Skocz do zawartości
Nerwica.com

zapominalska

Użytkownik
  • Postów

    79
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zapominalska

  1. Dzisiaj po uczelni pojechałam do sklepu, chciałam kupić kurtkę letnią. Nie umiałam kompletnie się skupić na oglądaniu, połaziłam tylko po sklepach i z nich wyszłam. I jak tu żyć... Czy jest na to jakaś rada, żeby przynajmniej w takich prostych czynnościach umieć się skoncentrować i nie przejmowac wszystkim dookoła? Bo ja niedługo będę w starych szmatach chodzić cały czas, jak nie umiem nic sobie kupić. A przez neta nie chcę wszystkiego kupować, bo muszę przymierzyć, zobaczyć czy dobre, zastanowić się... Dobijają mnie takie sytuacje ;/ Nie umiem sobie przypomnieć konkretnie sytuacji, gdy jestem zestresowana. A ostatnio ciągle taka jestem. Poradźcie coś
  2. Wczoraj byłam na zajęciach, nic z nich nie wyniosłam. Dzisiaj poszłam tylko na kolokwium, nie rozumiałam tego co czytam, pozaczynałam zadania, ale ich nie skończyłam. Na pewno tego nie zaliczyłam. Nie widzę się na tych studiach, nie widzę się w pracy, nie widzę się ogólnie w życiu przyszłym. Z jednej strony chcę to rzucić, bo samym chodzeniem i tak ich nie zdam. A z drugiej strony jestem tak wściekła, że jak rzucę to stracę wszystko. Kłócę się sama ze sobą, nie wiem co ja tak na prawdę chcę. Nie umiem normalnie funkcjonować, przed każdą sytuacją panikuję, juz nie wiem co mam robić. Ludzie pomóźcie coś, tak dłużej wytrzymać się nie da. Jestem taka obojętna na wszystko (tak to na zewnątrz wygląda) a w środku cały czas mam lęki, boję się wszystkiego. O czymkolwiek pomyślę, to się boję. Najgorsze jest ta słaba pamięć i nie umiem się skupić na niczym (telewizja, czytanie książki, robienie coś w domu) Cały czas się boję, czy to poza domem, czy w domu. Jestem już tym wykończona Przestaję chodzić na studia, nie mogę się tak męczyć...
  3. Witam. Mam 19 lat, mieszkam z rodzicami, jestem na 1 roku studiów. Ostatnio dzieje się ze mną coś bardzo złego. Zawsze miałam problemy z nieśmiałością, byłam zamkniętą w sobie osobą, ale jakoś dawałam radę. Zaczęło się już bardzo źle w 3 liceum. Byłam przerażona wszystkim, maturą, zajęciami, czułam wielki lęk przed każdym pójściem do szkoły. Maturę zdałam ale mało brakowało, że bym w ogóle nie przystępowała, zmusiłam się do niej, ponieważ obiecałam sobie, że będę lepsza od mojego brata, rzucił szkołę w 3 liceum- powtarzał ostatni rok, ale nie wytrzymał do końca i zrezygnował. Od tamtej pory siedzi w domu teraz ma 22 lata, zaczął mieć jakieś schizy, chodzi powoli po domu, ktoś obok niego przejdzie daleko, a on sobie wmawia, że ktoś go dotknął, ma pełno jakiś natręctw, myje ręce co chwilę, wylewa przy tym mnóstwo wody na całą łazienkę, nawet zdarzyło mu się nie myć miesiąc lub dwa, śmierdziało strasznie w domu. Moje objawy, które najbardziej mi dokuczają są takie: -mam problemy z logicznym myśleniem, ktoś do mnie coś mówi, opowiada a ja słyszę każde słowo, ale nie umiem wyłapać sensu z danej wypowiedzi, jest to bardzo dokuczliwe, bo nie umiem później na nic komuś odpowiedzieć, bo nie wiem co dana osoba mówiła. Nawet gdy powtórzy ktoś, to ja dalej mogę tego nie zrozumieć. Wydaje mi się, że tak miałam odkąd pamiętam poza domem, w stresie, a teraz mam to nawet w domu. Rodzice coś do mnie mówią, ja próbuje to zrozumieć, ale nic to nie daje, nie umiem się skupić nad słowami kogoś. -mam bardzo słabą koncentrację, w szkole zawsze na zajęciach nic nie rozumiałam, musiałam się pytać koleżanki z ławki o różne rzeczy, bo nic do mojej głowy nie wchodziło, nawet najprostsze rzeczy. Wtedy czułam też spory wstyd, że się tak pytam o wszystko. Tylko że kiedyś było tak tylko w szkole, w domu umiałam się jakoś skoncentrować i nauczyć na sprawdzian, a teraz jak zaczęły się studia to jestem tak zdenerwowana, że czytam coś, a żadnego zdania nie rozumiem. -mam też problem z planowaniem, z prostymi czynnościami domowymi, robię wszystko jak robot, a jak mam pomyśleć np. robienie frytek i jednocześnie smażenie schabowych to już nie potrafię i albo jedno popsuje albo drugie. Nie potrafię robić dwóch rzeczy jednocześnie, jest to tak poważne, że nawet jak wykonuje jakąś czynność to nie umiem