
Peter_Pan
Użytkownik-
Postów
66 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia Peter_Pan
-
Potrzebuję pomocy i to szybko bo już nie daję rady. Na NFZ lub prywatnie to obojętne. Polecicie kogoś dla DDA w Krakowie? Terapia indywidualna?
-
Plan aktualny, ale tak jakby mnie coś trzymało tu niewidzialną nicią. Wokoło jedynie lęki. Poza tym w październiku mam kolejny sąd w sprawie o znęcanie przeciwko ojcu i iskierkę nadziei że choć na chwilę będę miał spokojną głowę żeby się za to zabrać. Oczywiście pewnie minie z kilka miesięcy. Tyle, że nie wiem czy to realne szanse czy szukanie sobie wymówki.
-
Eh, wracam co któryś raz do tego tematu, jak zaliczam w życiu doły, żeby się jeszcze bardziej dobić. Minął rok, a plany spełzły na niczym. Jak zawsze. Tkwię ciągle w martwym punkcie, zakleszczony i nie mam już sił nawet na takie ułańskie zrywy jak rok temu. Życie boli, a jak boli i do tego nie zabija to boli podwójnie. Dwa kroki do przodu, a potem dziesięć do tyłu. Tyle, że ja już nie bardzo mam nawet siły na jedne i drugie ;/
-
Problem w tym, że ja nie wiem co dla mnie lepsze psychiatra czy psycholog. Może to i to, ale wiem, że coś wreszcie wypada mi zacząć robić.
-
Czym się różni w praktyce Poradnia Zdrowia Psychicznego od Poradni Psychologicznej bo dziś zgłupiałem trochę? Po kilku miesiącach wreszcie się dziś przełamałem i poszedłem do swojego ośrodka się zarejestrować do poradni i zapytać czy skierowanie jest jeszcze ważne, a tu kobieta mi mówi, że do tej poradni nie trzeba bo to Poradnia Zdrowia Psychicznego, a skierowanie mam do Poradni Psychologicznej i teraz nie wiem gdzie się udać i czym to się różni?
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Peter_Pan odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Dawno się tak źle nie czułem, nawet nie mam z kim o tym pogadać. Czuję się przyparty do ściany i nie widzę, żadnej drogi ucieczki. Najłatwiej by było skończyć wreszcie ze sobą, ale nawet na takie coś mnie nie stać. Totalna bezradność... -
Mam to samo i do tego niestety od wielu lat, odkąd w sumie pamiętam. Jak czuję, że ktoś na mnie patrzy, to momentalnie włącza się jakieś chore myślenie, zaczynam się pocić, no i właśnie ręce mi się zaczynają trząść. Chciałbym Ci coś doradzić, ale nie znalazłem sposoby, żeby sobie z tym poradzić. Jedyne co mi przychodzi do głowy to nie unikać takich rzeczy, spotkań bo owo napięcie się trochę zmienia jeżeli mamy w pamięci, że już raz braliśmy udział w takim wydarzeniu.
-
Piszę na szybko bo mam jeszcze masę roboty, a cały chodzę. Zwykle moje lęki nie przerzucają się na pracę, ale niestety mamy kontrolę jutro i będę obserwowany. Problem w tym, że na samą myśl czuję że zasłabnę. Nie cierpię publicznych wystąpień i całe życie je skutecznie unikam choć w moim zawodzie nie jest z tym łatwo. Na domiar złego nienawidzę jak ktoś mnie obserwuje. Wystarczy że w towarzystwie czuję spojrzenia nawet swoich znajomych, a już mi ręce się trzepią jak galarety i tracę nad sobą kontrolę. Tzn. zaczynam odczuwać jakąś blokadę i nienaturalne zachowanie. Jeszcze wszystko by było dobrze gdyby wewnętrzny niepokój nie przechodził na zewnątrz. Niestety jak jestem zestresowany to od razu robię się czerwony jak burak, ręce jak wspominałem mi trzęsą się jak cholera (a jutro będę sporo rzeczy prezentował) i do tego zaczyna mi drgać głos. Te wszystkie "objawy" mnie dodatkowo nakręcają. Ktoś coś poradzi jak przeżyć noc i jutro się nastawić na ten stres? Nie biorę leków, a nawet jak miałbym to bym nie wziął bo bałbym się, że będę otumaniony. Jaki inne sposoby, naturalne i skuteczne macie? Do tego ojciec po powrocie z więzienia dziś przyszedł pijany jak dawno nie i od razu się nakręcił ze swoimi wyrzutami, a ledwo stoi na nogach. Udało mi się go postraszyć, że nagrywam telefonem i póki co się zamknął w pokoju i śpi, ale znając go to jeszcze nie ostatnie jego słowo dzisiaj.
