycznym matołem. Sęk w tym, ze jestem świadomy istnienia wielu destruktywnych zależności socjo-psychologicznych, dostrzegam patologiczne mechanizmy funkcjonujące w ówczesnym świecie co skutkuje poczuciem izolacji, odosobnienia. W kapitalistycznym spoleczenstwie nie ma dla mnie miejsca ; bo tu trzeba sie zaharowywać na śmierć, by generować szmal, którym gardzę. Dłuższa historia. Jestem poblokowany ; chcę tylko spokoju. Życia gdzieś na uboczu z kimś bliskim. Prespektywa nierealna ; bo coś do gara wkładać trzeba, a żeby to robić trzeba naginać po 8h dziennie na etacie, by sobie ten cudzysłowiowy chleb i inny chłam najzwyczajniej kupić. Nie dam się zniewolić na 8h, bo jest to dla mnie strata czasu. To także dłuższa historia. Póki co - wsio.
  6. Jaki był powód całej tej Twojej izolacji? Skąd tak nasilona niechęć do obcowania z rówieśnikami? Skąd fatalizm [nastawienie na to, że dziewczyna po jakimś czasie Cię zostawi]. Co sprawiło, że twoje poczucie własnej wartości kuleje, jak potrącony przez samochód kundel? Nie odpowiadaj mi na te pytania ; to są pytania retoryczne. Zastanów się solidnie nad swoją przeszłością i obecnym życiem. Sięgnij po literaturę psychologiczną [lub kognitywistyczną ; jeśli przebrniesz przez interdyscyplinarność tej dziedziny] i przeanalizuj nieco swoje wnętrze. Kiedy stałeś się tak nieśmiały i niezdolny do kontaktów? Dlaczego nie podjąłeś się dalszej edukacji? Mógłbyś się także spotkać z jakimś solidniejszym psychologiem. Męska decyzja. Stanowczy krok. Psychoterapia. Co możesz zyskać? Wyższe poznanie samego siebie. Co stracić? Czas jedynie. Taka terapia ; wciąż - byłaby bardziej wartościową formą spędzenia czasu niż chociazby nękanie setki programów telewizyjnych. Zdaje się, że w Twojej sytuacji nie będzie to lekka decyzja ; ale podejmij ją. Stań na przeciw temu mechanizmowi, który Tobą rządzi. Im cześciej bedziesz to robic ; tym mniejszy bedzie jego wpływ. A gdy już tego dokonasz ; doceń siebie. Uśmiechnij sie do siebie. -> Udalo się. Nie jestem do niczego. Bądź dumny - ale nie spoczywaj na laurach. To są sprzężenia emocjonalne ; Twoje emocje wyolbrzymiają realne stany powodując stres i innego rodzaju dyskomfort ; budując blokady. Oswoisz się w końcu z myślą, że pewne sytuacje nie gryzą i wcale nie muszą stresować, jesli bedziesz sie z nimi konfrontować. Przygarnąłem kiedyś kota. Straszna bestia ; gryzł, drapał, wrzeszczał - gdy tylko się zbliżałem. Po kilku miesiącach poznał lekkość mojej ręki. Głaskała, delikatnie dotykała, gładziła uszka, nosek. Poznał mój zapach. Moje nawyki. Posmakowało mu jedzenie, które mu serwowałem. Całkiem się z tym kotem polubiłem - bo rzeczywistość wymusiła na nim zmianę mechanizmów emocjonalnych w reakcji na określone bodźce. Powiesz zaraz ; Ty dupku. Nie jestem żadnym kotem. I słusznie. Broń Boże nie przyrównuję Cię do tego kociambra - najzwyczajniej mechanizm jest podobny. Musisz się z pewnymi sytuacjami i sobą samym - oswoić. Ma dla Ciebie jakąś wartość własne życie? Czego byś chciał? Co stanowi dla Ciebie jakąś wartość? Poznaj siebie. I walcz. Posiadasz wolę ; wiec mozesz sie dowolnie modelować za posrednictwem intelektu i świadomości. Nie chcę Ci mówić, jak masz żyć ; ta decyzja należy wyłącznie do siebie. Dostrzegasz w sobie słabość, której nie chcesz. Chcesz nowych poczuć ; uwolnienia od tej beznadziei. Bez walki sie jednak nie obędzie. Mój wpis potraktuj jak kumpelską radę, nie rozkaz. Wynies z niej tyle, ile zechcesz. - Siły życzę. I powodzenia. Leczyć się możesz na NFZ. Nie potrzebujesz żadnego szmalu. Jeśli nie masz ubezpieczenia ; mozesz sie zglosic do pomocy społecznej. Jesli bedziesz zainteresowany detalami - mozesz sie do mnie zglosic na priv. Nie poddawaj sie, do jasnej cholery.