przy tym rozmawiać. -mam strasznie niską samoocenę, czuję się gorsza od innych, wszystko mnie denerwuje, jestem bardzo wrażliwe na głośne dźwięki, nawet jak mój pies szczeka (bardzo go kocham) to często tak mnie denerwuje ten odgłos, że nie umiem wytrzymać. Tak poza tym to ostatnio przez jakiś miesiąc mam problemy ze spaniem. Kiedyś miałam tak czasami, że przed jakimś wydarzeniem nie umiałam zasnąć, a teraz dzień w dzień tak mam. Budzę się w nocy, nie umiem zasnąć, wstaje wcześniej niż powinnam i tak potem leżę, ale nie śpię już. Gdy wiem, że mam już wstać (budzik dzwoni) to czuję wielkie przerażenie. Ostatnio mam takie lęki, że cały dzień się trzęsę od środka, co paraliżuje mnie i nie potrafię nic wykonać- proste czynności, nie wspominając już o nauce. Do wszystkiego się zmuszam. Gdy leżę w łóżku słyszę jakieś szumy. Gdy chcę odpocząć nie potrafię, oglądam np. telewizję, a nic z tego nie rozumiem, bo cały czas czuję ten okropny lęk nie wiadomo przed czym. Wiecznie jestem spięta, nawet w domu, a kiedyś przynajmniej w domu byłam spokojna, gdy szłam spać miałam takie fajne uczucie, wyluzowania. A teraz te zdenerwowanie towarzyszy mi ciągle. Nie wiem co się ze mną dzieje. Wiem tylko, że bardzo mnie to męczy i nie potrafię ze sobą wytrzymać. Żalę się ciągle rodzicom, aż oni powoli mają tego dosyć, bo wtedy wysłuchują mnie, a ja ciągle gadam o tym samym i nic z tego nie wynika. Pocieszają mnie, ale to i tak nic nie daje. Gdy mam do zrobienia kilka rzeczy w ciągu dnia, to nie umiem tego zorganizować i zaczynam wszystko a nic nie kończę. Mam strasznie słabą pamięć, nie pamiętam różnych sytuacji w moim życiu, nie umiem czegoś powspominać, pytam się innych o różne rzeczy, bo ja nic nie pamiętam. To jest straszne.. Jestem bardzo niesamodzielna, w każdej sytuacji proszę kogoś o pomoc, najczęściej mamę. Nie potrafię podejmować nawet najprostszych decyzji, nie wiem czego sama chcę. Nawet jak jestem w sklepie to nie wiem czy chcę dane ubranie czy nie, spożywcze produkty tak samo, zastanawiam się bardzo długo nad wszystkim. Moje dzieciństwo nie było jakieś bardzo złe, ale rodzice często się kłócili, jak chodziliśmy do znajomych ojciec pił zawsze za dużo, a później były wielkie kłótnie w domu, mama płakała, a ja nie wiedziałam jak mam jej pomóc. Co kłótnia to rozmawiali o rozwodzie, ale nigdy tego nie zrobili ( mówili, że robią to dla nas). Teraz już od jakiegoś czasu nie mają znajomych i tata nie pije. Ich relacje normalnie wyglądają. Nie ma już alkoholu, bo nie wyjść do znajomych. Ale niestety takie obrazy z przeszłości pojawiają mi się często. Najgorsze jest to, że nigdy nie widziałam, jakiegoś uczucia w relacjach moich rodziców. Tak jakby żyli ze sobą jak normalni znajomi. Nigdy nie słyszałam, że się kochają, nie całowali się, tak jakby nic do siebie nie czuli więcej. Ja tak samo nigdy od nich nie usłyszałam, że mnie kochają, przytulali mnie tylko jak były jakieś święta ( dzień matki, taty, urodziny) Zawsze to było takie jakieś sztuczne. Wiem, że mnie kochają i że jestem ważna dla nich, ale nigdy mi tego nie okazali. Teraz jestem w takim stanie, że nie zostaje mi nic innego jak przestanie chodzić na studia, bo nie potrafię się nawet skupić w domu, żeby się czegoś nauczyć. A chodzić, żeby tylko chodzić to jest bez sensu. Jestem umówiona do psychiatry, chciałam wybrać się na terapię grupową, ale nie chciałam brać leków. Kiedyś brałam przed maturą jak byłam w podobnym stanie, ale nic mi te leki nie pomogły, a sporo sprawdzałam. Ale wtedy jeszcze byłam niepełnoletnia to może inne dawali, nie wiem. Wiem tylko tyle, że tracę kontakt z rzeczywistością, nic nie robię, bo nie umiem wyciszyć się, ciągle mam tek lęk w środku i w ogóle mnie nie opuszcza. Nie umiem nawet z rodzicami już rozmawiać. A gdy patrzę na mojego chorego brata, jak on wygląda to przykro mi się robi jeszcze bardziej. Nie chcę skończyć jak on, chcę tak dużo, chcę być spokojna, szczęśliwa a cały czas jestem spięta, zła, załamana. Nie wiem jak mogłabym sobie jeszcze pomóc. Może Wy coś poradzicie. Dużo sie rozpisałam, a i tak wszystkiego co chciałam pewnie nie napisałam. Ale może wystarczy, przynajmniej jedna osoba może to przeczyta. Pozdrawiam.
