Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nano

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Nano

  1. Hej, mam do oddania całe "świeże" opakowanie Paroxinoru 20mg (Paroksetyna), Trójmiasto. Lekarz przepisał mi inny lek, a tego nawet nie zdążyłem brać, także jeśli ktoś potrzebuje, to proszę o kontakt:) Pozdrawiam.
  2. Serio serio:D Spox jakoś się rozpoznamy:p
  3. No wiadomo, tylko to dużo nie da jak nie będzie ustawki w konkretnym miejscu i godzinie Powiedzmy, że ja się dostosuję.
  4. Nie byłem, jestem zupełnie nowy:p Hmm może po tatuażu z nutkami na szyi i nadgarstkah Jak Gdynia plaża to może przy zejściu na plażę tam gdzie się kończy bulwar w stronę orłowa?
  5. Może być gdyńska plaża w czwartek jak dla mnie Co do turystów, to kawałek w stronę redłowa powinno być luźniej.
  6. Ja póki co jestem jeszcze dyspozycyjny w tym tygodniu, weekend też (później różnie to może być), także można powiedzieć, że mi pasuje dowolny termin
  7. Ja tu nikogo nie znam, ale jak coś to się piszę Tylko jak coś, to ktoś musi mi dać znaka co i jak
  8. Halo halo, czy ktoś coś wie na temat jakichś najbliższych spotkań w 3city? W sumie to nigdy nie miałem okazji spotkać się i pogadać z kimś kto ma podobne problemy, a może by warto... Albo może ktoś chciałby się ustawić w najbliższym czasie?:) Mam 25 lat i jestem z Sopotu jak cuś:) Pozdr!
  9. Nano

    Pomocy!!!

    Przeczytałem :) Dobre słowo zawsze dużo znaczy, bo wnika do podświadomości. Jest dodatkiem do działania, a nie pustym pocieszaniem w stylu "nie martw się, jutro będzie lepiej". Dla mnie to raczej oczywiste...
  10. Nano

    Pomocy!!!

    Moim zdaniem, jeśli chodzi o takie przypadki jak przypadek autorki tegoż posta, ciężko jest cokolwiek powiedzieć, bo tak samo ciężko jest się wczuć w sytuację, w której się znajduje. Jeśli ktoś uważa, że jest mało wiarygodna, użala się nad sobą itd. to lepiej niech to zachowa dla siebie. Lepiej jest pisać pozytywne rzeczy (nie słodzić itd. tylko konkretne, przemyślane), niż dodatkowo dołować dziewczynę. Jak chce się wyżalić, to niech się żali, a jak faktycznie przesadza i "zmyśla" to tylko jej strata i o niej źle świadczy. Agnieszka, przede wszystkim MYŚL POZYTYWNIE. Dostrzegaj piękno i szczęście w najdrobniejszych rzeczach, staraj się. Zaczynaj od małych rzeczy, kumuluj w sobie endorfiny, bo życie potrafi być piękne ZAWSZE, niezależnie od wszystkiego! Trzymajcie się! :))
  11. Nano

    Moja depresja.