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
Peter_Pan odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
Twoja historia trochę przypomina moją tyle, że ja tkwię w takim bagnie od czterech lat. Na plus w moim przypadku jest jedynie to, że nigdy nie miałem problemów ze szkołą. Sporym nakładem sił udało mi się zawsze dobrze uczyć, skończyć studia i znaleźć pracę, szkoda że tak słabo płatną. W sumie to ona sama przyszła do mnie bo sam mam ogromne problemy coś w życiu zdziałać. Dopiero jak los mi coś przynosi to tak naprawdę zaczynam coś robić i w sumie nie mam z tym problemów. Najgorsze jest to, że ten minimalizm sprawił, że tak naprawdę nic poważnego w życiu nie osiągnąłem, a z wiekiem jest coraz gorzej. Mam nadzieję, że w Twoim przypadku pomoc specjalisty okaże się trafna i zakończy sukcesem. -
Dżem chyba najlepszy na samotność, ja z takich mniej topowych kawałków lubię zwłaszcza "Boże daj mu dom" i "Uśmiech śmierci"
-
Obawiam się, że @beedee ma 100% rację. Powiem Ci z mojego doświadczenia, że ja już z 10 lat czekam na ten moment aż pokonam swoje lęki i ciągle potrzebuję czasu na zastanowienie się nad swoimi życiem. Najgorsze jest to, że pomimo tego, że czasu mam mnóstwo wciąż nic się nie dzieje. Tyle rzeczy przez te lata mi przeszło koło nosa bo odpuszczałem po "potrzebując czasu na zastanowienie", że dobrze Ci radzę nie idź tą drogą bo za parę lat będziesz tego żałował. Mam wrażenie, że u mnie się już nic w tej kwestii chyba nie zmieni, ale Ty nie musisz tak skończyć. Przestań się zastanawiać, a zacznij działać. Myślę, że masz jeszcze czas żeby zacząć jakieś studia. Jeżeli tylko lęki Cię krępują to postaraj się im nie dać.
-
Ja się boję leków jak cholera. Zawsze uważałem, że jak sam sobie nie poukładam wszystkiego to nikt i nic mi nie pomoże. Niestety lata lecą i coraz częściej zdaje sobie sprawę, że mimo tego, że próbuję to sobie kompletnie nie radzę z lękami. Przed lekami wstrzymuje mnie strach przed uzależnieniem się od nich i powiem szczerze to forum, tzn. jak tak sobie czytam poszczególne wątki to sporo osób korzysta z farmakologii, a i tak boryka się ze podobnymi, a nawet częściej gorszymi stanami niż ja. Z Twoich sposobów mi rozładować napięcie pomaga jedynie chodzenie. Długie, szybkie aż do zmęczenia. Kiedyś po mieszkaniu potrafiłem godzinę chodzić tam i z powrotem byleby rozładować wszystkie lęki.
-
Pierwsze w życiu wakacje za mną więc nareszcie będzie co wspominać. Do tego całkiem nieoczekiwanie na wakacjach przemogłem swój kryzys wiary, z którego już myślałem nie wyjdę. Co do mieszkania to zaczynam się wahać. Tzn. wiem, że wyprowadzić się muszę, ale chyba się wstrzymam do przyszłego roku. Tak jak pisałem wolałbym coś kupić niż wynająć, zwłaszcza, że to mieszkanie do wynajmu co znalazłem miałbym na trochę ponad pół roku, a to chyba nie ma sensu. Ojciec póki co nie awanturuje się, ale praktycznie cały czas chodzi pijany więc myślę, że to kwestia czasu bo pije coraz więcej i praktycznie codziennie jest naprany To pół roku pozwoliłoby mi jeszcze zaoszczędzić trochę kasy i być może bym zdołał coś kupić. Boję się tych kredytów, ale co zrobić. A u Was jak tam?
