Skocz do zawartości
Nerwica.com

eliza_w3

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez eliza_w3

  1. eliza_w3

    [Białystok]

    jatoja - ja prawdopodobnie od pazdziernika bede sie leczyla na oddziale dziennym leczenia nerwic na Leszczynowej moge Ci zdac relacje jesli chcesz *** ta terapia grupowa troche mnie przeraza, bo nie naleze do zbyt wylewnych ludzi moze ktos juz leczyl nerwice w takiej grupie i moglby mi przyblizyc jak to wszystko wyglada
  2. eliza_w3

    [Białystok]

    W Centrum Zdrowia Psychicznego przy Leszczynowej oprócz psychiatrów są też psychoterapeuci, ale żeby skorzystać z ich pomocy to chyba trzeba najpierw odbyć wizytę u któregoś z psychiatrów, którzy pracują w Centrum, bo to chyba oni decydują czy jest ci potrzebna psychoterapia czy nie. Pewności jednak nie mam. Mnie do psychoterapeuty skierował właśnie psychiatra. Miałam dwie wizyty u jednej z pań psychoterapeutek (nie wiem czy mogę tak publicznie podac jej nazwisko, więc go nie podaję ) z tego ośrodka i jestem zadowolona. :) Edit: Widzę, że ktoś juz podał w tym dziale nazwisko psychoterapeutki do ktorej chodze. Chodziło mi o Annę Zawistowską.
  3. Ja potrafię kochać. Niestety aż za bardzo. Dla ukochanej osoby jestem w stanie zrobić wszystko i poświęcić się całkowicie. Mogłabym mu 5 dzieci urodzić, prać skarpety całe życie i byłabym szczęsliwa. Nie wiem co musiałby zrobić żebym przestała kochać. Jestem świetnym materiałem na żonę dla alkoholika sadysty. :/ Nie mogę się tez uwolnić od uczucia, kiedy ktoś mnie porzuci. Aktualnie męczę się z miłością, której on nie może odwzajemnić już 4 rok. Końca niestety nie widać... Jeżeli ja jestem osobą porzucającą lub odrzucającą to dręczą mnie wyrzuty sumienia i będą dręczyć do końca życia jak mniemam. Pociąg seksualny mam, ale tylko do osób z którymi jestem związana romantycznym uczuciem. Do innych też mam zero pociągu, a nawet mnie odpychają. Nie wyobrażam sobie jak można uprawiać seks z osobą do której nic się nie czuję. A z okazywanie uczuć tez mam problem, ale bardzo lubię kiedy ktoś okazuje uczucia mnie. Też chyba uważam, że okazanie komuś uczuć = słabość. Nie wiem skąd się to wzięło, ale mam nadzieję, że po terapii mi to przejdzie.
  4. eliza_w3

    Samotność

    Nigdy nie miałam takiego prawdziwego przyjaciela, któremu mówiłabym wszystko, wszystko by o mnie wiedział i zasięgała bym u niego rady w trudnych sytuacjach. Pod kategorię przyjaciela mogłabym chyba podpiąć mojego byłego chłopaka, który mimo iż wie jaka jestem popieprzona to nadal utrzymuję ze mną kontakt. I to chyba on wie o mnie najwięcej, najwięcej mi doradza i najbardziej przejmuję się moim losem (nie licząc rodziny). Niby mam jakichś znajomych, ale to tylko powierzchowne znajomości. Wiem, że po ukończeniu studiów żadna nie będzie kontynuowana. Jeśli mamy jakieś ferie czy coś to żadna nie interesuję się losem drugiej, totalna olewka. :/ Może trochę brakuję mi tego kontaktu, ale nie chce wyjść na desperatkę, która nie ma życia poza nimi, więc też milczę. Poza tym rozmawiamy gównie na takie przyziemne tematy np. jak były ubrane na weselach, plany co do zmiany fryzury, co kupiły na wyprzedaży, jakieś egzaminy itd. itp., a mnie takie rozmowy po prostu nieziemsko nudzą. I czasami wolę siedzieć sama w domu w towarzystwie komputera niż spotykać się i rozmawiac o takich nic nieznaczących pierdołach. One z kolei mają chyba dosyć mojego zawodzenia i lamentowania jaki to świat beznadziejny, a życie szare i że nikt mnie nie kocha. Więc chyba jestem samotna, ale średnio mi to doskwiera. Gdyby tylko mój były chłopak został znów moim chłopakiem to byłabym zadowolona i niczego innego do szczęścia bym nie potrzebowała.
  5. eliza_w3