  4. Witam. Mam 19 lat, mieszkam z rodzicami, jestem na 1 roku studiów. Ostatnio dzieje się ze mną coś bardzo złego. Zawsze miałam problemy z nieśmiałością, byłam zamkniętą w sobie osobą, ale jakoś dawałam radę. Zaczęło się już bardzo źle w 3 liceum. Byłam przerażona wszystkim, maturą, zajęciami, czułam wielki lęk przed każdym pójściem do szkoły. Maturę zdałam ale mało brakowało, że bym w ogóle nie przystępowała, zmusiłam się do niej, ponieważ obiecałam sobie, że będę lepsza od mojego brata, rzucił szkołę w 3 liceum- powtarzał ostatni rok, ale nie wytrzymał do końca i zrezygnował. Od tamtej pory siedzi w domu teraz ma 22 lata, zaczął mieć jakieś schizy, chodzi powoli po domu, ktoś obok niego przejdzie daleko, a on sobie wmawia, że ktoś go dotknął, ma pełno jakiś natręctw, myje ręce co chwilę, wylewa przy tym mnóstwo wody na całą łazienkę, nawet zdarzyło mu się nie myć miesiąc lub dwa, śmierdziało strasznie w domu. Moje objawy, które najbardziej mi dokuczają są takie: -mam problemy z logicznym myśleniem, ktoś do mnie coś mówi, opowiada a ja słyszę każde słowo, ale nie umiem wyłapać sensu z danej wypowiedzi, jest to bardzo dokuczliwe, bo nie umiem później na nic komuś odpowiedzieć, bo nie wiem co dana osoba mówiła. Nawet gdy powtórzy ktoś, to ja dalej mogę tego nie zrozumieć. Wydaje mi się, że tak miałam odkąd pamiętam poza domem, w stresie, a teraz mam to nawet w domu. Rodzice coś do mnie mówią, ja próbuje to zrozumieć, ale nic to nie daje, nie umiem się skupić nad słowami kogoś. -mam bardzo słabą koncentrację, w szkole zawsze na zajęciach nic nie rozumiałam, musiałam się pytać koleżanki z ławki o różne rzeczy, bo nic do mojej głowy nie wchodziło, nawet najprostsze rzeczy. Wtedy czułam też spory wstyd, że się tak pytam o wszystko. Tylko że kiedyś było tak tylko w szkole, w domu umiałam się jakoś skoncentrować i nauczyć na sprawdzian, a teraz jak zaczęły się studia to jestem tak zdenerwowana, że czytam coś, a żadnego zdania nie rozumiem. -mam też problem z planowaniem, z prostymi czynnościami domowymi, robię wszystko jak robot, a jak mam pomyśleć np. robienie frytek i jednocześnie smażenie schabowych to już nie potrafię i albo jedno popsuje albo drugie. Nie potrafię robić dwóch rzeczy jednocześnie, jest to tak poważne, że nawet jak wykonuje jakąś czynność to nie umiem przy tym rozmawiać. -mam strasznie niską samoocenę, czuję się gorsza od innych, wszystko mnie denerwuje, jestem bardzo wrażliwe na głośne dźwięki, nawet jak mój pies szczeka (bardzo go kocham) to często tak mnie denerwuje ten odgłos, że nie umiem wytrzymać. Tak poza tym to ostatnio przez jakiś miesiąc mam problemy ze spaniem. Kiedyś miałam tak czasami, że przed jakimś wydarzeniem nie umiałam zasnąć, a teraz dzień w dzień tak mam. Budzę się w nocy, nie umiem zasnąć, wstaje wcześniej niż powinnam i tak potem leżę, ale nie śpię już. Gdy wiem, że mam już wstać (budzik dzwoni) to czuję wielkie przerażenie. Ostatnio mam takie lęki, że cały dzień się trzęsę od środka, co paraliżuje mnie i nie potrafię nic wykonać- proste czynności, nie wspominając już o nauce. Do wszystkiego się zmuszam. Gdy leżę w łóżku słyszę jakieś szumy. Gdy chcę odpocząć nie potrafię, oglądam np. telewizję, a nic z tego nie rozumiem, bo cały czas czuję