-
Jakbym czytał o sobie. Zauważyłem, że mam taką potrzebę bycia z kimś, że zawsze w towarzystwie to się odbija na moim zachowaniu. Jestem uśmiechnięty, ciągle żartuje, potrafię rozmawiać o wszystkim i o niczym nawet z nowo poznanymi osobami. Widocznie taki jestem, ale z drugiej strony jest jakieś drugie ja, tzn. to co siedzi w środku. Człowiek wyniszczony przez lęki, spętany jakąś siecią, samotny. Bo o ile nie mam problemów z kontaktami z ludźmi, o tyle mam problem z poznawaniem ludzi jakkolwiek paradoksalnie to brzmi. Ciężko mi się przemóc jako pierwszy. Do tego jestem zbyt nieśmiały więc już wystartować do jakiejś dziewczyny to dla mnie jakiś kosmos. Ciekaw jestem co sobie czasem znajomi myślą o mnie bo w sumie o moich problemach nie mają pojęcia. Pewnie jak piszesz mają mnie za typowego luzaka. Zresztą sam się starałem na takiego w towarzystwie wykreować (choć na pewno luzakiem nie jestem). A czemu? Bo tak łatwiej. Nie trzeba przynajmniej nikomu tłumaczyć czemu jestem sam, czemu nie szukam lepszej pracy, czemu to, a czemu tamto. Bardzo bym chciał poznać kogoś, ale nie bardzo już mam pomysł jak to zrobić. Człowiek jak już skończy studia to nie ma zbyt wielu okazji do poznania kogoś. Do tego ta cholerna nieśmiałość i lęki. Brakuje mi kogoś z kim mógłbym wyjść na spacer, przejść się nad rzekę czy jakieś jezioro, pojechać na wakacje, wybrać się potańczyć na jakąś imprezę czy bal, pojeździć na rowerze, popływać, zjeść pyszną kolację, pojechać do kina. Jest wiele rzeczy, które bym chciał zrobić, ale samemu już mi się nie chce lub po prostu się nie da. Boję się, że zostanę już sam i nikogo nie poznam ;/
-
Powiem na swoim przykładzie. Nie wiem jak jest z Twoim chłopakiem, ale np. u mnie alkoholizm ojca i jego konsekwencje stały się wręcz motorem napędowym do tego, żeby stronić od alkoholu. Od samego początku byłem świadom jak nieumiejętne picie może zniszczyć człowieka i co gorsza innych ludzi dlatego od samego początku do spraw nazwijmy je alkoholowych, podchodziłem i dalej podchodzę bardzo odpowiedzialnie i ostrożnie, na pewno dużo bardziej niż wielu moich znajomych, w których rodzinach problem alkoholizmu nie występuje. Zacząłem coś tam popijać jak skończyłem 18 lat, wcześniej unikałem wszelkich okazji. Niby nic szczególnego bo tak powinno być, ale wiadomo jakie są realia. Teraz 16latkowie zaczynają już ostro imprezować. Na imprezach owszem potrafiłem wypić sporo, ale głównie dla towarzystwa. Szczerze, to w domu sam z siebie w życiu nie wypiłem nawet piwa więc w porównaniu do ojca nie mam pociągu do alkoholu. Piję tylko przy spotkaniach z przyjaciółmi i znajomymi, ale nigdy do tego stopnia by stracić kontrolę nad sobą. Owszem, nieraz rano było ciężko, ale to tylko dlatego, że mam dość wrażliwy żołądek, ale nigdy nie miałem tak by mi się urwał film, czy bym zrobił po pijaku coś na tyle głupiego, że drugiego dnia bym się tego musiał wstydzić. Może to śmieszne, ale nawet jak już wypije dużo to cały czas słyszę w głowie siebie podpowiadającego mi jak się powinienem zachować i nigdy nie tracę w ten sposób kontroli nad sobą. Okres największych imprez(czasy studenckie) mam za sobą więc teraz jak coś wypiję to okazjonalnie więc jak widać się da:) Na pewno na mój stosunek do alkoholu miała wpływa mama, która w przeciwieństwie do ojca nienawidzi alkoholu i dlatego zawsze się musiałem pilnować i dobrze, chociaż z tym nie mam problemu :)