    [Białystok]

    Ja chodzę na NFZ do Poradni Zdrowia Psychicznego przy Leszczynowej 40. Jak na razie mi się podoba.
  6. Hej :) Ja miałam kiedys problem z rozmawianiem z wlasnym ojcem. Nie wiedzialam jak zaczac rozmowe. Przeszło samo, ale nie wiem jak bedzie w Twoim przypadku. Twoje objawy moga wynikac ze stresu zwiazanego ze zblizajacym sie koncem studiow. Mie np. wizja ukonczenia studiow i rozpoczecia pracy zawodowej strasznie stresuje. Nie wiem jak to jest z Toba. Z własnego doswiadczenia wiem jakie cuda potrafi robic stres z ludzmi, wiec doradzam wizyte u psychiatry. On Cie dalej pokieruje i uzna czy przyda Ci sie psycholog czy tez nie.
  7. Dzięki za odzew. Wizytę u psychologa mam 12 czerwca. Wczoraj ją potwierdziłam. Za nic nie przerwe leczenia. Zbyt duzo kosztowalo mnie jego rozpoczecie. Chce być zdrowa i żyć sobie normalnie. Chciałabym w końcu stworzyć normalny, dłuższy związek i przestac sie wszystkim przejmowac. Dowiedzialam sie czemu ten chlopak od seksu na trzecim spotkaniu z pierwszego postu nie chce sie ze mna widywac. Stwierdził, ze go przygnebialam i ze spotkania ze mna byly dla niego mega meczace. I teraz doszło mi kolejne zmartwienie - martwie sie ze jestem beznadziejna, przygnebiajaca i doluje ludzi. A myslalam ze jestem w miare normalna i ze mam problem tylko z nerwami. miniu89 mysle, ze znam przyczynę swoich problemów. W podstawówce (4-6), a potem przez prawie całe gimnazjum byłam stałym obiektem drwin i chamskich żartów na moj temat (glownie na temat mojego wygladu). Teraz z moim wygladem jest raczej ok, ale nadal nie moge sie pozbyc leku przed negatywna ocena, przed drwinami, osmieszeniem sie itd. Wczoraj np. bylam w Auchan i robilam zakupy. Kasjerka spytala sie o kod pocztowy. Podalam go, a potem spojrzalam sie na kobiete na koncu kolejki. Jakos dziwnie sie na mnie patrzyla. Oczywiscie od razu wlaczyl mi sie tryb obsesji w mózgu i jeszcze z godzine po wyjsciu ze sklepu myslalam o tym czemu sie na mnie spojrzała z takim wyrzutem. Moze dlatego, ze mam krzywe zeby? Bylam brudna na twarzy? Co sobie mogla o mnie pomyslec? Nigdy też nie czułam sie kochana, akceptowana i doceniana przez moja rodzine (no moze we wczesnym dziecinstwie... bardzo wczesnym dziecinstwie...). Jako nastolatka czułam, ze ojciec jest mna rozczarowany. :/ Teraz przekładam ten chory układ na mężczyzn z którymi się spotykam i próbuje ich za wszelka cene zadowolic, we wszystkim przytakiwac, cały czas sie cenzurowac zeby tylko nie powiedziec jakiejs glupoty. To raczej oczywiste ze nikt nie chce sie spotykac z takim dziwnym tworem jak ja. Mam duzo zainteresowan i nie mam IQ na poziomie meduzy, ale przez moje dziwne zachowanie wychodze na przygnebiona nudziare bez jakichkolwiek zainteresowan, wlasnego zdania i w dodatku nie potrafiaca okazywac uczuc. Własnie tak stracilam chlopaka ktory mi sie niesamowicie podoba i na ktorym mi bardzo zalezy. I jeszcze dodatkowo pogorszylam jego stan psychiczny (leczy sie na depresje). Najgorsze jest to ze ja inaczej nie potrafie i wiem ze z kolejnym (jezeli jeszcze jakis mi sie trafi), bedzie tak samo. To takie meczace. I przygnebiajace. Jak można sie tego pozbyc? Chociaż musze sie pochwalic, ze ostatnio zrobiłam postęp w walce ze swoimi lękami - poszłam na rozmowe kwalifikacyjna w sprawie wakacyjnego stazu. Bez farmaceutyków nie dałabym rady tego zrobić. :/ Dzieki ci, propranololu... Kiedys nie bylabym w stanie nawet napisac do nich maila z zapytaniem czy moge przyjsc.