    Hej, mam 25 lat i chciałbym się podzielić tym jak się ostatnio czuję. Byłem na wizycie u psychiatry, od prawie 2 tygodni mam postawioną diagnozę depresji, miewam też czasem różne lęki. Dostałem paroksetynę (Arketis, jeszcze nie zacząłem brać, stwierdziłem, że wezmę jako ostateczność, tyle się naczytałem o efektach ubocznych, odstawieniu, uzależnieniu od leków, że boję się zacząć brać, ale chyba nie będzie aż tak źle i zacznę...), biorę też różne suplementy diety, w tym magnez. Od czego tu zacząć... Nie mam siły żyć. Nie pamiętam już kiedy ostatnio wstałem rano wypoczęty, budzę się zmęczony, niewyspany i zły. Są dni, że głupie umycie zębów, ogarnięcie bałaganu czy nawet zawiązanie butów totalnie mnie przerasta. Coraz rzadziej mam ochotę wychodzić ze znajomymi, boli mnie bardzo wysłuchiwanie co im się ostatnio udało, ile kto dostał premii i jak bardzo fajnie było dzisiaj w pracy. Nudzą mnie tematy, na które rozmawiają (pomijając, że czasem mam wrażenie, że wróciłem poziomem do gimnazjum). Często siedzę i robię dobrą minę do złej gry. Boli mnie jak ludzie wokół opowiadają i pokazują co ostatnio sobie kupili, jakiego za******ego mają iPhona, iPada, nowe buty itp. itd. Nie to, że moja sytuacja finansowa wygląda jakoś tragicznie, nie chodzę głodny, stać mnie na podstawowe rzeczy, bilety, czasem się wyjdzie na koncert czy coś (gdzie bardzo często mnie denerwuje jak ludzie potrafią się dobrze bawić, zazdroszczę im energii i radości). Mam często wrażenie, że wszystkim wokół się dobrze powodzi, rozwijają się, zdobywają wyższe stanowiska, a ja stoję w miejscu przez tę cholerną chorobę (wcześniej jeszcze była nerwica, która zniszczyła mi kawał życia, ale to już temat na osobnego posta). Chodzę na różne rozmowy kwalifikacyjne, dnie próbne itp., ale nigdzie nie jestem w stanie przetrwać... Boję się rzucenia na głęboką wodę, że sobie nie poradzę, że coś zepsuję, albo, że coś mi nie wyjdzie. Nie mam fizycznej siły ciężko pracować po 10-12 godzin, albo do późnych godzin nocnych, jak to często bywa np we wszelakiej gastronomii. nie mam na to siły, chodzę prawie wiecznie zmęczony, mam też podejrzenia niedoczynności tarczycy (obecnie jestem w trakcie badań). Chciałbym znaleźć spokojną, fajną pracę, ale coraz bardziej sobie uświadamiam, jak mało jest to prawdopodobne. Czasem dręczą mnie pesymistyczne myśli, jak będzie wyglądać moja przyszłość, że będę cały czas w tyle za wszystkimi. Nieraz snuję w głowie najgorsze scenariusze. Mam cudowną, kochającą dziewczynę, (która swoją drogą również miała problemy z nerwicą i bardzo ciężki czas), boję się często, że nie wytrzyma ze mną, nie lubię jej się żalić, chociaż czasem mi się zdarza, nie chcę jej dokładać swoich problemów, marudzić cały czas. Boję się jak wychodzi do sklepu i nie ma jej dłużej, od razu pojawiają się myśli, że może coś jej się stało itd. Jak ktoś przy mnie dostaje prezent czy coś w tym stylu, od razu robi mi się smutno, zazdroszczę tej osobie, od razu pojawiają się myśli, że ja nic nie mam, na nic mnie nie stać, nic nie potrafię, mam gorzej, jestem gorszy i czuję coraz większą niechęć do siebie i frustrację. Moi rodzice nie za bardzo rozumieją moich problemów, mój ojciec mało co wie o moim życiu i czasem mam wrażenie, że za mało się mną interesuje. Z moją matką jest znacznie lepiej, ale jak zaczynam mówić, że jest mi źle, smutno, że nie mam na coś siły, to mówi tylko ee tam, nie przesadzaj, trzeba się zmusić do działania, inni to mają gorzej, mają raka, leżą w szpitalu itd. Zdaję sobie sprawę, że inni mają gorzej, jestem wdzięczny Bogu, że nie spotkał mnie taki los, ale co z tego?? Nic mi nie daje ta świadomość, bo i tak wiem jak bardzo źle się czuję i jak bardzo bym chciał, żeby moje życie się zmieniło, żebym częściej budził się rano uśmiechnięty, miał mnóstwo energii i zapału. Tyle jeszcze w życiu chciałbym zrobić, chciałbym mieć fajną, dobrze płatną pracę, założyć rodzinę, patrzeć jak dzieci dorastają, zwiedzić różne miejsca na świecie, może rozpocząć nowe, ciekawe studia... Na chwilę obecną, czuję tyle ograniczeń, świadomość tego, w jakiej sytuacji się znajduję, odbiera mi jeszcze bardziej chęci do wszystkiego... Uogólniając, jest tyle rzeczy, którymi się przejmuję, o które się boję, z powodu których jest mi smutno, że czuję, że moja psychika tego nie wytrzyma. Wszystko mnie czasem totalnie przerasta. Uff, to by było na tyle, mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem, i że ktoś wytrwał żeby to przeczytać do końca. Od razu zaznaczam, że nie czuję się tak cały czas, 24h/dobę, ale bardzo często..., na tyle często, że czuję się zmęczony, mam już tego dość :/ Echhh, pozdrawiam wszystkich "nerwowych".
  12. Hej, jeśli ktoś miałby ochotę, zapraszam do słuchania https://soundcloud.com/vinci_sopot Wszelkie komentarze również mile widziane, pozdrawiam!
  13. Nano

    Hej!

    Dawniej bardziej nerwica natręctw, obecnie bardziej lękowa, o ile trafnie takowe diagnozuję... Cholerstwo zmarnowało mi kawał życia :/ Dokładniej napiszę pewnie w innym temacie.
  14. Nano

    Ach te dzwięki

    Hej, ja osobiście nie mogę znieść dźwięku pocierania styropianu albo szeleszczenia niektórych opakowań, np papierków po cukierkach itd. Od razu zatykam uszy, masakra. Czasem też mnie denerwuje, jak jest cisza wokół i pojawi się właśnie jakiś piszczący czy mlaszczący dźwięk, strasznie mnie to wtedy wkurza. W moim przypadku jestem prawie pewny, że to przez nerwicę...
  15. Nano

    Hej!

    Witam wszystkich forumowiczów :) Mam 25 lat, mieszkam w Trójmieście i w końcu, po wielu latach zmagań z nerwami postanowiłem coś z tym zrobić raz na zawsze! W przyszłym tygodniu pierwsza wizyta u psychiatry, najgorsze, że nie wiem jak się do tego zabrać, ciężko będzie zwierzać się obcemu człowiekowi, no ale w końcu to psychiatra (podobno bardzo dobry) i kto jak nie on będzie w stanie mnie zrozumieć i skutecznie pomóc. Czas wykończyć to cholerstwo, nie jesteśmy sami. Trzymajcie kciuki!
×