Skocz do zawartości
Nerwica.com

jaktobylo

Użytkownik
  • Postów

    392
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jaktobylo

  1. tzw. wmawianie sobie jest idiotyczne, a czemu? bo nic nie daje ewentualnie jeszcze bardziej wkurzy i zdołuje
  2. Co do tego to się zgodzę, nie rozumiem kompletnie tej chęci przez niektórych posiadania dzieci, toż to jakies chore jest, nie wierze w to, że są to dzieci zrobione przez przypadek, przecierz na każdym kroku widać jak rodzice się męczą dziećmi, po jakiego kija czują potrzebę, mają chcicę na posiadanie dziecka i kłopotów związanych z nimi ... to podlega pod "masochizm" Żeby "aktywnie" nienawidzić swych wrogów? np. jeśli wiesz kto Ci to sprawił, nienawidzisz tego kogoś, starasz/próbujesz sie odegrać, ewentualnie żyjesz nadzieją, że zrobisz to kiedyś w przyszłości. no tak, ale najlepiej wtedy kiedy wyczerpią się wszystkie sposoby aby ulżyć osobie "umierającej", bo osoba chcąca śmierci może nie wiedzieć, że są też inne wyjścia. wrogowie będą mieli radochę, że nie żyjesz, a może masz jakies kompleksy związane z Twą fizycznością.
  3. Czyli możliwe, że wątpisz w to, patrząc w przeszłość nie dostrzegasz niczego "drastycznego" co mogłoby wpłynąć na Twoją psychikę, przez co trudno Ci uwierzyć w ich winę. Możliwe, że to co przeżyłaś nie byłoby niczym "specjalnym" dla osoby o twardszej psychice i nie wyrządziłoby jej szkód. Najgorzej gdy rodzisz sie ze słabą psychą w gównianej rodzinie...
  4. Ja nie potrafię obwiniać o to moich rodziców. Czy będziesz ich obwiniać czy też nie, prawdy nie zmienisz. A mi nie chodzi o to, żebyś ich obwiniała za nic tak po prostu żeby było lżej, chodzi mi o to zebyś znała prawdę, nie obwiniaj siebie, bo to tylko może pogarszać Twój stan. Kupujesz pieska karmisz go wychodzisz z nim na spacerki, ale jednocześnie od czasu do czasu go bijesz np. wyżywając się z powodu własnych niepowodzeń... można? można.
  5. Wlazłem patrzę i dostaje takich oczu --> aż muszę odpisać. To, że byłaś bierna to nie twoja wina, to czy będziesz bierna czy też nie, zależy od twoich starych lub opiekunów(w dziecinstwie). Bo to właśnie oni tego Cie "uczyli".. tej postawy + ewentualnie geny. Więc pierdol to i nie obwiniaj się. Ja odkąd sobie to uświadomiłem, czuje sie lepiej, wiem(a może to sobie wmawiam), że bycie gównem jakim teraz jestem nie jest moją pieprzoną winą, tylko moich starych, którzy akurat musieli połączyc te dwie gówniane komórki z gównianymi genami wrażliwości psychicznej do tego te pieprzone dziecinstwo... zbyt słabą psyche miałem aby wyjsc z tego bez szwanku, a teraz mam tego efekty, nie wiem jeszcze co to jest, ale to jest piekło.. a raczej było z początku, teraz jest odrobinę lepiej... choć nadal nie czuję radości, choćbym został miliarderem nie ucieszyłbym się.. jest lepiej ponieważ odczuwam więcej luzu, a nie jak z początku 24/24 stres bez powodu, denerwowanie się czy jak to się tam nazywa. To(gówno) pojawiło sie tak nagle myślałem, że zdechnę, ale teraz po ponad 2 latach(tyle to już trwa) jakby lepiej. Dobra nie ważne, chciałem tylko napisać, że nie powinnaś się obwiniać o bierność, której sama sobie przecież chyba nie załatwiłaś.
  6. Czy jeśli takiej osobie zmieni się osobowość na inną, to czy będzie ta osoba pamiętała co robiła będąc "pod wpływem" poprzedniej osobowości. Czy może każda z tych osobowości ma własną pamięć? Czyli przykładowo zabijam człowieka, następnie zmienia mi się osobowość, czy będę pamiętał morderstwo? Podobno były przypadki ludzi, którzy przez sen gdy lunatykowali popełniali morderstwa, jeśli więc każda osobowość ma własną pamięć, może ci lunatycy to byli ludzie z różnymi osobowościami. Czytałem też komentarz jakiegoś gościa, nie wiem na ile on prawdziwy, ale pisał w nim o tym, że doświadczył czegoś bardzo dziwnego mianowicie chodził on po mieście przez wiele godzin w "śpiączce", zainteresowała się nim policja, podobno normalnie omijał przeszkody, przechodził przez ulicę na światłach, o wszystkim dowiedział się w szpitalu po przebudzeniu, podobno stwierdzili, że to jakaś śpiączka z zachowaniem funkcji motorycznych jeśli dobrze pamiętam, ale on nie snił, dla niego było to jak sekunda, jakby go nie było, w komentarzu chodziło chyba o dowód jakoby życie po śmierci nie istniało. Wiecie koleś se normalnie żyje aż tu nagle ni stąd ni zowąd pojawia się w szpitalu, w którym dowiaduje się, że łaził po mieście przez kilkanaście godzin... szok. Ciekawe czy pisał prawdę.
×