  8. Witam wszystkich Mam prawie 23 lata. Wczoraj po raz pierwszy byłam u lekarza psychiatry. Zgłosiłam się do niego głównie dlatego, że bardzo źle reaguję na stres. Tak właściwie to ja cały czas się stresuję i zamartwiam. Cały czas czuję niepokój i przerażają mnie rzeczy dla innych ludzi proste i przez nich wykonywane nawet bez zastanowienia np. zakupy w sklepie z ekspedientką czy rozmowa telefoniczna. Boję się również, że w oczach innych ludzi mogę źle wypaść. Przez ten nieuzasadniony lęk czuję się beznadziejna. Lekarka przepisała propranolol i doxepin do doraźnego stosowania. Na początku chciała mi dać tylko propranolol do łykania przed strasznie stresującymi sytuacjami, ale kiedy prawie się popłakałam na wspomnienie o moim dawnych chłopaku to dołożyła jeszcze doxepin. Powiedziała, że na razie nie da mi silniejszych leków i zapisała mnie od razu na wizytę u psychologa w tej samej poradni (termin 12 czerwca). Nie wiem co to będzie. Wizyty u psychologa boję się jeszcze bardziej niż tej u psychiatry. Boję się, że zrobię siebie idiotkę, bo bardzo emocjonalnie reaguję kiedy ktoś mnie pyta o moje prywatne sprawy. W ogóle nie potrafię rozmawiać o swoich przeżyciach (chyba, że rozmowa dotyczy mega pierdół typu "zjadłam dziś rogala na śniadanie, a na obiad kotleta", wtedy nie mam z nią problemów). Podczas wizyty u psychiatry byłam tak zestresowana, że zapomniałam o kilku sprawach, o których chciałam jej powiedzieć. M. in. o tym, że mam bardzo chwiejny nastrój, jestem bardzo drażliwa, nie mam do niczego motywacji, cały czas jestem zmęczona i że chyba nie potrafię tworzyć zdrowych związków z mężczyznami. Nie potrafię okazywać uczuć - nie potrafię głaskać, dotykać, przytulać (dobrze, że chociaż całować się umiem ). Pozwalam mu się dotykać, przytulać itp. a sama zero inicjatywy. Nie to, że nie chcę, ale ja chyba po prostu nie umiem. A bardzo mi doskwiera samotność. Robię wszystko, żeby facet był zadowolony (kiedy spotykałam się z ostatnim -jedynym jak dotąd -facetem zgodziłam się na seks na trzecim spotkaniu, pomimo tego, że w ogóle nie miałam na to ochoty łatwo przewidzieć jak się świetnie po tym czułam) i strasznie się przy nim kontroluje. Teraz kiedy on nie chcę mnie znać nie potrafię przyjąć do wiadomości odrzucenia, narzucam się po zerwaniu, po prostu robię z siebie wariatkę. Nie wiem czemu o tym nie powiedziałam, bo to chyba ważne. Za to powiedziałam, że boję się jeździć samochodem jakby akurat to było najbardziej istotne. Myślicie, że dostałabym coś innego niż propranolol i doxepin gdybym powiedziała o wszystkim? Strasznie żałuję, że tego nie zrobiłam. I mam jedno pytanie: jeżeli upoważniłam mojego ojca do uzyskiwania informacji o moim stanie zdrowia to czy ktoś z tej poradni będzie go informował o przebiegu mojego leczenia, czy służy to tylko temu, że gdyby się do nich zgłosił i chciał uzyskać informację o moim leczeniu to oni mu je podadzą? Sama nie wiem po co wpisałam go do tego upoważnienia. :/ To chyba przez ten stres nie wiedziałam co robię. P.S: Jest tu ktoś z Białegostoku, z kim mogę się łączyć w bólu?
×