ten okropny lęk nie wiadomo przed czym. Wiecznie jestem spięta, nawet w domu, a kiedyś przynajmniej w domu byłam spokojna, gdy szłam spać miałam takie fajne uczucie, wyluzowania. A teraz te zdenerwowanie towarzyszy mi ciągle. Nie wiem co się ze mną dzieje. Wiem tylko, że bardzo mnie to męczy i nie potrafię ze sobą wytrzymać. Żalę się ciągle rodzicom, aż oni powoli mają tego dosyć, bo wtedy wysłuchują mnie, a ja ciągle gadam o tym samym i nic z tego nie wynika. Pocieszają mnie, ale to i tak nic nie daje. Gdy mam do zrobienia kilka rzeczy w ciągu dnia, to nie umiem tego zorganizować i zaczynam wszystko a nic nie kończę. Mam strasznie słabą pamięć, nie pamiętam różnych sytuacji w moim życiu, nie umiem czegoś powspominać, pytam się innych o różne rzeczy, bo ja nic nie pamiętam. To jest straszne.. Jestem bardzo niesamodzielna, w każdej sytuacji proszę kogoś o pomoc, najczęściej mamę. Nie potrafię podejmować nawet najprostszych decyzji, nie wiem czego sama chcę. Nawet jak jestem w sklepie to nie wiem czy chcę dane ubranie czy nie, spożywcze produkty tak samo, zastanawiam się bardzo długo nad wszystkim. Moje dzieciństwo nie było jakieś bardzo złe, ale rodzice często się kłócili, jak chodziliśmy do znajomych ojciec pił zawsze za dużo, a później były wielkie kłótnie w domu, mama płakała, a ja nie wiedziałam jak mam jej pomóc. Co kłótnia to rozmawiali o rozwodzie, ale nigdy tego nie zrobili ( mówili, że robią to dla nas). Teraz już od jakiegoś czasu nie mają znajomych i tata nie pije. Ich relacje normalnie wyglądają. Nie ma już alkoholu, bo nie wyjść do znajomych. Ale niestety takie obrazy z przeszłości pojawiają mi się często. Najgorsze jest to, że nigdy nie widziałam, jakiegoś uczucia w relacjach moich rodziców. Tak jakby żyli ze sobą jak normalni znajomi. Nigdy nie słyszałam, że się kochają, nie całowali się, tak jakby nic do siebie nie czuli więcej. Ja tak samo nigdy od nich nie usłyszałam, że mnie kochają, przytulali mnie tylko jak były jakieś święta ( dzień matki, taty, urodziny) Zawsze to było takie jakieś sztuczne. Wiem, że mnie kochają i że jestem ważna dla nich, ale nigdy mi tego nie okazali. Teraz jestem w takim stanie, że nie zostaje mi nic innego jak przestanie chodzić na studia, bo nie potrafię się nawet skupić w domu, żeby się czegoś nauczyć. A chodzić, żeby tylko chodzić to jest bez sensu. Jestem umówiona do psychiatry, chciałam wybrać się na terapię grupową, ale nie chciałam brać leków. Kiedyś brałam przed maturą jak byłam w podobnym stanie, ale nic mi te leki nie pomogły, a sporo sprawdzałam. Ale wtedy jeszcze byłam niepełnoletnia to może inne dawali, nie wiem. Wiem tylko tyle, że tracę kontakt z rzeczywistością, nic nie robię, bo nie umiem wyciszyć się, ciągle mam tek lęk w środku i w ogóle mnie nie opuszcza. Nie umiem nawet z rodzicami już rozmawiać. A gdy patrzę na mojego chorego brata, jak on wygląda to przykro mi się robi jeszcze bardziej. Nie chcę skończyć jak on, chcę tak dużo, chcę być spokojna, szczęśliwa a cały czas jestem spięta, zła, załamana. Nie wiem jak mogłabym sobie jeszcze pomóc. Może Wy coś poradzicie. Dużo sie rozpisałam, a i tak wszystkiego co chciałam pewnie nie napisałam. Ale może wystarczy, przynajmniej jedna osoba może to przeczyta. Pozdrawiam.
×