  7. Umówmy się, proszę. I nie chcę być tutaj niegrzeczny. Uważam, że bezcelowa jest rozmowa o relacjach rodzinnych, cierpieniach czasu dziecięcego i innym brudzie tej i zbliżonej kategorii. Jestem dorosłym człowiekiem. Człowiekiem dysponującym wykształconym już ośrodkiem decyzyjno-kierowniczym [wolitywność. Posiadam wolę]. Próba podjęcia jakiegoś rodzaju pseudopsychoterapii za pośrednictwem internowego forum publicznego - zdecydowanie nie spotka się z moją aprobatą. Flea. Jeśli mogę zapytać ; od dawna to robisz? Manipulacja, kontrola? Przemieszania stanów [?]. Wielu ludzi skrzywdziłaś w ten sposób? Skrzywdziłem wielu. Jako narcyz. Jako egocentryk. Zainteresowany soba i swoimi potrzebami - palant. Dostatecznie inteligentny by tworzyc na poczekaniu kłamstwa i siecią kłamstw krępować swoich najbliższych sprzymierzeńców. Bywa, że gardzę sobą. Wiesz? Intelektualnie. Na emocjonalną pogardę mnie nie stać [w stosunku do samego siebie -> narcyzm]. Jak u Ciebie z emocjonalizmem? I dziękuję za wskazanie na skuteczność autoanaliz ; ich powierzchowny zakres. Nie postrzegałem w ten sposób - a zdaje się, że tak właśnie bywa. To co głębokie i znaczące tkwi w rejonach cięzkich do świadomego wychwycenia i wyodrębnienia. Ośrodki podświadome. Pamięć emocjonalna, ukryta [niedeklaratywna].
  8. Żyję samotnie. Nic wielkiego. Nie pracuję. Właściwie gardzę robotą manualną i innymi formami prozaicznej aktywności w celu generowania szmalu. Lat 23. Ucze się. Nie mam realnej szansy na robienie tego, co mogłoby mnie zadowolić, nasycać poczuciem spełnienia, więc robię to, co muszę i właściwie zmuszam się do życia. Dorabiam jakąś marną forsę na boku + dostałem wsparcie z pomocy społecznej [3 miesiące po 190 zeta] - to pozwala przetrwać, przebić się przez prozaiczność i nadal zapewnić sobie środki, by kontynuować dychanie. Całe swoje późne dzieciństwo i wczesne dorosłe życie podporządkowałem mysli, ze nie potrzebuję nikogo. Że poradzę sobie sam - w pojedynkę. Wyizolowałem się - tak jak chciałem. Stałem się wolny - jak chcialem. Niczego nie muszę i na niczym mi nie zależy. Jest to wszystko jednak najwyraźniej pięknym kłamstwem, w które przestaje wierzyć. Jest ze mną solidnie coś nie tak ; wykazuje się patologiczną, podświadomą dążnością do skupiania na sobie uwagi otoczenia. Manipuluję, kłamię, błyszę - by zdobyć uznanie środowiska, z którego selektywnie izoluje podatnych na moje wpływy i oczarowuje. Niektórzy na to lecą ; zazwyczaj kobiety [bardziej podatne na szczerość, głęboki emocjonalizm, filozofowanie]. Miałem nie jeden romans z dojrzałymi zazwyczaj Paniami [takie najbardziej mi odpowiadają fizycznie i intelektualnie]. Wszystkie te relacje jednak z czasem unicestwiałem - gdy eskalowała się dostatecznie we mnie potrzeba życia na własną rękę, w fałszywym poczuciu niezależności i wolności. Jestem wyeksplatowany oddziaływaniem tego mechanizmu. Przychodzę tutaj - nie oczekując właściwie niczego. Przeanalizowałem swoje wnętrze na tysiące rozmaitych sposobów ; dysponuję pewnymi, znamiennymi informacjami i wątpie by istniała dla mnie realna szansa na jakąkolwiek pomoc. Nie pojąłem jednak wszystkiego i być może wcale pojmowac nie muszę [nie tędy droga, towarzyszu]. Może wystarczy jakaś wymiana. Przez chwilkę. Na chwilkę. Tyle.
×